Recenzja książki Mii Döring „Zwykła dziewczyna. Moja historia wykorzystania seksualnego i uleczenia traumy”.
Istotą transformacji, na poziomie personalnym i na poziomie społecznym, jest umiejętność artykułowania prawdy. Nie ma lepszego sposobu, by opisać dzieło Mii Döring, która w swojej książce odważnie mierzy się z tematami gwałtu, traumy, a ostatecznie zdrowienia. Warstwa po warstwie autorka dociera do prawdy własnego doświadczenia, obnażając przy tym realia przemysłu seksualnego, i wzywa czytelniczki do walki z męską przemocą wobec kobiet, osadzając swoją osobistą historię w szerszym kontekście społecznym.
W wieku 16 lat Mia Döring została zgwałcona przez znajomego w jej wieku. Związana z tym wydarzeniem trauma i brak możliwości zrozumienia go zaważyły na następnych 10 latach jej życia. Przez ten czas była wykorzystywana przez mężczyzn w przemyśle seksualnym. Po ukończeniu college’u artystycznego przeprowadziła się z Dublina do Berlina, gdzie zaczęła konfrontować się z prawdą swojego doświadczenia i objawami nieleczonej traumy.
Podtytuł „Zwykłej Dziewczyny” to „Moja historia wykorzystania seksualnego i uleczenia traumy” i tym jest ta książka: odważnym opisem lat wykorzystywania, które spotkało Döring, oraz opisem codziennej żmudnej pracy nad uzdrowieniem swojej psychiki w obliczu traumatycznej przeszłości. Mia Döring nie poprzestaje jednak jedynie na opowiedzeniu własnej historii. Jest świadoma, że jej opowieść nie jest wyjątkowa – tytuł celowo wskazuje na „zwyczajność” historii kobiet w przemyśle seksualnym. Autorka nie tylko dzieli się obserwacjami natury politycznej, ale również poddaje swoje doświadczenie analizie feministycznej. W ten sposób solidaryzuje się z kobietami jako grupą społeczną i mówi: to, co spotkało mnie, mogłoby spotkać ciebie i vice versa. To właśnie wyznanie innej kobiety, która wyszła z seksbiznesu, wstrząsnęło Döring na tyle, by wytrącić ją z otępienia i zderzyć z własną traumą.
Autorka nie opisuje swojego doświadczenia w sposób linearny; historia zaczyna się od środka, by niedługo zawrócić, a potem niesfornie przeskoczyć do przyszłości. Wydarzenia przeplatają się ze sobą, a czytelnik krok po kroku próbuje złożyć opowieść w spójną całość. W ten sposób autorka zgrabnie zaprasza nas do wewnętrznego procesu, z którym mierzy się jako ofiara przemocy. Niespójna, przełamana narracja dobrze oddaje samą naturę traumy – wydarzenia zalewają nas w formie tzw. flashbacków, podczas gdy my desperacko staramy się znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego spotkało nas to, co spotkało. Może jeśli znajdziemy odpowiedź, ból, z którym się mierzymy, nabierze sensu, zmaleje?
Prawdziwa ja zostaje za drzwiami
Książka zaczyna się od historii ostatniego spotkania z klientem. Opis jest szorstki, oszczędny w słowach. Autorka obnaża realia spotkania z mężczyzną, który kupuje usługi seksualne. Opisuje uczucie fizycznego obrzydzenia, które jednak, ku uciesze mężczyzny, szybko maskuje. Dochodzi do dysocjacji, typowej reakcji osób doświadczających zdarzenia traumatycznego:
„Zakładasz jakby maskę, jakbyś miała wyjść na scenę, odgrywać kogoś innego. Będziesz tym, kogo opisuje scenariusz, a prawdziwa ty zostaniesz gdzieś pod spodem, niewidoczna”. (s. 21)
W trakcie spotkania mężczyzna wykorzystuje ją seksualnie, nagle uderza w twarz i zaczyna dusić. Wszystko to w ramach własnej seksualnej satysfakcji i zamówionej „usługi”. Kobieta nie ma czasu zaprotestować, bo chwilę potem klient próbuje zmusić ją do seksu analnego.
„Dla klientów właśnie do tego służą kobiety pracujące seksualnie: mają robić to, czego oni chcą, za opłatą. Mieć władzę nad kobietą. Uprawiać seks wtedy, gdzie i jak chcą. O to chodzi. To cała atrakcja. Opierając się, łamiesz tę umowę”. (s. 24)
Opis aktu brutalnej przemocy seksualnej na samym początku książki stawia nas do pionu. Nie ma tutaj intelektualnych dyskusji ani filozoficznych dywagacji. Patrzcie, zdaje się mówić autorka, tym jest prostytucja. Odczuwamy słowa autorki na poziomie ciała, intuicyjnie rozumiemy naturę przekroczenia i strachu w obliczu samotnego spotkania z dużo silniejszym mężczyzną.
Gdy jest już po wszystkim, kobieta wychodzi z budynku i wraca do centrum miasta, do swojego mieszkania i współlokatorów. Zwykła dziewczyna, która powoli, na wpół świadomie, zaczyna artykułować przed sobą pytanie: jak to się stało, że się tu znalazłaś?
Niewinność w zmowie
W poszukiwaniu odpowiedzi cofamy się do fragmentarycznych wspomnień autorki, punktów zwrotnych w jej historii. Jednym z takich punktów było poznanie dużo starszego mężczyzny, J., który zbudował z nią relację, gdy była jeszcze nastolatką, a następnie wykorzystywał seksualnie, płacąc jej po spotkaniach.
Zaczęło się niewinnie od wiadomości tekstowych, które szybko przerodziły się w aranżowane spotkania. J. był predatorem seksualnym i pedofilem – czerpał satysfakcję z poczucia władzy i kontroli, mówił do Mii dziecięcym głosem, kazał jej wkładać szkolny mundurek, po czym wydawał rozkazy i poniżał. W procesie stopniowego łamania jej poczucia kontroli nad własnym ciałem nakłonił ją do stosunku i uwikłał w trwałą relację seksualną. Po pierwszym takim spotkaniu dał jej pieniądze, które nazwał „kieszonkowym”.
„Sto funtów! Za tak niewiele?
Za sto funtów warto było to zrobić.
Oto właśnie zostałam kupiona, uciszona szeroką gamą możliwości, jakie niosło ze sobą sto funtów. Byłam współwinna, byłam w zmowie”. (s. 66)
Autorka trafnie określa rolę, jaką odgrywa pieniądz w wykorzystaniu seksualnym – ucisza, wciąga kobietę w zmowę. Jak można przecież nazwać wyzyskiem coś, za co otrzymało się opłatę? Szczególnie jeśli te pieniądze służą zaspokajaniu potrzeb, czy sprawianiu sobie przyjemności. Jak zauważa również przetrwanka Rachel Moran, pieniądze wypełniają lukę wzajemności, są dowodem przymusu, a jednocześnie kneblem. Kobieta staje się współwinna własnemu wykorzystaniu, co odbiera jej możliwość protestu.
Opis relacji z J. jest zatrważający – po kolei widzimy, jak dorosły mężczyzna stopniowo przekracza wszelkie granice psychiczne i fizyczne młodej dziewczyny. Robi jej zdjęcia, które zamieszcza w internecie, każe jej umawiać się z innymi mężczyznami na seks. Jednocześnie tę część życia autorka kontrastuje z codzienną rzeczywistością nastolatki, która chodzi do szkoły, spotyka się z przyjaciółmi, spiera z rodzicami. Zwykła dziewczyna, która uczy się dzielić życie na pół.
W tej historii porusza mnie szczególnie próba autorki wybaczenia nastoletniej wersji siebie, która znalazła się w tej niezwykle trudnej sytuacji. Była dzieckiem, zauważa. To on był dorosłym mężczyzną, który miał za sobą troski, radość, straty, gniew. Döring chce wierzyć, że J. był nieświadomy przepaści wiekowej między nimi, ale by uzdrowić samą siebie musi spojrzeć wprost na prawdę, która wydaje się niemożliwa do zniesienia:
„Oni chcieli mnie, ponieważ byłam taka młoda, dlatego że nie miałam doświadczeń życiowych, dlatego że byłam taka delikatna”. (s. 79)
Już jako dorosła kobieta obserwuje nastolatków w swojej okolicy, pyta ich o wiek:
„(…) Chyba próbuję urealnić przed sobą własną młodość, uspokoić się, wybaczyć sobie”. (s. 79)
Powszechność męskiej przemocy
Dopiero w dalszej części książki Döring opowiada nam, jak chłopak w jej wieku zgwałcił ją, gdy miała 16 lat. Jakie to wywołało uczucia i reakcje. I nagle zaczynamy rozumieć jej historię w zupełnie nowy sposób.
Döring dobrze oddaje istotę traumy, która niespodziewanie dzieli życie na przed i po:
„Ta noc jest jednym z punktów zwrotnych w życiu. Byłam niezgwałconą szesnastolatką, a teraz jestem zgwałconą szesnastolatką”. (s. 181)
Myślę, że gdyby na samym początku powiedziała nam o gwałcie, ta wiedza mogłaby zdominować całą narrację książki i kazać nam interpretować to, co ją spotkało przez pryzmat jednego zdarzenia. Döring jednak chce ujawnić przed nami także bardziej subtelne prawdy. Wskazuje na powszechność przemocy seksualnej, przesycenie relacji mężczyzn z kobietami przekraczaniem granic i niechcianą uwagą.
Już jako jedenastoletnia dziewczynka doświadczyła dwuznacznego dotyku starszego mężczyzny, który przyciskał się do jej pleców w sklepowej kolejce. Później, nieco starsza, dostrzegała męskie spojrzenia na ulicach, które sygnalizowały seksualną uwagę. Czuła się zarówno przestraszona, jak i szczęśliwa – w końcu to znaczyło, że ktoś docenia jej urodę, jej wartość w świecie, to czyniło ją widzialną. Wiele razy słyszałam podobne wyznania od kobiet w moim życiu.
Z wiekiem doświadczenie molestowania stało się powszechne, oczywiste:
„W trzeciej dekadzie życia doświadczyłam wielu prawie gwałtów. Zasypiasz u znajomych i budzisz się, kiedy ktoś się na ciebie pcha. Mówisz: – Nie, dzięki – ale on tak długo się naprzykrza, aż ustępujesz”. (s. 115)
Döring z poruszającą szczerością opisuje, jak brakowało jej sposobów, by odmawiać, stawać w swojej obronie. Dorastanie jako młoda kobieta nauczyło ją pragnąć męskiej uwagi kosztem swojego komfortu i bezpieczeństwa. Nie potrafiła rozróżnić, co jest jej pragnieniem, a co próbą poczucia się ważną poprzez zadowolenie mężczyzny. Zinternalizowała przekonanie, że sposobem na czucie się dobrze ze sobą jest dbanie o męski komfort, a od tego już blisko do chęci zarabiania poprzez escorting czy płatny seks.
Döring wskazuje tutaj na zależność, o której mówią feministyczne badaczki i aktywistki zajmujące się tematem wyzysku seksualnego: seksistowska kultura i wcześniejsze doświadczenia przemocy seksualnej czynią wejście w seksbiznes logicznym kolejnym krokiem; prostytucja jawi się jako znajome terytorium, które potwierdza istniejące już przekonania danej osoby na swój temat. Co więcej, wejście w prostytucję może być podświadomą próbą odzyskania kontroli po doświadczeniu przemocy seksualnej. Przeczy to liberalnym narracjom, jakoby prostytucja była „świadomym wyborem” czy rodzajem wyzwolenia od seksistowskiej przemocy.
Dla tych, co mówią prawdę
Choć „Zwykła dziewczyna” to personalna opowieść, jest także wezwaniem do działania przeciwko strukturom przemysłu seksualnego i pornografii.
W pewnym momencie książki Mia przywołuje spotkanie z klientem. Wtedy ma około dwudziestu lat, jedzie na przedmieścia. Wchodzi do domu starszego mężczyzny, mija na korytarzu pozowane zdjęcia rodzinne. Mężczyzna pyta: „Co [ty właściwie] robisz?”. Dziewczyna nieśmiało zaczyna opowiadać o swoich studiach, marzeniach o zostaniu rzeźbiarką. Zirytowany klient przerywa jej i mówi, że chce wiedzieć, na jakie usługi seksualne się godzi, po czym prowadzi ją do sypialni, kładzie na łóżku i wykorzystuje przy użyciu fizycznej przemocy. Bo przecież zapłacił za „brutalny seks” (s. 42).
Ta scena wyjątkowo mnie wzrusza, bo jasno oddaje bezbronność i naiwność młodej dziewczyny i proces odczłowieczenia, który zachodzi przy handlu seksem. Mia była człowiekiem, z własnymi pragnieniami i marzeniami, a została potraktowana jak przedmiot do zaspokojenia męskiej fantazji. W prostytucji nie ma wzajemności, jest za to opłata za wykorzystanie kobiecego ciała, za pojęcie zgody.
Döring podkreśla, że odczucie przez mężczyznę władzy i kontroli nad kobietą jest kluczowe dla zjawiska prostytucji. Nie chciała uprawiać seksu z tamtym starszym mężczyzną. Bała się go. Pisze:
„Często się mówi, że klienci się oszukują, wyobrażają sobie, że kobiety, którym płacą, w chwili spotkania pragną ich naprawdę. Nie zgadzam się z tym. Myślę, że doskonale wiedzą, co robią, i mają to gdzieś”. (s. 42)
Döring patrzy wprost na własne doświadczenie przemocy i traumy, a robiąc to, nieubłaganie mierzy się z wszechobecnością męskiej przemocy wobec kobiet i dziewcząt. Zmaga się ze swoją wściekłością i rozpaczą. Jej wściekłość to moja wściekłość, bo dopóki kobiety są sprzedawane i wyzyskiwane w przemyśle seksualnym, moje osobiste doświadczenie wolności nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia, bo równie dobrze to mogłabym być ja. „Zwykła dziewczyna” to manifest feminizmu jako ruchu społecznego i politycznego, mającego na celu wyzwolenie wszystkich kobiet z systemów męskiej opresji. Döring wzywa kobiety: nie odwracajcie wzroku, spróbujcie zobaczyć. Wzywa mężczyzn, aby nie tolerowali męskiej kultury przemocy wobec kobiet i dziewcząt. Za tę przemoc odpowiadają mężczyźni i to oni mają siłę, aby ją powstrzymać.
W podziękowaniach autorka dziękuje znajomej kobiecie, która w odpowiedzi na jej prośbę o przypomnienie, dlaczego pisanie tej książki ma sens, odparła: „to prawda, to prawda, to prawda”. Ja dziękuję autorce, która pozwala nam zmierzyć się z prawdą, bo tylko w ten sposób możemy doznać uzdrowienia — na poziomie personalnym i na poziomie społecznym.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Mii Döring „Zwykła dziewczyna. Moja historia wykorzystania seksualnego i uleczenia traumy”, wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2024.