Liane Bissinger, ginekolożka, Monachium 2019
Jestem ginekolożką z własną praktyką w Monachium, ale między 1996 a 2000 rokiem pracowałam w Hamburgu w Centralnej Poradni Chorób Przenoszonych Drogą Płciową, na którą w skrócie mówiono „ZB” [od Zentrale Beratungsstelle für Sexuell Übertragbare Erkrankungen, przyp. tłum.]. Miało to miejsce przed wejściem w życie Ustawy o prostytucji z 2002 roku i Ustawy o ochronie osób uprawiających prostytucję z 2017 roku. Trzeba przyznać, że jak na tamte czasy, miasto Hamburg proponowało dość postępową ofertę medyczną dla osób – a w przeważającej mierze kobiet – w seksbiznesie. Doradztwo i badania były bezpłatne, nieprzymusowe i anonimowe.
Poniższa relacja opiera się na mojej pracy i doświadczeniu, które zdobyłam jako streetworkerka [streetworking – praca socjalna na ulicy, przyp. tłum.] i ginekolożka w „ZB”. Na wstępie zaznaczę, że ani upływające lata, ani dwie wymienione wyżej ustawy nie zmieniły nic w kwestii szkód zdrowotnych i fizycznych, jakich doznawały kobiety, wtedy jak i teraz.
Zanim przejdę do sedna raportu, muszę dodać, że psychiczne następstwa prostytucji, takie jak trauma, są często głębsze, trwalsze i trudniejsze do leczenia niż obrażenia fizyczne. Nie można również nie wspomnieć o najczarniejszej stronie seksbiznesu, czyli o morderstwach na kobietach. Między 2002 a 2019 rokiem udokumentowano 91 „odkrytych” zabójstw kobiet w prostytucji.
Mimo całej postępowej otoczki hamburskiego modelu w postaci rezygnacji z przymusowości badań, głównym celem naszej pracy miało być pomaganie nie kobietom, a mężczyznom – szwagrom – uchronić się przed chorobami wenerycznymi. Jako że „bez gumy” było i wciąż jest nagminnym żądaniem mężczyzn, największy nacisk kładłyśmy na STI, czyli infekcje przenoszone drogą płciową, których obecność weryfikowałyśmy za pomocą podstawowych badań ginekologicznych i badań krwi.
Regularnie stawiałyśmy diagnozy rzeżączki, chlamydii, rzęsistka pochwowego czy kłykcin kończystych. Niestety, wielokrotnie rozpoznawałyśmy również kiłę, wirusowe zapalenie wątroby, a także HIV. Nikogo nie zdziwi chyba fakt, że wśród naszych pacjentek diagnozy te były dużo częstsze niż u reszty populacji.
Jednakże, poza tymi rozpoznaniami, dokonałyśmy również niepokojących obserwacji dotyczących stanu zdrowia okolic podbrzusza i dolnych partii ciała kobiet. Nagminne stosowanie płukanek dopochwowych (niekiedy zawierających niebezpieczne substancje) doprowadza do zaburzenia równowagi pH i wyjałowienia flory bakteryjnej pochwy, co w konsekwencji pozbawia ją jakiejkolwiek ochrony immunologicznej. Wagina staje się wówczas bardzo podatna na wszelkie infekcje i stany zapalne. Jak dziś już wiemy, znacznie zwiększa się wówczas zagrożenie rakiem szyjki macicy.
Ponadto spotykałyśmy się z rozdarciami, zranieniami, pęknięciami na skutek nadmiernego rozciągnięcia lub celowo zadawanych ran. Rozdarcia dotyczyły zwłaszcza odbytu i wnętrza odbytnicy. Infekcje pęcherza były niemalże codziennością, przez co niektóre z pacjentek, jeśli było je na to stać, profilaktycznie brały antybiotyki.
Osłabienie mięśni dna miednicy. W „ZB” zdarzały się przypadki kobiet, które już w bardzo młodym wieku miały problemy z nietrzymaniem moczu i wypróżnianiem się. Choć jest to zjawisko, które kojarzymy z okresem poporodowym, należy pamiętać, że dno miednicy to bardzo skomplikowany układ tkanek i nerwów. Ciągle powtarzające się przeciążenia mięśni dna miednicy i gwałty powodują niekiedy nieodwracalne uszkodzenia w tym obszarze.
Zapalenia układu moczowo-płciowego. Przykładowo, zapalenia jajowodów z niezwykle silnym bólem powodowały konieczność hospitalizacji (mogłyśmy wtedy wydawać oficjalne skierowania lekarskie). Choroby te szczególnie często prowadzą do niepłodności.
Niechciane ciąże. Z mojego doświadczenia wynika, że większość kobiet stosowała antykoncepcję w formie pigułek lub zastrzyków wykonywanych co trzy miesiące. Mimo to kilkakrotnie zdarzały się wśród pacjentek niechciane ciąże. W jednym przypadku, który pamiętam wyjątkowo dobrze, ciąża była tak bardzo zaawansowana (a jednocześnie wypierana!), że ból, z którym kobieta przyszła, sprawił, że natychmiast trafiła na salę porodową. To niewyobrażalne, że w takim stanie aż do ostatniego momentu musiała obnażać się przed szwagrami. Nie mogłam śledzić jej dalszych losów. Inne kobiety z wcześniejszą (ale świadomą) ciążą miały ogromne trudności z uzyskaniem wskazanej medycznie aborcji (w tamtym czasie było to spowodowane ich brakiem statusu prawnego i ubezpieczenia zdrowotnego).
Antykoncepcja. Często występowały problemy z regularnością lub niezawodnością środków antykoncepcyjnych. Problemy jelitowe, przykładowo, prowadzą do zmniejszenia skuteczności pigułki. Zauważyłam, że ryzyko zakrzepicy żył głębokich bezwzględnie wzrasta w środowisku życia kobiet w prostytucji. Papierosy, brak ruchu, inne nieuwzględniane czynniki ryzyka… Podczas pracy w „ZB” spotkałam się z przypadkiem zakrzepicy z zatorowością płucną.
Zniszczona flora jelitowa (a tym samym osłabiony system odpornościowy) na skutek: częstych lewatyw w celu kontrolowania wypróżnień (z powodu praktyk analnych); zapalenia całości układu pokarmowego przez częste wymioty z powodu obrzydzenia, praktyk oralnych; bardzo ubogiej diety, niedożywienia, zaburzeń odżywiania, zaburzeń nerwowych.
Choroby zębów i jamy ustnej. Z powodu braku ubezpieczenia zdrowotnego, braku samoopieki lub urazów zewnętrznych, stany zapalne w tej okolicy były regularnie zaniedbywane. To niekiedy doprowadzało do powstawania ognisk ropnych, które z kolei dodatkowo osłabiały cały układ odpornościowy.
Egzema wywołana brakiem higieny klientów czy właścicieli burdeli. Objawia się także na skutek wstrętu psychicznego.
Ból. Właściwie wszechobecny. Bóle głowy z powodu uderzeń, napięcie mięśni, zwłaszcza skurczu w okolicy szyi i szczęki od niekończących się powtarzalnych praktyk oralnych. Ból gardła. Bóle „od stóp do głów”. Częste skargi na ból w stawach biodrowych (spowodowane ciężarem ciała szwagrów lub godzinami znoszenia gwałtownych pchnięć).
„Niejasny” ból brzucha. Niejasny, bo nie można przypisać bólu do konkretnego narządu, konkretnego czynnika wyzwalającego. Jednocześnie może on być tak silny, że pacjentki rozważają operację. Określa się go mianem bólu psychosomatycznego.
Zaburzenia snu. Brak regularnych godzin snu ze względu na konieczność udostępniania swojego ciała niezależnie od pory. Spanie w tym samym łóżku, w którym wcześniej miało miejsce spotkanie ze szwagrem. Zaburzenie rytmu dobowego na skutek braku światła dziennego, ciągłego wystawiania się na sztuczne oświetlenie i hałasu. Na to: środki nasenne.
Nadużywanie substancji. Nikotyna, alkohol, narkotyki, leki. Nie ma innego sposobu, aby znosić codzienność.
Chciałabym jeszcze raz podkreślić, że to, co przedstawiłam powyżej, jest moim doświadczeniem zawodowym jako ginekolożki w konkretnej hamburskiej poradni. Nie roszczę sobie pretensji do statystycznego znaczenia. Jestem jednak pewna, że opisane problemy przejawiające się w różnych dziedzinach prostytucji nie zmieniły się w żaden sposób, nawet po dwóch regulacjach prawnych w kolejnych latach. Dlaczego miałyby? System prostytucji gardzi kobietami i ludzkością w ogóle. Opiera się na wyzysku i okrucieństwie, które mają doprowadzić do maksymalnego zysku i utrzymania władzy mężczyzn nad kobietami. Tylko zniesienie tego systemu może skutecznie rozwiązać jego problemy.