Robią to, bo lubią?

Praw­dą zna­ną nie od dzi­siaj jest, że prze­mysł por­no­gra­ficz­ny nie­rzad­ko zezwa­la na prze­moc wobec wystę­pu­ją­cych w fil­mach akto­rek. Kul­tu­ro­wo narzu­co­na nor­ma zakła­da­ją­ca, że por­no­gra­fia to pro­dukt skie­ro­wa­ny wyłącz­nie do hege­mo­nicz­nie męskie­go audy­to­rium znaj­du­je swój sprze­ciw w krę­gach nie­któ­rych femi­ni­stek. Popu­la­ry­zu­ją one zja­wi­sko oglą­da­nia por­no­gra­fii przez oso­by, któ­re nie są cis mężczyznami. 

Wie­rzy­my, że nie moż­na mówić o eman­cy­pa­cji w przy­pad­ku oglą­da­nia cze­goś, co nie jest „tyl­ko zwy­kłym por­no”, gdyż naj­czę­ściej peł­ni ono rolę cynicz­ne­go narzę­dzia patriar­cha­tu, napę­dza­jąc maszy­nę krzyw­dy kobiet.

Co wię­cej, cią­gle uwa­ża się, że por­no­gra­fia to niko­mu nie­szko­dzą­ca roz­ryw­ka, któ­ra słu­ży tyl­ko oso­bi­stej przy­jem­no­ści. Bar­dzo popu­lar­ne są stwier­dze­nia, że „por­no niko­mu nie szko­dzi” czy też „[aktor­ki] robią to, ponie­waż to lubią”. Pomi­mo przy­tła­cza­ją­cych dowo­dów świad­czą­cych o nad­uży­ciach (cie­le­snych, eko­no­micz­nych, psy­chicz­nych) ze stro­ny prze­my­słu por­no­gra­ficz­ne­go, takie opi­nie są cią­gle roz­prze­strze­nia­ne. Praw­dą jed­nak pozo­sta­je, że por­no jest peł­ne prze­mo­cy, nar­ko­ty­ków, cho­rób, uza­leż­nień i wyko­rzy­sty­wa­nia. Cho­ciaż mówie­nie o przy­krych doświad­cze­niach i dozna­nych krzyw­dach nigdy nie nale­ży do łatwych, to doświad­cze­nia osób, któ­re się na to decy­du­ją, są czę­sto pod­wa­ża­ne. Nawet w pol­skim dys­kur­sie domi­nu­je prze­świad­cze­nie, że takie gło­sy są mało repre­zen­ta­tyw­ne, bo prze­cież liczy się wybór osób, dla któ­rych decy­zja o zara­bia­niu pie­nię­dzy w ten spo­sób nie była przymusowa.

Czy aby na pewno „porno nikogo nie krzywdzi”?

W tym miej­scu chcia­ły­by­śmy oddać głos paru odważ­nym kobie­tom, któ­re opo­wie­dzia­ły o krzyw­dzą­cych nad­uży­ciach w biz­ne­sie por­no­gra­ficz­nym [1]:

Alex: „Jeden [z fil­mów, w któ­rych gra­łam] koja­rzę z naj­bar­dziej bru­tal­ny­mi, prze­ra­ża­ją­cy­mi i przy­gnę­bia­ją­cy­mi sce­na­mi, w jakich bra­łam udział. Pró­bo­wa­łam to wyma­zać z pamię­ci ze wzglę­du na to jak zatrwa­ża­ją­co znę­ca­no się nade mną w trak­cie krę­ce­nia fil­mu. [Męż­czy­zna gra­ją­cy w fil­mie] podzie­la wro­dzo­ną wręcz nie­na­wiść do kobiet w tym sen­sie, że zawsze korzy­stał ze swo­jej wła­dzy, kie­dy tyl­ko mógł – zawsze był bar­dziej bru­tal­ny niż usta­la­li­śmy. Wpraw­dzie zgo­dzi­łam się na nagra­nie sce­ny, myśląc, że prze­moc zosta­nie ogra­ni­czo­na do jed­ne­go cio­su w gło­wę. Mogli­ście jed­nak zauwa­żyć, że cały czas miał zało­żo­ny na pal­cach solid­ny, zło­ty pier­ścień [któ­ry potę­go­wał ból, przyp. red.] i dalej mnie nim bił. Zasad­ni­czo zatrzy­ma­łam sce­nę w trak­cie krę­ce­nia, gdyż nie byłam w sta­nie wytrzy­mać bólu”.

Ale­xa: „Jak więk­szość pra­cow­nic w prze­my­śle por­no­gra­ficz­nym, powta­rza­łam to kłam­stwo. Jed­na z moich ulu­bio­nych odpo­wie­dzi na pyta­nie, czy lubię krę­cić daną sce­nę brzmia­ła: »Robię tyl­ko to, co lubię! Nie zro­bi­ła­bym tego, gdy­by mi się nie podo­ba­ło!« mówi­łam to z wiel­kim, fał­szy­wym uśmie­chem i uda­wa­nym chi­cho­tem. Co za kłam­stwo! Zro­bi­łam, co musia­łam, aby »pra­co­wać« w por­no. Zro­bi­łam to, bo wie­dzia­łam, że pomo­że mi to zdo­być »sła­wę« w branży.” 

Jes­si: „To była naj­bar­dziej poni­ża­ją­ca, krę­pu­ją­ca rzecz na świe­cie. Musia­łam nakrę­cić inte­rak­tyw­ne DVD, któ­re wyma­ga spę­dze­nia wie­lu godzin na nagry­wa­niu, z 40-stop­nio­wą gorącz­ką! Pła­ka­łam i chcia­łam odejść, ale mój agent mi na to nie pozwo­lił. Powie­dział, że nie może się zgo­dzić. Gra­łam w sce­nie z akto­rem, na któ­rej nagra­nie nie wyra­zi­łam zgo­dy, znaj­do­wa­ło się to u mnie na tzw. no list. Chcia­łam ich jed­nak zado­wo­lić, więc to zro­bi­łam. Aktor nadep­nął mi na gło­wę. Prze­ra­zi­łam się i zaczę­łam się wydzie­rać. W efek­cie prze­rwa­no fil­mo­wa­nie sce­ny i ode­sła­no mnie do domu, ale z ucię­tą pen­sją ze wzglę­du na to, że cho­ciaż dosta­li tro­chę zdjęć, to nie otrzy­ma­li całej sceny”.

Jan: „Oczy­wi­ście, że okła­my­wa­łam swo­ich fanów. Uda­ło mi się ich prze­ko­nać, że mam fan­ta­stycz­ne życie, któ­re było zresz­tą dale­kie od praw­dy. Kar­mi­łam ich ich wła­sny­mi fan­ta­zja­mi. Mówi­łam, że pra­gnę sek­su 24/​7, uda­wa­łam że kocham to, co robi­łam i wio­dłam szczę­śli­we życie. Dawa­łam im nadzie­ję i wgląd w ich rela­cje, mówiąc im, co mają robić. Zaczy­na­łam się czuć waż­na w tym, co robię; zna­li Eli­za­beth [pseu­do­nim Jan jako gwiaz­dy por­no], ale nie mie­li­by nigdy ocho­ty poznać Jan – praw­dzi­wej mnie. Musia­łam robić wszyst­ko, co chciał pro­du­cent i musia­łam to zaak­cep­to­wać, ina­czej by mi nie zapłacili”.

Jes­sie: „Ludzie z bran­ży por­no­gra­ficz­nej są cał­ko­wi­cie znie­czu­le­ni na rze­czy­wi­stość, są jak zom­bie. Nad­uży­cia, któ­re mają miej­sca w tej bran­ży są nie­mal­że absur­dal­ne. Spo­sób, w jaki trak­to­wa­ne są mło­de kobie­ty jest co naj­mniej cho­ry, to pra­nie mózgu. Ode­szłam z powo­du trau­my, któ­rej doświad­czy­łam, cho­ciaż byłam tam bar­dzo krót­ko. Spo­ty­ka­łam się z wie­lo­ma oso­ba­mi z bran­ży, od dziew­czyn na kontr­ak­cie po aktor­ki gon­zo. Każ­dy ma te same pro­ble­my. Wszy­scy bio­rą nar­ko­ty­ki. Ten styl życia nie­wie­le zmie­nia, jedy­nie usi­łu­je wypeł­nić pust­kę. Strasz­nie uza­leż­ni­łam się od hero­iny i crac­ku. Przedaw­ko­wa­łam co naj­mniej trzy razy, zda­rzy­ło się, że klien­ci ata­ko­wa­li mnie nożem, byłam pobi­ta pra­wie na śmierć…”.

Opre­syj­ne nad­uży­cia w bran­ży por­no­gra­ficz­nej nie doty­czą jed­nak wyłącz­nie fizycz­nej czy psy­chicz­nej krzyw­dy osób w nią zaan­ga­żo­wa­nych. Coraz wię­cej badań poka­zu­je, że por­no­gra­fia wpły­wa rów­nież na inne aspek­ty ludz­kie­go życia.

Bibliografia

Tekst na podstawie:

[1] https://fightthenewdrug.org/10-porn-stars-speak-openly…/

oraz:

https://fightthenewdrug.org/why-consuming-porn-is-an…/

https://fightthenewdrug.org/how-porn-affects-sexual-tastes/

https://fightthenewdrug.org/how-porn-can-become-addictive/

https://fightthenewdrug.org/how-porn-affects-the-brain…/