Przetrwać handel seksem. Fragmenty książki Julie Bindel

Są to fragmenty rozdziału 11 w książce Julie Bindel: „The Pimping of Prostitution. Abolishing the Sex Work Myth”. Selekcja podrozdziałów została dokonana przez autorkę tłumaczenia. Osoby zainteresowane zachęcamy do zapoznania się z resztą treści przedstawionych przez autorkę w tej książce.

***

Kim są femi­nist­ki i akty­wist­ki na rzecz praw czło­wie­ka, któ­re żąda­ją abo­li­cji mię­dzy­na­ro­do­we­go biz­ne­su sek­su­al­ne­go? Co je moty­wu­je? Dla­cze­go, według nich, pro­sty­tu­cja jest waż­niej­sza od innych form męskiej prze­mo­cy? Czy są „nie­na­wi­dzą­cy­mi męż­czyzn dewot­ka­mi”, jak twier­dzą akty­wi­ści na rzecz pra­cy sek­su­al­nej, czy może jed­nak postę­po­wy­mi ide­alist­ka­mi, żąda­ją­cy­mi świa­ta bez wyzy­sku i przemocy?

Pod­czas ostat­nich pra­wie dwóch lat prze­pro­wa­dzi­łam roz­mo­wy z ponad 50 ofia­ra­mi seks­biz­ne­su, w tym z dwo­ma męż­czy­zna­mi. Aby móc ich wszyst­kich poznać, odwie­dzi­łam 35 kra­jów, sta­nów, miast, mia­ste­czek i wio­sek na tere­nie Euro­py, Azji, Afry­ki, Austra­lii i Pół­noc­nej Ame­ry­ki. Kobie­ty, z któ­ry­mi roz­ma­wia­łam, miesz­ka­ły tam, gdzie pro­sty­tu­cja była zde­kry­mi­na­li­zo­wa­na albo legal­na; w pań­stwach, któ­re regu­lu­ją prze­mysł sek­su­al­ny. Wszyst­kie z nich chcą przy­słu­żyć się do dema­ska­cji mitów, któ­re utrzy­mu­ją seks­biz­nes w łaskach. 

Każ­da z kobiet pocho­dzi­ła z róż­nych teł spo­łecz­nych. Nie­któ­re z nich zosta­ły sprze­da­ne przez swo­ich męskich krew­nych, inne musia­ły zacząć han­dlo­wać sek­sem, aby nakar­mić swo­je dzie­ci. Dwie spo­śród moich roz­mów­czyń skoń­czy­ły swo­je doświad­cze­nie pro­sty­tu­cji jako alfon­ski. Obie uczci­wie przy­zna­ły, że zaczę­ły sprze­da­wać inne kobie­ty po to, aby same nie zostać sprze­da­ne. Pozna­łam mat­ki, któ­re sprze­da­wa­ły seks, by nakar­mić swo­je dzie­ci i uciec od prze­mo­cy domo­wej, co koń­czy­ło się ode­bra­niem im dzie­ci przez służ­by, bo ich cha­otycz­na codzien­ność była deter­mi­no­wa­na przez alfon­sów i dilerów. 

Pozna­łam Haley, któ­ra była wyko­rzy­sty­wa­na sek­su­al­nie przez męż­czyzn, odkąd była mała, i któ­ra opo­wia­da­ła mi, że jej zda­niem pro­sty­tu­cja była kon­ty­nu­acją tego same­go cyklu prze­mo­cy. Wie­le innych kobiet potwier­dzi­ło jej opi­nię, doda­jąc, że w któ­rymś momen­cie swo­je­go doświad­cze­nia w prze­my­śle sek­su­al­nym były goto­we wal­czyć o stwier­dze­nie, że pra­ca sek­su­al­na sta­no­wi dobry spo­sób na odzy­ska­nie kon­tro­li nad swo­im cia­łem i życiem. 

Razem z Rachel Moran jeź­dzi­łam do róż­nych kra­jów na semi­na­ria, kon­fe­ren­cje i warsz­ta­ty doty­czą­ce pro­sty­tu­cji oraz prze­my­słu sek­su­al­ne­go. W tam­tych kra­jach rów­nież pozna­wa­łam ofia­ry, roz­ma­wia­łam z nimi twa­rzą w twarz, sły­sza­łam, jak prze­ma­wia­ją i uczy­łam się ich oso­bi­stych histo­rii oraz tego, co pchnę­ło je w ruch feministyczny. 

Przed­sta­wio­no mi śred­nio­kla­so­we kobie­ty z Euro­py i Ame­ry­ki Pół­noc­nej, któ­re sta­ły się łupem alfon­sów, gdy były w naj­gor­szym momen­cie swo­je­go życia. W Sta­nach afro­ame­ry­kan­ki opo­wia­da­ły o tym, że rasizm jest nie­od­łącz­nie zwią­za­ny z prze­my­słem sek­su­al­nym. W Kana­dzie i Austra­lii, ofia­ry ze spo­łecz­no­ści natyw­nych nazwa­ły prze­mysł sek­su­al­ny czę­ścią kolo­nial­nej historii.

 Wszyst­kie z kobiet, z któ­ry­mi roz­ma­wia­łam, postrze­ga­ły sie­bie jako część glo­bal­ne­go ruchu na rzecz zmia­ny spo­łecz­nej. Nie­któ­re z ofiar teraz poświę­ca­ją swój czas wspie­ra­niu dziew­cząt i kobiet, któ­re chcą wydo­stać się z pro­sty­tu­cji. Pozo­sta­łe przej­mu­ją te same uli­ce, na któ­rych kie­dyś były uprzed­mio­to­wia­ne, dzi­siaj trzy­ma­jąc w rękach trans­pa­ren­ty i szcze­kacz­ki, mając nadzie­ję na zmia­nę świa­do­mo­ści spo­łecz­nej i budo­wę sil­niej­sze­go ruchu abo­li­cyj­ne­go. Cza­sa­mi zda­rza­ło mi się natknąć na jed­ną z ofiar w ele­ganc­kim gar­ni­tu­rze, opusz­cza­ją­cą gabi­net jakiejś poli­tycz­ki albo komi­sa­riat poli­cji, po prze­pro­wa­dze­niu warsz­ta­tów i ćwi­czeń dla pra­cow­ni­ków socjal­nych i policjantów. 

Cza­sa­mi ofia­ry, któ­re spo­ty­ka­łam, były poło­wicz­nie (ale nigdy cał­ko­wi­cie) wynisz­czo­ne. Te kobie­ty utrzy­my­wa­ły się na powierzch­ni dzię­ki rucho­wi femi­ni­stycz­ne­mu i nadziei na przy­szłość. W prze­ci­wień­stwie do nihi­li­stycz­nych nasta­wień akty­wi­stów na rzecz seks­biz­ne­su (naj­le­piej chy­ba widocz­nych w man­trze: „pro­sty­tu­cja to naj­star­szy zawód świa­ta”), ruch abo­li­cjo­ni­stycz­ny dostar­cza pod­staw do spo­łecz­nej rewo­lu­cji. „Jeste­śmy tutaj tyl­ko z jed­ne­go powo­du”, mówi­ła Moran po ode­bra­niu Emma Hum­ph­reys Memo­rial Pri­ze w 2014 roku, „po to, by zakoń­czyć han­del sek­sem w ska­li międzynarodowej”. 

[…] 

Te gło­sy ofiar są ruty­no­wo baga­te­li­zo­wa­ne, poda­wa­ne w wąt­pli­wość i uci­sza­ne. Ich doświad­cze­nia prze­ciw­sta­wia­ją się liber­ta­riań­skiej wizji, wedle któ­rej dzia­ła­my samot­nie na wła­sną korzyść i prze­ła­mu­ją pro­pa­gan­dę snu­tą przez apo­lo­ge­tów han­dlu seksem. 

Drogi do przemysłu seksualnego

„Ludzie, któ­rzy wie­rzą w abo­li­cję prze­my­słu sek­su­al­ne­go, nie roz­róż­nia­ją ofiar han­dlu ludź­mi i osób wyko­nu­ją­cych pra­cę sek­su­al­ną dobro­wol­nie. Po pro­stu zakła­da­ją, że ludzie, któ­rzy wyko­nu­ją pra­cę sek­su­al­ną, są czę­ścią więk­sze­go sys­te­mu, któ­ry deter­mi­nu­je ich spo­sób postę­po­wa­nia”. (Nico­la Mai, 2016)

Husch­ke Mau wycho­wy­wa­ła się w Niem­czech, w domu peł­nym prze­mo­cy. Od dziec­ka była sek­su­al­nie wyko­rzy­sty­wa­na przez swo­je­go ojczy­ma. Z domu ucie­kła, mając 17 lat. Cier­pia­ła wte­dy na zabu­rze­nia odży­wia­nia, była uza­leż­nio­na od nar­ko­ty­ków i mia­ła poważ­ne pro­ble­my finan­so­we i psychologiczne. 

„Kie­dy męż­czyź­ni zaga­dy­wa­li do mnie na uli­cy, odpo­wia­da­łam: «Możesz się ze mną zaba­wić, ale to kosz­tu­je». Nie­któ­rym to paso­wa­ło”, mówi Mau. „Prze­pro­wa­dzi­łam się do inne­go mia­sta, kie­dy mia­łam 19 lat, zaczę­łam stu­dia na uni­wer­sy­te­cie, ale cięż­ko mi było się zebrać do kupy. Potem pozna­łam poli­cjan­ta, któ­ry był mega­po­pie­rzo­ny. Ćpał, cho­dził na pro­sty­tut­ki i pomógł mi się dostać do burdelu”.

Tri­sha Bap­tie prze­ży­ła czyst­ki etnicz­ne na lud­no­ści rdzen­nej w Kana­dzie. Jako dzien­ni­kar­ka śled­cza opi­sy­wa­ła pro­ces sądo­wy Rober­ta Pick­to­na, seryj­ne­go zabój­cy rdzen­nych pro­sty­tu­tek, któ­re rezy­do­wa­ły w oko­li­cy dziel­ni­cy Down­town East­si­de w Van­co­uver. [1]  Dla ofiar była przy­ja­ciół­ką, Down­town East­si­de zna­ła z pierw­szej ręki. Ten repor­taż zapew­nił jej nagro­dę Coura­ge to Come Back [pol. Odwa­ga, by wrócić].

„Pocho­dzę ze śred­nio­kla­so­wej rodzi­ny. Mój tata przy­je­chał z kra­ju, któ­ry trak­to­wał go bar­dzo źle ze wzglę­du na jego kolor skó­ry: jest POC [2] i pocho­dzi z Johan­nes­bur­ga. Bił moją mamę, więc musia­ły­śmy spę­dzać dużo cza­su w ośrod­kach. Tuż przed moimi dwu­na­sty­mi lub trzy­na­sty­mi uro­dzi­na­mi poszłam na spo­tka­nie z pierw­szym klien­tem. Przez następ­ne 15 lat trud­ni­łam się pro­sty­tu­cją, głów­nie w zna­nym z niej Down­town Eastside”.

Ne’Cole Daniels jest zało­ży­ciel­ką i prze­wod­ni­czą­cą orga­ni­za­cji Survi­vors on the Move i człon­ki­nią SPACE Inter­na­tio­nal o pocho­dze­niu afro­ame­ry­kań­skim. [3] Daniels zaj­mu­je się ruchem abo­li­cyj­nym w ramach spo­łecz­no­ści mar­gi­na­li­zo­wa­nych pokrzyw­dzo­nych przez pro­sty­tu­cję. Tak jak w przy­pad­ku wie­lu innych ofiar pro­sty­tu­cji, z któ­ry­mi roz­ma­wia­łam, i jej dro­ga do pro­sty­tu­cji zaczę­ła się, gdy dozna­ła prze­mo­cy sek­su­al­nej jako dziecko. 

„Odkąd mia­łam 7 lat, do cza­su aż skoń­czy­łam 11, byłam sek­su­al­nie wyko­rzy­sty­wa­na przez part­ne­ra mojej bab­ci. W tam­tym okre­sie spra­wi­ło to, że mia­łam gigan­tycz­ne potrze­by sek­su­al­ne. Przez to, że zosta­łam skrzyw­dzo­na; przez to, że moja sek­su­al­ność zosta­ła mi ode­bra­na; przez to, że nie mogłam już oddać się swo­je­mu mężo­wi; przez to, że nie mogłam dys­po­no­wać swo­ją sek­su­al­no­ścią na wła­snych zasa­dach. [Moi opraw­cy] to byli star­si męż­czyź­ni, więc zde­cy­do­wa­łam, że od dzi­siaj to ja będę kon­tro­lo­wa­ła moją wagi­nę – to ja będę decy­do­wa­ła, kto może wejść, a kto nie. Przy­naj­mniej tak mi się wydawało.

Kie­dy skoń­czy­łam 14 lat, zaczę­łam uma­wiać się z 30-lat­kiem. Myśla­łam, że muszę być napraw­dę super czter­na­sto­lat­ką, że podo­bam się star­szym ode mnie face­tom, że oni chcą się o mnie trosz­czyć, bo jestem wyjąt­ko­wa… gów­no prawda!

W wie­ku 15 lat zamiesz­ka­łam z moją mamą, a mój tato opła­cał mi czynsz (abym mogła z nią miesz­kać). Moja mama była alko­ho­licz­ką. Wyglą­da­łam jak menel, nie mia­łam pie­nię­dzy na obia­dy w szko­le, nie mia­łam nicze­go. Moja mama wycho­wy­wa­ła dzie­ci swo­jej dziew­czy­ny, jed­na z jej córek powie­dzia­ła mi: «Nie licz na to, że cokol­wiek od nas dosta­niesz albo że coś dla cie­bie zro­bi­my. Powiem ci za to, jak możesz sobie zaro­bić dobre pieniądze». 

Miesz­ka­ły­śmy wte­dy w San Jose; poje­cha­łam z nią do miej­sca, któ­re nazy­wa­ło się Ellen Rock. Było tam wie­lu Laty­no­sów i pamię­tam, jak odmó­wi­łam pierw­szej pro­po­zy­cji «rand­ki». Czu­łam się obrzy­dli­wie. Myśla­łam, że poczu­ję się lepiej, bo prze­cież pła­co­no mi za coś, co zosta­ło mi kie­dyś ode­bra­ne, ale czu­łam się wstręt­nie. No, ale to było szyb­kie i łatwe. Więc zaczę­łam trak­to­wać swo­je cia­ło jak narzędzie”.

Od pracownicy seksualnej do ofiary?

„Myślę, że nasze poglą­dy są legi­ty­mi­zo­wa­ne przez fakt, że żad­na z nas nie odczu­wa już emo­cjo­nal­nej potrze­by bro­nie­nia tego biz­ne­su. Gdy byłam jesz­cze wewnątrz, cier­pia­łam na duży dyso­nans poznaw­czy”. (Rae Sto­ry, 2015)

„Musia­łam sobie wma­wiać dużo rze­czy, dużo kłamstw, po to, żeby mój mózg nie roz­padł się na milion kawał­ków i żebym nie osza­la­ła od tego cyklu prze­mo­cy, któ­ry cią­gle, ale to cią­gle się powta­rzał. Od tego wyzy­sku i wszyst­kie­go, co było w pakie­cie z pro­sty­tu­cją. Mam nadzie­ję, że [akty­wi­ści na rzecz seks­biz­ne­su] przej­dą na dru­gą stro­nę, ale do tego cza­su musi­my się trzy­mać moc­no jako abo­li­cjo­nist­ki”. (Autumn Bur­ris, 2015)

Marian Hat­cher to repre­zen­tant­ka Chi­ca­go w SPACE Inter­na­tio­nal, pra­cow­ni­ca Biu­ra Sze­ry­fa w Cook Coun­ty jako koor­dy­na­tor­ka do spraw han­dlu ludź­mi w Sta­nach Zjed­no­czo­nych. Wraz ze swo­imi dwo­ma współ­pra­cow­ni­ca­mi, jest jed­ną z tyl­ko trzech ofiar seks­biz­ne­su, któ­re współ­pra­cu­ją z orga­na­mi ści­ga­nia. Jak wyjaśnia:

„Ubli­ża­ją­ce odwo­ła­nia do «pra­cy sek­su­al­nej» czy «pra­cow­ni­cy sek­su­al­nej» impli­ku­ją, że mówi­my w tej sytu­acji o wybo­rze doty­czą­cym spo­so­bu zaspo­ka­ja­nia swo­ich pod­sta­wo­wych potrzeb; o zawo­dzie. W rze­czy­wi­sto­ści to nie jest żad­na świa­do­mie obra­na dro­ga do bez­pie­czeń­stwa eko­no­micz­ne­go. To słu­żal­czość, wymu­szo­na naj­czę­ściej przez alfon­sa, prze­myt­ni­ka, czy inne­go opor­tu­ni­stycz­ne­go męż­czy­znę, gene­ral­nie raczej nie naj­bar­dziej pożą­da­ny wybór spo­so­bu na prze­trwa­nie. Napę­dza­ny przez klien­tów, któ­rzy seks maso­wo kon­su­mu­ją, han­del sek­sem to raczej nie jest szla­chet­ny aspekt nowo­cze­snych spo­łe­czeństw; to bar­dziej łama­nie praw czło­wie­ka, nie­bez­piecz­nie podob­ne do nie­wol­nic­twa. Ukłu­cie fra­zy, któ­ra nor­ma­li­zu­je han­del sek­sem i baga­te­li­zu­je pły­ną­ce z nie­go krzyw­dy, to jest zwy­czaj­nie parodia”. 

Sabri­na Vali­sce przy­po­mi­na sobie sytu­ację, w któ­rej uzna­ła, że wal­ka o „pra­wa pra­cow­nic sek­su­al­nych” w ramach nowo­ze­landz­kie­go ruchu zwo­len­ni­czek legal­nej pro­sty­tu­cji nigdy nie będzie efek­tyw­na, ani nie dopro­wa­dzi do zmi­ni­ma­li­zo­wa­nia, ani prze­mo­cy, ani wyzy­sku w tym obsza­rze. [4] 

„Jed­nym z moich obo­wiąz­ków pod­czas pra­cy w NZPC było robie­nie prze­glą­du mediów i pra­sy. Kie­dyś prze­czy­ta­łam jed­ną rzecz. To było o oso­bie, któ­ra cią­gle pła­ka­ła i nie wie­dzia­ła dla­cze­go. Nie mogła sobie tego jakoś spre­cy­zo­wać, aż do momen­tu, w któ­rym opu­ści­ła [seks­biz­nes] i zro­zu­mia­ła, o co cho­dzi­ło tymi emo­cja­mi. Ja sama przez to prze­cho­dzi­łam, przez lata nie wie­dząc, co się dzie­je i dla­cze­go czu­ję się tak, jak się czu­ję. Kie­dy wresz­cie to prze­czy­ta­łam, zro­zu­mia­łam: «Boże, to o mnie!». Wiec jakoś tak wpa­da­łam na coraz wię­cej arty­ku­łów i zaczę­łam je wresz­cie na serio czytać”. 

Dla Vali­sce nie było już powro­tu. W momen­cie, w któ­rym przy­zna­ła przed sobą wszyst­kie okro­pień­stwa pro­sty­tu­cji i to, jaki pro­sty­tu­cja mia­ła na nią wpływ, zaczę­ła wresz­cie rozu­mieć, jak nisz­czą­cy wpływ han­del sek­sem ma na wszyst­kie kobie­ty. Uświa­do­mi­ła sobie rów­nież, dla­cze­go czu­ła tak wie­le emo­cji pod­czas bycia pro­sty­tut­ką i dla­cze­go wte­dy nie umia­ła zro­zu­mieć, o co w nich chodzi.

 

Gnębienie ofiar

Cho­dzi­łam na sze­reg pikiet wraz z ofia­ra­mi prze­my­słu sek­su­al­ne­go i sły­sza­łam, jak akty­wist­ki na rzecz lega­li­za­cji pro­sty­tu­cji prze­krzy­ku­ją i obra­ża­ją kobie­ty, któ­re chcą poło­żyć kres prze­mo­cy w prze­my­śle sek­su­al­nym. Z wła­sne­go abo­li­cjo­ni­stycz­ne­go doświad­cze­nia wiem, że nie­któ­rzy lob­by­ści potra­fią być agre­syw­ni. Zda­ję sobie też spra­wę z tego, jak bycie oczer­nia­ną przez oso­by popie­ra­ją­ce nor­ma­li­za­cję pro­sty­tu­cji dzia­ła na kobie­ty, któ­rym ta wła­śnie pro­sty­tu­cja przy­nio­sła naj­gor­sze doświad­cze­nia ich życia.

W 2015, zosta­łam zapro­szo­na przez gaze­tę The Guar­dian, żeby prze­pro­wa­dzić panel Q&A po sean­sie fil­mu Dre­am­cat­cher, doku­men­tu nakrę­co­ne­go przez Kim Lon­gi­not­to. [5] Opo­wia­da on histo­rię Bren­dy Myers-Powell, ofia­ry prze­my­słu sek­su­al­ne­go, a dzi­siaj zało­ży­ciel­ki Dre­am­cat­cher Foun­da­tion, orga­ni­za­cji, któ­ra poma­ga kobie­tom w Chi­ca­go opu­ścić pro­sty­tu­cję. Kil­ka dni przed tym wyda­rze­niem dosta­łam maila od The Guar­dian, w któ­rym powia­do­mio­no mnie, że nie­ste­ty, nie mogę mode­ro­wać takie­go wydarzenia. 

Wyglą­da­ło na to, że reży­ser­ka fil­mu i jego dys­try­bu­to­rzy dosta­li sze­reg agre­syw­nych maili i tele­fo­nów od lob­by­stów, w któ­rych wma­wia­no im, że moja obec­ność na tym pane­lu sta­no­wi prze­jaw dys­kry­mi­na­cji i może nara­żać oso­by w prze­my­śle sek­su­al­nym na nie­bez­pie­czeń­stwo. Poja­wi­ło się rów­nież kil­ka gróźb zakłó­ca­nia wyda­rze­nia, jeśli mia­ło­by się jed­nak odbyć. Reży­ser­ka i pro­du­cen­ci słusz­nie oba­wia­li się, że wyda­rze­nie sta­nie się przed­mio­tem kon­tro­wer­sji, doty­czą­cych nie same­go fil­mu, a mnie i moich poglądów. 

Sam fakt, że orga­ni­za­cja Dre­am­cat­cher Foun­da­tion nie dzia­ła na rzecz pro­sty­tu­cji, a raczej poma­ga kobie­tom ją opu­ścić, zda­je się jakoś nie docie­rać do tych, któ­rym uda­ło się osią­gnąć cel – „odpro­sić” mnie z udzia­łu w wyda­rze­niu. Na widow­ni było wie­le innych kobiet, któ­re rów­nież były ofia­ra­mi pro­sty­tu­cji. Jak się oka­za­ło, żad­na oso­ba z lob­by nie przy­szła na wyda­rze­nie. Zale­ża­ło im tyl­ko na tym, żeby zabu­rzyć bieg spo­tka­nia i upew­nić się, że zosta­nie ono wyci­szo­ne. Nigdy w trak­cie mojej dłu­giej karie­ry femi­ni­stycz­nej nie sły­sza­łam o – ani nie mia­łam szan­sy na – udział w pikie­cie prze­ciw­ko lob­by na rzecz pro­sty­tu­cji. Za to akty­wi­ści na rzecz praw pra­cow­nic sek­su­al­nych ruty­no­wo orga­ni­zu­ją akcje, takie jak ta opi­sa­na wyżej, a już w szcze­gól­no­ści uwiel­bia­ją uci­szać ofia­ry, któ­re mają odwa­gę mówić to, co lob­by tak bar­dzo sta­ra się ukryć.

Spo­ra licz­ba kobiet, z któ­ry­mi roz­ma­wia­łam, opo­wia­da­ła mi prze­ra­ża­ją­ce histo­rie na temat tego, jak przy­zna­wa­no im łat­ki cho­rych psy­chicz­nie, kłam­czyń, oszu­stek, mito­ma­nek, maso­chi­stek. Sama byłam świad­ki­nią oczer­nia­nia ofiar za pomo­cą dokład­nie tych słów. Przy­cho­dzi mi do gło­wy jeden przy­kład. Jako oso­ba regu­lar­nie wspie­ra­ją­ca The Guar­dian, zapro­po­no­wa­łam redak­to­rom prze­pro­wa­dze­nie kom­plek­so­we­go wywia­du z Rachel Moran, zachwa­la­jąc suk­ce­sy, jakie odnio­sła jej książ­ka i ona sama w trak­cie badań nad korze­nia­mi ruchu ofiar pro­sty­tu­cji w Irlan­dii. [6] Edy­tor­ka tema­tycz­nej sek­cji, do któ­rej pode­szłam z tym pomy­słem, odmó­wi­ła mi, argu­men­tu­jąc, że: „na temat auten­tycz­no­ści [tych badań] poja­wia­ły się wąt­pli­wo­ści w wię­cej niż jed­nym obsza­rze…”. Zapy­ta­łam, skąd pocho­dzą te wąt­pli­wo­ści, ale nigdy nie dosta­łam odpo­wie­dzi. Ta sytu­acja zmar­twi­ła mnie o tyle, że kłam­stwa na temat Moran i innych ofiar mogą real­nie znisz­czyć karie­ry i poli­tycz­ną dzia­łal­ność innych osób w ruchu, a tak­że zapew­nić im spo­ro stre­su i tur­bu­len­cji w życiu osobistym.

Vali­sce była oczer­nia­na pew­nie przez to, jak dosko­na­le rozu­mia­ła dzia­ła­nie lob­by sute­ner­skie­go. Mimo wszyst­ko bowiem, Vali­sce była jed­ną z czo­ło­wych dzia­ła­czek New Zealand Pro­si­tu­tes Col­lec­ti­ve przez 24 lata. Wal­czy­ła o roz­wią­za­nia praw­ne, któ­re mia­ły zapew­nić dekry­mi­na­li­za­cję bur­de­li i pro­sty­tu­cji w ogó­le, dla­te­go, że szcze­rze wie­rzy­ła, że może to popra­wić sytu­ację kobiet i pozwo­lić im na wię­cej wol­no­ści. Ze wzglę­du na to, że lob­by na rzecz pro­sty­tu­cji opie­ra się na wpro­wa­dza­niu w błąd, mito­lo­gii i sto­sun­kach oso­bi­stych, przej­ście akty­wist­ki na dru­gą stro­nę odbie­ra­ją jako wyjąt­ko­wo ubliżające.

Pozna­łam wie­le kobiet, któ­re uwi­kła­ne były w „ruch na rzecz praw pra­cow­nic sek­su­al­nych”, a póź­niej zorien­to­wa­ły się, że to jed­na wiel­ka ście­ma. Che­rie Jime­nez jest jed­ną z tych kobiet. Pocho­dzi z Bosto­nu i obec­nie jest repre­zen­tant­ką Sta­nów Zjed­no­czo­nych w SPACE International. 

„Przy­cho­dzi­ło do mnie wie­le osób takich, jak Karen. Pamię­tam, że się z nimi kłó­ci­łam, bo nie radzę sobie z tym gów­nem. [Karen] przy­je­cha­ła [do Bosto­nu], ze wzglę­du na ini­cja­ty­wę Demand [7] i powo­do­wa­ła wiel­ki cha­os. Pisa­ła arty­kuł i przez dwa dni z rzę­du męczy­ła mnie, żebym z nią poroz­ma­wia­ła. Pocho­dzi z Nowe­go Jor­ku, gdzie ruch na rzecz praw pra­cow­nic sek­su­al­nych jest sil­ny, podob­nie jak w San Fran­ci­sco. Ludziom cięż­ko jest to zro­zu­mieć, że ja mam taką histo­rię. Mówię im – byłam jed­ną z was, a teraz się ode mnie odpierdolcie”. 

Vali­sce opo­wia­da mi o wyda­rze­niu, w ramach któ­re­go prze­ma­wia­ła w Town­svil­le pod­czas pre­mie­ry książ­ki Pro­sti­tu­tion Nar­ra­ti­ves. Wte­dy Ele­na Jef­freys, pre­ze­ska fun­da­cji Scar­let Allian­ce (austra­lij­skie­go ugru­po­wa­nia lob­by­stycz­ne­go na rzecz pro­sty­tu­cji) pró­bo­wa­ła uci­szyć prze­ma­wia­ją­cą na wszel­kie sposoby.

„Sta­ła na krze­śle, nie­ja­ko przy­kry­wa­jąc publicz­ność, któ­ra chcia­ła mnie posłu­chać. Zakrzy­ki­wa­ła mnie, bucza­ła, prze­ry­wa­ła. Nie byłam zła, nawet nie byłam ziry­to­wa­na. W dziw­ny spo­sób się z nią utoż­sa­mia­łam. [Myśla­łam], ona jest prze­stra­szo­na. Widzę to, bo byłam defen­syw­na w dokład­nie ten sam spo­sób. Nie zabie­raj moje­go życia. Nie mam nic wię­cej. Nie mam dokąd indziej się zwró­cić. Patrzy­łam na nią, uśmie­cha­łam się, przy­ta­ki­wa­łam jej i mówi­łam: «rozu­miem cię». To nie była jakaś przy­go­to­wa­na odpo­wiedź. To był instynkt”.

Vali­sce potem zapro­si­ła Jef­freys i inne kobie­ty z lob­by, żeby poroz­ma­wia­ły z nią po spotkaniu:

„Jed­na z nich pode­szła do mnie, prze­pro­wa­dzi­ły­śmy faj­ną dys­ku­sję. Trzy inne pró­bo­wa­ły mnie jakoś osa­czyć. To było strasz­nie dziw­nie. One zwy­czaj­nie cho­dzi­ły dooko­ła mnie, jed­na po dru­giej, jakoś kil­ka metrów ode mnie. Potem pode­szły wszyst­kie naraz, krzy­cząc tak, że to, co pró­bo­wa­ły prze­ka­zać zle­wa­ło się ze sobą. 

Kobie­ta, z któ­rą roz­ma­wia­łam, w sumie przy­szła mi na pomoc, mówiąc im, żeby się uspo­ko­iły, że my tu tyl­ko roz­ma­wia­my. Potem jakość dys­ku­sji znacz­nie się polep­szy­ła. Ele­na mnie uni­ka­ła. Pode­szłam do niej, a jej uda­ło  się jakoś  wymi­gać. Myślę, że to mnie naj­moc­niej zdzi­wi­ło. One cią­gle żyją w defen­sy­wie, ale nie umie­ją zro­zu­mieć, że ktoś się nie zga­dza z ich roz­wią­za­nia­mi. To zde­cy­do­wa­nie nie był jakiś odosob­nio­ny przy­pa­dek gnę­bie­nia, na pew­no też nie naj­gor­szy. Ale w tym momen­cie uświa­do­mi­łam sobie, że żyłam na jakiejś kra­wę­dzi i że zde­cy­do­wa­nie nie tęsk­nie za takim życiem”. 

Mau rów­nież była gnę­bio­na przez akty­wist­ki na rzecz pro­sty­tu­cji. Oskar­ża­ły ją o to, że cała jej histo­ria o prze­trwa­niu prze­my­słu sek­su­al­ne­go jest zmyślona.

„Lob­byst­ki zna­la­zły mnie na Twit­te­rze i pró­bo­wa­ły ze mnie zro­bić wariat­kę. Zało­ży­ły inter­ne­to­we kon­to, na któ­rym pisa­ły, że jestem wymy­ślo­ną oso­bą. Mówią tak o każ­dym, kto prze­trwał pro­sty­tu­cję i mówi o niej prawdę”.

Zaraz po tym, jak gnę­bie­nie się zaczę­ło, Mau zda­ła sobie spra­wę z tego, że wie­lu dzien­ni­ka­rzy wie­rzy w opo­wie­ści lobbystów.

„Nie­mec­kie dzien­ni­kar­ki nie chcą się do mnie odzy­wać, bo myślą, że jestem zmy­ślo­na. Jak spró­bu­jesz mnie wyszu­kać w Inter­ne­cie, to oka­zu­je się, że nie ist­nie­ję. Wysy­ła­ją mi fał­szy­we maile, pod­szy­wa­ją się pod sta­cję radio­wą, chcą prze­pro­wa­dzać ze mną wywiad, ocze­ku­ją tyl­ko moje­go nume­ru tele­fo­nu. Nie dałam im go”. 

Ten sam sche­mat zacho­wań powta­rza się w życiu każ­dej ofia­ry, któ­ra decy­du­je się wystę­po­wać publicz­nie. Na kon­fe­ren­cji w Ber­li­nie, pierw­sze pyta­nie, jakie Rachel Moran usły­sza­ła w związ­ku z pre­mie­rą swo­jej nowej książ­ki [6],  to było:„Co odpo­wiesz oso­bom, któ­re zarzu­ca­ją ci, że wszyst­ko sobie zmyśliłaś?”. 

„My nie jeste­śmy ozna­ko­wa­nym towa­rem, nie rodzi­my się z met­ka­mi i koda­mi kre­sko­wy­mi wdru­ko­wa­ny­mi w nasze cia­ła. Odma­wia­my bycia wam środ­kiem do dal­szej nor­ma­li­za­cji pro­sty­tu­cji. Doświad­czy­ły­śmy krzyw­dy tak głę­bo­kiej, że nie dało się o niej mówić. Kon­takt z dru­gim czło­wie­kiem na zapew­niać życio­daj­ne środ­ki nie­zbęd­ne do prze­trwa­nia, a nie total­ną destrukcję”.

 

Ofiary w systemach legalizacji

W kra­jach, gdzie pro­sty­tu­cja jest legal­na lub zde­kry­mi­na­li­zo­wa­na, jak grzy­by po desz­czu rosną ruchy abo­li­cjo­ni­stycz­ne. W 2016 książ­ka Moran [6] zosta­ła prze­tłu­ma­czo­na i opu­bli­ko­wa­na w Niem­czech, gdzie deba­ty na temat han­dlu sek­sem sku­pia­ją zain­te­re­so­wa­nie femi­ni­stek i osób o poglą­dach lewicowych. 

Dla Mau sam fakt tego, że ruch pro­wa­dzo­ny przez ofia­ry prze­my­słu nabie­ra roz­pę­du w Niem­czech, ozna­cza, że rząd będzie musiał prę­dzej czy póź­niej odno­to­wać, że legal­na pro­sty­tu­cja jest w kra­ju pod ostrzałem:

„Są z nami czte­ry prze­trwan­ki pro­sty­tu­cji, zaan­ga­żo­wa­ne w nasz ruch [z jed­ną z nich Mau współ­two­rzy Sisters e. V, orga­ni­za­cję na rzecz zmia­ny świa­do­mo­ści spo­łecz­nej w spra­wie pro­sty­tu­cji i ofe­ru­ją­cą pomoc w opusz­cze­niu prze­my­słu]. Nato­miast waż­ne są też inne człon­ki­nie, jak np. Son­ja, któ­ra jest naszą rzeczniczką. 

Jest z nami mię­dzy inny­mi Anja, jed­na ze współ­za­ło­ży­cie­lek Abo­li­tion 2014, człon­ki­ni SPACE i Jana Koch-Kraw­czak, któ­ra napi­sa­ła książ­kę o swo­ich doświad­cze­niach z pro­sty­tu­cją. Dziś Jana dzia­ła i poma­ga bez­po­śred­nio na uli­cach. Są też kobie­ty, któ­re nadal sie­dzą w pro­sty­tu­cji i udzie­la­ły wywia­du do Stern TV dwa lata z rzę­du. Stern TV to taka tele­wi­zja, któ­ra jest oglą­da­na przez milio­ny widzów. Te kobie­ty nie są zaan­ga­żo­wa­ne w nasz ruch, ale ich świa­dec­twa były dla nas nie­zwy­kle inspirujące. 

Ogól­nie myślę, że prze­trwan­ki mają gigan­tycz­ny wpływ na prze­obra­że­nie spo­łecz­ne­go postrze­ga­nia seks­biz­ne­su. Ich gło­sy sta­ją się coraz bar­dziej zna­czą­ce, a ludziom łatwiej jest zauwa­żyć, że wypo­wia­da­jąc się prze­ciw­ko pro­sty­tu­cji, wca­le nie zdra­dza­ją pro­sty­tu­tek. W takim tonie wypo­wia­da­ły się rów­nież kil­ku­krot­nie Fio­na Bro­ad­fo­ot i Rachel [Moran]”. 

Marie Mer­klin­ger, nie­miec­ka repre­zen­tant­ka SPACE Inter­na­tio­nal, była pro­sty­tu­owa­na w legal­nych bur­de­lach. Kie­dy stra­ci­ła swo­ją pra­cę i zaczę­ły się jej trud­no­ści finan­so­we, zde­cy­do­wa­ła się zamie­ścić anons na „stro­nie towa­rzy­skiej dla eskortek”:

„Sprze­da­łam wszyst­ko, co tyl­ko dało się sprze­dać. Byłam total­nie zde­spe­ro­wa­na, jeśli cho­dzi o moją sytu­ację finan­so­wą. To był cią­gły strach o moje ist­nie­nie, o pod­sta­wy nie­zbęd­ne do prze­ży­cia. Nie jestem oso­bą, któ­ra się łatwo pod­da­je. Więc pomy­śla­łam: Zro­bi­łam wszyst­ko, co mogłam zro­bić legal­nie. A potem pomy­śla­łam: Nie, wca­le nie zro­bi­łam wszyst­kie­go, co mogłam zro­bić legal­nie. Byłam wte­dy czter­dzie­sto­let­nią kobie­tą. Wcze­śniej mia­łam jakieś życie. Żyłam, kocha­łam, mia­łam dzie­ci, lubi­łam swo­ją sek­su­al­ność, a jak nie mia­łam kogoś sta­łe­go, to anga­żo­wa­łam się w prze­lot­ne kon­tak­ty sek­su­al­ne i to mi paso­wa­ło. Myśla­łam: To jest w grun­cie rze­czy to samo. Myśla­łam: Okej, zro­bię to i dosta­nę za to pieniądze”.

Spy­ta­łam Mer­klin­ger o jej opi­nię na temat ruchu two­rzo­ne­go przez ofia­ry pro­sty­tu­cji w Niem­czech i o to, czy ten ruch ma szan­sę urosnąć:

„Tak, przy­naj­mniej tak myślę. Gru­py akty­wi­stycz­ne bar­dzo cenią sobie moż­li­wość pra­cy z prze­trwa­ły­mi, wspie­ra­nie nas i udo­stęp­nia­nie nam plat­for­my, z któ­rej zosta­nie­my usłyszane”. 

Zda­niem Mer­klin­ger, nie­miec­ki ruch femi­ni­stycz­ny ma jesz­cze przed sobą dłu­gą dro­gę, aby sta­wić czo­ła codzien­no­ści han­dlu seksem:

„Mło­de femi­nist­ki, któ­re nazy­wam femi­nist­ka­mi-szcze­niacz­ka­mi, albo popfe­mi­nist­ka­mi, są moc­no za pro­sty­tu­cją. Nawet nie­któ­re femi­nist­ki rady­kal­ne popie­ra­ją tutaj pro­sty­tu­cję, acz­kol­wiek więk­szość zaczy­na na poważ­nie zasta­na­wiać się [nad legal­ną pro­sty­tu­cją], wspie­rać mnie i są czę­ścią nasze­go aktywizmu.

Napraw­dę faj­nie jest pozna­wać inne ofia­ry. To jest moc­ne, kie­dy jeste­śmy jakoś połą­czo­ne. Pozwa­la to innym zro­zu­mieć, jakie są realia pro­sty­tu­cji nie tyl­ko dla kobiet, któ­re są pro­sty­tu­owa­ne, ale też dla całych spo­łe­czeństw. Widzę teraz, jak to dzia­ła w innych kra­jach, i co one mogą zrobić”. 

Dla Per­rier [9] pro­sty­tu­cja to pro­sty­tu­cja, nie­waż­ne jak ład­nie jest prze­bra­na. „Przy­cho­dzi czas, w któ­rym wiesz, że musisz się wydo­stać”, mówi­ła mi. „Kie­dyś zapy­ta­li mnie, cze­mu po pro­stu nie pra­cu­ję  nie­za­leż­nie. Odpo­wie­dzia­łam: Jeśli będę musia­ła wsa­dzić cho­ciaż jed­ne­go wię­cej peni­sa w usta, to go odgry­zę”. 

***

Są to frag­men­ty roz­dzia­łu 11 w książ­ce Julie Bin­del: „The Pim­ping of Pro­sti­tu­tion. Abo­li­shing the Sex Work Myth”. Selek­cja pod­roz­dzia­łów zosta­ła doko­na­na przez autor­kę tłu­ma­cze­nia. Oso­by zain­te­re­so­wa­ne zachę­ca­my do zapo­zna­nia się z resz­tą tre­ści przed­sta­wio­nych przez autor­kę w tej książce.

 

 

Bibliografia:

[1] Bin­del, J. (2005). The disap­pe­ared. The Guar­dian. https://www.theguardian.com/world/2005/aug/05/features11.g2 [dostęp: 4.02.2023]

[2] Per­son of Color – oso­ba o innym kolo­rze skó­ry niż biały

[3] SPACE Inter­na­tio­nal – Survi­vors of Pro­sti­tu­tion Abu­se Cal­ling for Enli­gh­ten­ment; orga­ni­za­cji zrze­sza­ją­cej ofia­ry pro­sty­tu­cji wal­czą­ce na rzecz abo­li­cji prze­my­słu sek­su­al­ne­go [przyp. tłum.]

[4] New Zealand Pro­sti­tu­te Col­lec­ti­ve (NZPC) [przyp. tłum.: tekst oryginalny]

[5] Bin­del, J. (2015). Dre­am­cat­cher depicts the grim truth abo­ut pro­sti­tu­tion. The Guar­dian. https://www.theguardian.com/commentisfree/2015/mar/12/dreamcatcher-prostitution-women-oppression-sex [dostęp: 4.02.2023]

[6] Moran R. (2015). Paid For: My Jour­ney Thro­ugh Pro­sti­tu­tion. W. W. Nor­ton & Com­pa­ny. [przyp. tłum.]

[7] Ini­cja­ty­wa Demand to jeden z wie­lu pro­jek­tów SPACE Inter­na­tio­nal na rzecz wal­ki z popy­tem na prostytucję. 

[8] Trans Exc­lu­sio­na­ry Radi­cal Femi­nist – rady­kal­na femi­nist­ka wyklu­cza­ją­ca oso­by transpłciowe. 

[9] Brid­get Per­rier jest kana­dyj­ską akty­wist­ką na rzecz abo­li­cji pro­sty­tu­cji. Jako ofia­ra prze­my­tu oraz była pro­sty­tut­ka, zało­ży­ła w Kana­dzie (wraz z Nata­shą Fal­le) orga­ni­za­cję Sex Tra­de 101. [przyp. tłum.]

„Skon­tak­to­wał się ze mną Der Spie­gel i po tym, jak prze­pro­wa­dzi­li ze mną wywiad w ramach pra­cy nad arty­ku­łem o prze­my­śle sek­su­al­nym, żądał ode mnie dowo­dów na to, że ist­nie­ję. Było to dla mnie szcze­gól­nie trud­ne, bo nie chcia­łam poda­wać swo­je­go praw­dzi­we­go imie­nia i nume­ru tele­fo­nu. To, co robi lob­by jest strasz­nie wred­ne. Nie możesz prze­cież jasno udo­wod­nić ani tego, że ist­nie­jesz, ani tego, czy byłaś pro­sty­tut­ką. Nikt nie roz­da­je zaświad­czeń o tym, że byłaś kie­dyś w prostytucji”.[8]

 

Sposoby na gnębienie 

W cią­gu ostat­nich lat sły­sza­łam sze­reg histo­rii o lob­by­stach na rzecz pra­cy sek­su­al­nej, któ­rzy poja­wia­li się na publicz­nych wyda­rze­niach, gdzie prze­ma­wia­ły ofia­ry pro­sty­tu­cji, tyl­ko po to, by skło­nić te kobie­ty do powro­tu do przemysłu.

W kwiet­niu 2016 roku prze­ma­wia­łam na World’s Oldest Oppres­sion Con­fe­ren­ce [pol. kon­fe­ren­cja „Naj­star­sza opre­sja świa­ta”] w Mel­bo­ur­ne, w Austra­lii. Przed budyn­kiem, w któ­rym prze­ma­wia­łam grup­ka demon­stran­tów, zgro­ma­dzi­ła się, by roz­da­wać ulot­ki glo­ry­fi­ku­ją­ce prze­mysł sek­su­al­ny, wymie­nia­ją­ce licz­ne korzy­ści pły­ną­ce z pro­sty­tu­cji. Jed­na z pro­te­stu­ją­cych trzy­ma­ła trans­pa­rent z napi­sem „Po co być bied­nym?”. Lob­by­ści na rzecz seks­biz­ne­su pró­bo­wa­li dopro­wa­dzić do odwo­ła­nia kon­fe­ren­cji, zanim ona jesz­cze się zaczę­ła, ponie­waż mia­ła ono rze­ko­mo pre­zen­to­wać poglą­dy godzą­ce w dobre imię han­dlu sek­sem oraz prze­ka­zy­wać infor­ma­cje fał­szy­we i szko­dli­we dla kobiet, któ­re dobro­wol­nie anga­żu­ją się w prostytucję. 

Od innych ofiar sły­sza­łam też opo­wie­ści o tym, jak lob­by­ści przy­cho­dzi­li na wyda­rze­nia ruchu abo­li­cjo­ni­stycz­ne­go i pró­bo­wa­li prze­ko­nać kobie­ty, któ­re porzu­ci­ły pro­sty­tu­cję, aby do niej wró­ci­ły, uży­wa­jąc argu­men­tów, że ofia­ry mia­ły do czy­nie­nia z nie­zwy­kle rzad­ki­mi nega­tyw­ny­mi doświad­cze­nia­mi z klien­ta­mi i alfon­sa­mi, na któ­re lekar­stwem może być pra­ca w „dobrym” burdelu. 

Zno­wu Alice:

„Na jed­nym wyda­rze­niu, nie­speł­na 10 minut po tym, jak skoń­czy­łam opo­wia­dać, z jaką trau­mą wią­za­ło się dla mnie uczest­ni­cze­nie w prze­my­śle sek­su­al­nym, pode­szła do mnie kobie­ta i zaczę­ła ze mną roz­mo­wę, w któ­rej przy­zna­ła, że w bur­de­lach w tam­tej dziel­ni­cy mia­sta panu­ją napraw­dę okrop­ne warun­ki [w miej­scu, w któ­rym pro­sty­tu­cja była legal­na i pań­stwo­wo regu­lo­wa­na]. Dla niej okrop­ne warun­ki pra­cy to nie prze­mo­co­wi klien­ci i pra­co­daw­cy, czy maso­we nad­uży­wa­nie nar­ko­ty­ków, żeby pora­dzić sobie z tą cią­głą trau­mą.
Nie, dla niej okrop­ne warun­ki pra­cy wyni­ka­ły z tego, że przez lega­li­za­cję pro­sty­tu­cji i regu­la­cję bur­de­li, każ­dy, kto w nich pra­co­wał, musiał odda­wać część swo­je­go docho­du wła­ści­cie­lo­wi. Myl­nie zakła­da­jąc, że to tam wła­śnie pra­co­wa­łam, ta kobie­ta zapew­ni­ła mnie, że «warun­ki są znacz­nie lep­sze w New South Wales [w Austra­lii] i napraw­dę nama­wiam cię, żebyś tam przy­je­cha­ła i spró­bo­wa­ła [pra­cy sek­su­al­nej] jesz­cze raz». 
Byłam w kom­plet­nym szo­ku – czy ona nie sły­sza­ła, co mówi­łam 10 minut wcze­śniej? Póź­niej dowie­dzia­łam się, że kobie­ta, z któ­rą roz­ma­wia­łam, nie­daw­no zre­zy­gno­wa­ła z pra­cy jako pre­ze­ska naj­waż­niej­sze­go w Austra­lii związ­ku pra­cow­nic sek­su­al­nych – pozy­cję tę oku­po­wa­ła przez pra­wie deka­dę. Tak to jest z lob­by na rzecz pro­sty­tu­cji. Nie cho­dzi nawet o to, co robi­łaś (co posłu­ży im póź­niej do wma­wia­nia ci alter­na­tyw­nej rze­czy­wi­sto­ści [gasli­gh­ting]), ale też o to, cze­go nie zro­bi­łaś. To zie­lo­ne świa­tło dla dal­szych ata­ków. Nie dzia­łasz na rzecz pro­sty­tu­tek trans albo męż­czyzn w prze­my­śle? Bra­wo, jesteś TER­Fem! [8] Nie roz­wa­żasz poli­tycz­nych argu­men­tów na rzecz pro­sty­tu­cji? Bra­wo, jesteś fun­da­men­ta­list­ką, ultra­re­li­gij­ną abo­li­cjo­nist­ką, któ­ra nie­na­wi­dzi sek­su i pró­bu­je wszyst­kim wmu­sić swo­je poglą­dy moralne!”.

Widzia­łam na wła­sne oczy prze­moc i lincz na Moran. Ona sama opi­su­je to, jak była trak­to­wa­na przez zwo­len­ni­ków lega­li­za­cji pro­sty­tu­cji jako „total­nie obrzy­dli­we”. Kie­dy były­śmy razem w Mona­chium, gdzie Moran pro­mo­wa­ła swo­ją książ­kę, powie­dzia­no nam, że lob­by­ści pla­nu­ją poja­wić się na wyda­rze­niu i zakłó­cać pre­mie­rę. Takie same groź­by pada­ły w innych mia­stach, cho­ciaż w rze­czy­wi­sto­ści nigdy do tego nie doszło.

Moran mówi:

„Na wyda­rze­niach widy­wa­łam lob­by­stów z tymi dur­ny­mi czer­wo­ny­mi para­sol­ka­mi, zasy­pu­ją­cych nie­na­wi­ścią kobie­ty, któ­re przy­szły, żeby opo­wie­dzieć o krzyw­dzie i bólu z rąk męż­czyzn korzy­sta­ją­cych z pro­sty­tu­cji. Naj­bar­dziej oble­śnym aspek­tem tego wszyst­kie­go jest fakt, że ci ludzie mają czel­ność nazy­wać się femi­nist­ka­mi, kła­miąc tym samym w żywe oczy. 

Ja sama byłam lin­czo­wa­na tak ruty­no­wo, że sta­ło się to czę­ścią kra­jo­bra­zu mojej codzien­no­ści. Oso­by, któ­re anga­żo­wa­ły się w takie akcje, nazy­wa­ły same sie­bie «akty­wi­sta­mi na rzecz praw pra­cow­nic sek­su­al­nych». Więk­szość z nich to kobie­ty, któ­re same nigdy nie były prostytutkami. 

Dosta­wa­łam listy z bru­tal­ny­mi pogróż­ka­mi zosta­wia­ne przed drzwia­mi moje­go miesz­ka­nia. Musia­łam wyku­pić spe­cjal­ny sys­tem ochro­ny, dzię­ki któ­re­mu jed­nost­ka służb ratun­ko­wych zosta­nie natych­miast wysła­na pod mój adres, gdy tyl­ko ktoś zadzwo­ni z nie­go na numer alar­mo­wy. Moje infor­ma­cje ban­ko­we, oso­bi­sty adres mailo­wy i adres były udo­stęp­nia­ne w inter­ne­cie, a lob­by­ści prze­sy­ła­li je mię­dzy sobą. Odkąd ktoś roze­słał adres mojej skrzyn­ki elek­tro­nicz­nej, sta­le dosta­ję maile peł­ne prze­mo­cy. Kie­dy włą­czam swój lap­top, czu­ję się, jak­bym wybie­ra­ła się na woj­nę i od wie­lu lat nie umiem na spo­koj­nie otwo­rzyć drzwi do moje­go wła­sne­go mieszkania. 

To tro­chę dziw­ne, że naj­młod­sze, naj­bar­dziej deli­kat­ne kobie­ty są wypy­cha­ne z prze­ma­wia­nia w prze­strze­niach publicz­nych. To jest oczy­wi­ście celo­wa stra­te­gia lob­by­stów, bo te młod­sze kobie­ty czę­sto jesz­cze nie potra­fią pora­dzić sobie ze stre­sem. Cie­szę się, że weszłam w akty­wizm dopie­ro po trzy­dzie­st­ce (i deka­dzie życia spę­dzo­nej w pro­sty­tu­cji). Mnie się z nicze­go nie wypcha, a ze stre­sem radzę sobie doskonale”.

 

Konsekwencje prostytucji

Marian Hat­cher otwar­cie mówi o wpły­wie, jaki pro­sty­tu­cja mia­ła na nią i na kobie­ty, z któ­ry­mi pra­cu­je. Tak jak wszyst­kie inne ofia­ry, któ­re pozna­łam, Hat­cher mówi o jakimś stop­niu dyso­cja­cji, nie­zbęd­nym do sku­tecz­nej adap­ta­cji w trak­cie „świad­cze­nia usług” i o nisz­czą­cym efek­cie, jaki na czło­wie­ka ma cią­głe odci­na­nie się od wła­sne­go ciała:

„Zdol­ność do intym­no­ści zni­ka­ła, kie­dy wstrzy­my­wa­ły­śmy oddech do cza­su, aż to się skoń­czy­ło, pró­bu­jąc odciąć się od tego, co się wła­śnie dzia­ło. Zmie­ni­ły­śmy się z deli­kat­nych i czy­stych istot, w ludz­kie toa­le­ty. Sama dyso­cja­cja szyb­ko prze­sta­wa­ła dzia­łać, więc wraz z rosną­cym wstrę­tem do samych sie­bie, zaczy­na­ły­śmy się­gać po alko­hol i nar­ko­ty­ki, żeby jakoś prze­żyć ten dewa­stu­ją­cy cios w naszą psy­chi­kę i nasze czło­wie­czeń­stwo, pod­czas gdy pie­nią­dze były wymie­nia­ne za puk­nię­cie w tę dziur­kę, któ­rą aku­rat klient sobie wybrał”.

Dla Hat­cher prze­mysł sek­su­al­ny w swo­ich zało­że­niach jest para­lel­ny do nie­wol­nic­twa, więc kłam­stwa opo­wia­da­ne przez tych, któ­rzy chcą wyste­ry­li­zo­wać pro­sty­tu­cję, uzna­je za nie­bez­piecz­ne i skraj­nie obraźliwe. 

„My nie jeste­śmy ozna­ko­wa­nym towa­rem, nie rodzi­my się z met­ka­mi i koda­mi kre­sko­wy­mi wdru­ko­wa­ny­mi w nasze cia­ła. Odma­wia­my bycia wam środ­kiem do dal­szej nor­ma­li­za­cji pro­sty­tu­cji. Doświad­czy­ły­śmy krzyw­dy tak głę­bo­kiej, że nie dało się o niej mówić. Kon­takt z dru­gim czło­wie­kiem na zapew­niać życio­daj­ne środ­ki nie­zbęd­ne do prze­trwa­nia, a nie total­ną destrukcję”.

 

Ofiary w systemach legalizacji

W kra­jach, gdzie pro­sty­tu­cja jest legal­na lub zde­kry­mi­na­li­zo­wa­na, jak grzy­by po desz­czu rosną ruchy abo­li­cjo­ni­stycz­ne. W 2016 książ­ka Moran [6] zosta­ła prze­tłu­ma­czo­na i opu­bli­ko­wa­na w Niem­czech, gdzie deba­ty na temat han­dlu sek­sem sku­pia­ją zain­te­re­so­wa­nie femi­ni­stek i osób o poglą­dach lewicowych. 

Dla Mau sam fakt tego, że ruch pro­wa­dzo­ny przez ofia­ry prze­my­słu nabie­ra roz­pę­du w Niem­czech, ozna­cza, że rząd będzie musiał prę­dzej czy póź­niej odno­to­wać, że legal­na pro­sty­tu­cja jest w kra­ju pod ostrzałem:

„Są z nami czte­ry prze­trwan­ki pro­sty­tu­cji, zaan­ga­żo­wa­ne w nasz ruch [z jed­ną z nich Mau współ­two­rzy Sisters e. V, orga­ni­za­cję na rzecz zmia­ny świa­do­mo­ści spo­łecz­nej w spra­wie pro­sty­tu­cji i ofe­ru­ją­cą pomoc w opusz­cze­niu prze­my­słu]. Nato­miast waż­ne są też inne człon­ki­nie, jak np. Son­ja, któ­ra jest naszą rzeczniczką. 

Jest z nami mię­dzy inny­mi Anja, jed­na ze współ­za­ło­ży­cie­lek Abo­li­tion 2014, człon­ki­ni SPACE i Jana Koch-Kraw­czak, któ­ra napi­sa­ła książ­kę o swo­ich doświad­cze­niach z pro­sty­tu­cją. Dziś Jana dzia­ła i poma­ga bez­po­śred­nio na uli­cach. Są też kobie­ty, któ­re nadal sie­dzą w pro­sty­tu­cji i udzie­la­ły wywia­du do Stern TV dwa lata z rzę­du. Stern TV to taka tele­wi­zja, któ­ra jest oglą­da­na przez milio­ny widzów. Te kobie­ty nie są zaan­ga­żo­wa­ne w nasz ruch, ale ich świa­dec­twa były dla nas nie­zwy­kle inspirujące. 

Ogól­nie myślę, że prze­trwan­ki mają gigan­tycz­ny wpływ na prze­obra­że­nie spo­łecz­ne­go postrze­ga­nia seks­biz­ne­su. Ich gło­sy sta­ją się coraz bar­dziej zna­czą­ce, a ludziom łatwiej jest zauwa­żyć, że wypo­wia­da­jąc się prze­ciw­ko pro­sty­tu­cji, wca­le nie zdra­dza­ją pro­sty­tu­tek. W takim tonie wypo­wia­da­ły się rów­nież kil­ku­krot­nie Fio­na Bro­ad­fo­ot i Rachel [Moran]”. 

Marie Mer­klin­ger, nie­miec­ka repre­zen­tant­ka SPACE Inter­na­tio­nal, była pro­sty­tu­owa­na w legal­nych bur­de­lach. Kie­dy stra­ci­ła swo­ją pra­cę i zaczę­ły się jej trud­no­ści finan­so­we, zde­cy­do­wa­ła się zamie­ścić anons na „stro­nie towa­rzy­skiej dla eskortek”:

„Sprze­da­łam wszyst­ko, co tyl­ko dało się sprze­dać. Byłam total­nie zde­spe­ro­wa­na, jeśli cho­dzi o moją sytu­ację finan­so­wą. To był cią­gły strach o moje ist­nie­nie, o pod­sta­wy nie­zbęd­ne do prze­ży­cia. Nie jestem oso­bą, któ­ra się łatwo pod­da­je. Więc pomy­śla­łam: Zro­bi­łam wszyst­ko, co mogłam zro­bić legal­nie. A potem pomy­śla­łam: Nie, wca­le nie zro­bi­łam wszyst­kie­go, co mogłam zro­bić legal­nie. Byłam wte­dy czter­dzie­sto­let­nią kobie­tą. Wcze­śniej mia­łam jakieś życie. Żyłam, kocha­łam, mia­łam dzie­ci, lubi­łam swo­ją sek­su­al­ność, a jak nie mia­łam kogoś sta­łe­go, to anga­żo­wa­łam się w prze­lot­ne kon­tak­ty sek­su­al­ne i to mi paso­wa­ło. Myśla­łam: To jest w grun­cie rze­czy to samo. Myśla­łam: Okej, zro­bię to i dosta­nę za to pieniądze”.

Spy­ta­łam Mer­klin­ger o jej opi­nię na temat ruchu two­rzo­ne­go przez ofia­ry pro­sty­tu­cji w Niem­czech i o to, czy ten ruch ma szan­sę urosnąć:

„Tak, przy­naj­mniej tak myślę. Gru­py akty­wi­stycz­ne bar­dzo cenią sobie moż­li­wość pra­cy z prze­trwa­ły­mi, wspie­ra­nie nas i udo­stęp­nia­nie nam plat­for­my, z któ­rej zosta­nie­my usłyszane”. 

Zda­niem Mer­klin­ger, nie­miec­ki ruch femi­ni­stycz­ny ma jesz­cze przed sobą dłu­gą dro­gę, aby sta­wić czo­ła codzien­no­ści han­dlu seksem:

„Mło­de femi­nist­ki, któ­re nazy­wam femi­nist­ka­mi-szcze­niacz­ka­mi, albo popfe­mi­nist­ka­mi, są moc­no za pro­sty­tu­cją. Nawet nie­któ­re femi­nist­ki rady­kal­ne popie­ra­ją tutaj pro­sty­tu­cję, acz­kol­wiek więk­szość zaczy­na na poważ­nie zasta­na­wiać się [nad legal­ną pro­sty­tu­cją], wspie­rać mnie i są czę­ścią nasze­go aktywizmu.

Napraw­dę faj­nie jest pozna­wać inne ofia­ry. To jest moc­ne, kie­dy jeste­śmy jakoś połą­czo­ne. Pozwa­la to innym zro­zu­mieć, jakie są realia pro­sty­tu­cji nie tyl­ko dla kobiet, któ­re są pro­sty­tu­owa­ne, ale też dla całych spo­łe­czeństw. Widzę teraz, jak to dzia­ła w innych kra­jach, i co one mogą zrobić”. 

Dla Per­rier [9] pro­sty­tu­cja to pro­sty­tu­cja, nie­waż­ne jak ład­nie jest prze­bra­na. „Przy­cho­dzi czas, w któ­rym wiesz, że musisz się wydo­stać”, mówi­ła mi. „Kie­dyś zapy­ta­li mnie, cze­mu po pro­stu nie pra­cu­ję  nie­za­leż­nie. Odpo­wie­dzia­łam: Jeśli będę musia­ła wsa­dzić cho­ciaż jed­ne­go wię­cej peni­sa w usta, to go odgry­zę”. 

***

Są to frag­men­ty roz­dzia­łu 11 w książ­ce Julie Bin­del: „The Pim­ping of Pro­sti­tu­tion. Abo­li­shing the Sex Work Myth”. Selek­cja pod­roz­dzia­łów zosta­ła doko­na­na przez autor­kę tłu­ma­cze­nia. Oso­by zain­te­re­so­wa­ne zachę­ca­my do zapo­zna­nia się z resz­tą tre­ści przed­sta­wio­nych przez autor­kę w tej książce.

 

 

Bibliografia:

[1] Bin­del, J. (2005). The disap­pe­ared. The Guar­dian. https://www.theguardian.com/world/2005/aug/05/features11.g2 [dostęp: 4.02.2023]

[2] Per­son of Color – oso­ba o innym kolo­rze skó­ry niż biały

[3] SPACE Inter­na­tio­nal – Survi­vors of Pro­sti­tu­tion Abu­se Cal­ling for Enli­gh­ten­ment; orga­ni­za­cji zrze­sza­ją­cej ofia­ry pro­sty­tu­cji wal­czą­ce na rzecz abo­li­cji prze­my­słu sek­su­al­ne­go [przyp. tłum.]

[4] New Zealand Pro­sti­tu­te Col­lec­ti­ve (NZPC) [przyp. tłum.: tekst oryginalny]

[5] Bin­del, J. (2015). Dre­am­cat­cher depicts the grim truth abo­ut pro­sti­tu­tion. The Guar­dian. https://www.theguardian.com/commentisfree/2015/mar/12/dreamcatcher-prostitution-women-oppression-sex [dostęp: 4.02.2023]

[6] Moran R. (2015). Paid For: My Jour­ney Thro­ugh Pro­sti­tu­tion. W. W. Nor­ton & Com­pa­ny. [przyp. tłum.]

[7] Ini­cja­ty­wa Demand to jeden z wie­lu pro­jek­tów SPACE Inter­na­tio­nal na rzecz wal­ki z popy­tem na prostytucję. 

[8] Trans Exc­lu­sio­na­ry Radi­cal Femi­nist – rady­kal­na femi­nist­ka wyklu­cza­ją­ca oso­by transpłciowe. 

[9] Brid­get Per­rier jest kana­dyj­ską akty­wist­ką na rzecz abo­li­cji pro­sty­tu­cji. Jako ofia­ra prze­my­tu oraz była pro­sty­tut­ka, zało­ży­ła w Kana­dzie (wraz z Nata­shą Fal­le) orga­ni­za­cję Sex Tra­de 101. [przyp. tłum.]