Opinie na temat horroru są równie zróżnicowane jak sam gatunek. W powszechnym odbiorze, szczególnie w odniesieniu do najbardziej komercyjnych produkcji, często dominuje przekonanie, że horror to forma niskiej kultury – gatunek nastawiony przede wszystkim na dostarczenie prostej rozrywki i szybkiego skoku adrenaliny. Niekończące się franczyzy mniej lub bardziej popularnych tytułów, filmy grozy klasy B z przewidywalnymi schematami fabularnymi i kiepskiej jakości efektami specjalnymi nie brzmią jak coś wartego uwagi. Mimo tych stereotypowych przeświadczeń horror pozostaje najbardziej dochodowym gatunkiem filmowym [1], przyciągając zarówno masową widownię, jak i twórców szukających nowych form wyrazu, odzwierciedlając społeczne lęki i napięcia.
Wiele filmów grozy czerpie z kulturowych obaw związanych z kobietami, ich seksualnością, cielesnością i rolą w patriarchalnym społeczeństwie. Nawet nagłówki prasowe wpisują się w tę narrację, przedstawiając kobietobójstwo w sensacyjny, niemal filmowy sposób za pomocą makabrycznego języka. Brutalne zbrodnie są opisywane jak scenariusze horroru – z szokującymi zwrotami akcji i drastycznymi szczegółami, które mają przyciągnąć uwagę czytelników. Skoro przemoc jest już tak głęboko zakorzeniona w naszej kulturze, to dlaczego wciąż dobrowolnie sięgamy po filmy grozy? Co sprawia, że chcemy oglądać fikcyjne koszmary, skoro prawdziwy horror rozgrywa się tuż obok nas?
Dlaczego sięgamy po filmy grozy
Badania przeprowadzone przez dr. Glenna Sparksa z Uniwersytetu Purdue sugerują, że ludzie czerpią przyjemność z oglądania horrorów, ponieważ oferują one kontrolowane środowisko do doświadczania strachu [2]. Adrenalina związana z oglądaniem horroru może prowadzić do uczucia ekscytacji i satysfakcji, skrajnych emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych, stawiania czoła lękom w bezpiecznych warunkach. Podobne jest to do arystotelesowskiego katharsis, według którego intensywne emocje towarzyszące obcowaniu ze sztuką mają „oczyścić” widza. Chodzi tutaj również o zaspokojenie ciekawości tego, co jest uznawane za tabu; przetestowanie własnych granic bez konsekwencji, jakie niosłoby ze sobą zbadanie nieakceptowanych czy zakazanych tematów w prawdziwym życiu. Horror jako gatunek od początku swojego istnienia komentował lub kwestionował normy społeczne i moralne, a jego ewolucja odzwierciedlała zmiany kulturowe i społeczne – to, jakie scenariusze społeczeństwo uważało za najbardziej budzące grozę.
Ewolucja horrorów
We wczesnych amerykańskich slasherach w latach 70. i 80. horror doskonale wiedział, co należy pochwalać, a co nie. Typowy schemat oparty był na ostrym kontraście. Z jednej strony mamy bohaterów, których utożsamiano z grupą docelową widzów – młodzieżą z klasy średniej lub wyższej, spędzającą czas w centrum handlowym z dala od swoich domów na przedmieściach, gdzie czekają na nich zmartwieni, często konserwatywni rodzice ucieleśniający tradycyjne wartości, przeciw którym buntują się ich hedonistyczne lub nieposłuszne dzieci. Z drugiej mamy mordercę, często niezrównoważonego, odrzuconego przez społeczeństwo, cechującego się niezwykle silną moralnością, paradoksalnie przypominającą konserwatywne sympatie rodzin przyszłych ofiar. W oczach tego zabójcy zasługiwali na karę ci, którzy dopuszczali się przedmałżeńskiego seksu, picia alkoholu jako nieletni czy zażywania narkotyków. Wraz z przedstawieniami młodzieży zachowującej się w „nieprzyzwoity” sposób, slashery z tamtych lat zwykle przedstawiały także tzw. final girl, która z kolei, w przeciwieństwie do swoich rówieśników, uosabiała czystość w taki sposób, jak wyobrażała ją sobie amerykańska konserwatywna moralność, i to właśnie jej udawało się przeżyć. Ten termin to pewnego rodzaju archetyp odnoszący się do ostatniej ocalałej postaci kobiecej w filmie typu slasher, która konfrontuje się z zabójcą i często ostatecznie pokonuje go lub przynajmniej przetrwa do końca.
Podobnie jak inne gatunki filmowe, horror ewoluował wraz z rozwojem feminizmu, być może świadcząc o reakcji na krytykę dotyczącą przedstawiania kobiet jako ofiar. Nie oznacza to jednak, że całkowicie oderwał się od rzeczywistości nierówności płciowych. Slashery dziś nie skupiają się na młodzieży w takim stopniu, jak działo się to w latach 80. Narkotyki i alkohol nie są tak demonizowane jak kiedyś, ale w filmach nadal obecne są mizoginistyczne wyobrażenia o kobiecej seksualności. Bohaterki, które decydują się na przedmałżeński seks, albo seks w ogóle, są dodatkowo seksualizowane poprzez paradoksalne łączenie scen ich śmierci z nagością i erotycznymi ujęciami. Jeżeli te postacie od momentu pojawienia się na ekranie są traktowane przedmiotowo, pozbawione wszystkich cech poza swoją seksualnością, jakakolwiek wyrządzona im krzywda nie budzi znacznej empatii. Trudno się z nimi utożsamiać – w końcu kobiety bez żadnej głębi emocjonalnej istnieją tylko w wyobraźni męskich twórców.
Przemoc
Według analizy slasherów z lat 80. przeprowadzonej przez Molitora i Sapolsky’ego, sceny śmierci kobiet na ekranie trwają dwa razy dłużej niż sceny śmierci mężczyzn [3]. Wydłużony czas śmierci ze względów narracyjnych zazwyczaj ma na celu budowanie napięcia, ale opisana nierówność między płciami, tworzy wrażenie celowego epatowania kobiecym cierpieniem. Ta przemoc jest dla nich karą, a widz jest w stanie, nawet podświadomie, postrzegać ją jako zasłużoną, konsekwentną wobec łamania patriarchalnych zasad. To wojerystyczne zadowolenie z wymierzanej sprawiedliwości staje się jeszcze bardziej intensywne, gdy ofiara przedstawiana jest naga lub w sugestywnych, niemal erotycznych pozach. Filmy kręcone z perspektywy męskiego mordercy, skierowane do męskiego widza, z dziwną satysfakcją przeciągają momenty śmierci, w których kobieta błaga o litość, co zakrawa na torture porn (skupienie się na wydarzeniach związanych z ludzkim cierpieniem i krzywdą fizyczną), jeśli po prostu już nim nie jest. Wiele współczesnych slasherów epatuje przeseksualizowaną i przedłużoną przemocą wobec pozbawionych autonomii kobiet, które nie są nawet przedstawiane jako postacie, a zamiast tego stają się jedynie elementami scenografii. Ich śmierć przybiera bezosobowy charakter, a ich morderstwo to jedynie akt zniszczenia ciała, jednego z wielu.
Przykład jeden z wielu
Seria Terrifier była wielokrotnie krytykowana ze względu na jej nadmierny sadyzm i szczególnie brutalne, przesiąknięte erotyzmem sceny morderstw kobiet. Ich drastyczność jest wyreżyserowanym spektaklem, który staje się źródłem rozrywki, a nie sposobem na budzenie grozy. Ofiary nie mają żadnej sprawczości, są pasywne wobec dominującego męskiego mordercy, który odbiera im wszelką podmiotowość. Śmiech kata czy sarkastyczne komentarze skontrastowane z krzykami i błaganiem o ocalenie, zdają się sugerować śmieszność czy groteskowość ich bezskutecznych wysiłków.
Jedna ze scen w filmie przedstawia nagą kobietę zawieszoną do góry nogami, brutalnie rozpiłowaną na pół zardzewiałą piłą, zaczynając od jej waginy. Jej martwe ciało wygląda jak mięso zawieszone na hakach w rzeźni, niczym nieprzypominające człowieka. To teatralna scena fetyszystycznych tortur. Wizualnie nawiązuje do estetyki BDSM, a ideologicznie do filmów snuff w nurcie exploitation. Filmy te definiowane są jako produkcje pornograficzne, w których punktem kulminacyjnym, lub — bardziej dosadnie — momentem szczytowania jest morderstwo. Ekspert FBI zajmujący się filmami snuff, Kenneth Lanning, nazywa je „Świętym Graalem porno”, a kryminolożka Pixie Du Toit stwierdza, że „snuff to szczyt ewolucji pornografii” [4]. I chociaż tego rodzaju filmy mogą dla szerszej grupy odbiorców nie mieć charakteru erotycznego, kierowane są jednak do konkretnej, małej grupy osób, która znajduje w nich seksualną gratyfikację. Istnieją oczywiście również pozorowane nagrania snuff przeznaczone na pornograficzny rynek komercyjny, których celem jest okrucieństwo wobec kobiet dla spełnienia męskich fantazji seksualnych. Nietrudno jest zauważyć podobieństwa między nimi a bardziej społecznie akceptowalnymi przeciąganymi scenami terroru w horrorach, zwłaszcza w tych z nich, w których istnieje wyraźna dysproporcja między przedstawieniami kobiet i mężczyzn. Widoczne jest to zwłaszcza w przypadku filmów z nurtu rape revenge (gwałt i zemsta), które z jednej strony koncentrują swoją fabułę na zemście za wyrządzone krzywdy kobiecie, krytykując patriarchalną przemoc, a z drugiej strony eksploatują tę traumę, przedstawiając sceny gwałtu w fetyszystyczny sposób. Pozostawia to dodatkowy niesmak ze względu na to, że w znacznej mierze są one reżyserowane przez mężczyzn, tłumaczących ich brutalność chęcią oddania realizmu.
Z kolei twórcy Terrifier bronią swojego filmu przed zarzutami o mizoginię, twierdząc, że jest on hołdem dla klasycznych slasherów. Trudno jednak nie dostrzec związków między rosnącą tolerancją wobec tego, co prezentuje się na ekranie, a zmianami w ludzkiej wrażliwości na przemoc i dehumanizację w rzeczywistości. Badania w tym temacie wskazują, że długotrwała ekspozycja na przemoc w mediach osłabia emocjonalne reakcje na jej przedstawienia [5]. Szczególnie widoczne jest to w przypadku dużych produkcji opierających się na eskalacji brutalności i maksymalizacji wartości szokowej (shock value), w celu przyciągnięcia i utrzymania coraz krótszej uwagi widza, którego potencjalnie może zainteresować to, co wzbudza kontrowersje i silne reakcje.
Poza ekranem
Osoby regularnie oglądające przemoc stają się mniej wrażliwe na bodźce z nią związane i wykazują mniejsze współczucie dla ofiar przemocy w rzeczywistości. Podobny mechanizm występuje przy regularnym oglądaniu pornografii. To, co na początku było wystarczające do wywołania ekscytacji, z czasem przestaje działać, a widz sięga po coraz bardziej ekstremalne treści. Często są one nasycone elementami przemocy oraz uprzedmiotowienia, które bazują na istniejących w społeczeństwie nierównościach, fetyszyzując je i wzmacniając dyskryminację. Ostatecznie prowadzą do zwiększonej tolerancji wobec przemocy i normalizacji agresywnych zachowań [6]. W którym momencie naturalna ciekawość wobec tego, co nieznane i niepokojące, przeradza się w nienasyconą potrzebę konsumpcji treści, które mają wywołać coraz intensywniejsze emocje? Krytyka slasherów jako gatunku koncentruje się właśnie na tej granicy – nieustanna eskalacja przemocy i okrucieństwa, często prezentowanego w kontekście seksualnym, nie tylko odbija się na wrażliwości widza, ale także wzmacnia tolerancję wobec takich treści, a w efekcie wobec przemocy w świecie realnym [7].
Nie tylko slashery
Horror to jednak gatunek, który istniał na długo przed erą slasherów z lat 70. i 80. i sięgał inspiracją do literatury gotyckiej, której budzącym grozę elementem była koncepcja monstrum – aberracji tego, co znane. W tym względzie horror wyraźnie zaznacza granice normatywnych przekonań i tego, co wykracza poza nie.
Simone de Beauvoir w „Drugiej płci”, stwierdziła, że w zachodniej kulturze, mężczyzna postrzegany jest jako uniwersalny standard, podmiot, podczas gdy kobieta jest definiowana w relacji do niego — jako druga, inna, obca [8]. W przeciwieństwie do mężczyzny nie jest człowiekiem, jest swoją płcią i jednocześnie stałym odstępstwem od normy. Jest wykluczona z dyskursu politycznego, z filozofii i sztuki, zredukowana do roli matki, żony lub kochanki. Staje się jedynie swoją seksualnością, która jednocześnie jest tłumiona, tabuizowana i kontrolowana. Budzi odrazę jako coś nienaturalnego, odchodzącego od męskiego standardu, staje się zagrożeniem dla patriarchalnego statusu quo, opartego na odbieraniu kobietom ich autonomii. A to, co jest niepokojące, budzące wstręt, jest jednocześnie fascynujące i znajduje swoje ujście w horrorze.
Pisze o tym Jeffrey Jerome Cohen, twierdząc, że potwór z horroru jest manifestacją społecznych represji i lęków: „Potwór jest ucieleśnieniem pewnych kulturowych momentów – czasu, uczucia i miejsca” [9]. Zamiast dydaktycznych, jednowymiarowych przedstawień kobiet jako ofiar, opartych na karze (brutalnej śmierci) lub nagrodzie (przeżyciu), żeński potwór symbolizuje zemstę opresjonowanych i tłumionych Innych. Takie rozumienie podobnych metafor wzmacnia to, co ogólnie uznawane jest za „szczęśliwe zakończenie” w filmach grozy, czyli zniszczenie bestii, albo chociaż usunięcie jej z publicznego oka, jej powrót do samotni, a jednocześnie powrót represji, kontroli i kar za niestosowanie się do norm.
„The Monstrous-Feminine” Barbary Creed, australijskiej profesory filmoznawstwa, analizuje postacie kobiece w horrorze i w kontrze do roli ofiary, wskazuje na specyficzne przedstawienia ich jako potworów. Nie chodzi o potwora-kobietę, którego żeńska płeć jest przypadkiem i prostym odwróceniem roli potwora-mężczyzny – jej potworność jest nieodłącznie związana z jej cielesnością, a szczególnie z funkcjami reprodukcyjnymi. Creed argumentuje, że ten motyw jest głęboko zakorzeniony w patriarchalnej ideologii, która obawia się kobiecej seksualności, zważywszy, że już pierwsze oznaki dojrzewania, takie jak menstruacja, są przedstawiane w horrorze jako coś przerażającego [10]. W Carrie (1976) pierwszy okres tytułowej bohaterki staje się katalizatorem jej niszczącej telekinezy. To doświadczenie, zamiast być naturalnym etapem dorastania, jest traumatyczne i poniżające. Staje się źródłem lęku zarówno dla samej bohaterki, jak i dla jej otoczenia. Creed nawiązuje do Julii Kristevej, twórczyni pojęcia abiekcji, które opisuje uczucie wstrętu, a jednocześnie fascynacji wobec tego, co jest odrażające; tego, co jest zarówno obce jak i nierozłącznie związane z jestestwem odbiorcy. To właśnie przeraża – świadomość cienkiej granicy pomiędzy obiektem a podmiotem [11]. Tutaj symbolami abiekcji stają się krew i cielesność, co potęguje dodatkowo tabuizacja menstruacji przez matkę Carrie, która kierując się religijnym fanatyzmem, postrzega jakiekolwiek przejawy kobiecej, czyli również swojej, seksualności jako grzech. Dla niej kobiecość to zagrożenie czystości jej wiary. Dla świata zewnętrznego zaś uwolniony i niestłumiony destrukcyjny potencjał Carrie to zaburzenie porządku społecznego.
Creed wyróżnia dwa sposoby, w jaki horror przedstawia kobiece funkcje rozrodcze jako monstrualne. Po pierwsze, w sposób symboliczny, umieszczając akcję w miejscach przypominających łono – klaustrofobicznych labiryntowych korytarzach, sugerując powrót do stanu prenatalnego, kojarzonego z lękiem i utratą kontroli. Po drugie, dosłownie, poprzez przedstawienie kobiecego ciała jako groteskowego, dającemu życie nieludzkiemu potomstwu albo ulegające deformacjom.
Szczególnym przykładem powiązania cielesności z tematyką inności, przepoczwarzania, obcości albo deformacji jest body horror. Według Ronalda Allana Lopeza Cruza body horror opiera się na biologicznym zakorzenieniu człowieka w poczuciu „normalności” oraz lęku przed wszystkim, co tę normalność narusza [12]. Eksploatuje także strach przed utratą kontroli nad własnym ciałem. Choć klasyczne przykłady tego podgatunku, takie jak Mucha (1986) czy Coś (1982), skupiają się na męskich postaciach, to właśnie perspektywa kobiet i ich cielesne doświadczenia czynią ten podgatunek szczególnie wymownym. Body horror staje się wtedy narzędziem do wyrażenia subiektywnego lęku przed utratą kontroli nad własnym ciałem, jego uprzedmiotowieniem i transformacją wymuszoną często przez społeczne oczekiwania.
Nowa fala cielesnego horroru
Obserwując falę współczesnych horrorów, których centralną rolę odgrywają kobiece postacie, można dostrzec istotną zmianę w podejściu do tego gatunku. Produkcje takie jak Substancja (2024), Mięso (2016), Niedosyt (2019) czy nawet Niepokalana (2024) nie tylko zahaczają o współczesne problemy, z jakimi zmagają się kobiety – od utowarowieniaich ciał po utratę autonomii w kwestiach związanych z funkcjami rozrodczymi – ale także przekształcają swoją grozę w narzędzie krytyki społecznej. Te introspekcyjne perspektywy eksplorują cielesność i tożsamość, kwestionując patriarchalne normy, odzyskując kontrolę nad narracją i własną podmiotowością. I choć często operują tym, co odrażające i niepokojące, ostatecznie ukazują to, co głęboko ludzkie.
Przypisy
[1] Follows, S. (2021). WHAT THE DATA SAYS: PRODUCING LOW-BUDGET HORROR FILMS. American Film Market. Dostęp: https://ifta-online.org/marketplace-research/insights-articles/what-the-data-says-producing-low-budget-horror-films/
[2] Sparks, G. G. (2000). Violence, mayhem, and horror. [W:] D. Zillman & P. Vorderer (Eds.), Media Entertainment The Psychology of Its Appeal.
[3] Molitor, F., & Sapolsky, B. S. (1993). Profile: Sex, violence, and victimization in slasher films. Journal of Broadcasting & Electronic Media, 37(2), 233–242.
[3] Sapolsky, B. S., Molitor, F., & Luque, S. (2003). Sex and Violence in Slasher Films: Re-examining the Assumptions. Journalism & Mass Communication Quarterly, 80(1), 28-38.
[4] Blukacz, M. (2014). Snuff movies – filmy ostatniego tchnienia. [W:] K. Tucholska & M. Wysocka-Pleczyk (Eds.), Człowiek Zalogowany 3. Różnorodność sieciowej rzeczywistości, 95–102.
[5] Krahé, B., Möller, I., Huesmann, L. R., Kirwil, L., Felber, J., & Berger, A. (2011). Desensitization to media violence: Links with habitual media violence exposure, aggressive cognitions, and aggressive behavior. Journal of Personality and Social Psychology, 100(4), 630–646.
[6] Costanzo, T. (2024). Pornography, Violence and Sexual Technology: Psychological, Neurological and Cultural Impacts in Contemporary Society.
[7] Malamuth, N. M., & Check, J. V. P. (1981). The effects of mass media exposure on acceptance of violence against women: A field experiment. Journal of Research in Personality, 15(4), 436–446.
[8] Beauvoir, S. de. (2014). Druga płeć. Czarna Owca.
[9] Cohen, J. J. (1996). Monster Theory: Reading Culture (NED-New edition). University of Minnesota Press.
[10] Creed, B. (1993). The Monstrous-Feminine: Film, Feminism, Psychoanalysis. Routledge.
[11] Tużnik, M. A. (2017). The Problem of Abjection in Culture. Kultura i Wartości, 19, 117.[12] Cruz, R. A. L. (2012). Mutations and Metamorphoses: Body Horror is Biological Horror. Journal of Popular Film and Television, 40(4), 160–168.