Lesbijki. Między niewidocznością a podglądactwem

Trend doty­czą­cy repre­zen­ta­cji mniej­szo­ści w środ­kach maso­we­go prze­ka­zu od kil­ku lat rośnie w siłę. W wie­lu książ­kach, fil­mach, seria­lach czy grach coraz czę­ściej poja­wia­ją się wąt­ki związ­ków par jed­no­pł­cio­wych, osób z nie­peł­no­spraw­no­ścia­mi; może­my obser­wo­wać coraz wię­cej przed­sta­wi­cie­li i przed­sta­wi­cie­lek mniej­szo­ści etnicz­nych, naro­do­wych czy reli­gij­nych. Nie­ste­ty, sama repre­zen­ta­cja może być nie tyl­ko zja­wi­skiem nie­wy­star­cza­ją­cym, by fak­tycz­nie przy­czy­nić się do eman­cy­pa­cji danej gru­py, a nawet, w nie­któ­rych przy­pad­kach, może dzia­łać prze­ciw­ko niej. Jed­nym z przy­kła­dów szko­dli­wej repre­zen­ta­cji może być przed­sta­wia­nie dys­kry­mi­no­wa­nej gru­py w spo­sób ste­reo­ty­po­wy, prze­śmiew­czy lub spro­wa­dza­ją­cy jej ist­nie­nie do cech odróż­nia­ją­cych ją od resz­ty spo­łe­czeń­stwa (jak sek­su­al­ność, etnicz­ność czy niepełnosprawność). 

Cie­ka­wym przy­pad­kiem w tej per­spek­ty­wie oka­zu­je się przed­sta­wie­nie les­bi­jek. Jest to mniej­szość nie­do­re­pre­zen­to­wa­na w kul­tu­rze popu­lar­nej, nawet w ramach już nie­do­re­pre­zen­to­wa­nej gru­py mniej­szo­ści sek­su­al­nych. Gdy nato­miast les­bij­skie posta­cie tra­fia­ją do sce­na­riu­sza, ich związ­ki przed­sta­wia­ne są w infan­tyl­ny bądź prze­sek­su­ali­zo­wa­ny sposób.

Co może wyda­wać się zaska­ku­ją­ce, ist­nie­je jed­no medium, w któ­rym les­bij­ki od wie­lu dekad są nad­re­pre­zen­to­wa­ne. Dla­cze­go gru­pa kobiet, roz­po­czy­na­ją­ca skró­to­wiec LGBT tak czę­sto poja­wia się w por­no­gra­fii, a tak rzad­ko znaj­du­je się w świa­tłach reflek­to­rów gdy mowa o wszyst­kich innych sfe­rach życia?

Początki widoczności

Choć w Pol­sce temat ten wów­czas nie­mal­że nie ist­niał, począt­ki ruchu les­bij­skie­go się­ga­ją już lat 50. ubie­głe­go wie­ku, a swo­ją doj­rza­łą for­mę osią­gnął w latach 70. XX w. jako odłam femi­ni­zmu dru­giej fali w Sta­nach Zjed­no­czo­nych. Ruch les­bij­ski był odpo­wie­dzią zarów­no na sek­sizm i mizo­gi­nię wewnątrz ruchu na rzecz eman­cy­pa­cji osób LGBT, jak i na homo­fo­bię i les­bo­fo­bię w ruchu femi­ni­stycz­nym [1]. Nie­któ­re les­bij­ki opo­wia­da­ły się wręcz za sepa­ra­ty­zmem, czy­li spo­so­bem życia, któ­ry dąży do moż­li­wie naj­ra­dy­kal­niej­szej odręb­no­ści od męż­czyzn. Sta­ra­ły się żyć i miesz­kać tyl­ko w les­bij­skich spo­łecz­no­ściach, spę­dzać czas wyłącz­nie z kobie­ta­mi, wyda­wać swo­je pie­nią­dze tyl­ko wspie­ra­jąc inne les­bij­ki. Sło­wa Ti Gra­ce Atkin­son „Femi­nizm jest teo­rią, a les­bij­stwo prak­ty­ką” obra­zo­wa­ły pogląd wie­lu ówcze­snych dzia­ła­czek, któ­re uwa­ża­ły, że zawie­ra­nie związ­ków roman­tycz­nych mię­dzy kobie­ta­mi jest natu­ral­nym następ­stwem femi­ni­zmu [2]. 

Les­bij­ski femi­nizm jest czę­sto uwa­ża­ny za jeden z naj­bar­dziej rady­kal­nych nur­tów femi­ni­zmu, a sepa­ra­tyzm cza­sem uzna­je się nawet za cał­kiem oddziel­ny ruch. Oczy­wi­ście, wie­le ele­men­tów ówcze­sne­go akty­wi­zmu moż­na pod­da­wać kry­ty­ce – jak na przy­kład podej­ście sepa­ra­ty­stek do pro­ble­ma­ty­ki kla­so­wej bądź raso­wej. Nie moż­na im jed­nak odmó­wić ogrom­ne­go wpły­wu na ruch femi­ni­stycz­ny. Les­bij­ki nie mia­ły mężów ani dzie­ci, w cza­sach kie­dy mał­żeń­stwo i macie­rzyń­stwo wyda­wa­ło się pod­sta­wo­wą funk­cją ich płci. Dzię­ki temu mogły nie­mal­że cał­ko­wi­cie poświę­cić się wal­ce o pra­wa kobiet, pod­cho­dząc do niej bez­kom­pro­mi­so­wo i rewo­lu­cyj­nie. Wal­czy­ły z patriar­cha­tem, homo­fo­bią, hete­ro­sek­si­zmem, a przede wszyst­kim z mizoginią.

Czę­ścią les­bij­skie­go femi­ni­zmu była kry­ty­ka hete­ro­sek­su­al­nych rela­cji, jako tych, w któ­rych rów­ność mię­dzy part­ne­ra­mi nie jest moż­li­wa ze wzglę­du na prze­wa­gę męż­czy­zny nad kobie­tą wyni­ka­ją­cą z patriar­cha­tu. Dla­te­go wła­śnie z ruchu les­bij­skie­go w latach 70. w Sta­nach Zjed­no­czo­nych wyło­nił się odłam femi­ni­zmu anty­por­no­gra­ficz­ne­go, na któ­re­go cze­le sta­nę­ły dwie abo­li­cyj­ne dzia­łacz­ki — Andrea Dwor­kin i Catha­ri­ne Mac­Kin­non. Ruch anty­por­no­gra­ficz­ny prze­jął od ruchu les­bij­skie­go wie­le zało­żeń, a przede wszyst­kim wal­czył z por­no­gra­fią jako for­mą męskiej domi­na­cji nad kobie­ta­mi [3]. Kon­flikt, któ­ry toczył się w latach 70. i 80. pomię­dzy femi­nist­ka­mi seks-pozy­tyw­ny­mi a tymi sprze­ci­wia­ją­cy­mi się por­no­gra­fii nazy­wa­ny jest „Woj­na­mi o seks” (ang. sex wars) lub wła­śnie „Les­bij­ski­mi woj­na­mi o seks”, co pod­kre­śla rolę les­bi­jek w ruchu anty-pornoraficznym.

Niewidzialna polska lesbijka

Za oce­anem les­bij­ki sta­no­wi­ły waż­ną część ruchu femi­ni­stycz­ne­go, dla­cze­go więc w Pol­sce tak mało o nim wie­my? Powo­dów moż­na się doszu­ki­wać w geo­po­li­tycz­nym poło­że­niu nasze­go kra­ju — dzię­ki żela­znej kur­ty­nie omi­nę­ła nas nie tyl­ko dru­ga fala femi­ni­zmu, ale też sze­ro­ko poję­te ruchy wol­no­ścio­we i eman­cy­pa­cyj­ne, w tym ruch na rzecz mniej­szo­ści sek­su­al­nych. Obec­nie sytu­acja jest zgo­ła inna. Cho­ciaż Pol­ska ucho­dzi za jeden z naj­bar­dziej homo­fo­bicz­nych kra­jów euro­pej­skich, tema­ty­ka mniej­szo­ści sek­su­al­nych zaczy­na przyj­mo­wać się rów­nież na naszym podwór­ku. Cięż­ko jed­nak nie odnieść wra­że­nia, że gdy mowa o ruchu LGBT w Pol­sce uwa­ga dużo czę­ściej sku­pia się na gejach, niż na les­bij­kach — zarów­no ze stro­ny pra­wi­co­wych mora­li­za­to­rów stra­szą­cych oby­cza­jo­wym upad­kiem, jak i ze stro­ny faj­no­po­lac­kich libe­ra­łów, któ­rzy z rado­ścią two­rzą memy odno­szą­ce się do słów Roma­na Dmow­skie­go o naj­bar­dziej męskim rodza­ju sek­su, czy­li takim, w któ­rym bie­rze udział dwóch mężczyzn. 

A co z homo­sek­su­al­ny­mi kobie­ta­mi? Nie są one oczy­wi­ście zupeł­nie nie­wi­docz­ne. Od kil­ku lat femi­ni­stycz­ne dzia­łacz­ki i aka­de­micz­ki czę­sto przy­po­mi­na­ją kobie­cą rela­cję roman­tycz­ną pol­skiej XIX-wiecz­nej pisar­ki, Marii Konop­nic­kiej z malar­ką i dzia­łacz­ką na rzecz praw kobiet Marią Dulę­bian­ką. Nato­miast współ­cze­śnie w środ­kach maso­we­go prze­ka­zu może­my obser­wo­wać wio­ślar­kę i meda­list­kę olim­pij­ską Kata­rzy­nę Zil­l­man, a w 2018 uka­zał się serial „Kon­tro­la” poru­sza­ją­cy tema­ty­kę roman­tycz­nych związ­ków mię­dzy kobie­ta­mi. Repre­zen­ta­cji dostar­cza­ją też media spo­łecz­no­ścio­we, gdzie moż­na zna­leźć kon­ta edu­ka­cyj­ne bądź life­sty­lo­we pro­wa­dzo­ne przez pary les­bi­jek. Pró­by zwięk­sza­nia widocz­no­ści homo­sek­su­al­nych kobiet w pol­skim życiu publicz­nym jak naj­bar­dziej mają więc miej­sce, jed­nak nadal ich repre­zen­ta­cja ogra­ni­cza się do okre­ślo­nej wąskiej kate­go­rii lesbijek.

Jak mówi Agniesz­ka Mał­gow­ska ze Sto­wa­rzy­sze­nia SISTRUM w wywia­dzie o zna­czą­cym tytu­le „Czy w femi­ni­zmie jest miej­sce dla les­bi­jek?” widocz­ność nie jest przy­wi­le­jem każ­dej z nich:

„Les­bi­jek en mas­se nadal nie widać. Widać przede wszyst­kim te wpi­su­ją­ce się w neo­li­be­ral­ny wzo­rzec, czy­li takie, któ­re są ład­ne, mło­de, dyna­micz­ne, te, któ­re sobie świet­nie radzą na Insta­gra­mie czy Tik­To­ku, i robią atrak­cyj­ne rze­czy — osa­dzi­ły się w main­stre­amie” [4].

Jak zauwa­ża jed­nak Mał­gow­ska, na cze­le Straj­ku Kobiet w 2020 roku, sta­nę­ła wła­śnie les­bij­ka, Mar­ta Lem­part. Co wię­cej, jest ona les­bij­ką nie­wpi­su­ją­cą się w insta­gra­mo­we stan­dar­dy i to nie tyl­ko pod wzglę­dem fizycz­nym: jest bez­kom­pro­mi­so­wa, gło­śna, nie prze­bie­ra w sło­wach, bywa wul­gar­na, wal­czy o pra­wa kobiet. Mimo tego dzia­łacz­ka SISTRUM przy­zna­je, że Lem­part nadal repre­zen­tu­je głów­nie gru­pę kobiet o neo­li­be­ral­nych poglądach:

„W naszej tęczo­wej spo­łecz­no­ści rzą­dzi neo­li­be­ra­lizm. Orga­ni­za­cje są two­rzo­ne jak kor­po­ra­cje. Masz być spraw­na, atrak­cyj­na i kosmo­po­li­tycz­na. Mar­ta Lem­part repre­zen­tu­je przede wszyst­kim neo­li­be­rał­ki” [4].

Cho­ciaż wize­ru­nek Mar­ty Lem­part odsta­je od lukro­wa­ne­go obra­zu les­bij­ki, jej przy­kład sta­no­wi wyją­tek potwier­dza­ją­cy regu­łę. Zazwy­czaj bowiem les­bij­ki, jeśli już poja­wia­ją się w prze­strze­ni publicz­nej, wpi­su­ją się w neo­li­be­ral­ny wize­ru­nek kobie­ty: są pięk­ne, boga­te, zarad­ne, dyna­micz­ne. Jed­nak taki obraz to nie tyl­ko fan­ta­zja libe­ral­ne­go femi­ni­zmu, ale też ide­al­ne odwzo­ro­wa­nie męskie­go wyobra­że­nia na temat kobie­co­ści. Male gaze, czy­li męskie spoj­rze­nie jest też bar­dzo waż­ne w kon­tek­ście por­no­gra­fii, gdzie les­bij­ki — w prze­ci­wień­stwie do pozo­sta­łych obsza­rów życia spo­łecz­ne­go — wyda­ją się „cie­szyć popularnością”.

Lesbijki męskim okiem

Nie jest tajem­ni­cą, że por­no­gra­fia, jak każ­da inna gałąź prze­my­słu sek­su­al­ne­go, fety­szy­zu­je  oso­by nale­żą­ce do spo­łecz­no­ści LGBT, a zwłasz­cza les­bij­ki i kobie­ty bisek­su­al­ne. Na prze­strze­ni wie­lu lat i w róż­nych kra­jach, hasło „les­bian” utrzy­mu­je się na pozy­cji naj­po­pu­lar­niej­sze­go bądź jed­ne­go z naj­po­pu­lar­niej­szych haseł wyszu­ki­wa­nych na stro­nach por­no­gra­ficz­nych, w tym na naj­bar­dziej zna­nym por­ta­lu Por­n­hub [5]. 

Zarów­no w Pol­sce, jak i za gra­ni­cą, sek­su­ali­zo­wa­nie les­bi­jek przez hete­ro­sek­su­al­nych męż­czyzn wyda­je się powszech­ne. Moż­na zaob­ser­wo­wać to cho­ciaż­by w posta­wie rad­ne­go Plat­for­my Oby­wa­tel­skiej, Rober­ta Węgrzy­na, któ­ry w 2011 roku stwier­dził na ante­nie TVN: „Z geja­mi to daj­my sobie spo­kój, ale z les­bij­ka­mi, to chęt­nie bym popa­trzył”. Nato­miast w 2017 roku świat obie­gły rewe­la­cje cypryj­skie­go naukow­ca, Mene­la­osa Apo­sto­lou, któ­ry twier­dził, że les­bij­ki ist­nie­ją tyl­ko dla­te­go, że pod­nie­ca to mężczyzn. 

Cho­ciaż wywo­dy Apo­sto­lou są oczy­wi­ście absur­dal­ne, nie spo­sób oprzeć się wra­że­niu, że męska fik­sa­cja na punk­cie les­bij­skie­go sek­su jest bar­dzo inten­syw­na, zwłasz­cza bio­rąc pod uwa­gę fakt, że obec­ność les­bi­jek nie jest uzna­wa­na w żad­nej innej sfe­rze życia, poza por­no­gra­fią. Za dowód na ten stan rze­czy niech posłu­ży fakt, że w 2019 roku fir­ma Google, pod naci­skiem spo­łecz­nym, zmie­ni­ła algo­rytm wyszu­ki­wa­nia hasła „les­bian” i „les­bij­ka”. Do tej pory, po wpi­sa­niu tego hasła wyni­ka­mi wyszu­ki­wa­nia były jedy­nie fil­my por­no­gra­ficz­ne, zamiast rze­czo­wych, bądź jakich­kol­wiek innych, infor­ma­cji na temat lesbijek.

Les­bij­ska por­no­gra­fia jest popu­lar­na zarów­no w przy­pad­ku kobiet, jak i męż­czyzn. Zain­te­re­so­wa­nie to jest zasta­na­wia­ją­ce głów­nie w przy­pad­ku tych dru­gich. Fik­sa­cja na punk­cie aktu sek­su­al­ne­go, do któ­re­go (przy­naj­mniej w teo­rii) nie są zapro­sze­nie, budzi wie­le nie­po­ko­ją­cych pytań. Nie­któ­rzy opi­nio­twór­cy twier­dzą, że to po pro­stu podwo­je­nie bodź­ca – zamiast jed­ne­go przed­mio­tu pożą­da­nia, widz ma przed sobą dwa takie przed­mio­ty. Praw­da wyda­je się jed­nak bar­dziej zawiła.

Andrea Dwor­kin, ame­ry­kań­ska rady­kal­na femi­nist­ka, w swo­jej książ­ce „Por­no­gra­phy. Men posses­sing women” już w 1981 roku opi­sy­wa­ła to, jak przed­sta­wia­nie les­bij­skich tre­ści ero­tycz­nych jest skie­ro­wa­ne pod męskie­go odbiorcę:

„Foto­gra­fia nie doku­men­tu­je les­bij­skie­go aktu miło­sne­go; w rze­czy­wi­sto­ści led­wie go przy­po­mi­na. Sym­bo­licz­na rze­czy­wi­stość foto­gra­fii nie tkwi w rela­cji mię­dzy dwie­ma kobie­ta­mi, któ­ra nie tyl­ko nie nakie­ro­wu­je na roz­po­zna­nie do les­bij­skie­go ero­ty­zmu, ale wręcz unie­moż­li­wia uzna­nie jego auten­tycz­no­ści, a nawet ist­nie­nia. […] Jest osta­tecz­nym hoł­dem dla męskiej wła­dzy: męż­czy­zny nie ma w poko­ju, ale kobie­ty są tam dla jego przy­jem­no­ści. […] Les­bij­ka jest sko­lo­ni­zo­wa­na, zre­du­ko­wa­na do warian­tu kobie­ty-obiek­tu sek­su­al­ne­go, uży­wa­ne­go do zade­mon­stro­wa­nia i udo­wod­nie­nia, że męska wła­dza prze­ni­ka i wdzie­ra się nawet w pry­wat­ne schro­nie­nie wśród samych kobiet” [6].

Safonki o pornografii

To, co Dwor­kin pisa­ła o przed­sta­wia­ją­cym les­bij­ki kadrze, pozo­sta­je praw­dzi­we ponad 50 lat póź­niej, jeśli cho­dzi o les­bij­ską por­no­gra­fię. Por­no­gra­fia les­bij­ska bowiem nie jest skie­ro­wa­na do les­bi­jek; nie poka­zu­je praw­dzi­we­go aktu sek­su­al­ne­go pomię­dzy dwie­ma kobie­ta­mi, lecz jest raczej wyni­kiem fan­ta­zji męskie­go, hete­ro­sek­su­al­ne­go odbior­cy na temat tego, jak taki akt miał­by wyglą­dać. Ame­ry­kań­ski por­tal Vice zapy­tał praw­dzi­we les­bij­ki o to, co sądzą o les­bij­skiej por­no­gra­fii, a co waż­niej­sze — jaki ma ona wpływ na ich rela­cje.  Arty­kuł wska­zu­je mię­dzy inny­mi na brak autentyczności:

„Po 20 sekun­dach les­bij­skie­go por­no możesz odnieść wra­że­nie, że les­bij­ki nie myślą o niczym innym, niż wiel­kie dil­da i noży­co­wa­nie. Mnó­stwo noży­co­wa­nia. Ale są to fan­ta­zje zapro­jek­to­wa­ne i wyse­lek­cjo­no­wa­ne przez męż­czyzn i mają nie­wiel­kie prze­ło­że­nie na to, jak wyglą­da rze­czy­wi­sty [les­bij­ski] seks”.

Wypo­wia­da­ją­ce się kobie­ty zwró­ci­ły rów­nież uwa­gę na to, jak męż­czyź­ni, któ­rzy wie­dzę o les­bij­skich rela­cjach czer­pią z por­no­gra­fii, postrze­ga­ją rela­cje damsko-damskie:

„[Por­no­gra­fia] pro­mu­je pewien ste­reo­typ, zwłasz­cza wśród hete­ro­sek­su­al­nych męż­czyzn. Powin­ni patrzeć na nas i sza­no­wać nas, nasze związ­ki, ale zamiast widzieć dwo­je zako­cha­nych ludzi, widzą dwie les­bij­ki, któ­re cały czas się nożycują”.

„Myślę, że to dewa­lu­uje nasze rela­cje. Na przy­kład, byłam kie­dyś na impre­zie, cało­wa­łam się z moją ówcze­sną dziew­czy­ną, a jakiś koleś pod­szedł do nas i powie­dział nam, że to było pod­nie­ca­ją­ce. Tak jak­by­śmy cało­wa­ły się dla nie­go, a nie dla­te­go, że były­śmy w związku”.

Zauwa­żo­no rów­nież, że fil­my por­no­gra­ficz­ne nie uka­zu­ją dużej daw­ki intym­no­ści i czu­ło­ści, cha­rak­te­ry­stycz­nej dla kobie­cych rela­cji. Oczy­wi­ście, nie tyl­ko les­bij­ska por­no­gra­fia przed­sta­wia nie­praw­dzi­wy obraz sek­su — twier­dze­nie to jest praw­dą dla wszyst­kich jej rodza­jów. W odpo­wie­dzi na brak reali­zmu w fil­mach por­no­gra­ficz­nych i na two­rze­nie ich według wspo­mnia­ne­go wcze­śniej „męskie­go spoj­rze­nia” powsta­ła tzw. queero­wa post­por­no­gra­fia. Mia­ła ona w swo­ich zało­że­niach poka­zy­wać sek­su­al­ność osób, któ­rych cia­ła nie miesz­czą się w main­stre­amo­wym kano­nie pięk­na, sku­pia­jąc się na rela­cjach nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­nych, odbie­ga­ją­cych od patriar­chal­nych standardów.

Fantazja i rzeczywistość

Wia­ra w zmia­nę postrze­ga­nia kobie­cych ciał dzię­ki queero­wej czy femi­ni­stycz­nej por­no­gra­fii wyda­je się jed­nak myśle­niem życze­nio­wym. Powszech­na dostęp­ność, nasta­wie­nie na zysk oraz wyko­rzy­sty­wa­nie mecha­ni­zmów uza­leż­nie­nia, któ­re cechu­ją main­stre­amo­wą por­no­gra­fię, spra­wia­ją, że wizja maso­we­go etycz­ne­go por­no nie jest osią­gal­na. Te aspek­ty por­no­gra­fii ana­li­zu­ją m.in. arty­ku­ły Czy­je por­no, czyj femi­nizm? [7],Mit queero­wej eman­cy­pa­cji w prze­my­śle sek­su­al­nym [8] oraz Co robi por­no w mediach spo­łecz­no­ścio­wych? [9]. 

Moż­na się wręcz poku­sić o pyta­nie, czy w tak prze­mo­co­wym, patriar­chal­nym i stwo­rzo­nym dla męskiej przy­jem­no­ści prze­my­śle, jakim jest prze­mysł por­no­gra­ficz­ny, może ist­nieć inne „spoj­rze­nie” od „męskie­go spoj­rze­nia”?  W queero­wej por­no­gra­fii czy post­por­no­gra­fii nadal domi­nu­ją oso­by atrak­cyj­ne i zadba­ne — nawet jeśli odro­bi­nę odbie­ga­ją od ste­reo­ty­po­wych stan­dar­dów płcio­wych i jeśli wystę­pu­ją w nie­co innej este­ty­ce. Odwo­łu­jąc się do słów Audre Lor­de „nie zbu­rzysz domu pana przy uży­ciu jego wła­snych narzę­dzi”, moż­na stwo­rzyć ana­lo­gię: nie oba­lisz męskie­go spoj­rze­nia przy uży­ciu por­no­gra­fii. Nie moż­na wal­czyć z patriar­cha­tem wewnątrz prze­my­słu, któ­ry opie­ra się na krzyw­dzie kobiet, a słu­ży męskim zachciankom.

Obroń­cy por­no­gra­fii czę­sto pod­no­szą argu­ment, że samo kre­owa­nie nie­praw­dzi­we­go obra­zu sek­su czy ludz­kie­go cia­ła nie jest niczym złym, bo to zwy­kła fan­ta­zja – wyobra­że­nie poja­wia­ją­ce się w gło­wie odbior­cy. Wystar­czy zapew­nić widzom odpo­wied­nią edu­ka­cję sek­su­al­ną, by uświa­do­mić im, że obraz, któ­ry mają przed ocza­mi, naj­czę­ściej nie pokry­wa się z realia­mi życia ero­tycz­ne­go. Ta pro­sta recep­ta zupeł­nie igno­ru­je dwie klu­czo­we kwestie. 

Po pierw­sze, dla kobiet, któ­re uczest­ni­czą w nagra­niach, nie jest to fan­ta­zja, a rze­czy­wi­stość. Nad­uży­wa­nie nar­ko­ty­ków na pla­nie, zmu­sza­nie do eks­tre­mal­nych scen, prze­kra­cza­nie gra­nic, bicie, gwał­ty i poni­ża­nie – z tym spo­ty­ka­ją się „aktor­ki” w tych pro­duk­cjach [11] [12]. Widz nigdy nie ma stu pro­cent pew­no­ści, czy oglą­da ofia­ry han­dlu ludź­mi [13].

Po dru­gie, nie uwzględ­nia fak­tu, że por­no­gra­fia odbi­ja się nie tyl­ko na świa­do­mo­ści, ale przede wszyst­kim na pod­świa­do­mość męż­czyzn i utrwa­la w nich prze­mo­co­we pre­fe­ren­cje. Jeśli por­no­gra­fia sama w sobie ma siłę przy­cią­ga­nia nar­ko­ty­ku, a dla widza wyda­je się małym „prze­stęp­stwem bez ofiar”, nic nie hamu­je jej bez­re­flek­syj­ne­go przy­swa­ja­nia. Tak wła­śnie dzie­je się obec­nie. Licz­ne bada­nia potwier­dza­ją, że por­no­gra­fia ma wpływ na więk­szą czę­sto­tli­wość prze­mo­cy i agre­sji wobec kobiet [10], cho­ciaż edu­ka­cja sek­su­al­na i „etycz­ne” alter­na­ty­wy są dostęp­ne w inter­ne­cie od wie­lu lat.

Konsekwencje pornografizacji lesbijek

Wspo­mnia­ne prze­moc i agre­sja odbi­ja­ją się oczy­wi­ście rów­nież na les­bij­kach. Przy­kła­dem takiej prze­mo­cy może być gło­śne wyda­rze­nie z lon­dyń­skie­go auto­bu­su w 2019 roku. Dwie homo­sek­su­al­ne kobie­ty zosta­ły oto­czo­ne przez gru­pę ponad czte­rech agre­syw­nych męż­czyzn. Agre­so­rzy rzu­ca­li komen­ta­rze o les­bij­skim sek­sie i pró­bo­wa­li wymu­sić na kobie­tach, by się poca­ło­wa­ły, a oni mogli na nie popa­trzeć. Gdy te odmó­wi­ły, napast­ni­cy wsz­czę­li szar­pa­ni­nę i dotkli­wie pobi­li prze­stra­szo­ną parę. Po zda­rze­niu pobi­te kobie­ty wypo­wia­da­ły się na temat szko­dli­wo­ści por­no­gra­fii i fety­szy­za­cji les­bij­skich rela­cji. Wyra­zi­ły rów­nież strach o swo­je bezpieczeństwo. 

Mimo że od lat 70. minę­ło już spo­ro cza­su, dys­kry­mi­na­cja wobec les­bi­jek nie tyl­ko ma się dobrze, ale i przy­bie­ra nowe for­my. Czy jako ruch femi­ni­stycz­ny może­my zaofe­ro­wać tej gru­pie kobiet jedy­nie zmia­nę obrzy­dli­wie sek­su­ali­zu­ją­cej por­no­gra­fii na tro­chę bar­dziej „este­tycz­ną”? Czy może powin­ny­śmy raczej sta­rać się odzy­skać cho­ciaż część les­bij­skiej kul­tu­ry, myśli ide­owej i poli­tycz­nej? Jako femi­nist­ki jeste­śmy les­bij­kom win­ne nie tyl­ko wal­kę o pra­wo do lega­li­za­cji związ­ków jed­no­pł­cio­wych, ale też wal­kę o taką widocz­ność w życiu publicz­nym, któ­ra nie będzie ich egzo­ty­zo­wać. Homo­sek­su­al­ne kobie­ty zasłu­gu­ją, by roz­po­zna­wać je jako ludzi — jako kobie­ty, mat­ki, pra­cow­ni­ce i dzia­łacz­ki, a nie jako kawa­łek mię­sa słu­żą­cy zaspo­ko­je­niu męskich fantazji.

Bibliografia

[1] Gil­mo­re S.,Collinson A. Les­bian Femi­nism w: Encyc­lo­pe­dia of Les­bian, Gay, Bise­xu­al and Trans­gen­der Histo­ry in Ame­ri­ca. (2004). Dostęp: https://www.encyclopedia.com/social-sciences/encyclopedias-almanacs-transcripts-and-maps/lesbian-feminism

[2] Sri­ni­va­san, A. (2021).  Kto prze­grał woj­ny o seks?. Machi­na Myśli, tłum. Nad­iia Jani­czak. Dostęp: https://machinamysli.org/kto-przegral-wojny-o-seks/ 

[3] McBri­de A. (2008). Les­bian Histo­ry, Uni­ver­si­ty of Michi­gan. Dostęp: https://archive.ph/20120719152558/http://sitemaker.umich.edu/lesbian.history/the_sex_wars 

[4] Gra­ba­nia J. (2022). Czy w femi­ni­zmie jest miej­sce dla les­bi­jek? Wywiad Z Agniesz­ką Mał­gow­ską z SISTRUM, Interia.pl. Dostęp: https://styl.interia.pl/spoleczenstwo/news-czy-w-feminizmie-jest-miejsce-dla-lesbijek-wywiad-z-agnieszk,nId,5877724

[5] Por­n­hub Insi­ghts. (2017). Cele­bra­ting 10 Years of Porn.. and Data!. Pornhub.com. Dostęp: https://www.pornhub.com/insights/10-years (15.04.2024)

[6] Dwor­kin A. (1981). Por­no­gra­phy: Men Posses­sing women. Put­nam. ss. 46-47

[7] Shlay­en M. (2013). Czy­je por­no, czyj femi­nizm?. Sto­wa­rzy­sze­nie Bez, tłum. Anna Tro­chim. Dostęp: https://stowarzyszeniebez.org/czyje-porno-czyj-feminizm/ 

[8] Damps K., Try­bus O., Kor­czak G. (2022). Mit queero­wej eman­cy­pa­cji w prze­my­śle sek­su­al­nym, Sto­wa­rzy­sze­nie Bez. Dostęp: https://stowarzyszeniebez.org/mit-queerowej-emancypacji/ 

[9] Cho­rzew­ska-Rubik P. (2024). Co robi por­no­gra­fia w mediach spo­łecz­no­ścio­wych?. Sto­wa­rzy­sze­nie Bez. Dostęp: https://stowarzyszeniebez.org/pornografia-w-mediach-spolecznosciowych/ 

[10] Upton J., Hazell A., Abbott R., Pil­ling K. (2020). The rela­tion­ship betwe­en por­no­gra­phy use and harm­ful sexu­al atti­tu­des and beha­vio­urs. Govern­ment Equ­ali­ties Offi­ce. Dostęp: https://assets.publishing.service.gov.uk/media/606dc23be90e074e54965bda/The_Relationship_between_Pornography_use_and_Harmful_Sexual_Attitudes_and_Behaviours-_literature_review_v1.pdf 

[11] Majew­ska M. (2022). Czy prze­mysł por­no­gra­ficz­ny we Fran­cji prze­ży­wa swój moment #MeToo?. Sto­wa­rzy­sze­nie Bez. Dostęp: https://stowarzyszeniebez.org/przemysl-pornograficzny-francja/ 

[12] Leonia (2011). Robią to, bo lubią? Sto­wa­rzy­sze­nie Bez, Dostęp: https://stowarzyszeniebez.org/robia-to-bo-to-lubia/ 

[13] Dines G. (2021). Por­no­gra­fia i han­del ludź­mi. Odkry­wa­nie powią­zań, tłum. Mar­le­na Buła­now. Sto­wa­rzy­sze­nie Bez: https://stowarzyszeniebez.org/pornografia-i-handel-ludzmi/