Digitalizacja relacji seksualnych, Modelki-AI i cyberprostytucja — wcale niemarginalne zjawiska

Cho­ciaż odwo­ły­wa­nie się do defi­ni­cji ze słow­ni­ka jest mało efek­tow­ne, zwłasz­cza w kon­tek­ście roz­wa­żań o współ­cze­snych prze­mia­nach spo­łecz­nych, trud­no o lep­szy punkt wyj­ścia do reflek­sji nad tema­tem, któ­ry jesz­cze do nie­daw­na wyda­wał się dome­ną scien­ce fic­tion. Zatem nie­co prze­kor­nie, zacznie­my wła­śnie od definicji.

Wiel­ki Słow­nik Języ­ka Pol­skie­go tłu­ma­czy digi­ta­li­za­cję jako pro­ces pole­ga­ją­cy na two­rze­niu cyfro­wych kopii obiek­tów uprzed­nio ist­nie­ją­cych w posta­ci mate­rial­nej, któ­re dzię­ki temu sta­ją się dostęp­ne za pośred­nic­twem kom­pu­te­rów i innych urzą­dzeń elek­tro­nicz­nych. W przy­pad­ku spo­łe­czeń­stwa digi­ta­li­za­cja ozna­cza coś wię­cej: powszech­ne przy­swo­je­nie tech­no­lo­gii cyfro­wych i ich wpływ na codzien­ne nawy­ki, komu­ni­ka­cję i spo­sób pracy.

W tym kon­tek­ście digi­ta­li­za­cja rela­cji sek­su­al­nych to nic inne­go jak prze­nie­sie­nie ich z rze­czy­wi­sto­ści cie­le­snej do świa­ta onli­ne. Ale nie cho­dzi tu wyłącz­nie o flirt przez komu­ni­ka­tor czy apli­ka­cję rand­ko­wą. Mówi­my o usłu­gach sek­su­al­nych świad­czo­nych przez wykre­owa­ne cyfro­wo model­ki-AI, ofe­ru­ją­ce zaspo­ko­je­nie fan­ta­zji klien­tów bran­ży por­no. To nowe obli­cze seks­biz­ne­su, któ­re we wcze­śniej­szej lite­ra­tu­rze, tej doty­czą­cej Only­Fans i podob­nych plat­form nosi mia­no cyber­pro­sty­tu­cji, czy­li zara­bia­nia na prze­ka­zy­wa­niu lub udo­stęp­nia­niu mate­ria­łów ero­tycz­nych za pośred­nic­twem inter­ne­tu. Cyber­pro­sty­tu­cja sprze­da­wa­na przez model­ki-AI pole­ga na publi­ko­wa­niu tre­ści ero­tycz­nych z wize­run­ka­mi wyge­ne­ro­wa­ny­mi przez sztucz­ną inte­li­gen­cję. Obec­nie AI nie tyl­ko two­rzy reali­stycz­ne obra­zy, ale rów­nież gene­ru­je mate­ria­ły wideo, coraz trud­niej­sze do odróż­nie­nia od rzeczywistości.

Modelki-AI na Fanvue jako wirtualne obiekty pożądania

Aita­na Lopez, Ali­ce Shaw, Lil Miqu­ela, Doja Spi­ce – brzmią jak nazwi­ska cele­bry­tek? Nic dziw­ne­go. Każ­da z nich ma rze­szę fanów, per­fek­cyj­ny wygląd i sil­ną obec­ność w mediach spo­łecz­no­ścio­wych. Jest tyl­ko jed­no „ale”: żad­na z nich nie ist­nie­je napraw­dę. To influ­en­cer­ki, stwo­rzo­ne przez sztucz­ną inte­li­gen­cję. Ich popu­lar­ność w sie­ci to nie przy­pa­dek, lecz sta­ran­nie zapro­gra­mo­wa­ny efekt – algo­ryt­micz­na odpo­wiedź na męskie fan­ta­zje wykre­owa­ne m.in. przez bran­żę porno.

Posta­cie te łączy nie tyl­ko cyfro­we pocho­dze­nie, ale rów­nież obec­ność czę­ści z nich na plat­for­mie Fanvue – ser­wi­sie, któ­ry dzia­ła na zasa­dzie płat­nych sub­skryp­cji. Użyt­kow­ni­cy pła­cą tam za dostęp do eks­klu­zyw­nych tre­ści – głów­nie tych o cha­rak­te­rze ero­tycz­nym. Fanvue sta­je się prze­strze­nią, gdzie cyfro­we cia­ła sprze­da­ją cyfro­wą intym­ność – a męż­czyź­ni są goto­wi pła­cić za nie praw­dzi­we pieniądze.

Aita­na Lopez to jed­na z naj­po­pu­lar­niej­szych mode­lek AI – i zara­zem dobit­ny przy­kład tego, jak zawio­dły nadzie­je cyber­fe­mi­ni­stek, któ­re wie­rzy­ły, że inter­net jako prze­strzeń two­rzo­na oddol­nie przez kobie­ty pozwo­li prze­jąć kon­tro­lę nad wize­run­kiem ich ciał. Tym­cza­sem to sztucz­na inte­li­gen­cja two­rzy dziś „ide­al­ne” kobie­ty. Aita­na ma już 350 tysię­cy obser­wa­to­rów na Insta­gra­mie, a na Fanvue ofe­ru­je 515 zdjęć i 2 fil­my, któ­re łącz­nie zebra­ły ponad 26 tysię­cy polu­bień (stan na 4 lute­go 2025).

Aita­na Lopez. (04.02.2025). [Zdję­cie przed­sta­wia­ją­ce Aita­nę Lopez]. Insta­gram.

Aitana nigdy nie zawodzi

Za pro­jek­tem Aita­ny stoi agen­cja The Clu­eless, któ­ra zde­cy­do­wa­ła się na współ­pra­cę nie­ja­ko z algo­ryt­ma­mi zamiast z real­ny­mi influ­en­cer­ka­mi. Dla­cze­go? Bo, jak sama twier­dzi, ludzie zawo­dzą – bywa­ją zmę­cze­ni, nie odpo­wia­da­ją na wia­do­mo­ści, mają gra­ni­ce. Wir­tu­al­ne model­ki są nie­za­wod­ne, dostęp­ne 24/​7 i wyglą­da­ją­ce dokład­nie tak, jak zaży­czy sobie marka.

Twór­cy Aita­ny nie poprze­sta­li jed­nak na stwo­rze­niu same­go wize­run­ku. Skon­stru­owa­li wokół niej peł­ną nar­ra­cję życia – fik­cyj­ną bio­gra­fię 25-let­niej kobie­ty z Bar­ce­lo­ny, któ­ra inte­re­su­je się fit­nes­sem, gamin­giem i zdro­wym sty­lem życia. Na Insta­gra­mie widać zdję­cia ze „spo­tkań” z przy­ja­ciół­mi, rela­cje z „waka­cji” w Egip­cie czy kadry z domo­wej kuch­ni. Wszyst­ko ma spra­wiać wra­że­nie autentyczności.

Na Fanvue cyfro­we życie Aita­ny przy­bie­ra jesz­cze jeden wymiar, ten, bez któ­re­go nie powstał­by nasz tekst. To wła­śnie tam cia­ło model­ki-AI jest mone­ty­zo­wa­ne poprzez sprze­daż zdjęć o cha­rak­te­rze ero­tycz­nym. Na oskar­że­nia doty­czą­ce nie­re­ali­stycz­ne­go, per­fek­cyj­ne­go życia Aita­ny i cia­ła pozba­wio­ne­go wło­sów, cel­lu­li­tu, a cza­sem nawet porów, fir­ma odpo­wia­da – cał­kiem zresz­tą traf­nie – że w inter­ne­cie to nic nowe­go: „Jeśli nie będzie­my za tym podą­żać, mar­ki nie będą zain­te­re­so­wa­ne. Aby zmie­nić sys­tem, trze­ba zmie­nić wizję marek. Cały świat jest zseksualizowany”¹.

Ali­ce Shaw to kolej­na cyfro­wa influ­en­cer­ka – tym razem z milio­nem obser­wu­ją­cych. Na jej pro­fi­lu wid­nie­je pod­pis: „Urze­ka­ją­ca wir­tu­al­na dusza połą­czo­na z odro­bi­ną ele­gan­cji i fit­nes­su + fashio­nist­ka. Zasi­la­na przez AI”. Jej kon­to postu­je zde­cy­do­wa­nie wię­cej tre­ści sek­su­al­nych, niż kon­to Lopez. O ile Aita­na rekla­mu­je ubra­nia, kosme­ty­ki i inne pro­duk­ty, a Fanvue jest dodat­kiem, kon­to Ali­ce wyda­je się pro­mo­wać wyłącz­nie jej kon­tent ero­tycz­ny dostęp­ny za płat­ną sub­skryp­cją. W zasa­dzie publi­ko­wa­ne przez nią „zdję­cia” wyda­ją się nie róż­nić zbyt moc­no od fak­tycz­nych, moc­no wyre­tu­szo­wa­nych foto­gra­fii publi­ko­wa­nych przez gros cele­bry­tek. Poza Insta­gra­mem, na plat­for­mie Fanvue opu­bli­ko­wa­ła 2780 zdjęć, 20 fil­mów i zgro­ma­dzi­ła za nie ponad 100 tys. polubień.

Ali­ce Shaw. (04.02.2025) [Zdję­cie przed­sta­wia­ją­ce Ali­ce Shaw w bie­liź­nie]. Insta­gram.

Między reklamą a pornografią

Cyber­pro­sty­tu­cja wśród dobrze pro­spe­ru­ją­cych influ­en­ce­rek nie jest niczym nowym. Zna­ne oso­by takie jak Faga­ta, Corin­na Kopf, Bel­la Thor­ne na co dzień two­rząc w mediach spo­łecz­no­ścio­wych rekla­my pro­duk­tów kosme­tycz­nych, czy modo­wych, rów­no­le­gle posia­da­ją pro­fi­le na plat­for­mach takich jak Fanvue, Fan­sly czy Only­fans, gdzie publi­ku­ją tre­ści ero­tycz­ne i por­no­gra­ficz­ne pomna­ża­ją­ce ich docho­dy. Choć nie zna­la­zły­śmy infor­ma­cji o prze­cięt­nych zarob­kach opi­sy­wa­nych przez nas mode­lek-AI, suge­ru­jąc się ich nie­kie­dy milio­no­wy­mi zasię­ga­mi, może­my wnio­sko­wać, że są to kro­cie. Mie­sięcz­ny dostęp do zdjęć Ali­ce Shaw kosz­tu­je 67 złotych.

Choć model­ki-AI mają rze­ko­mo odwzo­ro­wy­wać kobie­ty o róż­nym pocho­dze­niu – bo jak to w seks­biz­ne­sie, każ­da, nawet naj­bar­dziej rasi­stow­ska fan­ta­zja znaj­dzie swo­ich odbior­ców – to w prak­ty­ce wszyst­kie wyglą­da­ją nie­mal iden­tycz­nie. Są szczu­płe, z bar­dzo wąską talią, duży­mi pier­sia­mi, dłu­gi­mi, smu­kły­mi noga­mi, lek­ko umię­śnio­nym brzu­chem, dłu­gi­mi wło­sa­mi, duży­mi ocza­mi, małym nosem i peł­ny­mi usta­mi. Ich skó­ra zawsze jest ide­al­nie gład­ka i poły­sku­ją­ca. Ten zestaw cech nie jest przy­pad­ko­wy – per­fek­cyj­nie wpi­su­je się w male gaze, czy­li spo­sób przed­sta­wia­nia kobiet z per­spek­ty­wy hete­ro­sek­su­al­ne­go męż­czy­zny, pro­wa­dzą­cy do ich sek­su­ali­za­cji i uprzed­mio­to­wie­nia. To tak­że zestaw atry­bu­tów typo­wych dla por­no­gra­ficz­ne­go wyobra­że­nia kobie­ce­go cia­ła – pod­po­rząd­ko­wa­ne­go męskiej przy­jem­no­ści, wystan­da­ry­zo­wa­ne­go i cał­ko­wi­cie ode­rwa­ne­go od rze­czy­wi­sto­ści. Sek­su­ali­za­cja mode­lek-AI i two­rze­nie por­no­gra­ficz­ne­go kon­ten­tu z ich „udzia­łem” wpi­su­je się więc w to, co ponad 40 lat temu zauwa­ży­ła Dworkin:

Por­no­gra­fia wyma­zu­je czło­wie­czeń­stwo kobie­ty, czy­niąc z niej pro­dukt do kon­sump­cji, rzecz do sponiewierania.²

W por­no­gra­fii kobie­ty przed­sta­wia­ne są jako nie­na­sy­co­ne, jak­by ich jedy­ną funk­cją było wyko­rzy­sta­nie do sek­su – bez wzglę­du na to, jak bru­tal­nie czy poniżająco.³

Widzi­my tu więc wie­le wąt­ków łączą­cych kla­sycz­ną kry­ty­kę por­no­gra­fii, myśl femi­ni­stycz­ną i rela­cje patriar­chal­ne z zupeł­nie nowy­mi kate­go­ria­mi. Jed­ną z nich może być sek­su­ali­za­cja i uprzed­mio­to­wie­nie kobiet odtwa­rza­ne przy pomo­cy sztucz­nej inte­li­gen­cji. Zagro­że­nie nią, któ­re dostrze­ga­ją bada­cze pola pra­cy czy arty­ści, doty­czy też real­nych kobiet. Tech­no­lo­gia bazu­je prze­cież na ist­nie­ją­cych już zdję­ciach. AI coraz czę­ściej wyko­rzy­sty­wa­ne jest do gene­ro­wa­nia deepfake’ów por­no­gra­ficz­nych, w któ­rych wize­run­ki kobiet wyko­rzy­sty­wa­ne są bez ich zgo­dy do two­rze­nia mate­ria­łów o jed­no­znacz­nie sek­su­al­nym cha­rak­te­rze. To nowa for­ma prze­mo­cy wizu­al­nej, któ­ra jed­no­cze­śnie odbie­ra kobie­tom kon­tro­lę nad wła­snym cia­łem i wize­run­kiem, pogłę­bia­jąc ist­nie­ją­ce mecha­ni­zmy opre­sji w cyfro­wym świecie.

Sztuczna bliskość, realny zysk

Jed­no­cze­śnie obser­wu­je­my nie­sa­mo­wi­cie cie­ka­we zja­wi­sko budo­wa­nia rela­cji mię­dzy model­ka­mi-AI, a ich obser­wa­to­ra­mi. Cho­ciaż oso­bo­wość i tre­ści publi­ko­wa­ne na kon­tach są pro­gra­mo­wa­ne przez zapew­ne sze­reg spe­cja­li­stów zaj­mu­ją­cych się nowy­mi media­mi, to może­my zakła­dać ist­nie­nie pew­ne­go rodza­ju jed­no­stron­nych zaży­ło­ści skie­ro­wa­nych od osób śle­dzą­cych w inter­ne­cie wspo­mnia­ne pro­fi­le wobec nie­ist­nie­ją­cych kobiet. Część obser­wa­to­rów praw­do­po­dob­nie w ogó­le nie zda­je sobie spra­wy z tego, że ma do czy­nie­nia z AI. W cyto­wa­nym wcze­śniej wywia­dzie z Euro­news, twór­cy Aita­ny opo­wie­dzie­li aneg­do­tę o tym, jak dziew­czy­nę zapra­szał na rand­kę pewien gwiaz­dor posia­da­ją­cy na Insta­gra­mie 5 milio­nów obser­wu­ją­cych. Rów­nież komen­ta­rze na pro­fi­lach mode­lek, to głów­nie kom­ple­men­ty, jakie zosta­wia­my pod zdję­cia­mi naszych zna­jo­mych: olśnie­wa­ją­co, pięk­nie, cud­nie, czy emo­ti­ko­ny przed­sta­wia­ją­ce ser­ca, pło­mie­nie czy usta. Jed­no­cze­śnie wie­le tych komen­ta­rzy zosta­wia­ją pro­fi­le innych mode­lek-AI i boty. Może mieć to cel mar­ke­tin­go­wy – komen­ta­rze i polu­bie­nia zwięk­sza­ją zasięg kon­ta, a zasięg łatwo prze­kła­da się na zysk. I tak poja­wia się kolej­na per­spek­ty­wa ana­li­zy feno­me­nu cyber­mo­de­lek: kapi­ta­li­stycz­na logi­ka, w któ­rej kobie­ce cia­ło – nawet to wyge­ne­ro­wa­ne cyfro­wo – sta­je się narzę­dziem gene­ro­wa­nia docho­du. W tej opty­ce cyfro­wa sek­su­ali­za­cja to nie tyl­ko kwe­stia este­ty­ki czy roz­ryw­ki, ale przede wszyst­kim kolej­ny spo­sób na mone­ty­za­cję patriar­chal­nych fan­ta­zji. Nie dzi­wi więc, że rady­kal­ne femi­nist­ki trze­ciej fali, takie jak przy­wo­ły­wa­na już Andrea Dwor­kin, dostrze­ga­ją w por­no­gra­fii nie tyle for­mę eks­pre­sji sek­su­al­nej, ile sys­te­mo­wy mecha­nizm opre­sji. Ich kry­ty­ka, choć sfor­mu­ło­wa­na deka­dy temu, brzmi dziś nie­po­ko­ją­co aktu­al­nie. Dwor­kin, pisząc o por­no­gra­fii lat 80., wska­zy­wa­ła na wize­ru­nek kobiet, przed­sta­wia­nych jako nie­na­sy­co­ne i dostęp­ne sek­su­al­nie bez wzglę­du na bru­tal­ność czy poni­że­nie. Dziś por­no­gra­fia wykro­czy­ła już poza gra­ni­ce fizycz­no­ści, prze­no­sząc się do świa­ta algo­ryt­mów i sztucz­nej inte­li­gen­cji – ale mecha­nizm pozo­stał ten sam: kobie­cość jako pro­dukt, pożą­da­nie jako rynek, a zysk jako głów­ny motor napę­do­wy. Cyfro­we model­ki nie mają świa­do­mo­ści, cia­ła ani zgo­dy – ale mimo to sta­ją się czę­ścią obie­gu sek­su­al­ne­go, któ­ry uprzed­mio­ta­wia kobie­ty. To swo­iste „ide­al­ne obiek­ty”, stwo­rzo­ne dokład­nie tak, jak życzy sobie tego męska wyobraź­nia – zawsze dostęp­ne, nigdy nie­odma­wia­ją­ce, cał­ko­wi­cie ule­głe. W ten spo­sób cyfro­wa por­no­gra­fia nie tyl­ko nie prze­ła­mu­je patriar­chal­nych sche­ma­tów, lecz je pogłę­bia i automatyzuje.

Relacje paraspołeczne w nowych mediach

Rela­cją para­spo­łecz­ną okre­śla się jed­no­stron­ny typ wię­zi, w któ­rym odbior­ca odczu­wa emo­cjo­nal­ne przy­wią­za­nie do posta­ci medial­nej – akto­ra, twór­cy inter­ne­to­we­go, a nawet fik­cyj­ne­go boha­te­ra. Klu­czo­wy jest tu brak rze­czy­wi­stej, bez­po­śred­niej inte­rak­cji, choć media spo­łecz­no­ścio­we coraz sku­tecz­niej imi­tu­ją jej pozo­ry. Takie rela­cje mogą dawać ilu­zję wza­jem­no­ści, przy jed­no­cze­snym zacho­wa­niu ano­ni­mo­wo­ści odbior­cy. Może­my więc z łatwo­ścią „wejść” w życie innej oso­by – śle­dzić jej aktyw­ność, zazna­ja­miać się z jej oso­bo­wo­ścią – przy­naj­mniej w tym zakre­sie, w jakim decy­du­je się ją udo­stęp­nić. Inny­mi sło­wy – czu­je­my, że zna­my, a nie­rzad­ko tak­że lubi­my oso­bę, któ­rej nigdy nie spo­tka­li­śmy. W epo­ce mediów tra­dy­cyj­nych rela­cje takie kształ­to­wa­ły się na linii widz–prezenter. Inter­net nie tyl­ko tę dyna­mi­kę pogłę­bił, ale też zde­mo­kra­ty­zo­wał. To twór­cy inter­ne­to­wi, a dziś tak­że algo­ryt­my, decy­du­ją o for­mie i cha­rak­te­rze publi­ko­wa­nych tre­ści. Odbior­ca może wybie­rać spo­śród tysię­cy posta­ci, któ­re pre­cy­zyj­nie wpa­so­wu­ją się w jego potrze­by, pre­fe­ren­cje czy fantazje.

To wła­śnie róż­no­rod­ność i dostęp­ność spra­wia­ją, że rela­cje para­spo­łecz­ne w inter­ne­cie zysku­ją dodat­ko­wy wymiar, są one „typu instant” – łatwo je nawią­zać, trud­niej zakoń­czyć, a brak nie­jed­no­znacz­no­ści typo­wej dla real­nych rela­cji czy­ni je pozor­nie bez­piecz­niej­szy­mi. Tego rodza­ju wię­zi nie gene­ru­ją kon­flik­tów, nie wyma­ga­ją wysił­ku emo­cjo­nal­ne­go ani nego­cja­cji. To rela­cja asy­me­trycz­na, kom­for­to­wa – i tym samym podat­na na komercjalizację.

W przy­pad­ku pro­fi­li cyber­mo­de­lek, rela­cje para­spo­łecz­ne przy­bie­ra­ją szcze­gól­nie inte­re­su­ją­cą for­mę. Wyge­ne­ro­wa­ne przez AI posta­cie takie jak Aita­na Lopez czy Ali­ce Shaw są w peł­ni kon­tro­lo­wa­ne przez fir­my i pro­jek­to­wa­ne tak, by speł­niać ocze­ki­wa­nia odbior­ców. Two­rzą one nie tyl­ko atrak­cyj­ny wizu­al­nie, ale rów­nież emo­cjo­nal­nie anga­żu­ją­cy wize­ru­nek – model­ki „żyją”, podró­żu­ją, mają zain­te­re­so­wa­nia, komen­tu­ją rze­czy­wi­stość, a ich „oso­bo­wość” zosta­ła zapro­jek­to­wa­na z myślą o budo­wa­niu więzi.

To wła­śnie ta więź może rekom­pen­so­wać nie­któ­rym męż­czy­znom defi­cy­ty emo­cjo­nal­ne lub sek­su­al­ne. Cyfro­wa model­ka nigdy nie odmó­wi, nie znik­nie, nie będzie mieć „gor­sze­go dnia”. Tym samym sta­je się nie tyl­ko obiek­tem pożą­da­nia, ale wręcz ilu­zją ide­al­nej part­ner­ki – zawsze dostęp­nej, zawsze atrak­cyj­nej, nigdy wyma­ga­ją­cej. To wygod­na, bo bez­piecz­na sub­sty­tu­cja real­nej bli­sko­ści, któ­rej jed­nak nie da się utrzy­mać bez coraz sil­niej­szych bodź­ców. Z cza­sem „nie­win­na” obser­wa­cja prze­ra­dza się w potrze­bę dostę­pu do tre­ści pre­mium – zdjęć, fil­mów, czy nawet sper­so­na­li­zo­wa­nych wia­do­mo­ści. Fanvue dosko­na­le wpi­su­je się w ten mecha­nizm, ofe­ru­jąc intym­ność na sprzedaż.

Rela­cje para­spo­łecz­ne z wir­tu­al­ny­mi posta­cia­mi poka­zu­ją, jak łatwo kapi­ta­lizm potra­fi prze­kształ­cić emo­cjo­nal­ne potrze­by w pro­dukt. Cyfro­wa por­no­gra­fia wcho­dzi tu w ści­sły zwią­zek z eko­no­mią afek­tów, w któ­rej to nie tyl­ko cia­ło (nawet to nie­rze­czy­wi­ste), ale tak­że samot­ność, potrze­ba bli­sko­ści i nie­na­sy­co­ne pra­gnie­nie – sta­ją się towarem.

Wie­lu męż­czyzn trak­tu­je swo­je dziew­czy­ny-AI w spo­sób uprzed­mio­ta­wia­ją­cy, nace­cho­wa­ny prze­mo­cą i agre­sją. Przy­kła­do­wo, męż­czyź­ni znie­wa­ża­ją chat­bo­ty, symu­lu­ją prze­moc sek­su­al­ną, a nawet „zabi­ja­ją” dziew­czy­ny, z któ­ry­mi weszli w rela­cję w dia­lo­gach. W apli­ka­cjach takich jak Repli­ka, nie­któ­rzy użyt­kow­ni­cy urzą­dza­ją sce­ny zazdro­ści, a cyfro­we part­ner­ki są ich emo­cjo­nal­ny­mi nie­wol­ni­ca­mi. Takie part­ner­ki dają złu­dze­nie peł­nej kon­tro­li. Moż­na je dowol­nie skon­fi­gu­ro­wać, zmu­sić do posłu­szeń­stwa, a w razie sprze­ci­wu „zre­se­to­wać”. Taki model rela­cji sta­je się narzę­dziem speł­nia­nia patriar­chal­nych fan­ta­zji o ule­głej, mil­czą­cej kobie­cie, wobec któ­rej — mimo tej skraj­nej pod­dań­czo­ści — i tak moż­na sto­so­wać prze­moc. Taka prze­moc bar­dziej niż real­na, wyda­je się sym­bo­licz­na, co nie zmie­nia fak­tu, że jej zna­cze­nie spo­łecz­ne pozo­sta­je dru­zgo­cą­ce, bo odda­je wewnętrz­ne posta­wy użyt­kow­ni­ków4, 5.

Jak sztuczna inteligencja przepisuje kobiecość według męskich wyobrażeń

Inter­net to prze­strzeń, w któ­rej toczy się nie­mal wszyst­ko: robi­my zaku­py, uczy­my się, bawi­my, a nawet nawią­zu­je­my i pod­trzy­mu­je­my rela­cje spo­łecz­ne. Jak zauwa­żył Mar­shall McLu­han, nie tyl­ko two­rzy­my tech­no­lo­gię – ona rów­nież two­rzy nas. Zmie­nia nasze przy­zwy­cza­je­nia, spo­sób patrze­nia na świat, wyostrza jed­ne zmy­sły, tłu­mi inne, a w kon­se­kwen­cji prze­obra­ża nasze myśle­nie6.

For­ma prze­ka­zu nie jest już tyl­ko nośni­kiem tre­ści – sama sta­je się komu­ni­ka­tem, któ­ry narzu­ca odbior­cy spo­sób inter­pre­ta­cji. W tym duchu Jean Bau­dril­lard, fran­cu­ski filo­zof i socjo­log, posta­wił rady­kal­ną tezę: żyje­my w świe­cie, w któ­rym praw­da prze­sta­ła ist­nieć. Rze­czy­wi­stość medial­na two­rzy dziś wła­sny, zamknię­ty obieg zna­czeń – symu­la­cję, któ­ra zastę­pu­je to, co praw­dzi­we. W mediach nie cho­dzi już o to, co się wyda­rzy­ło, lecz jak to zosta­nie poka­za­ne – i jaki efekt ten obraz wywo­ła. To, co widzi­my, to już nie repre­zen­ta­cja rze­czy­wi­sto­ści, ale jej cyfro­wy sobo­wtór – hiper­rze­czy­wi­stość. W świe­cie symu­la­cji „praw­dzi­we” sta­ją się jedy­nie medial­ne repre­zen­ta­cje – symu­la­kry. Maso­wo roz­po­wszech­nia­ne fał­szy­we obra­zy i infor­ma­cje nabie­ra­ją pozo­rów auten­tycz­no­ści, sta­jąc się bar­dziej „real­ne” niż rze­czy­wi­stość, któ­rą mia­ły przed­sta­wiać. W ten spo­sób obraz i znak tra­cą swo­ją refe­ren­cyj­ność – prze­sta­ją odno­sić się do real­ne­go świa­ta. Medial­ne prze­ka­zy zaczy­na­ją funk­cjo­no­wać nie­za­leż­nie od rze­czy­wi­sto­ści, two­rząc wła­sną, auto­no­micz­ną egzy­sten­cję7. Bau­dril­lard odno­sił się jed­nak do ogó­łu zja­wisk wytwa­rza­nych w dużym stop­niu przez ludzi, nato­miast my sku­pia­my się na zja­wi­sku, któ­re mini­ma­li­zu­je wkład czło­wie­ka w wytwo­rzo­ne „pro­duk­ty”. Wszyst­kie wyge­ne­ro­wa­ne zdję­cia mode­lek-AI są two­rzo­ne maso­wo i pomi­mo przed­sta­wia­nia róż­nych posta­ci, zawie­ra­ją wspól­ne cechy – wyide­ali­zo­wa­ne aspek­ty kobie­ce­go cia­ła. Pró­bu­ją „uda­wać” praw­dzi­we kobie­ty, nato­miast nie odno­szą się raczej do żad­nej ist­nie­ją­cej jed­nost­ki. Są symu­la­cją idei kobie­co­ści w męskim spojrzeniu.

Sam spo­sób, w jaki uka­zy­wa­ne są kobie­ty na pro­fi­lach mode­lek AI, napro­wa­dza odbior­cę na sek­su­ali­zo­wa­nie i uprzed­mio­to­wie­nie posta­ci, z któ­rą obcu­ją — kobie­ta funk­cjo­nu­je wyłącz­nie jako obiekt pożą­da­nia. W taki spo­sób sztucz­nie repro­du­ko­wa­ne ide­ały kobie­ce­go cia­ła wpły­wać mogą na postrze­ga­nie kobiet nie tyl­ko w prze­strze­ni cyfro­wej, ale i w codzien­nym życiu. Mogą powo­do­wać, iż fak­tycz­ne part­ner­ki nie będą nigdy wystar­cza­ją­co odpo­wia­dać wyge­ne­ro­wa­ne­mu przez kom­pu­ter ide­ało­wi zapro­jek­to­wa­ne­mu w hiper­rze­czy­wi­sto­ści spe­cjal­nie, by spro­stać męskim fan­ta­zjom. Wcho­dze­nie w rela­cje para­spo­łecz­ne z nie­re­al­ny­mi kobie­ta­mi może tak­że nega­tyw­nie wpły­wać na póź­niej­sze pró­by nawią­zy­wa­nia rela­cji w real­nym życiu, bądź też sku­tecz­nie znie­chę­cić do ich nawią­zy­wa­nia w ogó­le, w związ­ku z poczu­ciem, że nigdy nie znaj­dzie się swo­je­go ide­ału (ponie­waż ten nie ist­nie­je). Nawet w nie­po­rno­gra­ficz­nych tre­ściach gene­ro­wa­nych przez AI, obraz kobie­ty jest wyide­ali­zo­wa­ny. Wystar­czy, że do wyszu­ki­war­ki gra­fik wpi­sze­my hasła takie jak: AI fema­le nurse/​AI male nur­se, AI fema­le doctor/​AI male doctor.

Między emancypacją a uprzedmiotowieniem

Pyta­nie o rela­cję tech­no­lo­gii z eman­cy­pa­cją kobiet i grup mar­gi­na­li­zo­wa­nych sta­je się nie tyl­ko aktu­al­ne, ale i naglą­ce. Cyber­fe­mi­nizm i tech­no­fe­mi­nizm to dwa nur­ty femi­ni­stycz­nej reflek­sji nad tech­no­lo­gią, któ­re, choć doty­czą tego same­go medium, docho­dzą do innych reflek­sji. Pierw­szy widzi w sie­ci i tech­no­lo­gii wyzwo­le­nie, dla dru­gie­go inter­net to nowa prze­strzeń uci­sku, zama­sko­wa­na pod przy­kryw­ką postę­pu. Nie chce­my spro­wa­dzać prac nie­sa­mo­wi­cie waż­nych bada­czek do tak pro­stych sfor­mu­ło­wań, więc war­to zazna­czyć, że część entu­zja­stycz­nych sta­no­wisk wobec cyfro­wej sfe­ry publicz­nej, wyro­sła w duchu cza­sów, dla któ­rych inter­net wyda­wał się nową ago­rą, czy­stą kar­tą, w któ­rej może­my kre­ować rze­czy­wi­stość od nowa.

W latach 90. XX wie­ku gru­pa VNS Matrix opu­bli­ko­wa­ła mani­fest cyber­fe­mi­ni­stycz­ny, obwiesz­cza­jąc nową erę. Ich prze­kaz był jasny: czas prze­jąć tech­no­lo­gie i uczy­nić je narzę­dziem femi­ni­stycz­nej rewo­lu­cji. Don­na Hara­way, jed­na z klu­czo­wych posta­ci tego nur­tu, w swo­im Mani­fe­ście Cybor­ga (2004) przed­sta­wia wizję pod­mio­to­wo­ści uwol­nio­nej od bio­lo­gicz­nych deter­mi­ni­zmów. Cyborg to hybry­da czło­wie­ka i maszy­ny, isto­ta prze­kra­cza­ją­ca binar­ne podzia­ły płcio­we i toż­sa­mo­ścio­we⁶. Cyber­fe­mi­nist­ki dostrze­ga­ły w tech­no­lo­giach cyfro­wych nie tyl­ko narzę­dzie komu­ni­ka­cji, ale i eman­cy­pa­cji. Sieć umoż­li­wia two­rze­nie alter­na­tyw­nych prze­strze­ni, gdzie toż­sa­mo­ści mogą być rekon­stru­owa­ne, a cia­ło nie jest już osta­tecz­nym wyznacz­ni­kiem tego, kim ktoś jest. To wła­śnie ten duch towa­rzy­szy współ­cze­snym ruchom trans­fe­mi­ni­stycz­nym, któ­re widzą w tech­no­lo­giach poten­cjał do rede­fi­ni­cji płci i sek­su­al­no­ści8, 9.

Jed­nak czy cyber­prze­strzeń rze­czy­wi­ście jest tak wyzwa­la­ją­ca? Kry­tycz­ki wska­zu­ją, że hege­mo­nicz­ne struk­tu­ry wła­dzy szyb­ko dosto­so­wa­ły się do nowej rze­czy­wi­sto­ści. Big Tech, kapi­ta­lizm i algo­ryt­my pisa­ne przez męż­czyzn spra­wia­ją, że kobie­ty i mniej­szo­ści nadal pozo­sta­ją na mar­gi­ne­sach cyfro­wej rewolucji.

Tech­no­fe­mi­nizm, repre­zen­to­wa­ny m.in. przez Judy Wajc­man zwra­ca uwa­gę na fakt, że tech­no­lo­gie nie są neu­tral­ne – two­rzą je ludzie zanu­rze­ni w spo­łe­czeń­stwo z wszyst­ki­mi jego pro­ble­ma­mi, a więc rów­nież uwi­kła­ni w patriar­chal­ne struk­tu­ry wła­dzy. Pro­ble­mem nie jest jedy­nie dostęp kobiet do tech­no­lo­gii, ale to, kto ją pro­jek­tu­je i przede wszyst­kim – jakie nar­ra­cje są w nią wpi­sa­ne10.

Lucía Ega­ña Rojas w swo­im tek­ście o trans­fe­mi­ni­stycz­nej tech­no­lo­gii pod­kre­śla, że to cia­ło jest polem wal­ki – wła­dza ope­ru­je na cie­le, a tech­no­lo­gia może być narzę­dziem opre­sji lub eman­cy­pa­cji11. I o cie­le, któ­re­go w zasa­dzie nie ma, jest nasza ana­li­za. Bo choć femi­ni­stycz­ne nadzie­je na zmia­ny, jakie miał wpro­wa­dzić inter­net były ogrom­ne, jest on final­nie prze­strze­nią łatwo dostęp­nej por­no­gra­fii, czę­sto nagry­wa­nej bez zgo­dy, deep fake’owych zdjęć ero­tycz­nych, wir­tu­al­nej pro­sty­tu­cji i sek­su­ali­za­cji bytów AI, wpi­su­ją­cych się w męski, nie­do­ści­gnio­ny ide­ał kobie­ce­go pięk­na. Poja­wia się pyta­nie o moż­li­wość sub­wer­sji – czy te cyfro­we byty mogą stać się narzę­dziem eman­cy­pa­cji, czy raczej są jedy­nie kolej­ną odsło­ną tech­no­lo­gicz­nie wyra­fi­no­wa­ne­go, mizo­gi­nicz­ne­go spektaklu?

W jakim kierunku zmierza cyberprostytucja?

Seks jest w Inter­ne­cie wszech­obec­ny. Bar­dziej niszo­wym zagad­nie­niem, jest jed­nak sek­sprze­mysł, w któ­rym nie bio­rą udzia­łu rze­czy­wi­ste oso­by, a model­ki wykre­owa­ne przez sztucz­ną inte­li­gen­cję. Kla­sycz­ne kry­ty­ki por­no­gra­fii pasu­ją jed­nak do tre­ści ero­tycz­nych, kre­owa­nych przez AI. Prze­glą­da­ne przez nas tre­ści są skro­jo­ne pod męskie­go widza, pra­gną­ce­go obco­wać z zawsze chęt­ną, pod­da­ną mu kobie­tą, któ­ra poza epa­to­wa­niem sek­su­al­no­ścią, nie ofe­ru­je mu nic wię­cej — gdyż ten nic wię­cej od niej nie ocze­ku­je. Jed­no­cze­śnie tre­ści te wpi­su­ją się w male gaze, a aktor­ki nie­ludz­kie wyglą­da­ją w spo­sób, któ­re­go ocze­ku­je się od kobiet rów­nież w rze­czy­wi­sto­ści – z tą róż­ni­cą, że dla akto­rek nie­ludz­kich ten wygląd jest osią­gal­ny. Świat cyfro­wy odzwier­cie­dla struk­tu­ral­ne pro­ble­my świa­ta ana­lo­go­we­go. Oprócz utrwa­la­nia ste­reo­ty­pów i nie­osią­gal­nych stan­dar­dów pięk­na, kształ­to­wa­ny jest w pewien spo­sób „gust” odbior­cy, co może dopro­wa­dzać do sil­ne­go uprzed­mio­to­wia­nia kobiet w praw­dzi­wym życiu, czy też wypa­cze­nia cha­rak­te­ru praw­dzi­wych rela­cji mię­dzy­ludz­kich. Nie­bez­piecz­nym zja­wi­skiem może być też dys­to­pij­na wizja, wedle któ­rej w obli­czu „epi­de­mii męskiej samot­no­ści” real­ne part­ner­ki mogą zostać zastą­pio­ne wyide­ali­zo­wa­ny­mi i zapro­gra­mo­wa­ny­mi zgod­nie z czy­imiś poglą­da­mi kobie­ta­mi AI, co spo­łecz­nie przy­nie­sie wię­cej szkód niż zysków.

Dostrze­ga­my rów­nież zagro­że­nie w tym, że model­ki-AI mogą odzwier­cie­dlać tak napraw­dę każ­dą fan­ta­zję korzy­sta­ją­cej z ich usług oso­by, w tym wszel­kie­go rodza­ju para­fi­lie, pod­sy­ca­jąc tym samym podaż na tre­ści, któ­re są nie­le­gal­ne i nie­bez­piecz­ne. Nale­ży pamię­tać, że inter­ne­to­wy seks­biz­nes nie funk­cjo­nu­je w próż­ni, a model­ki AI to praw­dzi­we zagro­że­nie rów­nież dla­te­go, że bazu­ją na foto­gra­fiach, któ­re publi­ku­je­my w Inter­ne­cie, co może dopro­wa­dzić do krzyw­dy praw­dzi­wych użyt­kow­ni­czek sie­ci czy two­rze­nia tre­ści takich jak por­no­gra­fia dzie­cię­ca. Tym samym sztucz­na inte­li­gen­cja sta­je się narzę­dziem repli­ku­ją­cym wszyst­kie patriar­chal­ne sche­ma­ty i potę­gu­ją­cym por­no­gra­fi­za­cję wize­run­ku kobiet.


¹ Llach, L., Meet the Spa­nish AI model ear­ning up to €10,000 a month., Euro­news, dostęp: https://www.euronews.com/next/2024/12/27/meet-the-first-spanish-ai-model-earning-up-to-10000-per-month [dostęp: 10.05.2025]

² Dwor­kin, A. (1983). Right-wing women. New York, NY: Peri­gee Books.

³ Dwor­kin, A. (1981). Por­no­gra­phy: Men posses­sing women. New York, NY: Peri­gee Books

⁴ Kuznet­so­va, M., HER Arti­fi­cial Voice, His Real Agres­sion? Can AI Girl­friends Bring a New Wave of Women’s Objec­ti­fi­ca­tion?, Harvard Ken­ne­dy Scho­ol, dostęp: https://www.hks.harvard.edu/centers/carr-ryan/our-work/carr-ryan-commentary/her-artificial-voice-his-real-aggression-can-ai [dostęp: 10.05.2025]

⁵ Okan­ren­de, M., Insi­de the dark world of AI abu­se whe­re men insult and ‘hit’ the­ir repli­ca girl­friends – as experts warn it’s a gate­way to vio­len­ce on humans, MailOn­li­ne, dostęp: https://www.dailymail.co.uk/femail/article-14380515/ai-abuse-men-hit-replica-girlfriends-experts-violence-humans.html [dostęp: 10.05.2025]

6 McLu­han M. (2004). Zro­zu­mieć media. Prze­dłu­że­nie czło­wie­ka, tłum. N. Szczuc­ka, Warszawa

7 Bau­dril­lard, J. (2007). Wymia­na sym­bo­licz­na i śmierć, tłum. S. Kró­lak, Warszawa

8 Hara­way, D. (2004). A Cyborg Mani­fe­sto: Scien­ce, Tech­no­lo­gy, and Socia­list-Femi­nism in the Late Twen­tieth Cen­tu­ry. In The Hara­way Reader (pp. 7-45). Routledge.

9 Plant, S. (2020). Zeros + Ones: Digi­tal Women and the New Tech­no­cul­tu­re. Fourth Estate.

10 Wajc­man, J. (2009). Femi­nist The­ories of Tech­no­lo­gy. Cam­brid­ge Jour­nal of Eco­no­mics, 34(1), 143-152.11 Ega­ña Rojas, L. (2023). Tech­no­fe­mi­nizm. Zapi­ski na temat trans­fe­mi­ni­stycz­nej tech­no­lo­gii (wer­sja 3.0). Prak­ty­ka Teo­re­tycz­na, 1(47), 133-147.