Dwa tygodnie temu pisząc o gwałtach wojennych na Ukrainkach starałyśmy się zasygnalizować, że doświadczenie przemocy seksualnej w trakcie wojny to nie kwestia czy, ale kwestia kiedy zarówno dla uciekających przed wojną kobiet, jak i tych, które zostały w Ukrainie. Przemoc seksualna jest częścią wojny i każdego konfliktu zbrojnego, o czym przypomina Wiola Rebecka-Davie w wywiadzie udzielonym oko.press 14 marca. Psychoanalityczka specjalizująca się w terapii ofiar wojennej przemocy seksualnej opowiada między innymi o wielopłaszczyznowości traumy zgwałconych Ukrainek i innych ofiar wojennych nadużyć:
„Przemoc seksualna w kontekście wojny to doświadczenie, które psycholodzy nazywają doświadczeniem traumy złożonej – czymś, co jest najbardziej obciążające na skali doświadczeń traumatycznych, ponieważ ofiary tracą poczucie bezpieczeństwa związane z miejscem, w którym żyją czy w związku z rodziną. Bardzo często muszą uciekać. Dodatkowo jeszcze zostały uprzedmiotowione gwałtem. W czasie wojny gwałty bywają wyjątkowo okrutne, często zbiorowe, i mają bardzo złożone konsekwencje czysto medyczne, nie tylko psychologiczne”. [1]
Odkąd za naszą wschodnią granicą rozpętało się piekło wojny, Polki i Polacy solidarnie wyciągnęli do potrzebujących pomocne dłonie. Wraz z oddolnie organizowanym wsparciem dla uchodźczyń i uchodźców, wśród pomagających zaczęli pojawiać się jednak ludzie, którzy postanowili w perfidny sposób wykorzystać dramatyczne położenie Ukrainek. Portal Onet zwraca uwagę i ostrzega przed stręczycielami, sutenerami i chętnymi do „pomocy” mężczyznami, którzy liczą na „dowód wdzięczności” – eufemizm na wykorzystanie swojej pozycji i tragicznej sytuacji (wojny i zależności ekonomicznej) Ukrainek.
Narastający problem przemocy seksualnej w obliczu uchodźctwa wojennego zauważają nie tylko polskie media. W artykule dla niemieckiego „die Welt” (przetłumaczonym na portalu Onet), Leni Breymaier, niemiecka posłanka Socjaldemokratycznej Partii Niemiec zwraca uwagę na rozpowszechniające się zjawisko handlu ludźmi na granicy oraz na dworcach, w tym również w Niemczech. Współzałożycielka stowarzyszenia „Siostry – dla wyjścia z prostytucji” podkreśla też, że liberalne rozwiązania obowiązujące w jej kraju nie są w stanie sprostać takim sytuacjom. Inge Kleine, członkini zarządu centrum poradnictwa dla kobiet Kofra uczula:
„Zamiast używać brutalnej siły, takie sieci działają bardziej subtelnie, obiecując pomoc dla rodziny, a tym samym wywierając presję psychologiczną na kobiety, aby stały się prostytutkami. Często odbiera się im paszporty pod pretekstem »przejęcia za nich biurokracji«. Ponieważ handel ludźmi jest trudny do udowodnienia, a stręczycielstwo zostało zdekryminalizowane, utworzyły się tutaj całkowicie legalne sieci”. [2]
Kiedy sutenerzy i klienci burdeli zacierają ręce, licząc na „obniżenie średniej wieku w burdelach”, osoby takie jak psychoanalityczka Rebecka-Davie czy była prostytutka i aktywistka Huschke Mau, organizują grupy wsparcia i pomoc psychoterapeutyczną dla kobiet dotkniętych przemocą seksualną w trakcie wojny. W Ukrainie funkcjonuje obecnie oddział SEMA, międzynarodowej organizacji oferującej pomoc ofiarom przemocy seksualnej w trakcie wojny. W Polsce Rebecka-Davie tworzy ochotniczą grupę pomocową. W tym momencie najbardziej potrzebni są prawnicy z odpowiednim doświadczeniem, ale jak mówi założycielka, taka siatka kryzysowa powinna łączyć specjalistów z wielu dziedzin:
„W grupie powinien być lekarz, terapeuta i prawnik, który ma odpowiednie doświadczenie w kontekście praw człowieka. Dziś najbardziej brakuje nam prawników. Gdyby zechciała nam pomóc kancelaria prawna albo organizacja prawników, którzy mają odpowiednie doświadczenie i rozumieją powagę sytuacji, byłoby doskonale. Chcemy uruchomić działanie tej grupy jak najszybciej”. [5]
Zarówno niemieckie polityczki i aktywistki jak i polska naukowczyni nie szczędzą krytycznych słów pod adresem reakcji swoich państw. Rebecka-Davie zwraca uwagę na nieobecność tematu wykorzystania seksualnego podczas wojny w polskim dyskursie medialnym. Polskie organy państwowe powinny najpierw w ogóle „dostrzec w ogóle problem”, a następnie przejść do intensywnych i skomplikowanych szkoleń osób, które będą wchodziły w kontakt z poszkodowanymi. Z kolei Mau jest przekonana, że na skutek braku odpowiednich zabezpieczeń, „pierwsze kobiety już niedługo trafią do niemieckich burdeli – i gorzko podsumowuje – Pewnego dnia Niemcy będą musiały wyjaśnić, jakiego rodzaju pomoc uchodźcom jest tu udzielana”. [2]
Obecnie najważniejsza jest umiejętna i systematyczna pomoc naszym siostrom, zaoferowanie im materialnego wsparcia oraz zapewnienie komfortu psychicznego. Wymagajmy odpowiedniej reakcji od organów państwowych. Wspierajmy ukraińskie uchodźczynie nie tylko słowami otuchy, ale i konkretnymi działaniami na rzecz ich bezpieczeństwa.
Bibliografia:
[1] Wywiad z Wiolą Rebecką-Davie dla portalu oko.press: https://oko.press/na-wojnie-w-ukrainie-bedzie-coraz-wiecej-ofiar-przemocy-seksualnej-jak-pomoc-uchodzczyniom-ktore-przez-to-przeszly-wywiad/?u=true#_=_
[2] Artykuł Sabine Menkens w przekładzie na język polski: https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/handel-ludzmi-zapraszaja-ukrainki-do-domu-oczekujac-dowodu-wdziecznosci/f1mtgj1
[3] Artykuł Sabine Menkens dla „Die Welt” w oryginale: https://www.welt.de/politik/deutschland/article237537541/Ukraine-Fluechtlinge-Frauenrechtlerinnen-warnen-vor-sexueller-Ausbeutung.html
[4] Grupa SEMA Ukraine: https://www.facebook.com/SEMAUkraine/
[5] Ogłoszenie Wioli Rebeckiej-Davie: https://www.facebook.com/wiola.rebecka/posts/4752373274860395