Ofiary handlu seksualnego – pierwsze kobiety okaleczone przez silikon

TŁUMACZENIE: ALEKSANDRA TARAN


Silikonowe implanty piersi dalej krzywdzą kobiety

Rekla­ma zastrzy­ków z sili­ko­nu wyko­ny­wa­nych u japoń­skich kobiet uwi­kła­nych w pro­sty­tu­cję. Mimo infek­cji i zgo­nów rekla­ma gło­si­ła: „Nie odno­to­wa­no żad­nych szko­dli­wych skutków”.

Była wio­sna 1962 roku, kie­dy Tim­mie Jean Lind­sey, mat­ka sze­ścior­ga dzie­ci, poło­ży­ła się na sto­le ope­ra­cyj­nym w szpi­ta­lu Jef­fer­so­na Davi­sa w Houston w Tek­sa­sie, aby pod­dać się pierw­szej na świe­cie ope­ra­cji wsz­cze­pie­nia sili­ko­no­we­go implan­tu pier­si. Lind­sey odwie­dzi­ła szpi­tal w celu usu­nię­cia tatu­ażu i zasię­gnię­cia infor­ma­cji na temat zabie­gu korek­cji uszu, ale jed­no­cze­śnie przy­sta­ła na ofer­tę bez­płat­nej, eks­pe­ry­men­tal­nej ope­ra­cji powięk­sze­nia pier­si, któ­rą zapro­po­no­wa­li jej chi­rur­dzy Frank Gerow i Tho­mas Cronin.

Pomysł sili­ko­no­we­go implan­tu naro­dził się w gło­wie Gero­wa po wyma­ca­niu worecz­ka z krwią. Według Tere­sy Rior­dan, autor­ki książ­ki „Wyna­leźć pięk­no: Histo­ria inno­wa­cji, któ­re spra­wi­ły, że jeste­śmy pięk­ne” („Inven­ting Beau­ty: A Histo­ry of the Inno­va­tions that have Made Us Beautiful”):

Frank Gerow ści­snął pla­sti­ko­wą toreb­kę z krwią i zauwa­żył, jak bar­dzo przy­po­mi­na ona kobie­cą pierś. To wte­dy nastą­pił moment olśnie­nia, w któ­rym po raz pierw­szy wpadł na pomysł sili­ko­no­we­go implan­tu piersi.

Bada­nia kli­nicz­ne nad tą nowa­tor­ską for­mą ope­ra­cji pra­wie nie ist­nia­ły i opie­ra­ły się wyłącz­nie na bada­niach prze­pro­wa­dzo­nych na jed­nej sami­cy psa. Chi­rur­dzy wsz­cze­pi­li sili­ko­no­wy worek do cia­ła sucz­ki Esme­ral­dy i odcze­ka­li „kil­ka tygo­dni”. Kie­dy nie umar­ła, Gerow stwier­dził, że implant jest „bez­piecz­ny niczym woda”.

„Rakie­ta uno­si się dzię­ki sile nośnej i cią­go­wi – dokład­nie tak samo jest przy powięk­sza­niu pier­si” powie­dział Tho­mas Biggs, któ­ry pra­co­wał z Gero­wem i Cro­ni­nem w 1962 roku jako młod­szy rezy­dent na oddzia­le chi­rur­gii plastycznej.

Byłem odpo­wie­dzial­ny za psa. Implant został wpro­wa­dzo­ny pod skó­rę i pozo­sta­wio­ny na kil­ka tygo­dni, do momen­tu, gdy zwie­rzę prze­gry­zło sobie szwy i trze­ba było go usunąć.

Choć Gero­wo­wi i Cro­ni­no­wi przy­pi­su­je się wyna­le­zie­nie sili­ko­no­we­go implan­tu pier­si, nie byli oni pierw­szy­mi męż­czy­zna­mi, któ­rzy eks­pe­ry­men­to­wa­li z sili­ko­nem na kobie­cych cia­łach i bynaj­mniej nie pierw­szy­mi, któ­rzy oka­le­cza­li kobie­ce pier­si dla zaspo­ko­je­nia męskie­go popę­du sek­su­al­ne­go. Już od lat 90. XIX wie­ku męż­czyź­ni ostrzy­ki­wa­li kobie­ce pier­si róż­ny­mi substancjami.

Chi­rurg Vin­cenz Czer­ny prze­pro­wa­dził pierw­szą udo­ku­men­to­wa­ną ope­ra­cję powięk­sze­nia pier­si w Niem­czech w 1895 roku.

Według Flo­ren­ce Wil­liams, piszą­cej dla „The Guar­dian”:

Już w 1899 roku męż­czyź­ni wstrzy­ki­wa­li kobie­tom para­fi­nę w pier­si po to, by je powięk­szyć. Nie dzia­ła­ło to zbyt dobrze. Po pierw­sze wosk topił się na słoń­cu. Po dru­gie powo­do­wał infek­cje i guz­ki zwa­ne „paraf­fi­no­ma” (rodzaj ziar­ni­nia­ka, reak­cja obron­na orga­ni­zmu na prze­wle­kłe sta­ny zapal­ne – przyp. red.). Póź­niej­sza histo­ria mate­ria­łów uży­wa­nych w implan­tach przy­po­mi­na pokrę­co­ny hor­ror: szkla­ne kul­ki, wstąż­ki, chrząst­ki woło­we, wiór­ki z drew­na, gąb­ki kuchenne.

Pod­czas ame­ry­kań­skiej oku­pa­cji Japo­nii po II woj­nie świa­to­wej z por­tu w Joko­ha­mie zagi­nę­ły becz­ki z sili­ko­nem prze­my­sło­wym. Oka­zu­je się, że ktoś wpadł na spryt­ny pomysł, by wstrzy­ki­wać ten pre­pa­rat w pier­si japoń­skich pro­sty­tu­tek, by sta­ły się one bar­dziej atrak­cyj­ne dla ame­ry­kań­skich żoł­nie­rzy. Myśl ta dotar­ła aż za oce­an, do Las Vegas i Los Ange­les. Wła­dze USA, zanie­po­ko­jo­ne infek­cja­mi, defor­ma­cja­mi, a w nie­któ­rych przy­pad­kach tak­że zgo­na­mi spo­wo­do­wa­ny­mi przez migru­ją­cy sili­kon, zaka­za­ły tej prak­ty­ki w 1965 roku.

Pierw­sze sili­ko­no­we implan­ty pier­si zosta­ły wsz­cze­pio­ne japoń­skim kobie­tom będą­cym w nie­wo­li sek­su­al­nej pod­czas ame­ry­kań­skiej oku­pa­cji po II woj­nie świa­to­wej. Sili­kon skra­dzio­ny z doków trans­por­to­wych był bez­po­śred­nio wstrzy­ki­wa­ny w ich pier­si, co powo­do­wa­ło gan­gre­nę lub „zgni­li­znę sili­ko­no­wą”, a w nie­któ­rych przy­pad­kach nawet śmierć.

Według Susan Zim­mer­mann, autor­ki książ­ki „Oca­la­łe z sili­ko­nu: Kobie­ce doświad­cze­nia z implan­ta­mi pier­si” („Sili­co­ne Survi­vors: Women’s Expe­rien­ces with Bre­ast Implants”):

Choć sili­kon został stwo­rzo­ny w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, jego wyko­rzy­sta­nie w celu ostrzy­ki­wa­nia pier­si nie zaczę­ło się w tym kra­ju. Zasto­so­wa­nie to mia­ło swój począ­tek w Japo­nii krót­ko po II woj­nie świa­to­wej, kie­dy siły ame­ry­kań­skie nadal oku­po­wa­ły ten kraj. Ponie­waż ame­ry­kań­scy żoł­nie­rze ucho­dzi­li za tych, któ­rzy pre­fe­ro­wa­li kobie­ty z więk­szym biu­stem niż posia­da więk­szość Japo­nek, japoń­scy kosme­to­lo­dzy zaczę­li eks­pe­ry­men­to­wać z róż­ny­mi sub­stan­cja­mi i pro­ce­du­ra­mi, aby powięk­szyć pier­si japoń­skich pro­sty­tu­tek. Począt­ko­wo doko­ny­wa­no tego poprzez bez­po­śred­nie wstrzy­ki­wa­nie w ich pier­si sub­stan­cji takich jak kozie mle­ko czy mie­szan­ki para­fi­ny i waze­li­ny. Póź­niej zaczę­to sto­so­wać płyn­ny sili­kon. Aby zapo­biec migra­cji pły­nu, do sili­ko­nu doda­wa­no oli­wę z oli­wek lub olej z nasion baweł­ny, co powo­do­wa­ło natych­mia­sto­we powsta­wa­nie blizn, a tym samym ota­cza­nie sili­ko­nem miej­sca iniekcji.

Dr Saku­rai jako pierw­szy zasto­so­wał zastrzy­ki sili­ko­no­we w Japo­nii, a wkrót­ce potem prze­niósł swo­ją meto­dę do Sta­nów Zjed­no­czo­nych, otwie­ra­jąc prak­ty­kę w Kali­for­nii, gdzie zabie­gi ostrzy­ki­wa­nia pier­si (póź­niej zna­ne jako „for­mu­ła Saku­rai”) sta­ły się szcze­gól­nie popu­lar­ne. Do 1965 roku ponad 75 chi­rur­gów pla­stycz­nych w samym Los Ange­les zaj­mo­wa­ło się sili­ko­no­wym powięk­sza­niem piersi.

Pod­czas gdy Saku­rai oswo­ił śro­do­wi­sko medycz­ne z zastrzy­ka­mi sili­ko­no­wy­mi, Carol Doda była praw­do­po­dob­nie pierw­szą oso­bą, któ­ra zapre­zen­to­wa­ła ten zabieg szer­szej publicz­no­ści. Doda wystę­po­wa­ła jako tan­cer­ka topless w klu­bie Con­dor w San Fran­ci­sco w latach 60.; przy­cią­gnę­ła uwa­gę mediów po tym, jak powięk­szy­ła swo­je pier­si za pomo­cą sili­ko­no­wych zastrzy­ków. Natych­miast ze „zwy­kłej tan­cer­ki go-go z 36-calo­wym biu­stem sta­ła się 44-calo­wą super­gwiaz­dą topless”.

Carol Doda, strip­ti­zer­ka, sta­ła się sław­na po tym, jak chi­rurg pla­stycz­ny wstrzyk­nął w jej pier­si płyn­ny silikon.

Następ­nie pro­ce­der ostrzy­ki­wa­nia pier­si stał się popu­lar­ny w innych sta­nach, takich jak Neva­da i Tek­sas, gdzie klu­by noc­ne powszech­nie ofe­ro­wa­ły poka­zy tań­ca topless i zatrud­nia­ły kobie­ty z dużym biu­stem, aby przy­cią­gnąć klien­tów. Sza­cu­je się, że od lat 40. XX wie­ku, kie­dy zabieg ten został po raz pierw­szy prze­pro­wa­dzo­ny w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, płyn­ny sili­kon w pier­si wstrzyk­nię­to 50 tys. Amerykankom.

Mimo że sili­kon był uwa­ża­ny za sub­stan­cję obo­jęt­ną bio­lo­gicz­nie i nie­re­ak­tyw­ną, kobie­ty, któ­re pod­da­ły się wstrzyk­nię­ciu sili­ko­nu do pier­si, doświad­cza­ły wie­lu poważ­nych powi­kłań. Na przy­kład nie­któ­re z nich cier­pia­ły z powo­du owrzo­dzeń, blizn i obrzę­ków wokół pier­si. Inne nato­miast zapa­da­ły na gan­gre­nę, infek­cje i nie­do­dmę (zapaść płuc). Jesz­cze inny pro­blem wyni­kał z prze­miesz­cza­nia się sili­ko­nu. Choć do zastrzy­ków czę­sto doda­wa­no olej, by wywo­łać bli­zny mają­ce zatrzy­mać sili­kon w miej­scu, zda­rza­ło się, że jego grud­ki wędro­wa­ły do innych czę­ści kobie­ce­go cia­ła. Nie­kie­dy grud­ki te moż­na było z powo­dze­niem usu­nąć. Czę­ściej jed­nak leka­rze nie byli w sta­nie wyciąć tak dużych ilo­ści żelu bez oszpe­ce­nia pacjent­ki. Z powo­du zastrzy­ków z sili­ko­nu doszło do co naj­mniej czte­rech zgo­nów. W jed­nym z tych przy­pad­ków sili­kon prze­do­stał się do płuc kobie­ty, dopro­wa­dza­jąc do uduszenia.

Carol Doda zmar­ła na nie­wy­dol­ność nerek w wie­ku 78 lat. Bada­nia opu­bli­ko­wa­ne w 2017 roku wska­zu­ją zastrzy­ki sili­ko­no­we jako czyn­nik kata­li­zu­ją­cy nie­wy­dol­ność nerek i opi­su­ją przy­pa­dek 31-let­niej kobie­ty, u któ­rej doszło do nie­wy­dol­no­ści nerek po sze­ściu latach sto­so­wa­nia zastrzy­ków sili­ko­no­wych: „Sili­kon, uwa­ża­ny nie­gdyś za bez­piecz­ny do użyt­ku kosme­tycz­ne­go ze wzglę­du na swo­ją sta­bil­ność ter­micz­ną, obec­nie został uzna­ny za kata­li­za­tor tok­sycz­ne­go dzia­ła­nia na narzą­dy wewnętrz­ne i dys­funk­cji wielonarządowych”.

Publi­ka­cja Służ­by Zdro­wia Publicz­ne­go (Public Health Servi­ce Publi­ca­tion), wyda­nie nr 1950, „Maxil­lo­fa­cial Pro­sthe­tics”, wrze­sień 1966 roku, opi­su­je zabie­gi wstrzy­ki­wa­nia sili­ko­nu prze­pro­wa­dza­ne przez dok­to­ra Saku­rai oraz męż­czy­znę zna­ne­go jedy­nie jako „Fran­ke”, któ­ry spro­wa­dził tę prak­ty­kę do Sta­nów Zjednoczonych.

Tak więc to, co zaczę­ło się w Japo­nii jako eks­pe­ry­ment na kobie­tach będą­cych ofia­ra­mi han­dlu ludź­mi, trak­to­wa­nych jedy­nie jako przed­mio­ty męskiej satys­fak­cji sek­su­al­nej, roz­prze­strze­ni­ło się w Sta­nach Zjed­no­czo­nych wśród tan­ce­rek i strip­ti­ze­rek. Pełen zakres szkód zdro­wot­nych wyrzą­dzo­nych kobie­tom przez zastrzy­ki sili­ko­no­we nigdy nie zosta­nie w peł­ni pozna­ny, ponie­waż kobie­ty uwi­kła­ne w prze­mysł sek­su­al­ny trak­to­wa­ne są jak przed­mio­ty jed­no­ra­zo­we­go użyt­ku, a zara­zem nie ist­nie­ją rze­tel­ne bada­nia doty­czą­ce ich sze­ro­ko rozu­mia­nej kon­dy­cji fizycznej.

Co wię­cej, Ame­ry­kań­ska Agen­cja ds. Żyw­no­ści i Leków (FDA) zezwo­li­ła na tę medycz­ną prze­moc. W 1965 roku Ośro­dek Dow Cor­ning na rzecz wspie­ra­nia badań medycz­nych (Dow Cor­ning Cen­ter to Aid Medi­cal Rese­arch) otrzy­mał pozwo­le­nie od FDA na pro­wa­dze­nie badań nad płyn­nym sili­ko­nem zarów­no na zwie­rzę­tach, jak i na ludziach. Ame­ry­kań­scy leka­rze eks­pe­ry­men­to­wa­li na bli­żej nie­okre­ślo­nej licz­bie kobiet bez ich wie­dzy i zgo­dy, a ich doku­men­ta­cja nigdy nie zosta­ła prze­ka­za­na FDA.

Arty­kuł z 1967 roku w „Cza­so­pi­śmie Chi­rur­gii Pla­stycz­nej i Rekon­struk­cyj­nej” („Jour­nal of Pla­stic and Recon­struc­ti­ve Sur­ge­ry”), któ­re­go głów­nym auto­rem był dr Fran­klin Ash­ley, opi­su­je, co sta­ło się po wstrzyk­nię­ciu płyn­ne­go sili­ko­nu w pier­si małp: u 13 zwie­rząt zastrzy­ki z sili­ko­nu spo­wo­do­wa­ły „wyraź­ną reak­cję zwłók­nie­nia” oraz „znisz­cze­nie miej­sco­wej struk­tu­ry anatomicznej”.

W tym samym arty­ku­le Ash­ley pisze, że „wybra­nej gru­pie kobiet” wie­lo­krot­nie wstrzy­ki­wa­no w pier­si od 5 do 10 mili­li­trów płyn­ne­go sili­ko­nu. Dr Nor­man Ander­son, chi­rurg ze Szpi­ta­la Hop­kin­sa, któ­ry prze­wod­ni­czył pane­lo­wi dorad­cze­mu FDA do spraw implan­tów pier­si w 1983 i 1988 roku, odkrył, że wyni­ki i skut­ki eks­pe­ry­men­tal­nych zastrzy­ków sili­ko­nu poda­wa­nych oko­ło 20-40 tys. kobiet nigdy nie zosta­ły opu­bli­ko­wa­ne ani zgło­szo­ne do FDA.

W związ­ku z tym FDA zaka­za­ła eks­pe­ry­men­to­wa­nia na kobie­tach i cof­nę­ła pozwo­le­nie dla Dow. Jed­nak w 1969 roku FDA po raz kolej­ny zezwo­li­ła Dow na testy z płyn­nym sili­ko­nem, pod warun­kiem że nie był on wstrzy­ki­wa­ny bez­po­śred­nio w kobie­ce pier­si. Z tego powo­du chi­rur­dzy pla­stycz­ni zamiast w pier­si, zaczę­li wstrzy­ki­wać sili­kon pro­sto w kobie­ce twarze. 

Zda­niem dzien­ni­kar­ki Judy Fore­man piszą­cej dla „Boston Glo­be” w 1992 roku:

Wła­śnie wte­dy Dow roz­po­czął swo­je pierw­sze duże bada­nie nad zastrzy­ka­mi z sili­ko­nu sto­so­wa­ny­mi w celu lecze­nia uszko­dzeń tka­nek mięk­kich, w tym blizn i zmarsz­czek na twa­rzy u 1 337 pacjen­tek, jak wyni­ka z ana­liz Ander­so­na. Ale Dow nigdy nie prze­ka­zał FDA danych wie­lu z tych pacjen­tek, jak twier­dzą kon­gre­so­wi śled­czy par­la­men­ta­rzy­sty Teda Weis­sa, człon­ka Sądu Okrę­go­we­go w Nowym Jor­ku, któ­re­go pod­ko­mi­sja nad­zo­ru­je FDA.

Pod­czas gdy Ośro­dek Dow pra­co­wał nad swo­im płyn­nym sili­ko­nem, od kobiet z bur­de­li w Neva­dzie, któ­rym wstrzyk­nię­to sili­kon, napły­wa­ły skargi.

„Tysią­ce tych kobiet zaczę­ło krzy­czeć, skar­żąc się na pro­ble­my, takie jak guz­ki, tor­bie­le sili­ko­no­we i twar­de jak ska­ła pier­si” – wspo­mi­na dr Edward Kopf, adiunkt chi­rur­gii pla­stycz­nej na Wydzia­le Medycz­nym Uni­wer­sy­te­tu Nevada. 

W 1975 roku Kopf z powo­dze­niem prze­ko­nał usta­wo­daw­ców sta­nu Neva­da do zaka­zu sto­so­wa­nia sili­ko­nu w iniek­cjach. Wła­dze Kolo­ra­do i Kali­for­nii szyb­ko poszły w ich ślady.

Dow kon­ty­nu­ował jed­nak pra­ce nad implan­ta­mi w for­mie żelu sili­ko­no­we­go. W 1976 roku, kie­dy Kon­gres Sta­nów Zjed­no­czo­nych w koń­cu upo­waż­nił FDA do regu­lo­wa­nia urzą­dzeń medycz­nych, wspo­mnia­ne implan­ty pier­si zosta­ły zwol­nio­ne z regu­la­cji i nad­zo­ru FDA, ponie­waż były już wcze­śniej dostęp­ne na rynku.

Chi­rurg usu­wa żel sili­ko­no­wy z pier­si kobiety.

Judy Fore­man wyja­śnia, w jaki spo­sób pra­cow­nik Dow sprze­ci­wił się sto­so­wa­niu żelu sili­ko­no­we­go w implan­tach i został zigno­ro­wa­ny przez firmę:

W tym samym roku z fir­my odszedł Tho­mas Tal­cott, inży­nier che­mik Dow, któ­ry twier­dzi, że „przez 13 mie­się­cy pró­bo­wał prze­ko­nać Dow” do nie­sto­so­wa­nia płyn­ne­go sili­ko­nu w żelo­wych implan­tach. Tal­cott mówił, że „nie widział żad­nej róż­ni­cy” mię­dzy sili­ko­nem, któ­ry Dow wpro­wa­dzał do żelu, a płyn­ną for­mą, któ­rą FDA w 1969 roku uzna­ła za nie­do­pusz­czal­ną do wstrzy­ki­wa­nia w kobie­ce piersi.

Mimo że rynek implan­tów się roz­krę­cał, Dow kon­ty­nu­ował pra­ce nad płyn­nym sili­ko­nem. W 1978 roku FDA udzie­li­ła zgo­dę fir­mie na bada­nie sili­ko­nu wstrzy­ki­wa­ne­go w przy­pad­ku poważ­nych defor­ma­cji twa­rzy, pod warun­kiem że fir­ma przej­dzie okres sied­mio­let­niej kontroli.

W 1990 roku fir­ma Dow przed­sta­wi­ła FDA wyni­ki swo­ich badań – jed­nak, jak stwier­dzo­no, były one obar­czo­ne poważ­ny­mi błę­da­mi. Zgod­nie z rela­cją śled­czych Weis­sa jed­na trze­cia spo­śród 128 osób, któ­rym poda­no pre­pa­rat, w ogó­le nie mia­ła defor­ma­cji twa­rzy, choć to one mia­ły być przed­mio­tem badań. Fir­ma prze­sła­ła zdję­cia „przed”, lecz nie „po” w przy­pad­ku wie­lu pacjen­tek. Poło­wa uczest­ni­czek była obser­wo­wa­na jedy­nie przez czte­ry lata, a u dwóch z nich doszło do poważ­nych uszko­dzeń tka­nek skóry.

W 2013 roku pre­ze­ska ame­ry­kań­skie­go Naro­do­we­go Cen­trum Badań nad Zdro­wiem (US Natio­nal Cen­ter for Health Rese­arch), Dia­na Zuc­ker­man, napi­sa­ła o swo­im doświad­cze­niu w bada­niu szko­dli­wo­ści implan­tów pier­si w latach 90.:

Kie­dy zaczę­to sprze­da­wać implan­ty pier­si w Sta­nach Zjed­no­czo­nych w latach 60. ubie­głe­go wie­ku, nie wyma­ga­no żad­nych badań, aby upew­nić się, że są one bez­piecz­ne. Przez następ­ne 30 lat ponad milion kobiet w USA pod­da­ło się zabie­go­wi wsz­cze­pie­nia implan­tów pier­si, nie zda­jąc sobie spra­wy, że nigdy nie prze­pro­wa­dzo­no badań na pacjent­kach, aby udo­wod­nić, że są one bez­piecz­ne lub okre­ślić, ile mie­się­cy czy lat wytrzymają.

W 1990 roku pra­co­wa­łam jako śled­cza w Izbie Repre­zen­tan­tów Sta­nów Zjed­no­czo­nych, kie­dy zadzwo­ni­ła do mnie jed­na z pra­cow­nic Sena­tu. Powie­dzia­ła mi, że jej mama wsz­cze­pi­ła sobie implan­ty pier­si po mastek­to­mii, co skut­ko­wa­ło strasz­ny­mi kon­se­kwen­cja­mi, w tym wycie­kiem sili­ko­nu z sut­ków. Zosta­ła wyle­czo­na z raka, ale z powo­du implan­tów musia­ła przejść przez pie­kło. Byłam pew­na, że FDA ma bar­dzo suro­we zasa­dy doty­czą­ce testów bez­pie­czeń­stwa, ale obie­ca­łam, że się tym zajmę.

Odkry­łam, jak bar­dzo się myli­łam: FDA nigdy nie wyma­ga­ła badań kli­nicz­nych w przy­pad­ku implan­tów pier­si. Zor­ga­ni­zo­wa­li­śmy prze­słu­cha­nie w Kon­gre­sie, kon­ty­nu­owa­łam docho­dze­nie i wkrót­ce moje biu­ro – a tak­że media – były peł­ne prze­ra­ża­ją­cych histo­rii kobiet, któ­rych zdro­wie zosta­ło zruj­no­wa­ne przez implan­ty piersi.


Po dzie­się­cio­le­ciach eks­pe­ry­men­tów medycz­nych na kobie­cych cia­łach sili­ko­no­we implan­ty pier­si zosta­ły dopusz­czo­ne do użyt­ku przez FDA w 2006 roku. Decy­zja ta zosta­ła pod­ję­ta 14 lat po wpro­wa­dze­niu przez FDA mora­to­rium w 1992 roku w odpo­wie­dzi na gło­sy tysią­ce kobiet, któ­re zgło­si­ły się ze skar­ga­mi, że sili­kon z nie­szczel­nych lub pęk­nię­tych implan­tów spo­wo­do­wał u nich poważ­ne cho­ro­by; i ponad czte­ry deka­dy po tym, jak ta sub­stan­cja che­micz­na zosta­ła po raz pierw­szy wpro­wa­dzo­na w Sta­nach Zjed­no­czo­nych do celów kosmetycznych.

Decy­zja ta zosta­ła wyda­na przez dyrek­to­ra FDA do spraw wyro­bów medycz­nych, Danie­la Schult­za, któ­ry w wyni­ku kon­tro­wer­sji podał się do dymi­sji w 2009 roku. Został oskar­żo­ny o korup­cję, w tym o sprzy­ja­nie pro­du­cen­tom wbrew zale­ce­niom naukowców.

W ostat­nich latach sili­ko­no­we implan­ty pier­si powią­za­ne zosta­ły z nową for­mą raka pier­si, co poskut­ko­wa­ło pozwa­mi zbio­ro­wy­mi. W 2012 roku w Wiel­kiej Bry­ta­nii wybuchł skan­dal po tym, jak bry­tyj­ski raport rzą­do­wy wyka­zał, że implan­ty pier­si pro­du­ko­wa­ne przez fir­mę Poly Implant Pro­thèse (PIP) mia­ły dwu­krot­nie wyż­szy wskaź­nik pęk­nięć niż inne implan­ty. Oka­za­ło się rów­nież, że są one wyko­na­ne z sili­ko­nu uży­wa­ne­go w mate­ra­cach. Sza­cu­je się, że poszko­do­wa­nych zosta­ło ponad 400 tys. kobiet na całym świe­cie, a pra­wie 50 tys. z nich to Bry­tyj­ki. Naj­bar­dziej ucier­pia­ły kobie­ty z Ame­ry­ki Łaciń­skiej, w szcze­gól­no­ści Kolum­bii, gdzie licz­bę ofiar sza­cu­je się na 60 tys. 

Poszko­do­wa­ne kobie­ty opi­sy­wa­ły zagad­ko­we bóle, któ­rym towa­rzy­szy­ło skraj­ne wyczer­pa­nie. Nie­któ­re kobie­ty zgła­sza­ły tak­że sil­ne bóle gło­wy i krwa­wie­nia z nosa. Jesz­cze inne dono­si­ły o nagłych upad­kach spo­wo­do­wa­nych zmęczeniem.

W tym roku (2021 – przyp. red.) sąd ape­la­cyj­ny w Pary­żu orzekł, że nie­miec­ka fir­ma TÜV Rhe­in­land, któ­ra poświad­cza­ła, że ich implan­ty są bez­piecz­ne, dopu­ści­ła się zanie­dbań. Fir­mie TÜV Rhe­in­land naka­za­no wypła­ce­nie 60 milio­nów euro na rzecz 20 tys. poszko­do­wa­nych kobiet z Euro­py za popeł­nio­ne błę­dy medycz­ne. Odszko­do­wa­nie to wyno­si jed­nak tyl­ko 3 tys. euro na oso­bę i nie pokry­wa nawet kosz­tów począt­ko­wej ope­ra­cji, a tym bar­dziej wydat­ków medycz­nych ponie­sio­nych w związ­ku z chorobą.

14 maja 2020 roku ame­ry­kań­ska FDA wysto­so­wa­ła list ostrze­gaw­czy do dwóch pro­du­cen­tów implan­tów pier­si – Aller­gan z Kali­for­nii i Ide­al Implant Incor­po­ra­ted z Tek­sa­su – za nie­speł­nie­nie wymo­gów, któ­re obej­mo­wa­ły prze­pro­wa­dze­nie badań w celu okre­śle­nia poten­cjal­ne­go ryzy­ka i bez­pie­czeń­stwa implan­tów, któ­re wyco­fa­no z ryn­ku w 2019 roku. FDA twier­dzi, że zło­ży­ła wnio­sek „w celu ochro­ny kobiet przed chło­nia­kiem ana­pla­stycz­nym z dużych komó­rek zwią­za­nym z implan­ta­mi pier­si (BIA-ALCL)”.

W paź­dzier­ni­ku 2021 roku FDA umie­ści­ła ostrze­że­nia na opa­ko­wa­niach implan­tów pier­si i naka­za­ła pro­du­cen­tom, aby sprze­da­wa­li te pro­duk­ty wyłącz­nie świad­cze­nio­daw­com usług medycz­nych, któ­rzy zapo­zna­ją pacjent­ki z poten­cjal­nym ryzy­kiem. Implan­ty pier­si powią­za­no z rakiem ukła­du odpor­no­ścio­we­go i wie­lo­ma inny­mi prze­wle­kły­mi scho­rze­nia­mi, w tym cho­ro­ba­mi auto­im­mu­no­lo­gicz­ny­mi, bólem sta­wów, dez­orien­ta­cją psy­chicz­ną, bóla­mi mię­śni i chro­nicz­nym zmęczeniem.

Według dzien­ni­kar­ki Roni Caryn Rabin z The New York Times”:

Deka­dę temu FDA po raz pierw­szy ziden­ty­fi­ko­wa­ła moż­li­wy zwią­zek mię­dzy implan­ta­mi pier­si o chro­po­wa­tej powierzch­ni a kon­kret­nym nowo­two­rem, chło­nia­kiem ana­pla­stycz­nym wielkokomórkowym. 

Na począt­ku 2019 roku, po otrzy­ma­niu setek tysię­cy zgło­szeń o nie­po­żą­da­nych skut­kach ubocz­nych zwią­za­nych z implan­ta­mi na prze­strze­ni lat, agen­cja wysłu­cha­ła zeznań kil­ku­dzie­się­ciu kobiet na temat ich zma­gań z rakiem i sze­re­giem innych wynisz­cza­ją­cych pro­ble­mów medycz­nych, któ­re roz­wi­nę­ły się po ope­ra­cji wsz­cze­pie­nia implantów.

Nowe wytycz­ne FDA wska­zu­ją na kobie­ty, któ­re prze­szły raka pier­si, jako na gru­pę naj­bar­dziej nara­żo­ną na raka spo­wo­do­wa­ne­go implan­ta­mi – a to wła­śnie do tych kobiet są czę­sto kie­ro­wa­ne rekla­my implan­tów ze wzglę­du na rekon­struk­cję pier­si. FDA po raz pierw­szy w histo­rii wyma­ga rów­nież ujaw­nia­nia peł­nych infor­ma­cji na temat skła­du implan­tów piersi. 

Według FDA jed­na trze­cia kobiet po ope­ra­cji wsz­cze­pie­nia implan­tów pier­si odczu­wa ból pier­si, nad­wraż­li­wość, utra­tę czu­cia w pier­siach lub asymetrię. 

Poło­wa z nich doświad­czy bole­sne­go uci­sku tkan­ki bli­zno­wa­tej wokół implan­tu, a jed­na trze­cia będzie cier­pieć z powo­du pęk­nię­cia lub wycie­ku implan­tu. Pra­wie 60 pro­cent będzie potrze­bo­wa­ło powtór­nej operacji.

„To lep­sze niż nic, ale nie jest tak dobrze, jak mogło­by być”mówi Dia­na Zuc­ker­man, badacz­ka, któ­ra kie­ru­je Naro­do­wym Cen­trum Badań nad Zdro­wiem i była człon­ki­nią gru­py robo­czej, któ­ra dora­dza­ła FDA w spra­wie bez­pie­czeń­stwa implan­tów. „Mówi się, że: »Implan­ty pier­si są powią­za­ne z chło­nia­kiem«, ale tak napraw­dę to implan­ty wywo­łu­ją chło­nia­ka”mówi dr Zuc­ker­man w wywia­dzie dla „The New York Times”. „Ludzie rozu­mie­ją, co masz na myśli, mówiąc: »Implan­ty pier­si mogą powo­do­wać chłoniaka«”.

(…)


Tekst oryginalny:

https://genevievegluck.substack.com/p/sex-trafficked-women-first-victims