Staram się zrozumieć kim jestem, ale jedyne czym dysponuje to snute przez mężczyzn opowieści i fantazje na mój temat. Czuję jak z każdym nadużyciem seksualnym rozpadam się na mniejsze cząstki, bo choć akt dzieje się wbrew mnie to wraz z jego zaistnieniem staje się moją częścią. Ciało zostaje mi odebrane, oddziela się od mojego umysłu, a jednocześnie jest boleśnie obecne. Mężczyźni w moim otoczeniu czerpią przyjemność z władania kobietą zdolną do głośnej krytyki. Jestem pyskata, głośno się śmieje i wyrażam swoją opinię. Podoba im się, gdy ze strachu nieruchomieje i milknę. Niechciany dotyk dłoni na mojej piersi, ostry zapach męskich perfum, smak czyjeś śliny zmieszany z wonią dymu papierosowego stają się moim znamieniem nie na ciele lecz w nim.
Będąc w szkole podstawowej bardzo lubiłam grać w piłkę nożną. Na moim podwórku codziennie odbywały się mecze ze starszymi ode mnie chłopakami. Widziałam, że postrzegają mnie inaczej niż moje rówieśniczki, chociaż nie byłam pewna z jakiego powodu. Któregoś letniego popołudnia do naszej gry dołączyło dwóch licealistów. Szło mi świetnie, biegłam za piłką chociaż w płucach czułam ogień. W którymś momencie sfrustrowany grą chłopak rzucił we mnie piłką. Powiedział mi wtedy słowa, które zapamiętałam na resztę mojego życia.
„Gdybym mógł włożyłbym Ci worek na głowę i przeruchał. Twarz masz okropną, ale ciało świetne”.
Długo nie rozumiałam czemu chłopcy w szkole patrzą na moje piersi. Nie chciałam nosić niewygodnego stanika, ale w którymś momencie dzieci zaczęły nabijać się z moich wystających przez koszulkę sutków. Nie rozumiałam też czemu koledzy, z którymi gram w piłkę, pytają mnie o włosy na nogach. Dziwiło ich, że mają te dziesięć czy jedenaście lat nie depiluję łydek. Tak samo tamtego dnia na podwórku nie zrozumiałam w pełni tych słów, choć mój brzuch przeszył ból, a coś w środku mnie, w moich organach, zawiązało się na lata.
Od tamtego zdarzenia do mojego pierwszego gwałtu minęło 6 lat.
Mocno zabiegałam o akceptację ze strony mężczyzn. Stworzyłam swoją drugą tożsamość – mówiłam żarty, które ich zadowalały, byłam głucha na ich wredne komentarze, krytykowałam inne kobiety kiedy było to potrzebne. Po jednej z imprez trafiłam do mieszkania z dwójką moich kolegów. Miałam dostęp do leków, które za darmo dostarczał mi diler zachwycony moją urodą. Pijana i zamroczona wziętymi substancjami zemdlałam na łóżku.
Obudził mnie dotyk czyjegoś penisa na plecach. Mój kolega wkładał nieprzytomnej mnie palce w pochwę jednocześnie masturbując się. W pierwszym odruchu znieruchomiałam, ale mój jeszcze wtedy scalony z ciałem umysł pozwolił mi uruchomić mięśnie i uciec do kuchni. Drugi kolega pobiegł za mną. Powiedziałam mu co się stało. Stałam przed nim w ubraniach, ale naprawdę byłam naga i bezbronna. Poczułam dłoń na mojej głowie i siłę, która pcha mnie w dół na kolana. Chłopak zdjął spodnie. Tamtego dnia moje ciało zostało mi odebrane. Nie byłam w stanie zareagować, ze łzami w oczach poczekałam, aż chłopak skończył w mojej buzi.
Staram się zrozumieć kim jestem, ale moje ciało wydaje mi się obce. Biorę stare gazety, nożyce i klej. Szukam słów w tekstach, z których mogłabym napisać nową historię. Potrzebuję scalenia, lecz nie wiem co składa się na moją osobę. Chcę stworzyć kolaż, który będzie nowym początkiem.
Odwaga? Przecież mimo tego, że w szkole nazywali mnie po tym puszczalską dziwką, chodziłam z wysoko zadartą brodą. Nadal pyskowałam, głośno się śmiałam i wyrażałam swoją opinię.
Strach? Nigdy nie powiedziałam mamie i nauczycielom o tej nocy. Innego razu ten sam chłopak, który zgwałcił mnie oralnie, poszedł ze mną na dach, gdy byłam pijana, uderzył mocno w twarz i zmusił do tych samych czynności. Po całym zajściu krążyłam po skraju dachu, mając nadzieję, że pod wpływem alkoholu stopa sama zsunie się po rynnie.
Siła? Wróciłam do szkoły i zdałam maturę. Cała klasa plotkowała o moim pobycie w szpitalu. Ludzie nie witali się ze mną, bo na ich usta cisnęło się słowo „dziwka”. Nie musieli go wypowiadać, słyszałam je w swojej głowie.
Słabość? Nie jadłam, nie spałam, przychodziłam do szkoły pod wpływem substancji i alkoholu. Moje ciało nie było w stanie się ogrzać, nie umiało odpoczywać, nie było w stanie się uspokoić. Doszło do dezintegracji.
Staram się zrozumieć kim jestem. Nie chciałam, by to wszystko mnie definiowało, ale stało się to trzonem mojej osobowości. Powodem, przez który moje ciało zostało mi odebrane, ale też przyczyną tego, że tego ciała już nigdy nie pozwolę sobie odebrać.
Widzę – do moich oczu dociera światło, w którym mój mózg rozpoznaje kształty oraz barwy.
Widzę – do mnie samej docieram ja sama, ciało oraz umysł spotykają się po latach samotnej tułaczki.
Powoli rozpoznaje zapach swojej skóry, przypominam strukturę ust, dotykam dłonią piersi.
Widzę małą dziewczynkę, która pierwszy raz przystawia strumień prysznica do swojej łechtaczki nie wiedząc, że wraz z jej pierwszym orgazmem mężczyźni uczynią z jej ciała narzędzie. Wstydem oddzielą je od umysłu i wpasują w swoje fantazje wzięte z filmów pornograficznych. Zabawy w piratów szybko zamienią się w końskie zaloty – zamykanie w szafie z chłopcem, który w ciemności dotknie boleśnie jej piersi, odrzuci ją na stertę ubrań i nazwie grubaską.
Widzę nastolatkę przez lata wyzbytą swojej tożsamości. Młodą kobietę, która idealnie udaje orgazm, perfekcyjnie nieruchomieje pod wpływem niechcianego dotyku, bezbłędnie wykonuje obowiązek powierniczki męskiej fantazji. Widzę jak po seksie z partnerem, który wielokrotnie ją do niego przymuszał, idzie pod prysznic snuć swoje własne fantazje, lecz ciało jest zbyt daleko, by móc poczuć się bezpiecznie. Zakryje jeszcze mokre ciało ręcznikiem i spojrzy w lustro, lecz w odbiciu zobaczy wymięty przez mężczyzn kawałek mięsa, który kiedyś był nią.
Widzę siebie w dorosłym życiu. Swoje piersi, ramiona, pupę, policzki. Dotykam tych miejsc, które były zarezerwowane jedynie dla mężczyzn. Daję im czułość, staram się ostrożnie pobudzić do życia maleńkie skrawki mojego ciała. Zbieram pieczołowicie odrobiny mojej tożsamości i układam kawałek po kawałku, ostrożnie, by nie zburzyć dotychczasowej pracy. Opuszkami palców badam swoją skórę, przejeżdżam po bliznach, zgrubieniach, znamionach i rozstępach. Otulam swój brzuch ramionami, ściskam go delikatnie pozwalając, aby ciepło poszczególnych części ciała przechodziło na inne. Zapraszam swoje ciało na rozmowę, słucham jego historii z uwagą. Rozpoznaje zapach swojej skóry, przypominam strukturę ust, dotykam dłonią piersi. Płaczemy razem. Widzimy się. Jesteśmy.
Jestem więc ja.