Jednym z powodów, dla których wszelkie próby opisu, badania czy choćby zrozumienia problemu wyzysku kobiet w seksbiznesie okazują się trudne, a czasami wręcz niemożliwe, jest doskwierający brak danych i podstawowych, systematycznych badań na ten temat. Braki te wynikają z wielu powiązanych ze sobą przyczyn, wśród których wymienić można chociażby fakt, że przemysł seksualny w wielu krajach świata łączy się ściśle z handlem ludźmi, będącym powszechnie karanym przestępstwem. Handel ludźmi w celach seksualnych (ang. sex trafficking) wiąże się z kolei z migracjami i międzynarodowym transportem kobiet na docelowe „rynki” prostytucji. Te, a także inne powiązania czynią prostytucję na całym świecie zjawiskiem trudnym do obserwacji za pomocą standardowych metod badawczych z zastosowaniem danych ilościowych.
Pomimo tych braków, już od dawna wiemy, że prostytucja, handel oraz wyzysk kobiet i dziewczynek w celach seksualnych stanowi ogromny problem w Azji. Wysokie wskaźniki przyrostu naturalnego, przyspieszająca urbanizacja i wszechobecna bieda czynią Azję jednym z najbardziej zagrożonych handlem ludźmi regionów świata [1]. Według niektórych szacunków, corocznie na tym kontynencie może mieć miejsce nawet 250 tysięcy przypadków handlu ludźmi w celach seksualnych [1, 2]. Nie znamy dokładnych danych, jednak możemy przypuszczać, że skala wyzysku kobiet i dzieci w przypadku Azji jest jeszcze większa, zważywszy na to, że wiele przypadków sex traffickingu pozostaje niewykrytych. Ze względu na duże zróżnicowanie sytuacji polityczno-gospodarczej pomiędzy poszczególnymi krajami oraz regionami Azji, podobnie jak w Europie, możemy mówić o krajach „pochodzenia” kobiet w prostytucji (np. Nepal, Sri Lanka), krajach tranzytowych (np. Pakistan, Indie) oraz krajach docelowych (np. Malediwy, Bhutan), do których trafiają zwerbowane do seksbiznesu kobiety [3]. Mniej rozwinięte, biedne kraje, a także te o wysokim odsetku bezrobocia i niestabilnej sytuacji politycznej to najczęściej kraje „pochodzenia” kobiet i dziewczynek w azjatyckim seksprzemyśle (w literaturze mówi się o nich także jako o krajach „źródła”; ang. source countries) [2]. Z kolei te bardziej rozwinięte, zamożniejsze państwa to miejsca, do których transportuje się kobiety z krajów „pochodzenia” (ang. destination countries). Kraje tranzytowe (ang. hub countries) stanowią często miejsca „transakcji” między przemytnikami i sutenerami, a poza tym nierzadko charakteryzują się silnie rozwiniętą siatką przestępczą. Przyglądając się poszczególnym azjatyckim państwom, najczęściej jednak mamy do czynienia ze swego rodzaju kombinacjami wyżej wymienionych typów. Dla przykładu, kobiety z Bangladeszu transportowane są przez Indie i Pakistan w drodze na Bliski Wschód, natomiast kobiety z Nepalu trafiają często na seksrynek w Indiach [1, 2].
Pociągiem z Nepalu do Indii
„Neela opuściła swoją nepalską wioskę w wieku 14 lat, by podjąć pracę w fabryce dywanów w Katmandu. Na miejscu mężczyzna podający się za jej kuzyna opowiedział jej o znacznie lepszej pracy w mieście, które miało znajdować się tuż po drugiej stronie granicy, w Indiach. Po uzyskaniu zgody rodziny, Neela pojechała tam z »kuzynem«, który dostarczył ją do burdelu w Bombaju. Sprzedana za 500 dolarów, Neela została poinformowana, że musi pracować, aby spłacić swój dług. Pracowała w burdelu przez około rok, a wszystkie jej zarobki trafiały do sutenera, dopóki nie została uratowana podczas nalotu policji. Po pozytywnym wyniku testu na obecność wirusa HIV, Neela trafiła do domu dziecka” [2].
Ta historia została odnotowana w 1995 r. przez Human Rights Watch, a następnie przytoczona wraz z wieloma innymi podobnymi historiami przez Mary Crawford w książce Sex Trafficking in South Asia: Telling Maya’s Story [2]. Badania wskazują, że pomimo upływu lat, ten sposób werbowania kobiet i dzieci do seksprzemysłu w Azji nadal istnieje, a ponadto – wbrew powszechnym stereotypom – jest częstym, jeśli nie najczęstszym, sposobem „wyłapywania” kobiet, a następnie sprzedawania ich i wpychania na seksrynek. Słowem, tak wygląda współczesny handel ludźmi. Zgodnie z wynikami badania z 2006 r. analizującego historie uratowanych ofiar handlu ludźmi z jednego z bombajskich burdeli, ponad połowa badanych kobiet została sprzedana sutenerowi jako dziecko przez osobę, którą wcześniej znała. Przemytnicy najczęściej „wyłapywali” kobiety i dziewczynki obietnicami dobrych zarobków, choć odnotowano także przypadki porwań z wykorzystaniem narkotyków oraz siły. Co zdaje się być najbardziej szokujące, prawie wszystkie badane kobiety zostały „dostarczone” do burdelu przy pomocy publicznych środków transportu, a większość z nich została „złapana” w miejscach publicznych takich jak rynki czy dworce kolejowe [4].
Kiedy bieda jest sutenerem
„Kiedy Twoim sutenerem jest bieda, wybór staje się iluzją” – cytowałyśmy przetrwankę Kimberly Mull w jednym z naszych postów na Instagramie [5]. Słowa te w kontekście zjawiska seksbiznesu w Azji mogą nieść za sobą propozycję zmiany myślenia o definicji handlu ludźmi. Bo jeśli to bieda zmusza kobietę do wejścia w prostytucję i sprzedaży swojego ciała, czy nie powinnyśmy uznać, że została ona przehandlowana? O jej wartości jako obiekcie seksualnym stanowi tylko klient i to jego siła nabywcza sprawia, że tego typu sprzedaż kobiecego ciała staje się dla ubogich kobiet rozważaną opcją zarobku i może w ogóle mieć miejsce. To, czy kobieta została wepchnięta w seksbiznes w wyniku potrzeby nakarmienia dziecka czy za sprawą oszusta, który obiecał jej lepszą pracę nie powinno mieć znaczenia w kontekście mówienia o wyzysku kobiet i handlu ich ciałami.
Według jednego z szacunków, w Sri Lance, jednym z najbiedniejszych państw Azji, jest ok. 30 tysięcy kobiet uwikłanych w prostytucję [6]. Liczba ta, z uwagi na niewypłacalność państwa i ogromny kryzys ekonomiczny, z którym kraj ten boryka się już od kilku lat, może być w tej chwili wyższa nawet o 30% [7]. Inflacja cen żywności w Sri Lance w zeszłym roku sięgała aż 80%, co spowodowało, że wiele lankijskich rodzin żyje obecnie w skrajnym ubóstwie, w wyniku czego część kobiet decyduje się na prostytucję (która w Sri Lance najczęściej ma miejsce w lokalach oznaczonych jako SPA) po to, by móc wyżywić rodzinę.
„Ze względu na obecny kryzys zauważyliśmy, że wiele kobiet decyduje się na prostytucję. Większość z nich zatrudniona była w przemyśle włókienniczym. Po pandemii branża tekstylna ucierpiała, a wiele miejsc pracy zostało zlikwidowanych, natomiast w obecnej sytuacji kobiety zmuszone są do świadczenia usług seksualnych w celu zapewnienia sobie środków do życia” [7]
– powiedziała indyjskiemu portalowi The Print Ashila Dandeniya, dyrektorka Stand-up Movement Lanka (SUML), lankijskiej organizacji pozarządowej działającej na rzecz osób w prostytucji.
Portal podaje także historię 21-letniej Rehany, która w wyniku kryzysu straciła pracę w fabryce i po wielomiesięcznych poszukiwaniach nowej pracy, w akcie desperacji weszła w seksbiznes:
„W grudniu ubiegłego roku [2021 – przyp. aut.] straciłam pracę w fabryce tekstyliów. Potem każdego dnia podejmowałam inną pracę. Czasami, gdy brakowało siły roboczej, chodziłam do pracy. Ale nie mogłam liczyć na zarobek, ponieważ nie otrzymywałam pieniędzy regularnie i były one zbyt małe, aby zaspokoić potrzeby moje i mojej rodziny. Wtedy odezwał się do mnie właściciel SPA i zdecydowałam podjąć się pracy seksualnej z powodu obecnego kryzysu. Mój umysł odmówił przyjęcia oferty, ale pilnie potrzebowałam pieniędzy dla mojej rodziny” [7].
Inna Lankijka, 42-letnia Rozy, samodzielna matka siedmioletniej córki, znalazła się w prostytucji z konieczności pokrycia kosztów wynajmu mieszkania oraz edukacji swojej córki:
„Przeciętne zarobki są niewystarczające z powodu kryzysu gospodarczego. Brakuje pieniędzy na zaspokojenie podstawowych potrzeb mojej rodziny. Dlatego wybrałam to rozwiązanie. Prowadzę sklep i muszę płacić za jego utrzymanie. W wyniku tego samego problemu jest tu teraz wiele prostytutek” [7].
W obliczu widma głodu i skrajnego ubóstwa, „wybór” w postaci wejścia w prostytucję nie może być niczym innym niż iluzją. Potwierdzają to informacje dotyczące zarobków kobiet w prostytucji przywołane w artykule The Print, według których kobiety sprzedające ciało w Sri Lance przed wejściem w seksbiznes zarabiały zazwyczaj od 20 tys. do 30 tys. rupii lankijskich miesięcznie (ok. 260-390 zł), natomiast w prostytucji zarabiają od 15 tys. do 20 tys. rupii lankijskich dziennie (ok. 200-260 zł) [7].
Masaż ze szczęśliwym zakończeniem
Seksbiznes w Azji (i prawdopodobnie na całym świecie) przypomina mechanizm błędnego koła. Im biedniejsze i bardziej zdesperowane są kobiety i ich rodziny, tym bardziej skłonne są wejść na seksrynek, który wówczas rozrasta się i wytwarza coraz większe przychody dla tzw. „stron trzecich”. Choć prostytucja w zdecydowanej większości państw Azji jest nielegalna, to azjatycki seksbiznes corocznie generuje miliony, jeśli nie miliardy dolarów, które, poza zasilaniem portfeli sutenerów i alfonsów, zasilają także legalne i uregulowane prawnie gałęzie gospodarki takie jak branża turystyczna, rozrywkowa czy medyczna [1]. Na wyzysku azjatyckich kobiet i dzieci korzystają m.in. właściciele hoteli, biur podróży, linii lotniczych, agencji matrymonialnych, salonów masażu, barów karaoke… Lista ta mogłaby ciągnąć się w nieskończoność. Wiedząc, że prostytucja w Azji „opłaca się” wielu „stronom trzecim”, nietrudno domyślić się, skąd biorą się tak usilne starania o normalizację i dekryminalizację prostytucji w wielu azjatyckich krajach. Jak pisze Sigma Huda, banglijska prawniczka i autorka jednego z artykułów dotyczących handlu ludźmi w celach seksualnych w Azji:
„Nie używa się już słowa »prostytutka«, w zamian zaś używa się określeń »pracownica seksualna«, »animatorka«, »pracownica ds. relacji z gośćmi« lub »tancerka kulturalna«. Zorganizowane międzynarodowe lobby bardzo ciężko pracuje nad tym, aby prostytucja stała się częścią tych obszarów pracy kobiet, które powinny być objęte odpowiednią ochroną prawną i pracowniczą” [1].
Z tego rodzaju eufemizmami bardzo łatwo można spotkać się choćby przeglądając Internet w poszukiwaniu informacji na temat seksbiznesu w Tajlandii, która w powszechnych przekonaniach jawi się jako „seksturystyczny raj” – miejsce, gdzie zachodni turyści „łatwo”, „dyskretnie” i „tanio” mogą korzystać z usług lokalnych prostytutek, które są tam „tancerkami”, „barmankami” czy „masażystkami” oferującymi masaż ze „szczęśliwym zakończeniem” (ang. happy ending). W sieci można znaleźć pełno blogów i artykułów pisanych przez pochodzących z Zachodu szwagrów z poradami dotyczącymi korzystania z prostytucji przy okazji wakacji w Tajlandii. Opisują oni miejsca, w których można znaleźć kobiety w prostytucji wraz z cenami za seks jakich należy po danym miejscu oczekiwać. Jeden z takich „poradnikowych” artykułów tłumaczy, dlaczego warto wybrać się na wakacje do Bangkoku:
„Dlaczego Bangkok? Seks w Tajlandii jest tani. Zagraniczni mężczyźni dostaną w Bangkoku to, co najlepsze z obu światów. Skorzystanie z usług prostytutki w Bangkoku kosztuje tylko kilka piw, opłatę barową i pokój. Po seksie żegnasz się i to wszystko. Następnego dnia możesz udać się do innej drobnej, smukłej kobiety o brązowej skórze” [8].
Co ciekawe, piszący takie artykuły szwagrzy zazwyczaj trafnie oceniają lokalną sytuację społeczno-ekonomiczną i przyczyny, dla których tajskie kobiety trafiają na seksrynek. Podają jednak te informacje, by następnie wyciągnąć z nich skrajnie mizoginistyczne wnioski:
„Wiele z tych kobiet, które przybyły do Bangkoku, by pracować jako prostytutki, pochodzi z prowincji i biednych wiosek w Tajlandii. Zdecydowały się zostać pracownicami seksualnymi z powodu ubóstwa. Nie należy więc oczekiwać, że będą one ładnie wyglądać. Chyba, że po prostu jestem subiektywny. Zagraniczni mężczyźni lubią je, ponieważ te kobiety nie szukają czułości ani emocjonalnego przywiązania. Wiedzą, jak cię zadowolić i zapewnić ci dobrą zabawę” [8].
Szacuje się, że w Tajlandii od 300 tys. do 2,8 mln kobiet może być uwikłanych w prostytucję [9]. Brak kontroli lub „przymykanie oka” ze strony państwa na rozrastający się z każdym rokiem seksbiznes powoduje, że – jak wspomniano wyżej – kobiety wykorzystywane są na rozmaite sposoby, pod przykrywką pracy w legalnej branży, która na tym wyzysku korzysta. W ten sposób kobiety w prostytucji w Tajlandii pracują w m.in. barach karaoke, salonach masażu, klubach czy salonach gier, gdzie nierzadko zobowiązane są do wykonywania „pokazów erotycznych” i tym samym zaspokajania coraz bardziej wybujałych fantazji zachodnich, białych, bogatych i spragnionych „egzotycznych” doświadczeń turystów.
Dzieci na plaży i w burdelu
„Lek dorastała w slumsach na obrzeżach jednego z kurortów w Tajlandii. Gdy miała trzy lata, koleżanka z sąsiedztwa zabrała ją na spotkanie z brytyjskim turystą. Lek obserwowała, jak ośmioletnia sąsiadka dostała zapłatę za masturbowanie mężczyzny. Lek wkrótce nauczyła się jak wykonywać tę pracę, a w wieku 6 lat została wprowadzona w regularne kontakty seksualne z mężczyzną, który w zamian płacił jej rodzinie. Rodzice nauczyli Lek, że jej obowiązkiem jest pomagać rodzinie w ten sposób. W wieku 12 lat Lek zaszła w ciążę z innym zagranicznym klientem i urodziła córkę. Aby pokryć wydatki związane z porodem i opieką nad dzieckiem, Lek wróciła do prostytucji sześć tygodni po porodzie” [2].
Ta historia, podana w cytowanej wyżej książce Mary Crawford, rzuca światło na jeszcze jeden aspekt azjatyckiego przemysłu seksualnego – pedofilię, która w przypadku Azji często łączy się z seksturystyką. Według szacunków UNICEF-u sprzed ponad dekady, w samej Azji jest ok. milion dzieci zaangażowanych w seksbiznes, z czego duża część pochodzi z Indii [1]. Niewiele wskazuje na to, że liczba ta z biegiem lat jakkolwiek spada, wręcz przeciwnie – najprawdopodobniej możemy obecnie mówić o więcej niż milionie azjatyckich dzieci wciągniętych w seksbiznes. Zdecydowana większość wyzyskiwanych dzieci to dziewczynki pochodzące z biednych rodzin, zarówno z miast, jak i ze wsi [1]. Dodatkowo, na handel i wyzysk seksualny narażone są dzieci pochodzące z mniejszości etnicznych, a także te doświadczające przemocy domowej (prawidłowości te dotyczą także kobiet) [1]. Problem dziecięcej prostytucji i pedofilii ze strony turystów obecny jest m.in. w Sri Lance, która uchodzi za „raj dla pedofilów”, szczególnie w kontekście chłopców. Oficjalna strona rządowa Sri Lanki podaje, że:
„Dzieci mieszkające w pobliżu plaży traktują dziecięcą turystykę seksualną (ang. Child Sex Tourism, CST – przyp. aut.) jako prostą i nowatorską metodę zarabiania pieniędzy i utrzymywania rodzin. Chłopcy nazywani są »chłopcami z plaży« (ang. beach boys – przyp. aut.) i są sprzedawani jako pakiety wakacyjne turystom-pedofilom, głównie pochodzenia europejskiego, amerykańskiego i azjatyckiego. Niektóre z tych dzieci są sprzedawane obcokrajowcom przez własnych rodziców, którzy uważają to za sposób na zarobek i normalną czynność. Dlatego można zauważyć, że istnieje proporcjonalny związek między wzrostem turystyki w kraju oraz wzrostem komercyjnych usług seksualnych” [10].
Poza wyzyskiem ze strony pedofilów, dzieci w Azji narażone są także na inne, poważne zagrożenia dla zdrowia. Ponad dziesięć lat temu świat obiegła informacja, że właściciele burdeli w Bangladeszu, gdzie nawet 30 tys. dzieci może być wciągniętych w przemysł seksualny [11], podają dzieciom i młodym kobietom steryd o nazwie Oradexon, który zazwyczaj używa się do tuczenia bydła. Lek sprawia, że kilkunastoletnie dzieci, w większości dziewczynki, wyglądają na większe i starsze. Luftun Nahar, pracownik organizacji pozarządowej ActionAid, która przed laty nagłośniła tę sprawę, mówił w rozmowie z gazetą The Guardian:
„Sutenerzy zaopatrują dziewczynki w ten lek, który jest bardzo tanio dostępny. A potem mają jeszcze większą władzę w życiu tych dziewcząt, ponieważ dziewczyny są zakładniczkami – muszą nadal brać ten narkotyk, ponieważ jeśli go odstawią, będą odczuwać wszystkie te skutki uboczne: silne bóle głowy, bóle brzucha, brak apetytu, wysypki skórne. Z tymi efektami nie mogą oczywiście pracować – i nie mogą przestać pracować, bo nie będą miały jedzenia i nie będą miały gdzie mieszkać” [12].
Nie wiemy do końca jakie są długofalowe skutki faszerowania organizmów banglijskich dziewcząt tym sterydem. Wiemy natomiast, że Oradexon silnie uzależnia, znacząco wpływa na gospodarkę hormonalną i że najprawdopodobniej nadal jest powszechnie dystrybuowany w banglijskich burdelach.
Wielomilionowy azjatycki seksrynek to źródło wyzysku i przemocy, która dotyka niezliczone ofiary w postaci dzieci i kobiet. Warto jednak pamiętać, że seksrynek to także źródło uciech i chorej satysfakcji dla tych, którzy tej przemocy się dopuszczają. Sigma Huda pisze, że:
„Mężczyźni, którzy wykorzystują seksualnie kobiety i ci, którzy korzystają z usług prostytutek to ci sami mężczyźni, którzy znęcają się nad dziećmi. Chociaż tylko niewielki odsetek tych mężczyzn to pedofile, zdecydowana większość z nich kupuje seks, aby wzmocnić swoją męskość i móc sprawować władzę nad słabszymi i bezbronnymi. W przypadku obcokrajowców dochodzi do tego jeszcze dyskryminacja rasowa i poczucie władzy nad kobietami i dziećmi z krajów trzeciego świata” [1].
Podstawowa wiedza na temat seksbiznesu w tak odległej nam części świata jak Azja odsłania przed nami jeszcze jedną ważną prawdę na temat prostytucji – w skali całego świata ciemny kolor kobiecej skóry oznacza większe prawdopodobieństwo bycia seksualnie wykorzystaną. Pamiętajmy, że wyzysk kobiet to kwestia zarówno klasy, jak i rasy.
Bibliografia:
[1] Huda, S. (2006). Sex trafficking in South Asia. International Journal of Gynecology & Obstetrics, 94: 374-381. https://doi.org/10.1016/j.ijgo.2006.04.027 [dostęp: 09.09.2023 r.].
[2] Crawford, M. (2010). Sex Trafficking in South Asia: Telling Maya’s Story. Routledge.
https://books.google.pl/books?hl=pl&lr=&id=TS2MAgAAQBAJ&oi=fnd&pg=PP1&dq=asia+sex+trafficking&ots=pvLS8D7qGM&sig=PCTkQkB7mYr55YNZ2i_xMHy2AiM&redir_esc=y#v=onepage&q=asia%20sex%20trafficking&f=false [dostęp: 09.09.2023 r.].
[3] UNICEF (2018). Structural violence against children in South Asia. https://www.unicef.org/rosa/sites/unicef.org.rosa/files/2018-08/SVACS%20report%28web%29August%202.pdf [dostęp: 09.09.2023 r.].
[4] Silverman, J.G., Decker, M.R., Gupta, J., Maheshwari, A., Patel, V., Willis, B.M., Raj, A. (2007). Experiences of sex trafficking victims in Mumbai, India.
International Journal of Gynecology & Obstetrics, 97: 221-226.
https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S0020729206006011 [dostęp: 09.09.2023 r.].
[5] Stowarzyszenie Bez (2023). Post z dn. 07.01.2023. https://www.instagram.com/p/CnHClRsIofr/ [dostęp: 09.09.2023 r.].
[6] Bozicevic, I., Manathunge, A., Dominkovic, Z., Beneragama, S., Kriitmaa, K. (2020). Estimating the population size of female sex workers and transgender women in Sri Lanka. PLoS ONE 15(1): e0227689. https://doi.org/10.1371/journal.pone.0227689 [dostęp: 09.09.2023 r.].
[7] Raj, A. (2022). Makeshift brothels crop up in Sri Lanka as economic hardship pushes women into prostitution. The Print. https://theprint.in/world/makeshift-brothels-crop-up-in-sri-lanka-as-economic-hardship-pushes-women-into-prostitution/1061663/ [dostęp: 09.09.2023 r.].
[8] A Farang Abroad (b.d.). Beginner’s Guide To Bangkok Prostitution. https://afarangabroad.com/bangkok-prostitution/ [dostęp: 09.09.2023 r.].
[9] Vandecandelaere, H. (2020). Prostitution in Thailand: the sex workers’ perspective. HesaMag. https://wmww.etui.org/sites/default/files/2020-10/Prostitution%20in%20Thailand-%20the%20sex%20workers%27%20perspective_2019.pdf [dostęp: 09.09.2023 r.].
[10] Ariyarathne, D. (2023). Is Sri Lanka Still The “Pedophile’s Pleasure Center?”.
https://www.defence.lk/Article/view_article/27019 [dostęp: 09.09.2023 r.].
[11] Wikipedia (b.d.). Child prostitution. https://en.wikipedia.org/wiki/Child_prostitution [dostęp: 09.09.2023 r.].
[12] Moorhead, J. (2010). A new danger for sex workers in Bangladesh. The Guardian.
https://www.theguardian.com/society/2010/apr/05/sex-workers-bangladesh-steroid [dostęp: 09.09.2023 r.].