Zjednoczymy się, by odzyskać noc

Prze­mó­wie­nie z Socjal­nej Mani­fy 2024, wyda­rze­nia orga­ni­zo­wa­ne­go przez Socjal­ny Kon­gres Kobiet, OZZ Ini­cja­ty­wa Pra­cow­ni­cza oraz orga­ni­za­cje loka­tor­skie i femi­ni­stycz­ne. Foto­gra­fia: Łukasz Świech.

Ósmy mar­ca od począt­ku był dniem kobiet pra­cu­ją­cych. To dzię­ki Wam, uczest­nicz­kom tego mar­szu, zno­wu sta­je się nim napraw­dę, a nie tyl­ko z nazwy. Dzię­ki każ­dej kobie­cie, któ­ra poja­wi­ła się tu dziś, by powie­dzieć gło­śno o swo­im wyzy­sku, każ­dej, któ­ra słu­cha i jed­no­czy się w wal­ce i każ­dej, któ­ra chwa­li się suk­ce­sa­mi, jakie odno­si w star­ciu z wyzy­ski­wa­cza­mi. Dzię­ki Wam Dzień Kobiet jest czymś wię­cej niż wrę­cze­niem sym­bo­licz­ne­go goź­dzi­ka czy tuli­pa­na. Dzię­ki Wam jest rów­nież czymś wię­cej niż wszyst­kie prze­mó­wie­nia na wszyst­kich mar­szach i mani­fach tego świa­ta. Bez Wasze­go codzien­ne­go dzia­ła­nia każ­da mani­fa i każ­da demon­stra­cja to tyl­ko miłe spo­tka­nie osób o podob­nych poglą­dach, to tyl­ko puste słowa. 

Dla­te­go życzę nam, kobie­tom, by ten dzień już zawsze pozo­stał dniem cele­bra­cji bata­lii, jakie wygry­wa­my w naszych miej­scach pra­cy, na uli­cach, w naszych miesz­ka­niach. Życzę nam, by Dzień Kobiet był świę­tem każ­de­go dzia­ła­nia w kie­run­ku popra­wie­nia warun­ków życia kobiet w Pol­sce. Życzę nam, by był to dzień mobi­li­za­cji do dal­szej wal­ki. W koń­cu życzę nam tego, żeby mani­fy wyzy­ski­wa­nych, ale nie­zmor­do­wa­nie wal­czą­cych kobiet odby­wa­ły się każ­de­go roku, bez wyjąt­ku. Dziś pierw­sza Socjal­na Mani­fa, pozwa­la nam wró­cić do pod­staw tego, w czym musi­my się jed­no­czyć jako kobiety.

Jed­no­czy­my się więc w wal­ce o god­ne pen­sje, w wal­ce z kry­zy­sem miesz­ka­nio­wym, w wal­ce z wyzy­ski­wa­cza­mi, strę­czy­cie­la­mi, fli­pe­ra­mi, ale i jed­no­czy­my się też w wal­ce o życie kobiet. Bo nie odwa­żę się już nawet mówić, że wal­czy­my o sza­cu­nek czy rów­ne trak­to­wa­nie. Jed­no­czy­my się dziś w wal­ce o to, by nas nie zabi­ja­no i nie gwałcono.

Pierw­sze­go mar­ca zmar­ła 25-let­nia Liza­wie­ta bru­tal­nie zgwał­co­na i udu­szo­na przez Doria­na S. Oso­by, któ­re prze­cho­dzi­ły obok sce­ny gwał­tu, twier­dzi­ły, że wyda­wa­ło im się, że był to „kon­sen­su­al­ny seks”. Z nożem. W cen­trum mia­sta. Z zama­sko­wa­nym męż­czy­zną. Po ata­ku Liza wal­czy­ła o życie w szpi­ta­lu przez sześć dni i wal­kę tę nie­ste­ty przegrała.

Od począt­ku 2024 r. w Pol­sce doszło do czter­na­stu kobie­to­bójstw, czy­li zabójstw kobiet za fakt bycia kobie­tą. Cen­trum Praw Kobiet sza­cu­je, że w Pol­sce docho­dzi do kil­ku­set kobie­to­bójstw rocz­nie. Zanim jed­nak do zabój­stwa docho­dzi, kobie­ty pod­da­wa­ne są wie­lo­let­niej prze­mo­cy psy­chicz­nej i fizycz­nej, a tak­że gwał­tom. Kobie­ty wciąż i nie­zmien­nie są głów­nym obiek­tem męskiej przemocy.

Wiem, że zawzię­ta wal­ka związ­kow­czyń i loka­to­rek spra­wi, że kie­dyś każ­da kobie­ta będzie mogła uciec od prze­mo­cy domo­wej, wie­dząc, że może utrzy­mać się sama. Uciec, nie oba­wia­jąc się bez­dom­no­ści czy życia na czy­jejś łasce. Nie oba­wia­jąc się w koń­cu, że z jed­nej nie­bez­piecz­nej sytu­acji wpad­nie w kolej­ną, być może jesz­cze gor­szą. Bo pra­wie żaden hete­ro­sek­su­al­ny męż­czy­zna nie ma przed sobą per­spek­ty­wy bycia zmu­szo­nym do sek­su za pie­nią­dze. Tę per­spek­ty­wę mamy przed sobą my, kobie­ty, kie­dy walą się pod noga­mi dotych­cza­so­we fun­da­men­ty nasze­go życia.

Obec­nie ofia­rą męskiej prze­mo­cy może być dosłow­nie każ­da z nas. Musi­my już dziś zacząć żmud­ny pro­ces zapew­nia­nia sobie samym bez­pie­czeń­stwa. I nie, nie wystar­czy powie­dzieć, „edu­kuj­my chłop­ców w sza­cun­ku do kobiet”. Teraz, w tej chwi­li, żyje­my z męż­czy­zna­mi, któ­rzy edu­ka­cji w sza­cun­ku do kobiet nie dosta­li. Mija­my się na uli­cach z męż­czy­zna­mi, któ­rzy czę­sto widzą w nas przed­mio­ty, a nie oso­by. Mija­my męż­czyzn uza­leż­nio­nych od por­no­gra­fii, któ­rzy nie widzą nic złe­go w swo­ich fan­ta­zjach o biciu i dusze­niu kobiet. Mija­my męż­czyzn, któ­rzy myślą, że kobie­ta to coś, co moż­na kupić w burdelu.

Potrze­bu­je­my tego bez­pie­czeń­stwa na już i musi­my pró­bo­wać zapew­nić je sobie same. Reago­wać na pierw­sze prze­ja­wy mizo­gi­nii, wspie­rać kobie­ty, któ­re mija­my na uli­cy, roz­ma­wiać z sąsiad­ka­mi, pozo­sta­wać w kon­tak­cie. Jeśli chce­my być rów­ne i wol­ne, jeśli chce­my odzy­skać noc, musi­my dzia­łać razem i reago­wać, nawet jeśli oba­wia­my się, że może wysta­wić nas to na śmiesz­ność. Bo czym takim jest śmiesz­ność w obli­czu życia dru­giej kobiety?

Chcę, chy­ba jak my wszyst­kie tutaj, chcę bez­piecz­nie iść mia­stem po noc­nej zmia­nie. Chcę jeź­dzić komu­ni­ka­cją miej­ską po zmro­ku i wra­cać z dłu­gich spo­tkań, o któ­rej mi się podo­ba. Chcę wie­dzieć, że wszę­dzie wsta­wi się za mną inna kobie­ta. Chcę razem z Wami odzy­skać noc.