Reklama zastrzyków z silikonu wykonywanych u japońskich kobiet uwikłanych w prostytucję. Mimo infekcji i zgonów reklama głosiła: „Nie odnotowano żadnych szkodliwych skutków”.
Była wiosna 1962 roku, kiedy Timmie Jean Lindsey, matka sześciorga dzieci, położyła się na stole operacyjnym w szpitalu Jeffersona Davisa w Houston w Teksasie, aby poddać się pierwszej na świecie operacji wszczepienia silikonowego implantu piersi. Lindsey odwiedziła szpital w celu usunięcia tatuażu i zasięgnięcia informacji na temat zabiegu korekcji uszu, ale jednocześnie przystała na ofertę bezpłatnej, eksperymentalnej operacji powiększenia piersi, którą zaproponowali jej chirurdzy Frank Gerow i Thomas Cronin.
Pomysł silikonowego implantu narodził się w głowie Gerowa po wymacaniu woreczka z krwią. Według Teresy Riordan, autorki książki „Wynaleźć piękno: Historia innowacji, które sprawiły, że jesteśmy piękne” („Inventing Beauty: A History of the Innovations that have Made Us Beautiful”):
Frank Gerow ścisnął plastikową torebkę z krwią i zauważył, jak bardzo przypomina ona kobiecą pierś. To wtedy nastąpił moment olśnienia, w którym po raz pierwszy wpadł na pomysł silikonowego implantu piersi.
Badania kliniczne nad tą nowatorską formą operacji prawie nie istniały i opierały się wyłącznie na badaniach przeprowadzonych na jednej samicy psa. Chirurdzy wszczepili silikonowy worek do ciała suczki Esmeraldy i odczekali „kilka tygodni”. Kiedy nie umarła, Gerow stwierdził, że implant jest „bezpieczny niczym woda”.
„Rakieta unosi się dzięki sile nośnej i ciągowi – dokładnie tak samo jest przy powiększaniu piersi” – powiedział Thomas Biggs, który pracował z Gerowem i Croninem w 1962 roku jako młodszy rezydent na oddziale chirurgii plastycznej.
Byłem odpowiedzialny za psa. Implant został wprowadzony pod skórę i pozostawiony na kilka tygodni, do momentu, gdy zwierzę przegryzło sobie szwy i trzeba było go usunąć.
Choć Gerowowi i Croninowi przypisuje się wynalezienie silikonowego implantu piersi, nie byli oni pierwszymi mężczyznami, którzy eksperymentowali z silikonem na kobiecych ciałach i bynajmniej nie pierwszymi, którzy okaleczali kobiece piersi dla zaspokojenia męskiego popędu seksualnego. Już od lat 90. XIX wieku mężczyźni ostrzykiwali kobiece piersi różnymi substancjami.
Chirurg Vincenz Czerny przeprowadził pierwszą udokumentowaną operację powiększenia piersi w Niemczech w 1895 roku.
Według Florence Williams, piszącej dla „The Guardian”:
Już w 1899 roku mężczyźni wstrzykiwali kobietom parafinę w piersi po to, by je powiększyć. Nie działało to zbyt dobrze. Po pierwsze wosk topił się na słońcu. Po drugie powodował infekcje i guzki zwane „paraffinoma” (rodzaj ziarniniaka, reakcja obronna organizmu na przewlekłe stany zapalne – przyp. red.). Późniejsza historia materiałów używanych w implantach przypomina pokręcony horror: szklane kulki, wstążki, chrząstki wołowe, wiórki z drewna, gąbki kuchenne.
Podczas amerykańskiej okupacji Japonii po II wojnie światowej z portu w Jokohamie zaginęły beczki z silikonem przemysłowym. Okazuje się, że ktoś wpadł na sprytny pomysł, by wstrzykiwać ten preparat w piersi japońskich prostytutek, by stały się one bardziej atrakcyjne dla amerykańskich żołnierzy. Myśl ta dotarła aż za ocean, do Las Vegas i Los Angeles. Władze USA, zaniepokojone infekcjami, deformacjami, a w niektórych przypadkach także zgonami spowodowanymi przez migrujący silikon, zakazały tej praktyki w 1965 roku.
Pierwsze silikonowe implanty piersi zostały wszczepione japońskim kobietom będącym w niewoli seksualnej podczas amerykańskiej okupacji po II wojnie światowej. Silikon skradziony z doków transportowych był bezpośrednio wstrzykiwany w ich piersi, co powodowało gangrenę lub „zgniliznę silikonową”, a w niektórych przypadkach nawet śmierć.
Według Susan Zimmermann, autorki książki „Ocalałe z silikonu: Kobiece doświadczenia z implantami piersi” („Silicone Survivors: Women’s Experiences with Breast Implants”):
Choć silikon został stworzony w Stanach Zjednoczonych, jego wykorzystanie w celu ostrzykiwania piersi nie zaczęło się w tym kraju. Zastosowanie to miało swój początek w Japonii krótko po II wojnie światowej, kiedy siły amerykańskie nadal okupowały ten kraj. Ponieważ amerykańscy żołnierze uchodzili za tych, którzy preferowali kobiety z większym biustem niż posiada większość Japonek, japońscy kosmetolodzy zaczęli eksperymentować z różnymi substancjami i procedurami, aby powiększyć piersi japońskich prostytutek. Początkowo dokonywano tego poprzez bezpośrednie wstrzykiwanie w ich piersi substancji takich jak kozie mleko czy mieszanki parafiny i wazeliny. Później zaczęto stosować płynny silikon. Aby zapobiec migracji płynu, do silikonu dodawano oliwę z oliwek lub olej z nasion bawełny, co powodowało natychmiastowe powstawanie blizn, a tym samym otaczanie silikonem miejsca iniekcji.
Dr Sakurai jako pierwszy zastosował zastrzyki silikonowe w Japonii, a wkrótce potem przeniósł swoją metodę do Stanów Zjednoczonych, otwierając praktykę w Kalifornii, gdzie zabiegi ostrzykiwania piersi (później znane jako „formuła Sakurai”) stały się szczególnie popularne. Do 1965 roku ponad 75 chirurgów plastycznych w samym Los Angeles zajmowało się silikonowym powiększaniem piersi.
Podczas gdy Sakurai oswoił środowisko medyczne z zastrzykami silikonowymi, Carol Doda była prawdopodobnie pierwszą osobą, która zaprezentowała ten zabieg szerszej publiczności. Doda występowała jako tancerka topless w klubie Condor w San Francisco w latach 60.; przyciągnęła uwagę mediów po tym, jak powiększyła swoje piersi za pomocą silikonowych zastrzyków. Natychmiast ze „zwykłej tancerki go-go z 36-calowym biustem stała się 44-calową supergwiazdą topless”.
Carol Doda, striptizerka, stała się sławna po tym, jak chirurg plastyczny wstrzyknął w jej piersi płynny silikon.
Następnie proceder ostrzykiwania piersi stał się popularny w innych stanach, takich jak Nevada i Teksas, gdzie kluby nocne powszechnie oferowały pokazy tańca topless i zatrudniały kobiety z dużym biustem, aby przyciągnąć klientów. Szacuje się, że od lat 40. XX wieku, kiedy zabieg ten został po raz pierwszy przeprowadzony w Stanach Zjednoczonych, płynny silikon w piersi wstrzyknięto 50 tys. Amerykankom.
Mimo że silikon był uważany za substancję obojętną biologicznie i niereaktywną, kobiety, które poddały się wstrzyknięciu silikonu do piersi, doświadczały wielu poważnych powikłań. Na przykład niektóre z nich cierpiały z powodu owrzodzeń, blizn i obrzęków wokół piersi. Inne natomiast zapadały na gangrenę, infekcje i niedodmę (zapaść płuc). Jeszcze inny problem wynikał z przemieszczania się silikonu. Choć do zastrzyków często dodawano olej, by wywołać blizny mające zatrzymać silikon w miejscu, zdarzało się, że jego grudki wędrowały do innych części kobiecego ciała. Niekiedy grudki te można było z powodzeniem usunąć. Częściej jednak lekarze nie byli w stanie wyciąć tak dużych ilości żelu bez oszpecenia pacjentki. Z powodu zastrzyków z silikonu doszło do co najmniej czterech zgonów. W jednym z tych przypadków silikon przedostał się do płuc kobiety, doprowadzając do uduszenia.
Carol Doda zmarła na niewydolność nerek w wieku 78 lat. Badania opublikowane w 2017 roku wskazują zastrzyki silikonowe jako czynnik katalizujący niewydolność nerek i opisują przypadek 31-letniej kobiety, u której doszło do niewydolności nerek po sześciu latach stosowania zastrzyków silikonowych: „Silikon, uważany niegdyś za bezpieczny do użytku kosmetycznego ze względu na swoją stabilność termiczną, obecnie został uznany za katalizator toksycznego działania na narządy wewnętrzne i dysfunkcji wielonarządowych”.
Publikacja Służby Zdrowia Publicznego (Public Health Service Publication), wydanie nr 1950, „Maxillofacial Prosthetics”, wrzesień 1966 roku, opisuje zabiegi wstrzykiwania silikonu przeprowadzane przez doktora Sakurai oraz mężczyznę znanego jedynie jako „Franke”, który sprowadził tę praktykę do Stanów Zjednoczonych.
Tak więc to, co zaczęło się w Japonii jako eksperyment na kobietach będących ofiarami handlu ludźmi, traktowanych jedynie jako przedmioty męskiej satysfakcji seksualnej, rozprzestrzeniło się w Stanach Zjednoczonych wśród tancerek i striptizerek. Pełen zakres szkód zdrowotnych wyrządzonych kobietom przez zastrzyki silikonowe nigdy nie zostanie w pełni poznany, ponieważ kobiety uwikłane w przemysł seksualny traktowane są jak przedmioty jednorazowego użytku, a zarazem nie istnieją rzetelne badania dotyczące ich szeroko rozumianej kondycji fizycznej.
Co więcej, Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) zezwoliła na tę medyczną przemoc. W 1965 roku Ośrodek Dow Corning na rzecz wspierania badań medycznych (Dow Corning Center to Aid Medical Research) otrzymał pozwolenie od FDA na prowadzenie badań nad płynnym silikonem zarówno na zwierzętach, jak i na ludziach. Amerykańscy lekarze eksperymentowali na bliżej nieokreślonej liczbie kobiet bez ich wiedzy i zgody, a ich dokumentacja nigdy nie została przekazana FDA.
Artykuł z 1967 roku w „Czasopiśmie Chirurgii Plastycznej i Rekonstrukcyjnej” („Journal of Plastic and Reconstructive Surgery”), którego głównym autorem był dr Franklin Ashley, opisuje, co stało się po wstrzyknięciu płynnego silikonu w piersi małp: u 13 zwierząt zastrzyki z silikonu spowodowały „wyraźną reakcję zwłóknienia” oraz „zniszczenie miejscowej struktury anatomicznej”.
W tym samym artykule Ashley pisze, że „wybranej grupie kobiet” wielokrotnie wstrzykiwano w piersi od 5 do 10 mililitrów płynnego silikonu. Dr Norman Anderson, chirurg ze Szpitala Hopkinsa, który przewodniczył panelowi doradczemu FDA do spraw implantów piersi w 1983 i 1988 roku, odkrył, że wyniki i skutki eksperymentalnych zastrzyków silikonu podawanych około 20-40 tys. kobiet nigdy nie zostały opublikowane ani zgłoszone do FDA.
W związku z tym FDA zakazała eksperymentowania na kobietach i cofnęła pozwolenie dla Dow. Jednak w 1969 roku FDA po raz kolejny zezwoliła Dow na testy z płynnym silikonem, pod warunkiem że nie był on wstrzykiwany bezpośrednio w kobiece piersi. Z tego powodu chirurdzy plastyczni zamiast w piersi, zaczęli wstrzykiwać silikon prosto w kobiece twarze.
Zdaniem dziennikarki Judy Foreman piszącej dla „Boston Globe” w 1992 roku:
Właśnie wtedy Dow rozpoczął swoje pierwsze duże badanie nad zastrzykami z silikonu stosowanymi w celu leczenia uszkodzeń tkanek miękkich, w tym blizn i zmarszczek na twarzy u 1 337 pacjentek, jak wynika z analiz Andersona. Ale Dow nigdy nie przekazał FDA danych wielu z tych pacjentek, jak twierdzą kongresowi śledczy parlamentarzysty Teda Weissa, członka Sądu Okręgowego w Nowym Jorku, którego podkomisja nadzoruje FDA.
Podczas gdy Ośrodek Dow pracował nad swoim płynnym silikonem, od kobiet z burdeli w Nevadzie, którym wstrzyknięto silikon, napływały skargi.
„Tysiące tych kobiet zaczęło krzyczeć, skarżąc się na problemy, takie jak guzki, torbiele silikonowe i twarde jak skała piersi” – wspomina dr Edward Kopf, adiunkt chirurgii plastycznej na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Nevada.
W 1975 roku Kopf z powodzeniem przekonał ustawodawców stanu Nevada do zakazu stosowania silikonu w iniekcjach. Władze Kolorado i Kalifornii szybko poszły w ich ślady.
Dow kontynuował jednak prace nad implantami w formie żelu silikonowego. W 1976 roku, kiedy Kongres Stanów Zjednoczonych w końcu upoważnił FDA do regulowania urządzeń medycznych, wspomniane implanty piersi zostały zwolnione z regulacji i nadzoru FDA, ponieważ były już wcześniej dostępne na rynku.
Chirurg usuwa żel silikonowy z piersi kobiety.
Judy Foreman wyjaśnia, w jaki sposób pracownik Dow sprzeciwił się stosowaniu żelu silikonowego w implantach i został zignorowany przez firmę:
W tym samym roku z firmy odszedł Thomas Talcott, inżynier chemik Dow, który twierdzi, że „przez 13 miesięcy próbował przekonać Dow” do niestosowania płynnego silikonu w żelowych implantach. Talcott mówił, że „nie widział żadnej różnicy” między silikonem, który Dow wprowadzał do żelu, a płynną formą, którą FDA w 1969 roku uznała za niedopuszczalną do wstrzykiwania w kobiece piersi.
Mimo że rynek implantów się rozkręcał, Dow kontynuował prace nad płynnym silikonem. W 1978 roku FDA udzieliła zgodę firmie na badanie silikonu wstrzykiwanego w przypadku poważnych deformacji twarzy, pod warunkiem że firma przejdzie okres siedmioletniej kontroli.
W 1990 roku firma Dow przedstawiła FDA wyniki swoich badań – jednak, jak stwierdzono, były one obarczone poważnymi błędami. Zgodnie z relacją śledczych Weissa jedna trzecia spośród 128 osób, którym podano preparat, w ogóle nie miała deformacji twarzy, choć to one miały być przedmiotem badań. Firma przesłała zdjęcia „przed”, lecz nie „po” w przypadku wielu pacjentek. Połowa uczestniczek była obserwowana jedynie przez cztery lata, a u dwóch z nich doszło do poważnych uszkodzeń tkanek skóry.
Kiedy zaczęto sprzedawać implanty piersi w Stanach Zjednoczonych w latach 60. ubiegłego wieku, nie wymagano żadnych badań, aby upewnić się, że są one bezpieczne. Przez następne 30 lat ponad milion kobiet w USA poddało się zabiegowi wszczepienia implantów piersi, nie zdając sobie sprawy, że nigdy nie przeprowadzono badań na pacjentkach, aby udowodnić, że są one bezpieczne lub określić, ile miesięcy czy lat wytrzymają.
W 1990 roku pracowałam jako śledcza w Izbie Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, kiedy zadzwoniła do mnie jedna z pracownic Senatu. Powiedziała mi, że jej mama wszczepiła sobie implanty piersi po mastektomii, co skutkowało strasznymi konsekwencjami, w tym wyciekiem silikonu z sutków. Została wyleczona z raka, ale z powodu implantów musiała przejść przez piekło. Byłam pewna, że FDA ma bardzo surowe zasady dotyczące testów bezpieczeństwa, ale obiecałam, że się tym zajmę.
Odkryłam, jak bardzo się myliłam: FDA nigdy nie wymagała badań klinicznych w przypadku implantów piersi. Zorganizowaliśmy przesłuchanie w Kongresie, kontynuowałam dochodzenie i wkrótce moje biuro – a także media – były pełne przerażających historii kobiet, których zdrowie zostało zrujnowane przez implanty piersi.
Po dziesięcioleciach eksperymentów medycznych na kobiecych ciałach silikonowe implanty piersi zostały dopuszczone do użytku przez FDA w 2006 roku. Decyzja ta została podjęta 14 lat po wprowadzeniu przez FDA moratorium w 1992 roku w odpowiedzi na głosy tysiące kobiet, które zgłosiły się ze skargami, że silikon z nieszczelnych lub pękniętych implantów spowodował u nich poważne choroby; i ponad cztery dekady po tym, jak ta substancja chemiczna została po raz pierwszy wprowadzona w Stanach Zjednoczonych do celów kosmetycznych.
Decyzja ta została wydana przez dyrektora FDA do spraw wyrobów medycznych, Daniela Schultza, który w wyniku kontrowersji podał się do dymisji w 2009 roku. Został oskarżony o korupcję, w tym o sprzyjanie producentom wbrew zaleceniom naukowców.
W ostatnich latach silikonowe implanty piersi powiązane zostały z nową formą raka piersi, co poskutkowało pozwami zbiorowymi. W 2012 roku w Wielkiej Brytanii wybuchł skandal po tym, jak brytyjski raport rządowy wykazał, że implanty piersi produkowane przez firmę Poly Implant Prothèse (PIP) miały dwukrotnie wyższy wskaźnik pęknięć niż inne implanty. Okazało się również, że są one wykonane z silikonu używanego w materacach. Szacuje się, że poszkodowanych zostało ponad 400 tys. kobiet na całym świecie, a prawie 50 tys. z nich to Brytyjki. Najbardziej ucierpiały kobiety z Ameryki Łacińskiej, w szczególności Kolumbii, gdzie liczbę ofiar szacuje się na 60 tys.
Poszkodowane kobiety opisywały zagadkowe bóle, którym towarzyszyło skrajne wyczerpanie. Niektóre kobiety zgłaszały także silne bóle głowy i krwawienia z nosa. Jeszcze inne donosiły o nagłych upadkach spowodowanych zmęczeniem.
W tym roku (2021 – przyp. red.) sąd apelacyjny w Paryżu orzekł, że niemiecka firma TÜV Rheinland, która poświadczała, że ich implanty są bezpieczne, dopuściła się zaniedbań. Firmie TÜV Rheinland nakazano wypłacenie 60 milionów euro na rzecz 20 tys. poszkodowanych kobiet z Europy za popełnione błędy medyczne. Odszkodowanie to wynosi jednak tylko 3 tys. euro na osobę i nie pokrywa nawet kosztów początkowej operacji, a tym bardziej wydatków medycznych poniesionych w związku z chorobą.
14 maja 2020 roku amerykańska FDA wystosowała list ostrzegawczy do dwóch producentów implantów piersi – Allergan z Kalifornii i Ideal Implant Incorporated z Teksasu – za niespełnienie wymogów, które obejmowały przeprowadzenie badań w celu określenia potencjalnego ryzyka i bezpieczeństwa implantów, które wycofano z rynku w 2019 roku. FDA twierdzi, że złożyła wniosek „w celu ochrony kobiet przed chłoniakiem anaplastycznym z dużych komórek związanym z implantami piersi (BIA-ALCL)”.
W październiku 2021 roku FDA umieściła ostrzeżenia na opakowaniach implantów piersi i nakazała producentom, aby sprzedawali te produkty wyłącznie świadczeniodawcom usług medycznych, którzy zapoznają pacjentki z potencjalnym ryzykiem. Implanty piersi powiązano z rakiem układu odpornościowego i wieloma innymi przewlekłymi schorzeniami, w tym chorobami autoimmunologicznymi, bólem stawów, dezorientacją psychiczną, bólami mięśni i chronicznym zmęczeniem.
Dekadę temu FDA po raz pierwszy zidentyfikowała możliwy związek między implantami piersi o chropowatej powierzchni a konkretnym nowotworem, chłoniakiem anaplastycznym wielkokomórkowym.
Na początku 2019 roku, po otrzymaniu setek tysięcy zgłoszeń o niepożądanych skutkach ubocznych związanych z implantami na przestrzeni lat, agencja wysłuchała zeznań kilkudziesięciu kobiet na temat ich zmagań z rakiem i szeregiem innych wyniszczających problemów medycznych, które rozwinęły się po operacji wszczepienia implantów.
Nowe wytyczne FDA wskazują na kobiety, które przeszły raka piersi, jako na grupę najbardziej narażoną na raka spowodowanego implantami – a to właśnie do tych kobiet są często kierowane reklamy implantów ze względu na rekonstrukcję piersi. FDA po raz pierwszy w historii wymaga również ujawniania pełnych informacji na temat składu implantów piersi.
Według FDA jedna trzecia kobiet po operacji wszczepienia implantów piersi odczuwa ból piersi, nadwrażliwość, utratę czucia w piersiach lub asymetrię.
Połowa z nich doświadczy bolesnego ucisku tkanki bliznowatej wokół implantu, a jedna trzecia będzie cierpieć z powodu pęknięcia lub wycieku implantu. Prawie 60 procent będzie potrzebowało powtórnej operacji.
„To lepsze niż nic, ale nie jest tak dobrze, jak mogłoby być” – mówi Diana Zuckerman, badaczka, która kieruje Narodowym Centrum Badań nad Zdrowiem i była członkinią grupy roboczej, która doradzała FDA w sprawie bezpieczeństwa implantów. „Mówi się, że: »Implanty piersi są powiązane z chłoniakiem«, ale tak naprawdę to implanty wywołują chłoniaka” – mówi dr Zuckerman w wywiadzie dla „The New York Times”. „Ludzie rozumieją, co masz na myśli, mówiąc: »Implanty piersi mogą powodować chłoniaka«”.