Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze pornografii, tej pornografii!

Czy uprzed­mio­to­wie­nie kobiet, dehu­ma­ni­za­cja i nie­rów­ność to imma­nent­ne cechy por­no­gra­fii, od któ­rych nie da się odejść? Czy por­no­gra­fia rów­na się nierówności? 

Zwo­len­ni­cy hasła Eric­ki Lust „Nad­szedł czas, by odmie­nić por­no” spo­tka­li się na począt­ku czerw­ca, żeby oglą­dać post­por­no­gra­fię i dys­ku­to­wać o niej na Post-Porn Film Festi­val War­saw. Czym wła­ści­wie jest postpornografia? 

Aby odpo­wie­dzieć na to pyta­nie, trze­ba naj­pierw zro­zu­mieć, czym jest por­no­gra­fia. Co widzi użyt­kow­nik wcho­dzą­cy na jed­ną z popu­lar­nych stron (tak napraw­dę wszyst­kie są w rękach jed­ne­go wła­ści­cie­la [1]) z fil­ma­mi dla doro­słych? Nie­re­al­ny seks upra­wia­ny przez ide­al­ne cia­ła. Wszyst­ko zaczy­na się od infan­tyl­nej scen­ki, żeby bez pyta­nia o zgo­dę roz­po­cząć sto­su­nek, w któ­rym każ­da ze stron dosko­na­le wie, cze­go pra­gnie i potrze­bu­je ta dru­ga. Dla­te­go nikt nie musi wyra­żać swo­ich potrzeb ani dopy­ty­wać o nie swo­ich part­ne­rek. Tym bar­dziej nikt nie upew­nia się czy nie prze­kra­cza czy­ichś gra­nic, czy sto­su­nek nadal odby­wa się za obo­pól­ną zgo­dą. Nie ma mowy o jakiej­kol­wiek meto­dzie zabez­pie­cze­nia – czy to przed cho­ro­ba­mi wene­rycz­ny­mi, czy cią­żą. Seks oczy­wi­ście upra­wia­ją oso­by per­fek­cyj­nie wpi­su­ją­ce się syl­wet­ka­mi w aktu­al­nie obo­wią­zu­ją­cy kanon, tak jak­by to była nor­ma, a inne cia­ła nie upra­wia­ły sek­su. W przy­pad­ku sek­su par hete­ro­sek­su­al­nych ogrom­na więk­szość jest krę­co­na pod męż­czyzn z zupeł­nym pomi­nię­ciem potrzeb part­ner­ki. Tak jak­by tyl­ko on miał zostać zaspo­ko­jo­ny przez kobie­tę spro­wa­dzo­ną do roli przed­mio­tu, któ­ry ma umoż­li­wić to zaspo­ko­je­nie. Por­no­gra­fia spro­wa­dza kobie­tę do roli narzę­dzia. Co taki obraz, będą­cy czę­sto pierw­szym kon­tak­tem z sek­su­al­no­ścią, mówi mło­dej oso­bie? Że seks jest ide­al­ny, a uczest­ni­czą w nim oso­by o ide­al­nych cia­łach? Inne cia­ła nie mogą w ten spo­sób reali­zo­wać swo­jej sek­su­al­no­ści? Że to nie jest nor­mal­ne, żeby mówić o swo­ich odczu­ciach, gra­ni­cach i potrze­bach oraz pytać o nie dru­gą stro­nę? A co naj­waż­niej­sze, że każ­dy zawsze musi mieć ocho­tę na seks i wca­le pod­sta­wą do jego roz­po­czę­cia nie jest otrzy­ma­nie wyraź­nej, dobro­wol­nej i świa­do­mej zgo­dy, któ­ra może być w każ­dej chwi­li odwołana. 

Andrea Dwor­kin, jed­na z czo­ło­wych dzia­ła­czek ruchu anty­por­no­gra­ficz­ne­go, uzna­je por­no­gra­fię za „pro­pa­gan­dę sek­su­al­ne­go faszy­zmu” [2]. W seks­biz­ne­sie, któ­ry jest stwo­rzo­ny dla męż­czyzn i przez męż­czyzn, kobie­ta jest towa­rem nie­mo­gą­cym ist­nieć jako pod­miot [3]. Uprzed­mio­to­wie­nie pro­wa­dzi do dehu­ma­ni­za­cji, a ta do prze­mo­cy. Anty­por­no­gra­fizm wal­czy nie tyl­ko z męż­czy­zna­mi uprzed­mia­ta­wia­ją­cy­mi kobie­ty, ale tak­że z pod­świa­do­mą inter­na­li­za­cją takich postaw przez ofia­ry. Por­no to dziec­ko patriar­cha­tu i kapi­ta­li­zmu, któ­re jest sil­nie zwią­za­ne ze swo­imi rodzi­ca­mi. Czy da się je roz­dzie­lić? Czy da się odno­wić obli­cze pornografii? 

POSTPORNO CZY PO PROSTU PORNO?  

Zwo­len­ni­cy post­por­no­gra­fii twier­dzą, że tak. W Pol­sce nie ma zbyt wie­lu badań na temat por­no­gra­fii [4], a co dopie­ro na temat post­por­no, dla­te­go tak istot­ne jest uważ­ne bada­nie i przy­glą­da­nie się temu zja­wi­sku. Na stro­nie festi­wa­lu moż­na zna­leźć infor­ma­cję, że ter­min ten powstał w latach 90. XX wie­ku jako kry­ty­ka main­stre­amo­wej por­no­gra­fii. Post­por­no w zało­że­niu ma być arty­stycz­nym ruchem słu­żą­cym bada­niu kul­tu­ry i opre­sji, sku­pia­ją­cym się na kry­tycz­nym podej­ściu do obec­ne­go porząd­ku spo­łecz­no-kul­tu­ro­we­go. Ma być etycz­ną por­no­gra­fią. Głów­nym celem orga­ni­za­to­rów festi­wa­lu było wspól­ne cie­sze­nie się sek­su­al­no­ścią. Oprócz pro­jek­cji fil­mów odby­ły się tak­że warsz­ta­ty i pane­le doty­czą­ce takich tema­tów jak cie­le­sność, patriar­chat, męskość i kobie­cość. Liczy­łam, że jeden z pane­li, zaty­tu­ło­wa­ny: Czy post­por­no­gra­fia może obja­śniać nam świat?, wyja­śni mi to, w jaki spo­sób post­por­no może stać się dobrym zamien­ni­kiem tra­dy­cyj­ne­go porno. 

Wśród pane­li­stek zna­la­zły się oso­by orga­ni­zu­ją­ce festi­wal, filo­zof­ki, sek­su­oloż­ki, femi­nist­ki, a tak­że dyrek­tor­ka kre­atyw­na festi­wa­lu fil­mów por­no w Wied­niu. Spo­tka­nie roz­po­czę­ła ta ostat­nia, Jasmin Hagen­dor­fer, powo­łu­jąc się na sło­wa Annie Sprin­kle [5]: „Odpo­wie­dzią na złe por­no jest lep­sze por­no, a nie brak por­no”. Według pre­le­gent­ki to, cze­go potrze­bu­je­my, to lep­sze pra­wa pra­cow­ni­cze, ochro­na imi­gran­tek, ulep­sze­nie sys­te­mu opie­ki spo­łecz­nej i zdro­wot­nej, a nie odej­ście od por­no. Nowe por­no, czy­li post­por­no, to jeden ze spo­so­bów nisz­cze­nia opresji. 

Filo­zof­ka Aga­ta Czar­nac­ka, pró­bu­jąc zro­zu­mieć źró­dła tej opre­sji, zwró­ci­ła uwa­gę, jak wcze­śnie męż­czyź­ni ucze­ni są męsko­ści jako sepa­ra­cji, jak nie daje im się przy­zwo­le­nia na wyra­ża­nie uczuć, jak nie potra­fią się komu­ni­ko­wać. Na dru­gim bie­gu­nie jest kobie­cość, któ­ra ma budo­wać wię­zi, szu­kać spo­so­bów poro­zu­mie­wa­nia się. Patriar­chat, kapi­ta­lizm oraz tra­dy­cyj­na męskość rozu­mia­na w ten spo­sób, w któ­rej tyl­ko Ja jest naj­waż­niej­sze, pene­tru­ją­ce i two­rzą­ce kul­tu­rę – to fun­da­men­ty opre­sji, któ­ra nie pozwa­la nam radzić sobie z pożą­da­niem. Kapi­ta­lizm i media spo­łecz­no­ścio­we stra­szą nago­ścią, degra­du­jąc cia­ła, uzna­ją pew­ne ich ele­men­ty za gor­sze, wzbu­dza­ją sil­ne emo­cje, tak aby kon­tro­lo­wać i zmu­szać do syzy­fo­wej pogo­ni za cią­głą zmia­ną. Kapi­ta­lizm potrze­bu­je kon­kret­ne­go kano­nu, bo ten może w obec­nych cza­sach naj­ła­twiej zmo­ne­ty­zo­wać. Cia­ła, któ­rych nie da się prze­ro­bić na łatwo sprze­da­wal­ny towar, nie mają war­to­ści w tym sys­te­mie, żad­nej war­to­ści, sko­ro pie­niądz sta­no­wi tę jedy­ną. Z takie­go bez­war­to­ścio­we­go cia­ła nie moż­na czer­pać przyjemności. 

Czar­nac­ka mówi, że dla niej post­por­no to for­ma eman­cy­pa­cji. W post­por­no każ­dy czło­wiek jest celem samym w sobie, a nie środ­kiem słu­żą­cym do mecha­nicz­ne­go osią­gnię­cia roz­ko­szy. W post­por­no zoba­czy­my to, cze­go tra­dy­cyj­ne por­no chce się pozbyć – kobie­cą eja­ku­la­cję, owło­sio­ne cia­ła i okres – czy­li wszyst­ko, co nor­mal­ne, to, co two­rzy ludz­kie cia­ło. W post­por­no wszyst­kie stro­ny wspól­nie uczest­ni­czą w przy­jem­no­ści i orga­zmie. Dla Czar­nac­kiej post­por­no sta­no­wi roz­wią­za­nie pro­ble­mu „taniej dziw­ki”, o któ­rym mówi­ły femi­nist­ki dru­giej fali. Dla Ali­cji Dłu­go­łęc­kiej, edu­ka­tor­ki sek­su­al­nej i psy­cho­loż­ki, post­por­no to przy­wra­ca­nie sza­cun­ku cielesności.

Nato­miast Aga­ta Arasz­kie­wicz, histo­rycz­ka lite­ra­tu­ry, nawią­zu­jąc do kato­lic­kich modlitw odby­wa­ją­cych się przed kinem w dniu roz­po­czę­cia festi­wa­lu, zauwa­ży­ła, że dys­kurs reli­gij­ny ści­śle łączy się z tra­dy­cyj­ną por­no­gra­fią, któ­ra wyko­rzy­stu­je kon­ser­wa­tyw­ne wzor­ce opre­sji i domi­na­cji. Sku­pio­na wokół meta­fo­ry pene­tra­cji i wyż­szo­ści męskie­go cia­ła, hete­ro­nor­ma­tyw­ne­go, pene­tru­ją­ce­go i domi­nu­ją­ce­go nad inny­mi uprzed­mio­to­wio­ny­mi byta­mi ludz­ki­mi, odwo­łu­je się do wyobra­żeń reli­gij­nych na temat posłu­szeń­stwa kobiet. Post­por­no­gra­fia obja­wia nam kry­zys patriar­chal­nej męsko­ści, któ­ra musi kon­tro­lo­wać sek­su­al­ność i przez to nie daje speł­nia­nia żad­nej z płci. Taka męskość pozwa­la jedy­nie (i to tyl­ko męż­czy­znom,  zde­hu­ma­ni­zo­wa­na kobie­ta-przed­miot nie ma prze­cież ludz­kich odczuć) na osią­ga­nie mecha­nicz­nej satys­fak­cji, bo tra­dy­cyj­ny męż­czy­zna nie może posia­dać, a co dopie­ro wyra­żać emo­cji i potrzeb. Post­por­no­gra­fia sprze­ci­wia się temu. Potrze­bu­je­my post­por­no­gra­fii, żeby odpo­wia­dać na takie wytwo­ry jak 365 dni czy 50 twa­rzy Greya, stwier­dzi­ła Arasz­kie­wicz.  Mówiąc, że żyje­my w cza­sach mize­rii sek­su­al­nej, powo­ła­ła się na bada­nia wska­zu­ją­ce niski poziom speł­nie­nia sek­su­al­ne­go ludzi na Zacho­dzie, mimo ist­nie­nia wie­lu por­ta­li rand­ko­wych i por­no­gra­fii. Na to wła­śnie odpo­wia­da post­por­no, któ­re kon­fron­tu­je i prze­war­to­ścio­wu­je to, co zasta­ne. Na koniec Arasz­kie­wicz nawią­za­ła do hasła festi­wa­lu – słów filo­zo­fa Pau­la Pre­cia­do – mówiąc, że cia­ło, sek­su­al­ność i pra­gnie­nie to są takie kate­go­rie dla naszej reflek­sji w XXI wie­ku jak fabry­ka i pra­ca prze­my­sło­wa dla XIX wieku.

NIEDOEDUKOWANE ABOLICJONISTKI

War­szaw­ski festi­wal był inspi­ro­wa­ny ber­liń­skim i wie­deń­skim Porn Film Festi­val. Dla­cze­go w Pol­sce mamy post­por­no, a na Zacho­dzie zwy­kłe por­no? Pol­scy orga­ni­za­to­rzy dłu­go zasta­na­wia­li się nad nazwą, jed­nak nikt nie ujaw­nił, skąd taki wybór. Zapy­ta­na o ogól­ne porów­na­nie festi­wa­li Jasmin Hagen­dor­fer powie­dzia­ła, że każ­de pań­stwo przy­go­to­wu­je taki festi­wal, jakie­go potrze­bu­je. Dla­cze­go Pol­ska potrze­bu­je aku­rat takie­go? Wątek nie został roz­wi­nię­ty. Moż­na spe­ku­lo­wać, że powo­dem jest wciąż moc­no, moc­niej niż na Zacho­dzie, zako­rze­nio­ny u nas patriar­chat wraz z jego licz­ny­mi kon­se­kwen­cja­mi (vide: pra­wo anty­abor­cyj­ne) i dla­te­go musi­my gru­bą kre­ską odciąć się od wszyst­kie­go, co z nim związane. 

Zapy­ta­na o to, jak prze­ko­nać do por­no­gra­fii femi­nist­ki z ruchów anty­por­no­gra­ficz­nych, Hagen­dor­fer odpo­wie­dzia­ła pyta­niem: po co je prze­ko­ny­wać? Arasz­kie­wicz zaś doda­ła, że te femi­nist­ki powin­ny wię­cej poczy­tać. Trud­no jest nie dostrzec wydźwię­ku tych słów odbie­ra­ją­ce­go war­tość poglą­dom jed­nej stro­ny, a glo­ry­fi­ku­ją­cym dru­gą, negu­ją­ce­go moż­li­wość dia­lo­gu i czer­pa­nia z obu ruchów, któ­re prze­cież dążą do tego same­go celu, wyzwo­le­nia kobiet. Zaak­cep­to­wa­nie por­no­gra­fii jest łatwiej­sze niż kry­tycz­ne spoj­rze­nie na nią, bo wte­dy nie trze­ba dopusz­czać do świa­do­mo­ści całe­go cier­pie­nia i uprzed­mio­to­wie­nia, jakie się z nią wią­żą. Jeśli przy­mknie­my oko, nie będzie­my musie­li prze­ży­wać stra­chu zwią­za­ne­go z  wszyst­ki­mi jej kon­se­kwen­cja­mi. Rafał Żwi­rek nato­miast stwier­dził, że nie ma sen­su odda­wać bez wal­ki cze­goś, co moż­na wziąć i prze­ro­bić na swo­je. Według nie­go post­por­no­gra­fia pozwo­li­ła kobie­tom odzy­skać spraw­czość i wła­sność swo­ich ciał.

PROSZĘ, BEZ FRAZESÓW

Jeśli da się zmie­nić obli­cze por­no­gra­fii, to chcia­ła­bym wie­dzieć jak to zro­bić, a tego się nie dowie­dzia­łam na pane­lu peł­nym prze­in­te­lek­tu­ali­zo­wa­nych bana­łów, subiek­tyw­nych doświad­czeń i wybra­ko­wa­nym w kon­kret. Post­por­no­gra­fia nie jest roz­wią­za­niem wszyst­kich pro­ble­mów por­no­gra­fii: jest jej „lep­szą” wer­sją, niczym wię­cej. Spro­wa­dzić to moż­na do stwier­dze­nia: „Por­no i tak będzie, może­my mieć tyl­ko lep­sze por­no”. Nawią­zu­jąc do słów pre­le­gen­tek, chcia­ła­bym je roz­sze­rzyć i powie­dzieć, że to cze­go potrze­bu­je­my, to nie tyl­ko lep­sze pra­wa pra­cow­ni­cze, ale dogłęb­na prze­mia­na kodów spo­łecz­nych, odej­ście od męskiej domi­na­cji na rzecz budo­wa­nia kobie­cej wię­zi, tak aby rów­ność sta­ła się czymś oczy­wi­stym. To odcię­cie się gru­bą kre­ską od por­no jako prze­my­słu dehu­ma­ni­zu­ją­ce­go kobie­ty. Dopie­ro wte­dy moż­na pod­jąć pró­bę budo­wy nowe­go środ­ka depa­to­lo­gi­zu­ją­ce­go sek­su­al­ność. Tego odcię­cia zabra­kło mi u orga­ni­za­to­rów. Jeste­śmy sil­ne razem. To o czym nie moż­na zapo­mi­nać to wspól­ny cel, jakim jest zapew­nie­nie bez­pie­czeń­stwa wszyst­kim kobietom. 

BIBLIOGRAFIA

[1] D. Auer­bach, Vam­pi­re Porn, Sla­te 2014, https://slate.com/technology/2014/10/mindgeek-porn-monopoly-its-dominance-is-a-cautionary-tale-for-other-industries.html [dostęp: 18.06.2022].

[2] A. Arasz­kie­wicz, Kobie­ta w por­no­gra­fii: femi­ni­stycz­ne sprzecz­no­ści, „Biu­le­tyn OŚKA”, za: N. Klej­dysz,  (2007). Andrea Dwor­kin – naj­bar­dziej znie­na­wi­dzo­na femi­nist­ka. Środ­ko­wo­eu­ro­pej­skie Stu­dia Poli­tycz­ne, (1), 159-172.

[3] J. Bator, Fal­lus Laca­na, czy­li męż­czy­zna i por­no­gra­fia, w: Od kobie­ty do męż­czy­zny i z powro­tem, pod red. Jolan­ty Brach-Cza­iny, Bia­ły­stok 1997, za: A. Arasz­kie­wicz, Kobie­ta w por­no­gra­fii: femi­ni­stycz­ne sprzecz­no­ści, „Biu­le­tyn OŚKA”.

[4] P. Dudziń­ski, Fil­mo­wa por­no­gra­fia dla kobiet i femi­ni­stycz­ne post­por­no – pró­ba reko­ne­san­su, [w:] A. Poni­kow­ska i in. (red.), Sek­su­al­ność w zwier­cia­dle huma­ni­sty­ki, Poznań: Sto­wa­rzy­sze­nie „Nowa Huma­ni­sty­ka”, 2012.

[5]  Aktor­ka, reży­ser­ka i pro­du­cent­ka fil­mów por­no­gra­ficz­nych, to od niej wywo­dzi się ter­min postpornografia.