Prostytucja a klasa średnia

W ostat­nim cza­sie popu­lar­ne sta­ły się argu­men­ty poli­tycz­no-praw­ne doty­czą­ce trak­to­wa­nia pro­sty­tu­cji jak każ­de­go inne­go zawo­du. Co cie­ka­we, upo­wszech­ni­ły się nawet w tych nur­tach femi­ni­zmu, któ­re w prze­szło­ści przed­sta­wia­ły się jako cał­ko­wi­cie prze­ciw­ne jakiej­kol­wiek pra­cy sek­su­al­nej, jak na przy­kład femi­nizm anar­chi­stycz­ny. Nie­któ­re pra­cow­ni­ce, któ­re wie­rzą w tezy o dekry­mi­na­li­za­cji, mówią otwar­cie, że wolą już pra­co­wać jako dziw­ka niż w McDo­nal­dzie czy tele­mar­ke­tin­gu”, jak Nata­lia Fer­ra­ri, nie­za­leż­na pro­sty­tut­ka”, albo jak Lara Michel­le twier­dzą, że pra­ca w bran­ży ero­tycz­nej z pew­no­ścią ma [dla niej] wię­cej sen­su niż pra­ca w Wal­mar­cie”. Dzię­ki dekry­mi­na­li­za­cji pro­sty­tu­cji pra­cow­ni­ce mia­ły­by uwol­nić się od styg­ma­ty­za­cji spo­łecz­nej i uzy­skać lep­szą ochro­nę przed zagro­że­nia­mi zwią­za­ny­mi z ich pra­cą. Pod­sta­wą tych tez jest zało­że­nie, że pro­sty­tu­cja jako pra­ca jest wybie­ra­na swo­bod­nie (z nie­licz­ny­mi wyjąt­ka­mi), sta­no­wi część toż­sa­mo­ści pra­cow­ni­cy i w wie­lu przy­pad­kach jest o wie­le bar­dziej opła­cal­ną, a nawet bar­dziej roz­sąd­ną opcją niż inne zawody. 

Wśród kobiet w seks­biz­ne­sie nie ma jed­nak jed­no­myśl­no­ści. Rae Sto­ry, któ­ra przez 10 lat była pro­sty­tut­ką w kra­jach takich jak Wiel­ka Bry­ta­nia, Austra­lia czy Nowa Zelan­dia i któ­ra okre­śla się jako femi­nist­ka i socja­list­ka, zapro­te­sto­wa­ła prze­ciw­ko „liber­ta­riań­skim dąże­niom do dekry­mi­na­li­za­cji” i „rów­no­le­głe­mu pro­jek­to­wi oczysz­cza­nia i legi­ty­mi­za­cji” pra­cy seksualnej.

Wyja­śnia to w wywia­dzie opu­bli­ko­wa­nym w „Femi­nist Cur­rent”. Według niej obec­ny trend jest wyni­kiem „postę­pu tech­no­lo­gicz­ne­go i post­mo­der­ni­stycz­nej prak­ty­ki sku­pia­nia się na indy­wi­du­al­nych doświad­cze­niach, a nie zbio­ro­wych czy ogól­nych tren­dach, i poświę­ca­nia uwa­gi temu, czym rze­czy wyda­ją się być, a nie czym są napraw­dę”. Inny­mi sło­wy, ten­den­cja do sku­pia­nia się na wła­snej toż­sa­mo­ści i pry­wat­nej sfe­rze życia pra­cow­nic, a nie na pro­sty­tu­cji jako biz­ne­sie, kon­sump­cji i repro­duk­cji rela­cji wła­dzy, jest dzie­łem „inży­nie­rii poli­tycz­nej”. Sama Sto­ry dobrze o tym wie, bo jest jed­ną z tych pro­sty­tu­tek, któ­re prze­szły z rze­czy­wi­sto­ści kla­sy robot­ni­czej do pozor­ne­go bez­pie­czeń­stwa kla­sy śred­niej, któ­re póź­niej oka­za­ło się czymś jesz­cze gorszym.

Jeśli tylko tego chcesz, ty też możesz należeć do klasy średniej

Sto­ry weszła w świat pro­sty­tu­cji z wła­snej woli, a raczej na tyle z wła­snej woli, na ile kobie­ta dobro­wol­nie wcho­dzi w prze­mo­co­wy zwią­zek, to zna­czy nie zna­jąc dobrze jego ciem­nej stro­ny. Zazwy­czaj, wyja­śnia, wszyst­kie jej kole­żan­ki pocho­dzi­ły z kla­sy robot­ni­czej i koń­czy­ły w seks­biz­ne­sie z powo­du obiet­ni­cy szyb­kie­go i na pozór łatwe­go pie­nią­dza. Ponad­to, nie są tam wyma­ga­ne żad­ne kwa­li­fi­ka­cje. Sama Sto­ry pocho­dzi­ła z kla­sy niż­szej i wycho­wa­ła się w nie­bez­piecz­nej oko­li­cy, ponie­waż tyl­ko na taką loka­li­za­cję mogła sobie pozwo­lić jej samot­na mat­ka. Mimo tego zwy­kła mówić swo­im klien­tom, że wywo­dzi się ze szczę­śli­wej, kon­ser­wa­tyw­nej, śred­nio­kla­so­wej rodzi­ny i że posta­no­wi­ła zająć się pro­sty­tu­cją, aby zaspo­ko­ić swój „nie­na­sy­co­ny ape­tyt sek­su­al­ny”. Dlaczego? 

Być może z tego same­go powo­du z któ­re­go, do cza­su kry­zy­su eko­no­micz­ne­go, wszy­scy i wszyst­kie uwa­ża­ły­śmy się za kla­sę śred­nią. Jak Sto­ry wyja­śnia w arty­ku­le opu­bli­ko­wa­nym w maga­zy­nie „The F Word”, dzie­je się tak, ponie­waż odkąd przy­na­leż­ność do tej kla­sy sta­ła się bar­dziej kwe­stią tego, jak mówisz, jak myślisz, jakiej muzy­ki słu­chasz, jakie pro­gra­my oglą­dasz i jakie gaze­ty czy­tasz, pra­wie każ­dy może być uzna­ny za kla­sę śred­nią. Łącz­nie z pro­sty­tut­ka­mi, któ­re zaczę­ły bro­nić idei, że ich „zawód” to „pra­ca jak każ­da inna”. 

„Nie tyl­ko jakaś pra­ca, ale taka cał­kiem dobra, bio­rąc pod uwa­gę wyso­ką pła­cę i współ­cze­sne, sza­lo­ne warun­ki w świe­cie pra­cy” – doda­je Sto­ry. Był to począ­tek ery „nie­za­leż­nych eskor­tek”, któ­re mogły oso­bi­ście rekla­mo­wać się w inter­ne­cie i nie pole­gać na daw­nych struk­tu­rach pro­sty­tu­cji, bez alfon­sów i bur­del­mam. Sam fakt pod­nie­sie­nia sta­wek auto­ma­tycz­nie czy­nił je eli­tą: „Manie­ry­zmy kla­sy śred­niej sta­wa­ły się czę­sto nie­zbęd­ne, wraz z tym, jak eskort­ki zaczę­ły pro­mo­wać się poprzez swo­ją edu­ka­cję w college’u, wyra­fi­no­wa­ną ety­kie­tę, licz­ne podró­że i hobby”. 

Sama Sto­ry zaczę­ła grać w tę grę. Pod­kre­śla­łam moje wykształ­ce­nie wyż­sze, miłość do pisa­rzy takich jak Will Self i to, że przed­kła­da­łam czer­wo­ne wino nad słod­kie drin­ki” – wspo­mi­na. „Wszyst­ko, co potwier­dza­ło­by moją toż­sa­mość jako pro­sty­tut­ki z kla­sy śred­niej”. Prze­sko­czyć od ulicz­nej pro­sty­tut­ki do „fre­elan­cer­ki”, było mniej wię­cej tak łatwo, jak przejść od pra­cow­ni­ka najem­ne­go do przed­się­bior­cy. Jed­nak entu­zjazm wobec nie­co lep­szych mate­rial­nych warun­ków życia i rze­ko­me­go ucy­wi­li­zo­wa­nia” prze­my­słu był dla Sto­ry krót­ko­trwa­ły. Nagle zda­ła sobie spra­wę, że nowe śro­do­wi­sko pra­cy wyma­ga­ło od niej jesz­cze więcej.

„Aby stać się kon­ku­ren­cyj­ną w tym nowym, tok­sycz­nym śro­do­wi­sku, rekla­ma sta­ła się koniecz­no­ścią” – wyja­śnia. Trze­ba było się wyróż­nić. Robić sobie dzie­siąt­ki zdjęć, pisać blo­gi, codzien­nie łączyć się z klien­ta­mi na kamer­ce inter­ne­to­wej, ale i uroz­ma­icać swo­je usłu­gi. Coraz czę­ściej pro­sty­tut­ki poja­wia­ją się w fil­mach por­no, a aktor­ki por­no same zaczy­na­ją się pro­sty­tu­ować. Nakrę­ce­nie fil­mu to w koń­cu dobra rekla­ma dla klien­ta. Kon­se­kwent­nie, zaczę­ły się zmie­niać rów­nież rela­cje samej Sto­ry z kup­ca­mi. „Oczy­wi­ście w mojej nie­win­no­ści prze­ko­ny­wa­łam sie­bie, że bycie »pro­sty­tut­ką, któ­ra cału­je w usta« przy­nio­sło mi korzyść, ponie­waż popra­wia­ło mój oso­bi­sty wize­ru­nek” – wyjaśnia.

Lib­Fem idio­cy – You can’t wolf whi­stle at a woman in the stre­et but you can pay a poor or drug addic­ted woman to give you a blow­job.— Rae Sto­ry (@raycstory) 7 de mayo de 2016

Z cza­sem uświa­do­mi­ła sobie, że ten nowy, zmie­nio­ny stan rze­czy, zgod­nie z mak­sy­mą Lam­pe­du­sy, spra­wił, że wszyst­ko pozo­sta­ło tak, jak było. Jedy­ną róż­ni­cę sta­no­wi­ło samo­po­czu­cie klien­tów: mogli się czuć teraz lepiej, ponie­waż sypia­li z upodmio­to­wio­ny­mi kobie­ta­mi”. „Pra­ca w bur­de­lu była bru­tal­na dla moje­go cia­ła, ale pra­ca jako nie­za­leż­na eskort­ka wyczer­pa­ła mnie psy­chicz­nie” – pod­su­mo­wu­je. Nie wystar­czy­ło już wyko­ny­wać swo­jej pra­cy i odejść, ale nale­ża­ło rów­nież stać się per­so­nal­ną mar­ką z obse­sją na punk­cie swo­je­go wize­run­ku. Pro­sty­tut­ki takie jak ona nie wyglą­da­ją już jak aktor­ki por­no. Wyglą­da­ją jak gwiaz­dy popu lub influ­en­ser­ki. Wszyst­ko to w zamian za bar­dzo nie­wie­le. Jak prze­ko­na­ło się wie­le z tych, któ­re uwa­ża­ły się za kla­sę śred­nią, jej przy­na­leż­ność do tej war­stwy spo­łecz­nej była tyl­ko pozo­rem. „Nie mia­ły­śmy domów ani nie otrzy­my­wa­ły­śmy sta­łej rocz­nej pen­sji, nie było mowy o eme­ry­tu­rach” — wspo­mi­na Sto­ry. „Nie mia­ły­śmy żad­nej sta­bil­no­ści w życiu, a i nawet nasz pochó­wek w razie nagłej cho­ro­by i śmier­ci nie był niczym pew­nym”. Oka­zy­wa­nie swo­je­go zanie­po­ko­je­nia nie wcho­dzi­ło w grę. W obec­no­ści męskie­go klien­ta muszą być „nie­za­leż­ne, sek­sow­ne i swo­bod­ne w swo­ich rolach jako zwier­cia­dła odbi­ja­ją­ce męską satysfakcję”.

Nowa ideologia pracy

Pomi­mo tego, że Rae Sto­ry przez ponad 10 lat pra­co­wa­ła jako pro­sty­tut­ka, sta­ra się uwraż­li­wić sze­ro­ką publi­kę na to, że opo­wia­da­nie się za dekry­mi­na­li­za­cją, pod­pie­ra­ne przez doświad­cze­nia jej zna­jo­mych i zna­jo­me po fachu nie zawsze jest naj­lep­szym źró­dłem infor­ma­cji. „Rzecz­nicz­ki bran­ży uży­wa­ją języ­ka sfe­ry per­so­nal­nej w taki sam spo­sób, w jaki geje i les­bij­ski robią to w spra­wie pra­wa do mał­żeń­stwa” – wyja­śnia. Kie­dy ujmu­ją pro­sty­tu­cję jako część swo­jej toż­sa­mo­ści, impli­ku­ją, że dekry­mi­na­li­za­cja lub lega­li­za­cja spra­wi­ły­by, że dzię­ki niej zre­ali­zu­ją się jako speł­nio­ne oso­by. Sto­ry przy­po­mi­na jed­nak, że prze­pi­sy doty­czą­ce pro­sty­tu­cji „są for­mą poli­ty­ki gospo­dar­czej i spo­łecz­nej, a nie tyl­ko pry­wat­nej”. Chęć dekry­mi­na­li­za­cji doty­czy przede wszyst­kim pra­wa przed­się­biorstw do roz­wo­ju bez inter­wen­cji pań­stwa lub tro­ski o pracowników.

„To, jak prze­pi­sy doty­czą­ce pro­sty­tu­cji zosta­ły opra­co­wa­ne w Wiel­kiej Bry­ta­nii, ma na celu spra­wić, że trans­ak­cja mię­dzy pro­sty­tut­ką i klien­tem pozo­sta­nie w sfe­rze pry­wat­nej. Dekry­mi­na­li­zu­je ona kupu­ją­ce­go i sprze­da­ją­cą, ale nie pośrednika” 

– wyja­śnia. Dla Sto­ry pro­blem pole­ga na prze­nie­sie­niu wszyst­kich aspek­tów życia spo­łecz­ne­go, w tym pra­cy i gospo­dar­ki, do sfe­ry wol­no­ści oso­bi­stej i wol­no­ści słowa. „

W tej deba­cie ist­nie­je ten­den­cja do obro­ny sta­no­wi­ska, że oso­by, któ­re się pro­sty­tu­ują, mają swo­ją spe­cy­ficz­ną «toż­sa­mość», jak­by to była ich pocho­dze­niem etnicz­nym lub sek­su­al­no­ścią. W ten spo­sób wal­ka o dekry­mi­na­li­za­cję prze­isto­czy­ła się w spra­wę ludz­ko­ści i zaczę­ła wcho­dzić w dome­nę praw obywatelskich”. 

Kon­se­kwent­nie deba­ta jest skraj­nie spo­la­ry­zo­wa­na: jacy postę­pow­cy mogą bowiem pro­te­sto­wać prze­ciw­ko posze­rza­niu zakre­su wol­no­ści toż­sa­mo­ści osobistej?

W osta­tecz­nym roz­li­cze­niu taka reto­ry­ka ma jed­nak wyraź­ny cel poli­tycz­ny, zwią­za­ny z (liber­ta­riań­skim) libe­ra­li­zmem. W ten sam spo­sób, w jaki ter­min „pra­cow­nik włó­kien­ni­czy” ukry­wa rze­czy­wi­stość wyzy­sku warsz­ta­tów Trze­cie­go Świa­ta, poję­cie „pra­cow­nik sek­su­al­ny” słu­ży „legi­ty­mi­za­cji prze­my­słu sek­su­al­ne­go jako biz­ne­su moral­nie neu­tral­ne­go”. „Pra­gnie­nie cał­ko­wi­tej dekry­mi­na­li­za­cji doty­czy w rze­czy­wi­sto­ści pra­wa przed­się­biorstw do roz­wo­ju bez inter­wen­cji pań­stwa lub tro­ski o pra­cow­ni­ków” – kon­klu­du­je była pro­sty­tut­ka. Pozy­cja pro­sty­tut­ki jest więc symp­to­ma­tycz­na: dąże­nie do rze­ko­me­go miesz­czań­skie­go życia i wygo­dy prze­sła­nia smut­ną rze­czy­wi­stość oso­by, któ­ra zaha­ro­wu­jąc się nie odnaj­du­je uko­je­nia w swo­im sta­tu­sie społecznym. 
Pro­sty­tu­cja nie jest wyj­ściem ewa­ku­acyj­nym z kapi­ta­li­zmu i uciecz­ką od pre­ka­ryj­nych warun­ków pra­cy, ale wej­ściem w świat prze­mo­cy i stan cią­głe­go zagro­że­nia zdro­wia fizycz­ne­go i psy­chicz­ne­go. Jedy­ną moż­li­wo­ścią trwa­łej zmia­ny obec­ne­go sta­nu rze­czy jest orga­ni­za­cja i współ­dzia­ła­nie, nie zaś indy­wi­du­ali­za­cja, fre­elan­ce i życie na łasce klienta. 

Oso­ba w pro­sty­tu­cji nigdy nie uzy­ska sta­tu­su kla­sy śred­niej. Do tego koniecz­ne jest bez­pie­czeń­stwo finan­so­we, sta­bil­no­ści w mia­rę zyski­wa­nia doświad­cze­nia. Więk­szość kobiet w pro­sty­tu­cji nie jest w sta­nie tego zro­bić. Nie dla­te­go, że reżi­my praw­ne nie pozwa­la­ją na lega­li­za­cję pro­sty­tu­cji, a dla­te­go, że pod fasa­dą kłamstw o zwy­kłej” pra­cy kry­je się nie for­ma zatrud­nie­nia, lecz naj­gor­szy rodzaj wyzy­sku i prze­mo­cy, w któ­rym miej­sca na bez­pie­czeń­stwo czy eman­cy­pa­cję nigdy nie będzie.

Źródła:

https://www.elconfidencial.com/alma-corazon-vida/2016-06-27/prostitucion-trabajo-clase-media_1221874/ 

https://www.feministcurrent.com/2016/06/20/rae-story-prostitution-neoliberalism-middle-classing-prostitution/