Poniżej znajduje się kontynuacja drugiej części artykułu „Marksistowska analiza «pracy seksualnej»: Czy możemy uznać prostytucję za pracę?”.
Część III: Nie możemy oddzielić prostytucji od jej kontekstu społecznego
„[…] wartość przeobraża każdy produkt pracy w społeczny hieroglif”.
Karol Marks, „Kapitał”, tom I [1]
Biorąc pod uwagę zatrważającą nierównowagę płci pomiędzy wytwórczyniami i konsumentami, obecną w przemyśle seksualnym (większość sprzedawczyń seksu to kobiety, zaś większość jego nabywców — mężczyźni), prostytucja i inne „prace seksualne” nie mogą być rozpatrywane poza ich historycznym, materialnym i społecznym kontekstem. A kontekstem prostytucji jest historyczna opresja kobiet, społeczny seksizm, mizoginia, męska dominacja i męska przemoc.
„Wytwórcom wydają się społeczne stosunki ich prac prywatnych nie tym, czym są, tzn. nie bezpośrednio społecznymi stosunkami osób w samych ich pracach, lecz raczej rzeczowymi stosunkami osób i społecznymi stosunkami rzeczy”.
Karol Marks, „Kapitał”, tom I
Stosunków społecznych w seksbiznesie nie można uznać za normalne stosunki międzyludzkie ani nawet za normalne relacje między mężczyznami i kobietami. Seks podlegający wymianie rynkowej nabiera specyficznego charakteru, co odróżnia go od każdego innego „towaru”. Należy wziąć bowiem pod uwagę, że — w przeciwieństwie do każdej innej wymiany rynkowej — wytwórca/sprzedający (wytwórczyni/sprzedająca) pochodzi w przeważającej większości przypadków z jednej grupy demograficznej, innej od tej, do której należy konsument/kupujący seks. Innymi słowy, seks sprzedają w większości kobiety (płeć historycznie — i obecnie — uciskana), a kupują go przeważnie mężczyźni (płeć historycznie — i wciąż — dominująca). Nie można zatem zaprzeczyć, że wymianie handlowej w branży seksualnej towarzyszy nierównowaga płci i władzy.
Ta nierównowaga płci i władzy odróżnia wymianę rynkową w przemyśle seksualnym od analogicznej sytuacji w innych branżach, np. pracownicy fast foodu tak samo jak i jego konsumenci, mogą pochodzić z dowolnej grupy demograficznej (najprawdopodobniej o niskim statusie społeczno-ekonomicznym). Nie ma tu zatem żadnej wewnętrznej nierównowagi sił między robotnikiem a klientem.
Jest ona jednak charakterystyczna dla seksbiznesu – nie występuje nawet w zawodach zdominowanych przez kobiety takich jak: pielęgniarstwo, sprzątanie czy opieka nad dziećmi. Oczywiście, w tym przypadku szerszy kontekst społeczny jest uwarunkowany płcią. Zawody te są wszak zdominowane przez kobiety ze względu na historycznie obowiązujące role płciowe, do których wlicza się stereotyp kobiety jako opiekunki ogniska domowego.
Niemniej jednak w tych zawodach sama wymiana rynkowa nie jest upłciowiona. Mężczyźni nie stanowią przeważającej większości konsumentów usług zdrowotnych, opiekuńczych czy edukacyjnych. Obie płcie korzystają z nich w równym stopniu. Co więcej, osoby świadczące tego typu usługi nie muszą być kobietami, aby je wykonywać. Dominacja kobiet w zawodach opiekuńczych jest jedynie wynikiem wszechobecnych i trwałych stereotypów płciowych. Rzecz jasna powinniśmy zwalczać tego typu stereotypy, ale praca opiekuńcza nie jest z natury mizoginistyczna. Mężczyzna, który jest pacjentem, nie zrezygnowałby przecież z opieki świadczonej przez pielęgniarza czy usługi sprzątania oferowanej przez innego mężczyznę. Tego typu prace również nie zależą od płci pracownika.
„Wreszcie od czasu, gdy ludzie pracują w jakikolwiek bądź sposób jedni dla drugich, praca ich przybiera też formę społeczną”.
Karol Marks, „Kapitał”, tom I
W przeciwieństwie do omawianych wyżej branż, w przemyśle seksualnym zdecydowana większość nabywców to heteroseksualni mężczyźni. Co za tym idzie, większość „pracownic seksualnych” musi być kobietami. Heteroseksualny mężczyzna jest zainteresowany usługami seksualnymi świadczonymi wyłącznie przez kobiety, a nie przez mężczyzn. To nienegocjowalny aspekt umowy. Upłciowiony charakter społeczny prostytucji jest zaś ściśle powiązany z historyczną i materialną opresją kobiet. Chodzi tu o opresję doświadczaną przez kobiety z rąk heteroseksualnych mężczyzn, których celem jest uzyskanie dostępu do seksu i reprodukcji. Reasumując, „praca seksualna” jest świadczona prawie wyłącznie przez płeć uciskaną na rzecz płci uciskającej, co czyni przemysł seksualny z natury mizoginicznym.
Mizoginia jest widoczna w niemal każdym aspekcie przemysłu seksualnego: przemysłu, który opiera się na nierównowadze sił między płciami. Mizoginię widać we wskaźnikach przemocy (w tym morderstw) mężczyzn wobec kobiet. Mizoginię widać w wymuszaniu na kobietach bolesnych i poniżających je aktów seksualnych, których domagają się uzależnieni od porno klienci. Mizoginię widać też analizując czynniki predysponujące do prostytucji, takie jak doświadczenie przemocy seksualnej w dzieciństwie. Mizoginię widać wreszcie w standardach piękna czy w pogardliwych recenzjach kobiecych ciał.
Społeczny charakter „pracy seksualnej” jest podbudowany tysiącleciami mizoginii i ucisku kobiet. Nie możemy analizować prostytucji bez społecznego i historycznego kontekstu ucisku kobiet. Nie możemy też wybielać czy upiększać kobiecej opresji nazywając ją „wyborem”, „sprawczością”, „autonomią” i „prawami pracownic seksualnych”.
„Ponieważ wytwórcy nawiązują z sobą społeczną styczność dopiero przez wymianę produktów swej pracy, specyficznie społeczne znamiona ich prywatnych prac ujawniają się dopiero w obrębie tej wymiany”.
Karol Marks, „Kapitał”, tom I
Marks używa teorii fetyszyzmu towarowego, żeby wprowadzić nas do konceptu alienacji. Ludzie są wyalienowani od siebie nawzajem, ponieważ nie dochodzi między nimi do innych poza wymianą rynkową interakcji społecznych. Prowadzi to do złych relacji między nimi. Fetyszyzm towarowy i alienacja są szczególnie istotnymi konceptami w analizie przemysłu seksualnego ze względu na specyfikę relacji damsko-męskich w nim występujących oraz ogromną dysproporcję płci w tej branży. To kobiety są „wytwórczyniami” seksu, a mężczyźni jego nabywcami. Co za tym idzie, seksbiznes pozwala konsumentom — mężczyznom — dokonać aktu wymiany rynkowej z wytwórczyniami — kobietami — i nie mieć z nimi żadnych innych relacji społecznych. Tak jak w przypadku szeroko pojętej alienacji, ludzie zaczynają postrzegać siebie nawzajem jako sprzedających i kupujących, a nie istoty społeczne. W handlu seksem oznacza to, że mężczyźni (konsumenci) zaczynają postrzegać kobiety (wytwórczynie) jako obiekty seksualne, a nie istoty społeczne. Zaczynają kojarzyć kobiety głównie z zaspokojeniem seksualnym.
Ta transakcyjna relacja między mężczyznami i kobietami przeniknęła na wszystkie poziomy relacji seksualnych — nawet poza przemysłem seksualnym. Jej skutki dotykają również tych mężczyzn, którzy nie kupują seksu i te kobiety, które go nie sprzedają. Łatwy dostęp do pornografii sprawił, że całe pokolenie młodych mężczyzn wyrosło w świecie, w którym oglądanie porno jest całkowicie znormalizowane. Jest to wyraźny kontrast z czasami kupowania porno-magazynów w podejrzanych sex shopach. Normalizacja porno skutkuje zaś swego rodzaju hiperalienacją: mężczyźni mogą konsumować kobiety w celu zaspokojenia seksualnego za pomocą jednego przycisku bez wchodzenia z nimi w jakąkolwiek interakcję społeczną. Dla tych mężczyzn te kobiety istnieją tylko na czas masturbacji i znikają razem z orgazmem. Jedynym sensem istnienia prostytutek jest przecież pomoc w osiągnięciu orgazmu. Pokolenie mężczyzn wychowanych na porno doświadcza więcej trudności w tworzeniu satysfakcjonujących relacji (romantycznych, platonicznych i zawodowych). Nie powinno to dziwić: ich nawyki pornograficzne sprawiają, że sprowadzają kobiety do roli wirtualnych przewodniczek w drodze do orgazmu.
Prostytucja nie wpisuje się zatem w marksowską definicję towaru ze względu na niemożność określenia wartości wymiennej seksu (o czym była mowa w części I tej serii). Prostytucja nie powinna być też określana jako „praca jak każda inna” ze względu na ogromne fizyczne, emocjonalne i psychiczne obciążenie „pracownic seksualnych”. Prostytucja nie powinna być zestawiana ze „zwykłą, przeciętną pracą” ze względu na cechy łączące wiele prostytutek: płeć (kobieta), historia wykorzystywania seksualnego, uzależnienie od substancji psychoaktywnych itp. Nie można przecież uznać, że niska samoocena czy zdolność do wytrzymania urazów psychicznych spowodowanych wcześniejszą traumą jest specjalną, wyjątkową umiejętnością osób świadczących usługi seksualne (część II tej serii).
Nie możemy pozwolić, by kierowane przez alfonsów lobby dekryminalizacyjne wyabstrahowało przemysł seksualny z jego historycznego, materialnego i społecznego kontekstu. To właśnie ten aspekt stanowi najbardziej przekonujące strukturalne odparcie narracji: „praca seksualna to praca”. Musimy wziąć pod uwagę upłciowioną rzeczywistość tych branż, w których większość producentów płci żeńskiej świadczy usługi seksualne na rzecz konsumentów płci męskiej. Musimy przyznać, że przemysł seksualny (od prostytucji ulicznej i escortingu, przez camgirls, po OnlyFans) jest zbudowany na ogromnej nierównowadze sił między płciami, a która istnieje od zawsze [2].
tłumaczenie: Anna Jamka
Bibliografia:
[1] Tłumaczenia cytatów z „Kapitału” Marksa podane za: https://www.marxists.org/polski/marks-engels/1867/kapital/01.htm (data dostępu: 1 lipca 2022r.)
[2] Nie jest prawdą, że nierównowaga sił pomiędzy kobietam i mężczyznami istniała od zawsze, bo jest ona wypadkową ustanowienia własności prywatnej i usankcjonowanej monogamii, o czym można poczytać w fundamentalnym dziele Fryderyka Engelsa „Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa” (https://www.marxists.org/polski/marks-engels/1884/pochodzenie/index.htm). [przyp. red.]