Męski feminizm — sojusznictwo czy zawłaszczenie?

Obser­wu­jąc dys­kurs femi­ni­stycz­ny od dłuż­sze­go cza­su, zauwa­żam, że sło­wo „patriar­chat” jest mie­lo­ne, a następ­nie wyko­rzy­sty­wa­ne na prze­róż­ne spo­so­by i w roz­licz­nych kon­tek­stach. Sama łapię się na tym, jak swo­bod­nie i czę­sto go uży­wam: w koń­cu to oczy­wi­ste, że ste­reo­ty­py płcio­we wyni­ka­ją­ce z patriar­cha­tu są złe. Jed­no­cze­śnie, chcia­ła­bym mimo wszyst­ko pochy­lić się głę­biej nad tym poję­ciem i oko­licz­no­ścia­mi jego wyko­rzy­sta­nia we współ­cze­snym dys­kur­sie nowych mediów. Czym tak w zasa­dzie jest patriar­chat? Kto go two­rzy? I, co waż­niej­sze, kto na nim zysku­je, a kto traci?

Poszukiwania definicji

„Patriar­chat niko­go nie oszczę­dza”, „patriar­chat zabi­ja”, „nasze cia­ła zosta­ły zawłasz­czo­ne przez patriar­chat tak wie­le razy” i wie­le innych, podob­nych zdań poja­wia się ostat­nio coraz czę­ściej w mediach spo­łecz­no­ścio­wych przy oka­zji dys­ku­sji na naj­róż­niej­sze tema­ty. Towa­rzy­szą im zazwy­czaj roz­wa­ża­nia o prze­mo­cy ze wzglę­du na płeć, ale też o krzyw­dzą­cych ste­reo­ty­pach, któ­re wpę­dza­ją ludzi w okre­ślo­ne role płcio­we. „To patriar­chat tak nas postrze­ga i tego od nas wyma­ga”, dia­gno­zu­ją nie­któ­re femi­nist­ki. „Patriar­chat” umie­my już odmie­nić przez wszyst­kie przy­pad­ki, ale cza­sem mamy pro­ble­my ze ści­słym zdefiniowaniem.

Szyb­kie zer­k­nię­cie do słow­ni­ka nie roz­wie­wa tych wąt­pli­wo­ści: nawet według ency­klo­pe­dii inter­ne­to­wej PWN poję­cie „patriar­chat” może mieć wie­lo­ra­kie zna­cze­nie [1]. Pierw­sza defi­ni­cja brzmi: „domi­nu­ją­ca rola męż­czy­zny, zwłasz­cza ojca, w rodzi­nie”, kolej­na: „rodo­wa orga­ni­za­cja spo­łecz­na z domi­nu­ją­cą rolą męż­czy­zny sto­ją­ce­go na jej cze­le”. Defi­ni­cją patriar­cha­tu może też być m.in. „god­ność i wła­dza patriar­chy – dostoj­ni­ka duchow­ne­go” lub „cza­sy patriar­chów biblij­nych” [ibid.]. 

Słow­ni­ko­we defi­ni­cje nie uwzględ­nia­ją jed­nak tego, że patriar­chat to szko­dli­we zja­wi­sko, któ­re zakła­da uprzy­wi­le­jo­wa­nie męż­czyzn, nie uwzględ­nia­jąc potrzeb i per­spek­tyw kobiet. Moż­na nawet wysnuć wnio­sek, że sama defi­ni­cja patriar­cha­tu jest w jakimś stop­niu patriar­chal­na: pod­kre­śla domi­nu­ją­cą rolę męż­czyzn, ale nie zauwa­ża tego, że jest to sys­tem, któ­ry przede wszyst­kim pomi­ja, a nawet krzyw­dzi kobie­ty. Krzyw­dzi kobie­ty sys­te­mo­wo: pod wzglę­dem spo­łecz­nym, poli­tycz­nym, eko­no­micz­nym i praw­nym. W słow­ni­ku znaj­dzie­my więc defi­ni­cję patriar­cha­tu jako neu­tral­ne­go zja­wi­ska, w inter­ne­to­wych dys­ku­sjach zaś – patriar­chat bez agentów.

Czuła męskość

Obser­wu­jąc obec­ny dys­kurs śro­do­wisk pro­gre­syw­nych, moż­na stwier­dzić, że cho­ciaż, owszem, uzna­ją one patriar­chat za zły, to czę­sto plą­czą się w odpo­wie­dzi na pyta­nie, kogo w zasa­dzie krzyw­dzi, by final­nie orzec: wszyst­kich, ale szcze­gól­nie męż­czyzn. Coraz popu­lar­niej­sze sta­ją się ruchy męskich femi­ni­stów, zwra­ca­ją­cych uwa­gę na ich wła­sne pro­ble­my we współ­cze­snym świe­cie, a wręcz sta­wia­ją­cych się w cen­trum kobie­ce­go ruchu.

Jako alter­na­ty­wę dla tra­dy­cyj­nej, tok­sycz­nej i prze­mo­co­wej męsko­ści pro­po­nu­ją tzw. czu­łą męskość. Mówią o tym, jak opre­syj­na kul­tu­ra i wycho­wa­nie two­rzą nega­tyw­ne wzor­ce dla mło­dych męż­czyzn. Zja­wi­sku przy­kla­sku­ją czo­ło­we pol­skie femi­nist­ki, pochy­la­jąc się nad męski­mi pro­ble­ma­mi, ponow­nie pod­kre­śla­jąc, że ten strasz­ny twór, patriar­chat, krzyw­dzi zarów­no kobie­ty, jak i męż­czyzn. Przyj­rzyj­my się więc zja­wi­sku czu­łej męsko­ści z per­spek­ty­wy femi­ni­stycz­nej i oceń­my je, jak przy­sta­ło na femi­nist­ki, kry­tycz­nym okiem.

Feminizm 101, czyli męski przywilej w patriarchacie

Zacznę od tego, co w zasa­dzie powin­no być oczy­wi­sto­ścią: patriar­chat, któ­ry prze­ni­ka do cna wszyst­kie pozio­my rze­czy­wi­sto­ści, jest sys­te­mem, w któ­rym męż­czyź­ni są uprzy­wi­le­jo­wa­ni wobec kobiet. Czy to jest ich wina? Nie. Czy na tym korzy­sta­ją? Tak. Sama odpo­wiedź na te pyta­nia sta­no­wi już pierw­szą gorz­ką piguł­kę: męż­czyź­ni korzy­sta­ją na patriar­cha­cie tak czę­sto i na tak wie­lu pozio­mach, że prze­sta­li już to nawet zauważać.

Czu­li męż­czyź­ni, twier­dząc, że są krzyw­dze­ni przez sys­tem, któ­ry gra­ty­fi­ku­je ich płeć, szu­ka­ją swo­je­go miej­sca w ruchu, któ­ry od począt­ku był two­rzo­ny przez kobie­ty i dla kobiet: w femi­ni­zmie. Zapo­mi­na­ją w mię­dzy­cza­sie, na jak wie­lu płasz­czy­znach zysku­ją w patriar­chal­nym sys­te­mie. Męski przy­wi­lej jest bar­dzo dobrze udo­ku­men­to­wa­ny w wie­lu femi­ni­stycz­nych pozy­cjach, choć­by w popu­lar­nej książ­ce „Nie­wi­dzial­ne kobie­ty” Caro­li­ny Cria­do Perez, któ­ra opi­su­je, w jaki spo­sób współ­cze­sna rze­czy­wi­stość przy­sto­so­wa­na jest do męż­czyzn: zaczy­na­jąc od pozor­nie try­wial­nych spraw, jak krót­szy czas ocze­ki­wa­nia w kolej­ce w publicz­nej toa­le­cie, poprzez lep­szy dostęp do opie­ki zdro­wot­nej, edu­ka­cji, infra­struk­tu­ry i usług publicz­nych, na wyż­szych zarob­kach koń­cząc [2].

Mimo tych wszyst­kich sze­ro­ko opi­sa­nych dowo­dów na to, że obec­ny sys­tem w nie­po­rów­ny­wal­ny spo­sób nagra­dza hete­ro­sek­su­al­nych męż­czyzn za sam fakt bycia hete­ro­sek­su­al­ny­mi męż­czy­zna­mi, głów­no­nur­to­we­mu femi­ni­zmo­wi i tak uda­ło się wła­śnie na nich zwró­cić swo­je zain­te­re­so­wa­nie i posta­wić ich w świa­tłach reflek­to­rów. Zasta­nów­my się więc nad nie­któ­ry­mi z czę­sto wyli­cza­nych męskich pro­ble­mów w patriar­cha­cie i odpo­wiedz­my sobie na pyta­nie, czy aby na pew­no są one dowo­da­mi na ich opresję.

Męska opresja w patriarchacie?

Na pierw­szy ogień weź­my kwe­stię wykształ­ce­nia. Mniej męż­czyzn koń­czy stu­dia — cóż, nie powin­no to dzi­wić, bio­rąc pod uwa­gę fakt, że męż­czyź­ni bez wyż­sze­go wykształ­ce­nia pra­cu­jąc np. na budo­wie lub na ochro­nie, zara­bia­ją dużo wię­cej niż kobie­ty bez wyż­sze­go wykształ­ce­nia np. w zawo­dach opie­kuń­czych czy jako kasjer­ki w skle­pach [3], [4]. Poku­si­ła­bym się nawet o stwier­dze­nie, że Polki są lepiej wykształ­co­ne, bo wie­dzą, że bez tego będą po pro­stu bar­dzo sła­bo zara­biać; zdo­by­cie wykształ­ce­nia i doświad­cze­nia to koniecz­ność, kie­dy już na wej­ściu u pra­co­daw­cy dosta­jesz wiel­kie­go minu­sa za bycie kobietą.

Kolej­ną opre­sją, o któ­rej czę­sto wspo­mi­na­ją czu­li męż­czyź­ni to fakt, że wyma­ga się od nich karie­ry i wyso­kich zarob­ków. Na usta ciśnie mi się pyta­nie: a od kobiet się tego nie wyma­ga? Czy kobiet nie oskar­ża się o bycie rosz­cze­nio­wy­mi „maD­ka­mi” [5], któ­rym nie chce się pra­co­wać? W pol­skim neo­li­be­ral­nym spo­łe­czeń­stwie pro­pa­gan­da suk­ce­su ma się dobrze, a pre­sja spo­łecz­na na robie­nie karie­ry jest bar­dzo wyraź­na wśród kobiet z dużych miast. Choć styg­ma­ty­za­cji męż­czyzn z kla­sy robot­ni­czej nie da się nie zauwa­żyć, to jej pod­ło­że leży w sys­te­mie eko­no­micz­nym, i wyzy­sku kla­so­wym, a nie w patriar­cha­cie. W obec­nej sytu­acji, kie­dy nie­mal nie­moż­li­we jest utrzy­ma­nie się z jed­nej pen­sji, kobie­ta rów­nież ska­za­na jest na dolę „utrzy­my­wa­nia domo­stwa” i wal­ki o coraz wyż­szą pen­sję. Tyl­ko że kobie­ta, poza za tą wal­ką, do któ­rej zmu­szo­na jest tak jak męż­czy­zna, obar­czo­na jest dodat­ko­wo nie­od­płat­ną, a czę­sto tak­że nie­wi­docz­ną pra­cą w domu, w któ­rym to nadal kobie­ty wyko­nu­ją więk­szość obowiązków.

Coraz czę­ściej uży­wa się też argu­men­tu, wedle któ­re­go męż­czyź­ni czę­ściej są ofia­ra­mi samo­bójstw. Przy­czyn tego sta­nu rze­czy upa­tru­je się w bra­ku psy­cho­edu­ka­cji wśród chłop­ców oraz w spo­łecz­nej styg­ma­ty­za­cji męż­czyzn się­ga­ją­cych po pomoc. Zasta­na­wia mnie jed­nak, cze­mu tak rzad­ko mówi się o tym, że czę­stość prób, zacho­wań i myśli samo­bój­czych jest więk­sza wśród kobiet [6]. Pisząc ten arty­kuł, zna­la­złam mnó­stwo tre­ści oma­wia­ją­cych powo­dy męskich samo­bójstw, ale bar­dzo nie­wie­le o tym, dla­cze­go kobie­ty rza­dziej ich doko­nu­ją, mimo tego,  że czę­ściej to roz­wa­ża­ją i czę­ściej cho­ru­ją na depre­sję [7]. Moż­na argu­men­to­wać, że kobie­ty bar­dziej otwar­cie mówią o swo­ich emo­cjach i mają mniej­sze opo­ry przed się­ga­niem po pomoc psy­cho­lo­gicz­ną. Jed­nak spo­tka­łam się też z inter­pre­ta­cją, wedle któ­rej kobie­ty są tak moc­no osa­dzo­ne w roli mat­ki , że czu­ją się zbyt odpo­wie­dzial­ne za ludzi wokół sie­bie, by ode­brać sobie życie. Czy w świe­tle tych infor­ma­cji stan zdro­wia psy­chicz­ne­go wśród kobiet powi­nien nas mar­twić mniej, niż stan zdro­wia psy­chicz­ne­go mężczyzn?

Kolej­ną kwe­stią jest rze­ko­ma dys­kry­mi­na­cja męż­czyzn w sądach, któ­re zde­cy­do­wa­nie czę­ściej przy­zna­ją opie­kę nad dzieć­mi kobie­tom. Jest to oczy­wi­ście, tak samo jak w przy­pad­ku licz­by samo­bójstw, praw­dzi­wa infor­ma­cja. Nato­miast dziw­nym tra­fem w tych dys­ku­sjach rzad­ko wspo­mi­na się o tym, że znacz­nie wię­cej matek, niż ojców skła­da do sądu wnio­sek o opie­kę nad dzieć­mi [8]. Męż­czyź­ni mają więc pre­ten­sje o ogra­ni­czo­ny dostęp do opie­ki nad dzieć­mi, do któ­re­go (przy­naj­mniej sta­ty­stycz­nie) szcze­gól­nie się nie gar­ną. Czy, bio­rąc pod uwa­gę fakt, że więk­szość z nich nie pła­ci nawet zasą­dzo­nych ali­men­tów [9], napraw­dę moż­na mówić o sys­te­mo­wej dys­kry­mi­na­cji ojców?

Nale­ży w tym miej­scu zazna­czyć: wymie­nio­ne wyżej pro­ble­my są poważ­ne i na pew­no mogą obcią­żać męż­czyzn na pozio­mie indy­wi­du­al­nym. Jed­no­cze­śnie ich źró­dło czę­sto leży poza patriar­cha­tem i poza kwe­stią same­go femi­ni­zmu, a w ramach wyzwo­le­nia eko­no­micz­ne­go i kry­ty­ki kapi­ta­li­zmu jako sys­te­mu, któ­ry nad­mier­nie eks­plo­atu­je wszyst­kich, nie­za­leż­nie od płci.

Incele i dickshaming: problem feministek?

Nad­szedł jed­nak czas na kolej­ną gorz­ką piguł­kę: męż­czyź­ni nie są w Pol­sce sys­te­mo­wo dys­kry­mi­no­wa­ni ze wzglę­du na płeć. Za to dys­kry­mi­no­wa­ne są kobie­ty. Kobie­ty są też ofia­ra­mi męskiej prze­mo­cy dopro­wa­dzo­nej do skraj­nej for­my w spo­łecz­no­ści ince­li — gru­py męż­czyzn o skraj­nie nie­na­wist­nych wobec kobiet poglą­dach, któ­re nie­jed­no­krot­nie eska­lo­wa­ły do maso­wych zabójstw i aktów prze­mo­cy, o czym moż­na prze­czy­tać na przy­kład na stro­nie Sto­wa­rzy­sze­nia Bez [10].

Muszę przy­znać, że z dość dużym zdzi­wie­niem obser­wu­ję ten­den­cję nie­któ­rych pol­skich femi­ni­stek do pochy­la­nia się nad pro­ble­ma­mi gru­py o tak skraj­nie mizo­gi­ni­stycz­nych poglą­dach. O ile samo zja­wi­sko oczy­wi­ście wyma­ga uwa­gi, nie­po­ko­ją­ce jest roz­my­wa­nie odpo­wie­dzial­no­ści męż­czyzn za skraj­nie prze­mo­co­we spo­łecz­ne zacho­wa­nia. Według tej nar­ra­cji, oczy­wi­ście, prze­moc wobec kobiet jest zła, nato­miast nale­ży pamię­tać, że męż­czyź­ni, któ­rzy się jej dopusz­cza­ją, żyją w opre­syj­nej, opar­tej na patriar­chal­nej kul­tu­rze. Oni też są ofia­ra­mi patriar­cha­tu! Coraz czę­ściej mam wra­że­nie, że „patriar­chat” zaczy­na być jakimś mitycz­nym stwo­rem, któ­re­go nikt nigdy nie widział, ani nikt nie sły­szał, za to moż­na na nie­go zrzu­cić winę za wszyst­kie swo­je pato­lo­gicz­ne zacho­wa­nia i nadużycia.

Otóż mam dla was, dro­gie czy­tel­nicz­ki, trze­cią już piguł­kę trud­ną do prze­łknię­cia: męż­czyź­ni są głów­ny­mi spraw­ca­mi prze­mo­cy wobec kobiet. Jeśli męż­czy­zna bije, gwał­ci czy wyzy­sku­je kobie­tę, to robi to on oso­bi­ście i oso­bi­ście jest za to odpo­wie­dzial­ny. Sys­te­mo­wy patriar­chat ma wpływ na każ­de­go męż­czy­znę, kształ­tu­je pew­ne wzor­ce zacho­wań, co nie ozna­cza, że są oni wobec tych wzor­ców bez­wol­ni. Męż­czy­zna każ­do­ra­zo­wo jest win­ny. Męż­czyź­ni sto­su­ją prze­moc, bo mogą; bo czu­ją się bez­kar­ni i w znacz­nej więk­szo­ści przy­pad­ków, jest to poczu­cie abso­lut­nie uzasadnione.

Nie mogę przy tym nie wspo­mnieć o naj­bar­dziej skraj­nej for­mie męskiej domi­na­cji nad kobie­ta­mi, jaką jest pro­sty­tu­cja. Według męż­czyzn kupu­ją­cych seks, zapła­ta zwal­nia ich z jakie­go­kol­wiek obo­wiąz­ku trak­to­wa­nia kobie­ty jak czło­wie­ka [11]. Taka jest bru­tal­na praw­da, nie­waż­ne jak bar­dzo czu­li, tro­skli­wi męż­czyź­ni nie mogą się z tym pogo­dzić. Dla­cze­go więc to męż­czyzn uzna­je się za głów­nych poszko­do­wa­nych w patriar­cha­cie? Dla­cze­go femi­nist­ki tak dużo uwa­gi poświę­ca­ją męskiej sprawie?

Jakiś czas temu jeden z guru ince­li, Andrew Tate zacze­pił w mediach spo­łecz­no­ścio­wych Gre­tę Thun­berg, akty­wist­kę kli­ma­tycz­ną, chwa­ląc się posia­da­niem 33 samo­cho­dów. Dzia­łacz­ka odpo­wie­dzia­ła zabaw­ną, choć kąśli­wą ripo­stą na temat „small dick ener­gy” Tate’a. Wkrót­ce po tym, męż­czy­zna został aresz­to­wa­ny przez rumuń­ską poli­cję pod zarzu­tem han­dlu ludź­mi, gwał­tów i zało­że­nia gan­gu prze­stęp­cze­go w celu sek­su­al­ne­go wyko­rzy­sty­wa­nia kobiet [12]. Jed­nak nie to przy­ku­ło naj­więk­szą uwa­gę komen­ta­ria­tu — waż­niej­sza oka­za­ła się kry­ty­ka dick­sha­min­gu (ang. zawsty­dza­nie ze wzglę­du na wiel­kość penisa).

Dzia­ła­cze Gru­py Per­for­ma­tyw­nej Chło­pa­ki, owszem przy­zna­li, że aresz­to­wa­nie Tate’a jest dobrą wia­do­mo­ścią, ale zamiast nagło­śnić, o co został oskar­żo­ny, wole­li sku­pić się komen­ta­rzu mło­dej kobie­ty i temu, dla­cze­go był zły [13]. Powstał na ten temat cały wywiad, kry­ty­ce wtó­ro­wa­ła m.in. Maja Staś­ko, któ­ra zamiast mówić o prze­mo­cy wobec kobiet i skraj­nie mizo­gi­ni­stycz­nych poglą­dach Andrew Tate’a, wola­ła sku­piać się na „krzyw­dzą­cych wyma­ga­niach wobec męż­czyzn”. W koń­cu czym jest han­dlo­wa­nie kobie­ta­mi, gwał­ce­nie ich i zmu­sza­nie do pro­sty­tu­cji, sko­ro męż­czy­znom może się zro­bić przy­kro, bo ktoś powie­dział coś o małych penisach?

Dobra feministka, zła feministka

Ostat­nio zauwa­ży­łam, że sło­wo „rady­kal­na femi­nist­ka” (w skró­cie: rad­fem­ka) uży­wa­ne zło­śli­wie i pogar­dli­wie w lewi­co­wych śro­do­wi­skach, zmie­ni­ło tro­chę swo­je zna­cze­nie — kie­dyś ter­min odno­sił się głów­nie do kobiet, któ­re w bez­kom­pro­mi­so­wy spo­sób wal­czy­ły z mizo­gi­nią. Nato­miast obec­nie, rad­fem­ka­mi nazy­wa­ne są femi­nist­ki, któ­re mają czel­ność publicz­nie twier­dzić, że patriar­chat szko­dzi głów­nie i przede wszyst­kim kobie­tom. Sku­pia­nie się na pro­ble­mach kobiet, na ich dys­kry­mi­na­cji, na ich niż­szo­ści wobec męż­czyzn nie jest już nazy­wa­ne po pro­stu femi­ni­zmem, ale rady­kal­nym feminizmem.

Rad­fem­ki są więc oso­ba­mi o skraj­nych poglą­dach, któ­re „odle­cia­ły”; któ­re chcą wal­czyć z męż­czy­zna­mi i uznać wyż­szość kobiet nad nimi. Opo­zy­cją dla nich są te zwy­kłe, „nor­mal­ne” femi­nist­ki, któ­re nama­wia­ją męż­czyzn, by przy­łą­czy­li się do „wspól­nej spra­wy”. Odmie­nia­jąc sło­wo patriar­chat przez wszyst­kie przy­pad­ki, czę­sto roz­wo­dzą się nad pro­ble­ma­mi męż­czyzn i wie­lo­krot­nie powta­rza­ją, że femi­nizm nie jest prze­ciw­ko męż­czy­znom, w żad­nym wypad­ku nie pod­wa­ża ich praw, a rów­no­upraw­nie­nie dzia­ła na korzyść wszyst­kich, nie tyl­ko kobiet. Każ­de roz­wią­za­nie sys­te­mo­we, któ­re postu­lu­ją, musi też być korzyst­ne dla męż­czyzn — ina­czej mamy do czy­nie­nia z mizoandrią.

W swo­im arty­ku­le Joan­na Jędrzej­czak „Ratuj­my pol­skich męż­czyzn” instru­uje wprost: „[…] trze­ba nauczyć męż­czyzn mówić. Spo­koj­nie zachę­cać do mówie­nia o tym, jak się czu­ją. Słu­chać. I chwa­lić. Nad­wy­rę­żo­ne przez okrut­ny patriar­chat, kru­che, męskie ego potrze­bu­je ogrom­nej ilo­ści pochwał, cier­pli­wo­ści i cie­pła” [14].

Takie komu­ni­ka­ty wpę­dza­ją kobie­ty w rolę, do któ­rej nomen omen w patriar­chal­nym świe­cie są socja­li­zo­wa­ne naj­bar­dziej: mat­ko­wa­nie męż­czy­znom, opie­ko­wa­nie się nimi, doce­nia­nie i chwa­le­nie za mini­mum przy­zwo­ito­ści. Grzecz­nie, potul­nie, czu­le. Kobie­co. Sta­tus quo zosta­je nie­pod­wa­żo­ny, ale za to jest progresywnie.

Męż­czyź­ni, któ­rzy dzie­lą się swo­imi prze­my­śle­nia­mi na temat tego, jak cięż­ko im nie sto­so­wać prze­mo­cy na kobie­tach, są przez femi­nist­ki sta­wia­ni w pozy­cji boha­te­rów. Co cie­ka­we, te same femi­nist­ki jakiś czas temu mówi­ły dużo o typie kobie­ty „pick me girl” [15], któ­ra co rusz pod­kre­śla, że nie jest taka, jak inne dziew­czy­ny, aby przy­po­do­bać się męż­czy­znom. Nie­by­wa­łe jest to, że same teraz pre­zen­tu­ją posta­wę „pick me femi­nist”, któ­ra wychwa­la sam fakt, że męż­czy­zna nie sto­su­je prze­mo­cy, a „czu­le” roz­ma­wia o tym z inny­mi męż­czy­zna­mi.  To fak­tycz­nie bar­dzo łaska­we z ich strony!

Dla kogo jest feminizm?

W social mediach czę­sto spo­ty­ka­łam się ze slo­ga­nem, że pra­wa czło­wie­ka to nie jest tort i dla każ­de­go ich wystar­czy [16]. W świe­tle powyż­szych prze­my­śleń idea ta wyda­je mi się dość naiw­na. I to jest wła­śnie pią­ta piguł­ka trud­na do prze­łknię­cia: jeśli wal­czy­my o wię­cej prze­strze­ni publicz­nej dla kobiet, ozna­cza to, że część będzie musia­ła zostać ode­bra­na męż­czy­znom. Jeśli wal­czy­my o rów­no­upraw­nie­nie kobiet, z defi­ni­cji zakła­da to, że prze­wa­ga męż­czyzn musi im zostać ode­bra­na. Pew­na zaso­by są ogra­ni­czo­ne, a kobie­ty mają pra­wo szu­kać dla sie­bie miej­sca, wal­czyć o swo­je pra­wa i dbać o swo­je potrze­by. Rów­no­upraw­nie­nie to spra­wie­dli­wość, a nie prze­wa­ga kobiet nad mężczyznami.

Dla­te­go na koniec zosta­wi­łam ostat­nią gorz­ką piguł­kę: femi­nizm to ruch zało­żo­ny przez kobie­ty dla kobiet. Femi­nizm jest dla kobiet bied­nych i boga­tych. Femi­nizm jest dla matek. Dla pani na kasie, któ­ra sprze­da­je ci buł­ki. Femi­nizm jest dla kobiet trans­pł­cio­wych i queero­wych, i dla les­bi­jek. Dla kobiet bia­łych i czar­nych, dla imi­gran­tek. Żyje­my w świe­cie skon­stru­owa­nym przez męż­czyzn i dla męż­czyzn i naszym femi­ni­stycz­nym obo­wiąz­kiem jest ten porzą­dek świa­ta podważać.

Chcia­ła­bym, by femi­nizm ponow­nie zajął się wal­ką o pra­wa kobiet przede wszyst­kim, a zasta­na­wia­nie się nad tym, na ile nasze postu­la­ty będą korzyst­ne dla męż­czyzn, odsu­nął na dru­gi (a może nawet trze­ci) plan. W Pol­sce wciąż jeste­śmy wie­lo­wy­mia­ro­wo dys­kry­mi­no­wa­ne, więc uprzej­mie zachę­cam do zaka­sa­nia ręka­wów do pra­cy. Mamy jesz­cze spo­ro do zrobienia.


Bibliografia:

[1] patriar­chat – Słow­nik języ­ka pol­skie­go PWN. Słow­nik języ­ka pol­skie­go PWN. [dostęp: https://sjp.pwn.pl/sjp/patriarchat;2570939.html].

[2] Cria­do Perez, C. (2020) Nie­wi­dzial­ne kobie­ty. Kra­ków: Wydaw­nic­two Karakter.

[3] Głów­ny Urząd Sta­ty­stycz­ny (2022) Struk­tu­ra wyna­gro­dzeń według zawo­dów w paź­dzier­ni­ku 2020r. [dostęp: file:///C:/Users/Madu/Downloads/analiza_statystyczna_struktura_wynagrodzen_wedlug_zawodow_w_pazdzierniku_2020_r.pdf].

[4] Wroń­ski M. (2021) Wykształ­ce­nie a pła­ce w Pol­sce. W każ­dej kate­go­rii kobie­ty zara­bia­ją mniej. pulsHR.pl [dostęp: https://www.pulshr.pl/wynagrodzenia/wyksztalcenie-a-place-w-polsce-w-kazdej-kategorii-kobiety-zarabiaja-mniej,86662.html].

[5] mad­ka – pogar­dli­we, mizo­gi­ni­stycz­ne okre­śle­nie wobec matek; naj­czę­ściej uży­wa­ne by wyśmiać korzy­sta­nie przez kobie­ty z pomo­cy spo­łecz­nej [przyp. aut.]

[6] Kowal­ska. E. (2022) „Prób samo­bój­czych jest znacz­nie wię­cej wśród kobiet niż męż­czyzn” – mówi dr Halsz­ka Wit­kow­ska, suicy­do­log i pomy­sło­daw­czy­ni pro­jek­tu „Życie War­te Jest Roz­mo­wy”. Hel­lo Zdro­wie. [dostęp: https://www.hellozdrowie.pl/prob-samobojczych-jest-znacznie-wiecej-wsrod-kobiet-niz-mezczyzn-mowi-dr-halszka-witkowska-suicydolog/].

[7] Szoz­da A., Sto­lorz P. (2020) Depre­sja kobiet. abcZ­dro­wie [dostęp: https://portal.abczdrowie.pl/depresja-kobiet].

[8] Szwa­ciń­ski G. (2023) Dla­cze­go sądy powie­rza­ją zazwy­czaj po roz­wo­dzie wła­dzę rodzi­ciel­ską mat­ce? Prawna.eu [dostęp: https://prawna.eu/dlaczego-sady-powierzaja-zazwyczaj-po-rozwodzie-wladze-rodzicielska-matce/].

[9] BIG Info Moni­tor (2023) Big Licz­ba: 274 tys. ojców nie pła­ci ali­men­tów na swo­je dzie­ci. infoWire.pl [dostęp: https://infowire.pl/generic/release/813505/big-liczba-274-tys-ojcow-nie-placi-alimentow-na-swoje-dzieci].

[10] Majew­ska M. (2022) Poli­tycz­na mizo­gi­nia, któ­ra prze­ra­ża. Masa­kra w Mont­re­alu jako zemsta za eman­cy­pa­cję kobiet. Sto­wa­rzy­sze­nie Bez [dostęp: https://stowarzyszeniebez.org/masakra-w-montrealu/].

[11] Far­ley M., Kle­ine I., Neu­haus K., McDo­well Y. , Schulz S., Nit­sch­mann S., Men who pay for sex in Ger­ma­ny and what they teach us abo­ut the failu­re of legal pro­sti­tu­tion: a 6-coun­try report on the sex tra­de from the per­spec­ti­ve of the social­ly invi­si­ble ‘fre­iers’ [dostęp: https://prostitutionresearch.com/wp-content/uploads/2022/11/Sex-buyersEnglish-11-8-2022pdf.pdf].

[12] Wojaj­czyk J. (2022) Andrew Tate nabi­jał się z Gre­ty Thun­berg. Został aresz­to­wa­ny w Rumu­nii. Zie­lo­na. Inte­ria [dostęp: https://zielona.interia.pl/klimat/news-andrew-tate-nabijal-sie-z-grety-thunberg-zostal-aresztowany-,nId,6504289#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox].

[13] Gru­pa Per­for­ma­tyw­na Chło­pa­ki [@grupaperformatywnachlopaki] To nie penis popeł­nia prze­stęp­stwa [Post] Insta­gram [dostęp: https://www.instagram.com/p/Cm1QaFToaAe/].

[14] Jędru­sik J. (2020) Ratuj­my pol­skich męż­czyzn! Kry­ty­ka Poli­tycz­na [dostęp: https://krytykapolityczna.pl/kraj/ratujmy-polskich-mezczyzn-joanna-jedrusik/].

[15] https://twitter.com/majakstasko/status/1396117779430903811 .[16] https://twitter.com/iJesseWilliams/status/894747691523072005 .