Część I: Socjalistyczna, feministyczna i transpłciowa analiza  „pracy seksualnej”

Dzi­siaj pre­zen­tu­je­my tekst ame­ry­kań­skiej abo­li­cjo­nist­ki i komu­nist­ki, Espe­ran­zy Fon­se­ci, będą­cy odpo­wie­dzią na przy­ję­cie przez Demo­kra­tycz­nych Socja­li­stów Ame­ry­ki tzw. Rezo­lu­cji nr 53, któ­ra uzna­ła dekry­mi­na­li­za­cję „pra­cy sek­su­al­nej” za jeden z fun­da­men­tal­nych postu­la­tów par­tii. Wyda­rzy­ło się to po gorą­cym ape­lu wysto­so­wa­nym do DSA przez akty­wist­ki z Nowe­go Jor­ku dzia­ła­ją­ce na rzecz „dekry­mu” i to do nich bez­po­śred­nio zwra­ca się Fon­se­ca. Cho­ciaż tekst ten jest odpo­wie­dzią na bar­dzo „lokal­ny”, ame­ry­kań­ski pro­blem, ma on walo­ry uni­wer­sal­ne, a linia argu­men­ta­cji Fon­se­ci jest wymie­rzo­na w cały akty­wizm na rzecz „sexwor­ku”, dla­te­go też zde­cy­do­wa­ły­śmy się zapre­zen­to­wać go pol­skiej Czy­tel­nicz­ce i mamy nadzie­ję, że przy­bli­ży on Jej linię argu­men­ta­cyj­ną, do któ­rej rów­nież nam jest bli­sko. Ze wzglę­du na dłu­gość ory­gi­na­łu tekst został podzie­lo­ny na dwie czę­ści, z któ­rych dru­ga zosta­nie opu­bli­ko­wa­na w naj­bliż­szym czasie.

Alek­san­dra Bielska

TRIGGER WARNING: Gwałt

Dro­gie Towa­rzysz­ki z Red Cana­ry Song [ang. „Pieśń czer­wo­ne­go kanar­ka”] [1] i Socja­li­stycz­nej, Femi­ni­stycz­nej Gru­py Robot­ni­czej nowo­jor­skie­go oddzia­łu Demo­kra­tycz­nych Socja­li­stów Ame­ry­ki [2],

nazy­wam się Espe­ran­za i jestem socja­list­ką, femi­nist­ką, trans­pł­cio­wą Laty­no­ską i prze­trwan­ką prze­my­słu sek­su­al­ne­go. Piszę do Was jako do towa­rzy­szek w wal­ce o socja­lizm i jako Sióstr, z któ­ry­mi przy­pusz­czal­nie dzie­lę doświad­cze­nie pro­sty­tu­cji. Wolę ter­min „pro­sty­tut­ka” od „pra­cow­ni­ca sek­su­al­na”, ponie­waż ten ostat­ni jest zbyt ogól­ni­ko­wy, aby opi­sać moje doświad­cze­nia. „Pra­cow­ni­cą sek­su­al­ną” mogą być aktor­ki por­no, dziew­czy­ny wystę­pu­ją­ce na kamer­kach [cam­girls], utrzy­man­ki [sugar babies], strip­ti­zer­ki, pro­sty­tut­ki itd. Nie byłam por­no­gra­ficz­ną aktor­ką i nie mogę się odnieść do takie­go doświad­cze­nia. Byłam jed­nak pro­sty­tut­ką – moją pierw­szą „rand­kę”, star­sze­go męż­czy­znę, pozna­łam, kie­dy póź­no w nocy wra­ca­łam z klu­bu, a on mnie pod­wiózł. Byłam wte­dy mło­dą kobie­tą w samo­cho­dzie ze star­szym, nie­zna­jo­mym męż­czy­zną i nie wie­dzia­łam jak odpo­wied­nio zadbać o moje gra­ni­ce. Zro­bi­łam mu loda bez pre­zer­wa­ty­wy, wyplu­łam jego obrzy­dli­wie sma­ku­ją­cą sper­mę i dosta­łam za to 80 dolarów.

W trans­pł­cio­wej spo­łecz­no­ści pro­sty­tu­cja jest glo­ry­fi­ko­wa­na. W świe­cie, w któ­rym kolo­ro­we, trans­pł­cio­we kobie­ty są bez­kar­nie mor­do­wa­ne przez męż­czyzn z naszej rasy i kla­sy, w któ­rym męż­czyź­ni rżną nas na osob­no­ści, ale publicz­ne zacho­wu­ją się tak, jak­by nigdy nas nie zna­li, w któ­rym wrzu­ca się nas z pra­cy, miesz­ka­nia, odci­na od naszych rodzin i spo­łecz­no­ści, rozu­miem, dla­cze­go pro­sty­tu­cja może dawać nam poczu­cie siły. Pod wie­lo­ma wzglę­da­mi bycie pro­sty­tut­ką jest cał­ko­wi­tym odrzu­ce­niem wszyst­kie­go, przez co prze­szły­śmy. Pie­przyć face­ta, któ­ry nie chce trzy­mać mnie za rękę publicz­nie, zamiast tego niech mi pła­ci! Pie­przyć moją rodzi­nę, bo mnie odrzu­ci­ła! Pie­przyć tę pra­cę, bo mnie zwol­ni­li, już ich nie potrze­bu­ję! Cały świat może mnie odrzu­cić i nie ma to zna­cze­nia, bo mogę pora­dzę sobie sama. Nie wspo­mi­na­jąc o tym, że dla tych z nas, któ­re nie są zamoż­ne, zazwy­czaj jedy­ną opcją uzy­ska­nia opie­ki medycz­nej zwią­za­nej z tran­zy­cją jest pro­sty­tu­cja – czy nam się to podo­ba, czy nie.

Ale rze­czy­wi­stość bycia trans­pł­cio­wą pro­sty­tut­ką nie jest taka pro­sta. To, co zaczę­ło się w moim umy­śle jako wyzwo­le­nie, szyb­ko sta­ło się pułap­ką, z któ­rej nie mogłam uciec. Im dłu­żej się w niej tkwi, tym trud­niej jest ją opu­ścić. Zosta­łam zgwał­co­na wię­cej razy, niż potra­fię zli­czyć. Pamię­tam nie­któ­re z tych bar­dziej bru­tal­nych. Pew­ne­go razu poszłam do domu z klien­tem i przy­ję­łam od nie­go drin­ka. Drin­ki zawsze uła­twia­ły mi spra­wę. Czu­łam się pew­niej, pozwa­la­ły mi one igno­ro­wać izo­la­cję i rze­czy­wi­stość tego, co robię. Pozwa­la­ły mi zigno­ro­wać fety­szy­za­cję, któ­rej doświad­cza­łam jako trans pro­sty­tut­ka, a co zawsze powo­do­wa­ło u mnie cięż­ką dys­fo­rię i depre­sję (nazy­wa­nie mnie kobie­cym chłop­cem [she­ma­le]; ana­li­zo­wa­nie, któ­re czę­ści mnie są męskie, a któ­re kobie­ce; mówie­nie mi, ile napraw­dę jestem war­ta; oce­nia­nie mojej pasyw­no­ści; mówie­nie mi, żebym nigdy nie prze­szła peł­nej tran­zy­cji, bo stra­cę to, co czy­ni mnie wyjąt­ko­wą w ich oczach; naci­ska­nie na mnie, żebym odsta­wi­ła hor­mo­ny, abym mogła osią­gnąć erek­cję i wytrysk itd.). Ten kon­kret­ny klient odu­rzył mnie i obu­dzi­łam się naga, obró­co­na na brzuch, a on stał nade mną i walił konia. Chcia­łam odmó­wić, ale nie byłam w sta­nie, bo czu­łam się taka cięż­ka i zmę­czo­na. Zno­wu stra­ci­łam przy­tom­ność i obu­dzi­łam się następ­ne­go ran­ka, kie­dy pró­bo­wał wyne­go­cjo­wać ze mną niż­szą staw­kę. Zadzwo­ni­łam do nie­go następ­ne­go dnia i bła­ga­łam, żeby mi powie­dział, czy mnie spe­ne­tro­wał, bo musia­łam wie­dzieć czy byłam nara­żo­na na zara­że­nie się wiru­sem HIV. Obie­ca­łam mu, że go nie wydam.

Oszczę­dzę Wam bólu opo­wia­da­nia wszyst­kich moich histo­rii, ale powiem Wam, że od tego momen­tu było znacz­nie gorzej. Pomi­ja­jąc czę­ste doświad­cze­nia z klien­ta­mi, któ­rzy ścią­ga­li pre­zer­wa­ty­wy w cza­sie pene­tra­cji, kie­dy myśle­li, że tego nie widzę, ostat­ni gwałt był naj­bar­dziej bru­tal­ny. Po kil­ku latach w seks­biz­ne­sie, nie mogłam tego znieść. Czu­łam się uwię­zio­na w tej bran­ży, a to spra­wia­ło, że wpa­dłam w samot­ność i roz­pacz. Pra­gnę­łam „nor­mal­ne­go” życia. Nie chcia­łam już dawać przy­pad­ko­wym męż­czy­znom dostę­pu do moje­go cia­ła. Nie chcia­łam codzien­nie uda­wać, że wszyst­ko jest w porząd­ku z klien­ta­mi, któ­rzy odgry­wa­li na mnie swo­je naj­gor­sze fan­ta­zje: cza­sa­mi przy­po­mi­na­łam im ich nie­let­nie sio­stry, innym – mamę, kie­dy indziej byłam czymś, za co musie­li pła­cić, ponie­waż nigdy nie poka­za­li­by się publicz­nie z dziew­czy­ną taką jak ja. Nie chcia­łam cią­gle mieć do czy­nie­nia z męż­czy­zna­mi, któ­rzy musie­li być naćpa­ni, żeby mnie prze­le­cieć, bo w ich mnie­ma­niu byłam tema­tem tabu. Nie zna­łam wte­dy ter­mi­nu „pra­wo do wyj­ścia”, ale patrząc wstecz wiem, że tego wła­śnie pra­gnę­łam. Pra­wo, by powie­dzieć „nie”, spa­ko­wać się i odejść do cze­goś lep­sze­go. Nie mogłam tego zro­bić, ponie­waż – jak wie­le trans­pł­cio­wych pro­sty­tu­tek – byłam bez­dom­na i żyłam od hote­lu do hote­lu, zmu­szo­na co noc spo­ty­kać się z klien­ta­mi, żeby było mnie stać na pokój. To była samot­na i cięż­ka egzystencja.

W despe­ra­cji myśla­łam o samo­bój­stwie. Skoń­czy­ło się na tym, że będąc u klien­ta, opo­wie­dzia­łam mu, jaka jestem smut­na. Powie­dział, że popra­wi mi humor i zaofe­ro­wał mi metam­fe­ta­mi­nę. Nigdy wcze­śniej tego nie robi­łam, ale roz­pacz­li­wie chcia­łam powstrzy­mać odczu­wa­ny ból. Obu­dzi­łam się zwią­za­na na łóż­ku, odu­rzo­na od zbyt dużej ilo­ści mety. Nie jadłam od kil­ku dni, a bia­ły męż­czy­zna pene­tro­wał mnie i dusił, kie­dy bła­ga­łam go, żeby prze­stał. Wresz­cie doszedł, ukradł moje pie­nią­dze i zosta­wił mnie tam na łóż­ku, a obok leża­ła tor­ba peł­na metam­fe­ta­mi­ny, pły­wa­ją­ca w moich odcho­dach po lewa­ty­wie, do któ­rej zro­bie­nia zmu­sił mnie po tym, jak mnie zgwałcił.

Po tym nie mogłam już pra­co­wać, moje cia­ło cał­ko­wi­cie się wyłą­czy­ło. Nie mogłam jed­nak prze­stać, bo musia­łam prze­cież pła­cić za pokój. Na domiar złe­go, u mojej mamy, jak się póź­niej oka­za­ło błęd­nie, zdia­gno­zo­wa­no raka. Musia­łam pra­co­wać, żeby opła­cić jej rachun­ki za lecze­nie, wita­mi­ny i podró­że do leka­rza. Mówię, że pro­sty­tu­cja zabi­ła moją duszę, ale jest to duże nie­do­po­wie­dze­nie. Kie­dy uklę­kłam przed moim ostat­nim klien­tem, poczu­łam nie­sa­mo­wi­ty cię­żar w całym cie­le. Wyda­wa­ło mi się, że to ja się gwał­cę, i nie mam na myśli tego tyl­ko jako „psy­chi­ki”. To fizycz­ne i ducho­we uczu­cie, któ­re towa­rzy­szy­ło mi za każ­dym razem, gdy byłam gwał­co­na, to ode­rwa­nie od cia­ła – tak wła­śnie czu­łam się z klien­tem. Ponie­waż nie było żad­ne­go „pra­wa do wyj­ścia”, kie­dy prze­sta­łam widy­wać klien­tów, zosta­łam cał­ko­wi­cie bez­dom­na i musia­łam żyć na uli­cy. To było napraw­dę dłu­gie kil­ka lat. Moje doświad­cze­nie jest podob­ne do tego wie­lu innych kobiet, z któ­ry­mi pra­co­wa­łam [w Af3irm, femi­ni­stycz­nej orga­ni­za­cji na rzecz abo­li­cji prze­my­słu sek­su­al­ne­go, przyp. tłum.] w tym tych, któ­re umar­ły, zanim uda­ło im się opu­ścić seks­biz­nes i wieść satys­fak­cjo­nu­ją­ce, wol­ne życie, o jakim marzy­ły. To wła­śnie o tym cię­ża­rze chcę Wam opo­wie­dzieć. Odma­wiam potę­pie­nia kobiet, któ­re nie­zli­czo­ne razy odpo­wia­da­ły mi: „Wiem, że to Cię zabo­li, sio­stro, ale musi­my wytrwać jesz­cze kil­ka mie­się­cy, aby przejść nasze ope­ra­cje”; kobiet, któ­re noca­mi powo­li popa­da­ły w cięż­ką depre­sję; trans kobiet, któ­re ze wzglę­du na sady­stycz­ne warun­ki życia w prze­my­śle sek­su­al­nym się­ga­ły po nar­ko­ty­ki, a to dopro­wa­dza­ło je do psy­cho­zy lub przedawkowania.

Muszę opo­wie­dzieć swo­ją histo­rię w tak dosad­ny spo­sób, ponie­waż dla wie­lu czy­tel­ni­czek nie­do­brze zazna­jo­mio­nych z bran­żą istot­ne jest zro­zu­mie­nie rze­czy­wi­sto­ści kobiet w pro­sty­tu­cji. Rów­nie waż­ne jest, aby zro­zu­mieć, że jeże­li sprze­ci­wia­cie się pra­wu do wyj­ścia, to kobie­tom, któ­re podzie­la­ją moje doświad­cze­nie, mówi­cie, że nie zasłu­gu­ją na opusz­cze­nie prze­my­słu [wszyst­kie pogru­bie­nia za ory­gi­na­łem, przyp. tłum.]. Odma­wia­cie naj­bar­dziej odrzu­ca­ne­go kobie­tom pra­wa – pra­wa do odmowy.

Roz­po­zna­nie i spraw­ne poru­sza­nie się po mojej trau­mie nie zmie­ni­ło mnie w ofia­rę, jak to mówią zwo­len­nicz­ki „pra­cy sek­su­al­nej” ale w rewo­lu­cyj­ną komu­nist­kę i poważ­ną stu­dent­kę femi­ni­zmu i socja­li­zmu. Dla mnie abo­li­cja prze­my­słu sek­su­al­ne­go i rewo­lu­cja nie są „hory­zon­tem” lecz koniecz­no­ścią. Wiem, że histo­rie takie jak moja i wie­lu kobiet, z któ­ry­mi pra­co­wa­łam, nie są opo­wia­da­ne przez domi­nu­ją­ce nar­ra­cję, pozba­wio­ne skru­pu­łów, libe­ral­ne rzecz­nicz­ki „pra­cy sek­su­al­nej”, ukry­wa­ją­ce się za slo­ga­na­mi w sty­lu: „Wspie­ram sexwor­ker­ki!”. Do dziś utrzy­mu­ję kon­takt z kobie­ta­mi, któ­re czu­ją się uwię­zio­ne, któ­re nie mają pra­wa do wyj­ścia i któ­re marzą o przy­szło­ści po wyzwo­le­niu się z bran­ży, gdy będą mogły wresz­cie zacząć nowe karie­ry. Teraz jed­nak nie mogą tego zro­bić, ponie­waż han­del sek­sem je do sie­bie przy­kuł i z tego wła­śnie powo­du odpo­wia­dam na Wasze oświad­cze­nie zaty­tu­ło­wa­ne: „Rights, Not Rescue: A Respon­se to AF3IRM in Defen­se of DSA Reso­lu­tion #53” [ang. „Pra­wa, a nie ratu­nek: odpo­wiedź wysto­so­wa­na do AF3IRM w obro­nie rezo­lu­cji Demo­kra­tycz­nych Socja­li­stów Ame­ry­ki nr 53”] [3], któ­re wpły­nę­ło na błęd­ną decy­zję DSA o przy­ję­ciu tejże.

Pochodzenie prostytucji i przemocy wobec prostytutek

Twier­dząc, że pro­sty­tu­cja ist­nia­ła w „prak­tycz­nie każ­dym spo­łe­czeń­stwie”, celo­wo wpro­wa­dza­cie ludzi w błąd co do ide­ali­stycz­ne­go rozu­mie­nia histo­rii, a jest to zarów­no ahi­sto­rycz­ne, jak i natu­ra­li­zu­je pro­sty­tu­cję. Jak zauwa­ża Maria Mies w „Women: The Last Colo­ny” [ang. „Kobie­ty: ostat­nia kolo­nia”] (1988): „Żaden agre­sor nie może utrzy­mać sta­łej kon­tro­li nad tymi, któ­rych pod­bił i pod­po­rząd­ko­wał, chy­ba że pod­po­rząd­ko­wa­ni zaak­cep­tu­ją ten stan rze­czy jako narzu­co­ny przez natu­rę lub, co się rów­na temu same­mu, jako dany przez Boga”. [4]

Pierw­sza histo­rycz­na wzmian­ka o pro­sty­tu­cji pada oko­ło 2400 r. p.n.e. w sta­ro­żyt­nej Sume­rii, spo­łe­czeń­stwie, któ­re­go spo­so­bem pro­duk­cji było nie­wol­nic­two i patriar­chal­ne sto­sun­ki mająt­ko­we. Pocho­dze­nie pro­sty­tu­cji kobiet i dzie­ci jest bez­po­śred­nio zwią­za­ne z regu­la­cją sek­su­al­no­ści kobiet, prak­ty­ką ich znie­wa­la­nia, pod­bo­ja­mi woj­sko­wy­mi i nie­wol­ni­czym zadłu­ża­niu dzie­ci. Cho­ciaż o „sakral­nych pro­sty­tut­kach” two­rzy się mitycz­ne opo­wie­ści, twier­dze­nie to zosta­ło oba­lo­ne przez histo­rycz­ki takie jak Ger­da Ler­ner. Jak zauwa­ża Ler­ner w „The Ori­gin of Pro­sti­tu­tion in Ancient Meso­po­ta­mia” [ang. „Pocho­dze­nie pro­sty­tu­cji w sta­ro­żyt­nej Mezo­po­ta­mii”] (1986): 

„Kie­dy nie­wol­nic­two sta­ło się insty­tu­cją o ugrun­to­wa­nej pozy­cji, wła­ści­cie­le nie­wol­ni­ków wyna­ję­li swo­je nie­wol­ni­ce jako pro­sty­tut­ki, a nie­któ­rzy pano­wie zało­ży­li komer­cyj­ne bur­de­le zapeł­nio­ne nie­wol­ni­ca­mi”. [5] 

Podob­nie jak obec­nie, rzą­dzą­ca kla­sa nie tyl­ko wyko­rzy­sty­wa­ła kobie­ty dla wła­snej przy­jem­no­ści sek­su­al­nej, ale tak­że poka­zy­wa­ła ujarz­mio­ne kobie­ty jako znak bogac­twa i wła­dzy. To wła­śnie męskie zagar­nię­cie zdol­no­ści sek­su­al­nych i repro­duk­cyj­nych kobiet stwo­rzy­ło pod­sta­wy dla roz­wo­ju wła­sno­ści pry­wat­nej, spo­łe­czeń­stwa kla­so­we­go i państwa.

Nigdy wcze­śniej w histo­rii pro­sty­tu­cja nie była tak powszech­na jak obec­nie w cza­sach glo­bal­ne­go kapi­ta­li­zmu. Engels w „Roz­wo­ju socja­li­zmu od uto­pii do nauki” (1880) [6] zauwa­ża, że wraz z roz­wo­jem prze­my­słu na kapi­ta­li­stycz­nych pod­sta­wach pro­duk­cji, ubó­stwo i nędza klas robot­ni­czych sta­ły się powszech­ne. Twier­dził, że „znie­wo­le­nie przy uży­ciu siły został zastą­pio­ny przez korup­cję; miecz, jako pierw­sza dźwi­gnia spo­łecz­na, przez złoto”.

W poprzed­nich spo­so­bach pro­duk­cji siła mie­cza dys­cy­pli­no­wa­ła masy do pod­po­rząd­ko­wa­nia się pra­gnie­niom kla­sy rzą­dzą­cej. Jed­nak w kapi­ta­li­zmie miecz został w dużej mie­rze zastą­pio­ny pie­niędz­mi. „Pra­wo pierw­szej nocy”, czy­li euro­pej­skie pra­wo feu­dal­ne, któ­re pozwa­la­ło lor­dom spać z kobie­ta­mi z pod­rzęd­nych klas, „zosta­ło prze­nie­sio­ne z panów feu­dal­nych na bur­żu­azyj­nych pro­du­cen­tów”. Engels zauwa­żył, że wraz z tym przej­ściem „pro­sty­tu­cja wzro­sła w stop­niu, o któ­rym wcze­śniej nigdy nie słyszano”.

Pro­sty­tu­cja była prze­ka­zy­wa­na przede wszyst­kim jako pra­wo ówcze­snej kla­sy rzą­dzą­cej – panów nie­wol­ni­ków, panów feu­dal­nych, a obec­nie bur­żu­azji – dla­te­go widzi­my, iż zawsze była pra­wem kla­sy rzą­dzą­cej do dostę­pu do pod­le­głych jej ciał w dowol­ny spo­sób w celu wła­snej satys­fak­cji (czy jest to męski orgazm czy przy­mu­so­wy, źle przy­sto­so­wa­ny mecha­nizm radze­nia sobie prze­bra­ny za „tera­pię”).

Prze­ko­na­nie, że pro­sty­tut­ki „nie pra­cu­ją” pod przy­mu­sem z powo­du nie­wy­stę­po­wa­nia rze­czy­wi­stej prze­mo­cy fizycz­nej (cho­ciaż, będąc szcze­rą, w wie­lu sytu­acjach ma to miej­sce), ozna­cza fun­da­men­tal­ne nie­zro­zu­mie­nie tego, że to pie­nią­dze i kapi­tał dzia­ła­ją jako „pierw­sza dźwi­gnia spo­łecz­na” w spo­łe­czeń­stwie kapitalistycznym.

Pra­wo pod­po­rząd­ko­wa­nych kla­so­wo męż­czyzn do kup­na dostę­pu do ciał pod­po­rząd­ko­wa­nych kla­so­wo kobiet było histo­rycz­nie wyko­rzy­sty­wa­ne do łama­nia soli­dar­no­ści kla­so­wej w celu utrzy­ma­nia domi­nu­ją­cych sto­sun­ków spo­łecz­nych. Było to praw­dą w feu­dal­nej Euro­pie i pozo­sta­je praw­dą do dziś: kie­dy pro­le­ta­riu­sze i drob­no­miesz­czań­scy męż­czyź­ni kupu­ją kobie­ty, roz­wi­ja to w nich fał­szy­wą świa­do­mość kla­so­wą i budu­ją soli­dar­ność z bur­żu­azyj­ny­mi męż­czy­zna­mi, przed­sta­wi­cie­la­mi swo­jej płci, a nie z kobie­ta­mi z wła­snej kla­sy. A ponie­waż oba­le­nie kapi­ta­li­zmu jest moż­li­we tyl­ko poprzez oba­le­nie bur­żu­azji, pro­sty­tu­cja słu­ży dwóm wiel­kim celom: (1) umoż­li­wie­nie bur­żu­azyj­nym męż­czy­znom dostę­pu do rezer­wo­wej armii kobiet słu­żą­cych ich przy­jem­no­ści oraz (2) zapo­bie­że­nie świa­do­mo­ści kla­so­wej, a tym samym poma­ga powstrzy­mać pro­le­ta­riat od zor­ga­ni­zo­wa­nia się jako klasa.

Oczy­wi­ście, że w spo­łecz­no­ściach ple­mien­nych przed kolo­nia­li­zmem mogło dojść do spo­ra­dycz­ne­go han­dlu na tle sek­su­al­nym, ale koniecz­nie trze­ba zro­zu­mieć, że nie moż­na tego nazy­wać pro­sty­tu­cją, ponie­waż ta roz­po­czę­ła się dopie­ro w spo­so­bie pro­duk­cji nie­wol­nik-mistrz, prze­szła do feu­dal­nej Euro­py, a wów­czas ogar­nę­ła cały świat. To kolo­nia­lizm osad­ni­czy [set­tler-colo­nia­lism] przy­niósł ze sobą ryn­ki kapi­ta­li­stycz­ne, któ­re tak szyb­ko roz­prze­strze­ni­ły nie­wol­nic­two pła­co­we [wage-sla­ve­ry], pro­sty­tu­cję i potwor­ne warun­ki pra­cy dla pro­le­ta­ria­tu i nie­wol­ni­ków. To kapi­ta­lizm przy­nie­sio­ny przez kolo­nia­lizm osad­ni­czy stwo­rzył potwor­ne warun­ki, któ­re powo­du­ją, że kobie­ty są zmu­sza­ne do han­dlu sek­sem. To kolo­nia­lizm osad­ni­czy wymu­sił na rdzen­nej lud­no­ści sys­tem kapi­ta­li­stycz­ny, w któ­re­go następ­stwie wszyst­ko zosta­ło uśmier­co­ne i utowarowione.

Twier­dze­nie, że wzrost pro­sty­tu­cji wyni­ka z „rosną­cej siły eko­no­micz­nej kobiet i peł­nie­nia przez nie sta­no­wisk kie­row­ni­czych” jest nie­praw­dą i słu­ży jedy­nie ukry­ciu praw­dzi­wych przy­czyn eks­pan­sji pro­sty­tu­cji. Przez cały czas, kie­dy warun­ki eko­no­micz­ne się pogar­sza­ły, pro­sty­tu­cja wzra­sta­ła. Mogła­bym podać dużo przy­kła­dów tego zja­wi­ska, ale zaję­ły­by one kil­ka stron, dla­te­go zer­k­nij­my na jeden, szcze­gól­nie istot­ny dla roz­wo­ju ruchu socjalistycznego.

Micha­el Paren­ti zauwa­ża w „Dir­ty Tru­ths” [ang. „Brud­ne sekre­ty”] [7], że kie­dy komu­nizm został oba­lo­ny w ZSRR i wpro­wa­dzo­no refor­my ryn­ko­we mają­ce na celu kapi­ta­li­stycz­ną odbu­do­wę, „rosyj­ski sys­tem opie­ki zdro­wot­nej roz­pa­dał się, sys­tem edu­ka­cji pogar­szał się, cho­le­ra, bło­ni­ca i gruź­li­ca roz­prze­strze­nia­ły się, podob­nie jak ubó­stwo, głód i bez­dom­ność, a prze­stęp­czość, korup­cja i pro­sty­tu­cja kwi­tły”. Doda­je, że „jaka­kol­wiek by nie była demo­kra­cja gospo­dar­cza, któ­rą komu­ni­ści zdo­ła­li stwo­rzyć – w tym gwa­ran­to­wa­ne pra­wo do pra­cy, opie­ki medycz­nej i edu­ka­cji, a tak­że doto­wa­ne jedze­nie, miesz­ka­nia i usłu­gi komu­nal­ne – zosta­ła ona cał­ko­wi­cie zde­wa­sto­wa­na”. Kie­dy warun­ki mate­rial­ne się pogar­sza­ją, wskaź­ni­ki pro­sty­tu­cji się pod­no­szą, bo ludzie despe­rac­ko sta­ra­ją się prze­trwać, a kie­dy real­nie ist­nie­ją­cy socja­lizm został oba­lo­ny, han­del i pro­sty­tu­cja ponow­nie wzro­sły, potwier­dza­jąc pra­wo kla­sy rzą­dzą­cej do ciał kobiet.

Anu­ra­dha Ghan­dy, maoist­ka i rewo­lu­cyj­na femi­nist­ka z Indii, zauwa­ży­ła w swo­im prze­mó­wie­niu z oka­zji Mię­dzy­na­ro­do­we­go Dnia Kobiet w 2001 r., że „prze­mysł kosme­tycz­ny, tury­sty­ka i media bur­żu­azyj­ne zde­gra­do­wa­ły cia­ło kobiet jak nigdy dotąd, bez sza­cun­ku dla ich indy­wi­du­al­no­ści” i że „to, w połą­cze­niu z maso­wym ubó­stwem, dopro­wa­dzi­ło do tego, że całe popu­la­cje zamie­ni­ły się w pro­sty­tu­cję, cze­go świad­ka­mi jeste­śmy, obser­wu­jąc Euro­pę Wschod­nią, Azję Wschod­nią, Nepal itd.”. [8]

Twier­dzi­cie, że „prze­moc, któ­rej wszy­scy doświad­cza­my, wyni­ka z kry­mi­na­li­za­cji nie tyl­ko han­dlu, ale tak­że osób LGBTQ+, osób uchodź­czych, bied­nych, kolo­ro­wych i innych zmar­gi­na­li­zo­wa­nych spo­łecz­no­ści”. Jed­nak rozu­mie­jąc histo­rycz­ne i mate­rial­ne pocho­dze­nie pro­sty­tu­cji, widzi­my, że prze­moc jest nie­od­łącz­ną czę­ścią tego, co osta­tecz­nie jest pozo­sta­ło­ścią nie­wol­nic­twa, patriar­cha­tu, feu­da­li­zmu i woj­ny kla­so­wej. Pro­sty­tu­cja nigdy nie ist­nia­ła bez prze­mo­cy, nie­wol­nic­twa, patriar­cha­tu i kla­so­we­go uci­sku.

Oczy­wi­ście, że poli­cja w dużym stop­niu odpo­wia­da za prze­moc wobec pro­sty­tu­tek. Poli­cja jest uzbro­jo­nym ramie­niem repre­syj­ne­go pań­stwa. Ale postrze­ga­nie całej prze­mo­cy doświad­cza­nej przez pro­sty­tut­ki jako efekt kry­mi­na­li­za­cji jest nie­po­praw­ne i słu­ży jako pro­sta odpo­wiedź na znacz­nie bar­dziej zło­żo­ny pro­blem. Pro­sty­tut­ki doświad­cza­ją prze­mo­cy przede wszyst­kim dla­te­go, że rela­cje mię­dzy pro­sty­tut­ką a klien­tem są z zasa­dy anta­go­ni­stycz­ne. Kon­flikt mię­dzy pro­sty­tut­ką a klien­tem jest zawsze wyni­kiem nie­rów­no­wa­gi sił mię­dzy męż­czy­zną a kobie­tą, kupu­ją­cym i kupo­wa­ną. Każ­da pro­sty­tut­ka rozu­mie to intu­icyj­nie: klien­ci chcą, żeby­śmy robi­ły wię­cej za mniej, a my chce­my robić mniej za wię­cej. Nie jest to zależ­ne od kon­kret­ne­go klien­ta: struk­tu­ral­ne uwa­run­ko­wa­nie kupu­ją­ce­go i kupo­wa­nej napę­dza ich sto­sun­ki. Jasne, moż­na powie­dzieć, że ten anta­go­nizm ist­nie­je w każ­dej pra­cy w kapi­ta­li­zmie. Róż­ni­ca pole­ga jed­nak na tym, że kie­dy wal­ka o wła­dzę jest podej­mo­wa­na w tak nama­cal­ny spo­sób pod­czas sek­su, do któ­re­go więk­szość pro­sty­tu­tek zosta­ła zmu­szo­na przez nie­ko­rzyst­ne warun­ki mate­rial­ne, prze­moc sek­su­al­na jest nie­zbęd­nym jego skład­ni­kiem. Każ­da inte­rak­cja pro­sty­tut­ki z klien­tem pole­ga na tocze­niu wal­ki na tere­nie wła­sne­go cia­ła. Pro­sty­tut­ka wal­czy o swo­je pra­wo do auto­no­mii cie­le­snej, a klient wal­czy o swo­je pra­wo do korzy­sta­nia z jej ciała.

Te nie­po­ro­zu­mie­nia są w dużej mie­rze gene­ro­wa­ne przez sku­pie­nie się na gło­sach naj­bar­dziej uprzy­wi­le­jo­wa­nych klas kobiet upra­wia­ją­cych „pra­cę sek­su­al­ną” i usi­łu­ją­cych prze­ma­wiać w imie­niu wszyst­kich pro­sty­tu­tek. Jak stwier­dza filo­zof J. Moufawad-Paul:

„Oso­ba, któ­ra jest wła­ści­ciel­ką nie­ru­cho­mo­ści i ma bez­piecz­ną pra­cę, nie może fak­tycz­nie doświad­czyć tego, co ozna­cza bycie pra­cow­ni­cą sek­su­al­ną, ponie­waż żad­na koniecz­ność eko­no­micz­na nie zmu­si­ła tej oso­by do sprze­da­ży swo­je­go cia­ła, aby prze­trwać. Pra­ca sek­su­al­na jest wów­czas przy­wi­le­jem kla­so­wym, aktyw­no­ścią, grą, w któ­rej mate­rial­na rze­czy­wi­stość two­rzy inny zestaw opcji: zawsze możesz prze­stać, masz znacz­nie więk­szy mar­gi­nes wybo­ru (two­ja klien­te­la jest bar­dziej jak opcje rand­ko­we na Cra­ig­slist, ale z załą­czo­nym pokry­ciem wydat­ków), a w zasa­dzie nie jesteś pra­cow­ni­cą sek­su­al­ną, ponie­waż jest to po pro­stu kom­pen­sa­cyj­ne rand­ko­wa­nie – nie jest to mate­rial­na insty­tu­cja pro­sty­tu­cji, w któ­rej robot­ni­ce nie mają inne­go wybo­ru, jak sprze­dać swo­ją pra­cę, czy­li same sie­bie. Nie jesteś wów­czas czę­ścią armii robot­ni­czej tej insty­tu­cji, nie jesteś rów­nież czę­ścią jej rezer­wy.” [9]

Te, któ­re nale­żą do kate­go­rii tych pierw­szych, uprzy­wi­le­jo­wa­nych, powin­ny być natych­miast pozba­wio­ne pra­wa do wypo­wia­da­nia się w imie­niu rze­czy­wi­ście uci­ska­nych kobiet w han­dlu usłu­ga­mi sek­su­al­ny­mi. A te, któ­re pasu­ją do tej ostat­niej kate­go­rii, two­rzą praw­dzi­wą armię pro­sty­tu­tek i są tam z powo­du pre­sji eko­no­micz­nych i spo­łecz­nych, dowo­dząc w ten spo­sób, że przy­mus jest głów­ną siłą napę­do­wą han­dlu seksem.

Jedyną prawdziwą wolnością w prostytucji jest wolność dla burżuazyjnych mężczyzn w dostępie do ciał proletariuszek 

Jak stwier­dził Micha­el Paren­ti w „Dir­ty Tru­ths”: „Nie ma cze­goś takie­go jak wol­ność ode­rwa­na od rze­czy­wi­sto­ści spo­łecz­no-gospo­dar­czej”. [10] Jak zauwa­ża­cie, jeste­śmy jako pro­sty­tut­ki „zło­żo­ny­mi isto­ta­mi ludz­ki­mi, podej­mu­ją­cy­mi trud­ne decy­zje pod przy­mu­sem ubó­stwa i wie­lu innych krzy­żu­ją­cych się form opre­sji”. Jed­nak w następ­nym zda­niu stwier­dza­cie, że ludzie „wybie­ra­ją” pra­cę w bran­ży sek­su­al­nej. Jak wspo­mnia­no powy­żej, przy­mus jest przy­mu­sem. Defi­ni­cja przy­mu­su brzmi: „pre­sja wywie­ra­na na kogoś lub oko­licz­no­ści zmu­sza­ją­ce kogoś do cze­goś”. [11] Aktem przy­mu­su jest ogra­ni­cza­nie czy­je­goś pra­wa do odej­ścia. Zgod­nie z defi­ni­cją „ogra­ni­cza­nie” pole­ga na byciu „ogra­ni­czo­nym do cze­goś”. [12]

Zgo­da nie ist­nie­je w próż­ni, odcię­ta od innych warun­ków spo­łecz­nych. Dekon­tek­stu­ali­za­cja zgo­dy z szer­szych struk­tur gospo­dar­czych i spo­łecz­nych – nie tyl­ko two­rzą­cych opcje, z któ­rych jeste­śmy w sta­nie wybie­rać, lecz tak­że wywie­ra­ją­cych na nas pre­sję, aby skło­nić się ku jed­nym warian­tom zamiast innych – ozna­cza zro­zu­mie­nie zgo­dy tyl­ko w jej naj­bar­dziej powierz­chow­ny sposób.

Słusz­nie zauwa­ży­ły­ście, że nisko płat­na pra­ca nie wystar­czy, aby spła­cić ogrom­ny dług, któ­ry wyni­ka z bycia imi­grant­ką lub oso­bą z kla­sy robot­ni­czej w Sta­nach Zjed­no­czo­nych. Jed­nak po nazwa­niu przy­mu­so­wych warun­ków funk­cjo­no­wa­nia w kapi­ta­li­zmie, mówi­cie, że „więk­szość kobiet nie wyko­nu­je wbrew swo­jej woli tej i innych rodza­jów prac imi­granc­kich”. Jest to błęd­ne z dwóch powo­dów. Po pierw­sze: mówiąc, że pro­sty­tut­ki wcho­dzą w han­del sek­sem, ponie­waż wyczer­pa­ły wszyst­kie inne moż­li­we spo­so­by utrzy­ma­nia – te mitycz­ne „inne rodza­je pra­cy imi­granc­kich” – zakła­da­cie, że są one pod pre­sją kapi­ta­li­zmu, aby wejść do pro­sty­tu­cji jako jedy­nej opcji, któ­ra im pozo­sta­ła. To baga­te­li­zu­je warun­ki nie­wol­nic­twa pła­co­we­go i wspie­ra reak­cyj­ne ide­olo­gie w kapi­ta­li­zmie, takie jak: rasizm, sek­sizm, able­izm [uprze­dze­nie ze wzglę­du na stan zdro­wia, przyp. tłum.], kse­no­fo­bia, itd., któ­re wyklu­cza­ją ludzi z udzia­łu w for­mal­nej gospo­dar­ce. Te dwa czyn­ni­ki spra­wia­ją, że „wol­ny wybór” jest nie­moż­li­wy. Po dru­gie igno­ru­je­cie bar­dzo waż­ny fakt – więk­szość pro­sty­tu­tek jest w wie­ku od 13 do 25 lat, a przy­tła­cza­ją­ca więk­szość z nich jest zmu­sza­na do „pra­cy sek­su­al­nej” fizycz­nie lub ekonomicznie.

Rosyj­ska rewo­lu­cjo­nist­ka Nad­ież­da Krup­ska tak mówi­ła w „The Woman Wor­ker” [ang. „Pra­cow­ni­cy”] (1899) o warun­kach kobiet pro­sty­tu­ują­cych się w 1899 r.:

„Trze­ba tyl­ko posłu­chać, jak dobrze kar­mio­ne gęby bur­żu­ja i jego żony roz­ma­wia­ją z pogar­dą o „zde­pra­wo­wa­nych” robot­ni­cach, i z jakim hipo­kry­tycz­nym obrzy­dze­niem te panie, któ­re nigdy nie zazna­ły ubó­stwa, wyma­wia­ją sło­wo „pro­sty­tut­ka”. Bur­żu­azyj­ni pro­fe­so­ro­wie bez­wstyd­nie kła­mią, że pro­sty­tut­ki nie są nie­wol­ni­ca­mi lecz samo­dziel­nie wybie­ra­ją taki zawód! Kie­ru­ją się tym samym cyni­zmem, jak gdy mówią, że nic nie prze­szka­dza pra­cow­ni­ko­wi w opusz­cze­niu fabry­ki, w któ­rej nie chcą dłu­żej oddy­chać pyłem, tru­ją­cy­mi opa­ra­mi, żarem itd. Pra­cu­ją tam „dobro­wol­nie” od 16 do 18 godzin dzien­nie.” [13]

Sprze­daż jedy­ne­go towa­ru, jaki nam pozo­stał naszych ciał

W kapi­ta­li­zmie, aby prze­trwać, pra­cow­ni­ce są zmu­szo­ne do sprze­da­ży jed­ne­go towa­ru, jaki posia­da­ją, siły robo­czej. Te z nas, któ­re nie są w sta­nie sprze­dać siły robo­czej, są zmu­szo­ne sprze­dać jedy­ną rzecz, jaka im pozo­sta­ła, swo­ich ciał. Pro­le­ta­riac­ka pra­ca w kapi­ta­li­zmie to nie­wol­nic­two pła­co­we [wage-sla­ve­ry]; przy­mu­so­wy seks to gwałt; pro­sty­tu­cja w nie­wol­nic­twie pła­co­wym jest w każ­dym przy­pad­ku przy­mu­sem i dla­te­go kwa­li­fi­ku­je się jako gwałt. Twier­dząc, że tak nie jest, defi­niu­je­cie gwałt tyl­ko jako „przy­mu­so­wy seks z uży­ciem siły fizycz­nej”, a tym samym potę­pia­cie deka­dy akty­wi­zmu na rzecz zgo­dy [con­sent], któ­ry jasno stwier­dza: przy­mu­so­wy seks to gwałt, a przy­mus ozna­cza pre­sję. [14] Nie­ko­rzyst­ne dla kobiet siły gospo­dar­cze i spo­łecz­ne wymu­sza­ją na nich udział w han­dlu seksem!

Kon­cep­cja nie­wol­nic­twa pła­co­we­go nie dele­gi­ty­mi­zu­je jego wcze­śniej­szej mani­fe­sta­cji, nie­wol­nic­twa [chat­tel sla­ve­ry]. [15] W rze­czy­wi­sto­ści nie­wol­nic­two [chat­tel sla­ve­ry] było histo­rycz­nie uży­wa­ne do uspra­wie­dli­wia­nia nie­wol­nic­twa pła­co­we­go i na odwrót. Zro­zu­mie­nie, że pro­sty­tu­cja jest z natu­ry gwał­tem, nie negu­je jesz­cze bar­dziej dosad­nych form gwał­tu, jakich doświad­cza­ją pro­sty­tut­ki. Ci, któ­rzy pró­bu­ją ogra­ni­czyć sło­wo „gwałt” do jego naj­bar­dziej nagie­go, praw­ne­go zna­cze­nia, zga­dza­ją się z tymi, któ­rzy wal­czą o ogra­ni­cze­nie gwał­tu do „przy­mu­so­wej pene­tra­cji pochwy”. Zro­zu­mie­nie gwał­tu w jego naj­węż­szym zna­cze­niu słu­ży jedy­nie gwał­ci­cie­lom, któ­rzy dzię­ki wyklu­cze­niu z defi­ni­cji zosta­ją wyklu­cze­ni z odpowiedzialności.

Jako była pro­sty­tut­ka, któ­ra zosta­ła zgwał­co­na nie­zli­czo­ną ilość razy, mogę jasno powie­dzieć, że doświad­czy­łam gwał­tu. Żaden z seks, z jakim mia­łam do czy­nie­nia w pro­sty­tu­cji nie był napraw­dę za zgo­dą ze wzglę­du na warun­ki, któ­re zmu­si­ły mnie do wej­ścia w seks­biz­nes i uwię­zi­ły w nim. Pro­sty­tu­cja roz­wi­ja się dzię­ki bra­ko­wi zabez­pie­cze­nia. Klien­ci o tym wie­dzą i dla­te­go wyko­rzy­stu­ją swo­je pie­nią­dze, aby zmu­sić do ule­gło­ści kobie­ty znaj­du­ją­ce się w trud­nej sytu­acji spo­łecz­nej i eko­no­micz­nej. Dla­te­go w pro­sty­tu­cji, podob­nie jak w innych for­mach gwał­tu, nie cho­dzi tyl­ko o seks czy pie­nią­dze, ale rów­nież o wła­dzę.

Gdy­by han­del sek­sem był rze­czy­wi­ście wol­nym wybo­rem, to te, któ­re mają naj­wię­cej wol­no­ści w spo­łe­czeń­stwie (bur­żuj­ki), nie były­by naj­mniej skłon­ne do anga­żo­wa­nia się w seks­biz­nes, a te, któ­re mają naj­mniej wol­no­ści (pro­le­ta­riusz­ki, rdzen­ne kobie­ty, sko­lo­ni­zo­wa­ne kobie­ty, trans­pł­cio­we kobie­ty) nie były­by nad­mier­nie repre­zen­to­wa­ne w prze­my­śle seksualnym.

ŹRÓDŁA

[1] Red Cana­ry Song – oddol­na koali­cja pra­cow­nic salo­nów masa­żu w USA., Zob. https://www.redcanarysong.net/about-us [dostęp 08.06.2022 r.].

[2] Zob. NYC-DSA Socia­list Femi­nist Wor­king Gro­up, https://www.nycdsasocfem.org/ [dostęp 08.06.2022 r.]. 

[3] Zob. “Rights, Not Rescue: A Respon­se to AF3IRM in Defen­se of DSA Reso­lu­tion #53”, https://medium.com/@Redcanarysong/in-support-of-dsa-res-53-decrim-platform-8eb4d164588 [dostęp 08.06.2022 r.]. 

[4] Ben­n­holdt-Thom­sen V., Mies M., Werl­hof von C, “Women: The Last Colo­ny”, tłum. P. Bur­gess, Lon­dyn: Zed Books Ltd. 1988. 

[5] Ler­ner G., “The Ori­gin of Pro­sti­tu­tion in Ancient Meso­po­ta­mia”, “Signs”, Win­ter, 1986, v. 11, n. 2 (Win­ter, 1986), s. 236-254. 

[6] Engels F., „Roz­wój socja­li­zmu od uto­pii do nauki”, https://www.marxists.org/polski/marks-engels/1880/soc-utop/index.htm [dostęp 08.06.2022 r.]. 

[7] Paren­ti M., “Dir­ty Tru­ths: Reflec­tions on Poli­tics, Media, Ide­olo­gy, Con­spi­ra­cy, Eth­nic Life and Class Power”, San Fran­ci­sco: City Lights Books 1996. 

[8] Ghan­dy A., “Inter­na­tio­nal Women’s Day, Past And Pre­sent”, https://www.countercurrents.org/ghandy070313.htm [dostęp 08.06.2022 r.]. 

[9] Moufa­wad-Paul J., “On Pri­vi­le­ged Enga­ge­ments with the Sex Indu­stry”, “M-L-M May­hem!. Marxist-Leni­nist-Maoist reflec­tions”, https://moufawad-paul.blogspot.com/2012/01/on-privileged-engagements-with-sex.html [dostęp 09.06.2022 r.]

[10] Tam­że.

[11] „Przy­mus”, w: „Słow­nik Języ­ka Pol­skie­go PWN”, https://sjp.pwn.pl/szukaj/przymus.html [dostęp 08.06.2022 r.]. 

[12] „Ogra­ni­cza­nie”, w: „Słow­nik Języ­ka Pol­skie­go PWN”, https://sjp.pwn.pl/sjp/ograniczyc-sie;2494437.html [dostęp 08.06.2022 r.]. 

[13] Krup­ska N., “The Woman Wor­ker”, “Marx Memo­rial Libra­ry”, tł. M. Costel­lo, https://www.marx-memorial-library.org.uk/product/woman-worker [dostęp 09.06.2022 r.]. 

[14] Strong E., “When does ‘Yes’ Not Mean ‘Yes’?”, “Bustle”, https://www.bustle.com/articles/67926-is-it-rape-if-you-say-yes-5-types-of-sexual-coercion-explained [dostęp 09.o6. 2022 r.]. 

[15] Angiel­ski wyraz chat­tel ozna­cza mają­tek rucho­my, w tym przy­pad­ków nie­wol­ni­ków, stąd wywo­dzi się poję­cie chat­tel sla­ve­ry., Por. Dwor­kin A., „Por­no­gra­fia się zda­rza”, tłum. N. Sudoł, „Sto­wa­rzy­sze­nie Bez”, https://stowarzyszeniebez.org/pornografia-sie-zdarza/ [dostęp 08.06.2022 r.]; Dwor­kin A., „Por­no­gra­fia”, tłum. A. Biel­ska, https://stowarzyszeniebez.org/pornografia/ [dostęp 08.06.2022 r.].